Wbrew temu, co wydaje się sugerować tytuł, poezja rozmodlona niekoniecznie musi oznaczać poezję stricte religijną, a więc taką, która w sposób bezpośredni, wyraźnie zwerbalizowany, odwołuje się do Boga, dogmatów czy prawd wiary. Można tu kreślić analogie między poezją a życiem z wiarą, poezja bowiem jest zawsze w jakimś sensie lustrzanym odbiciem życia. Życie wiary cechuje świadomość bycia przed Bogiem nieustannie obecnym, w miłującej, choć nierzadko trudnej i wymagającej, Obecności Ojca, Syna i Ducha Świętego. Świadomość ta jednak nie zawsze zamyka się w formułach modlitwy słownej, albo w modlitwie wewnętrznej medytacji czy kontemplacji. Słowa naznaczone modlitwą i czas odłożony specjalnie tylko na spotkanie z Bogiem są niewątpliwie bardzo ważne, ale pełne i autentyczne życie wiary, karmiąc się tymi formami modlitwy, wykracza też poza ich ramy. A modlitwa staje się niczym oddech, spojony z każdym poruszeniem duszy i ciała. Stanowi swoisty krwiobieg dla tego wszystkiego, co człowiek przeżywa, aktywności, jaką podejmuje, relacji, w jakie wchodzi, odczytywania świata, jakie staje się jego udziałem. Analogicznie, poezja rozmodlona to poezja, która sama nie będąc modlitwą w ścisłym słowa tego znaczeniu, jest przeniknięta duchem modlitwy. Innymi słowy jest to poezja wyrastająca ze świadomości bycia przed Bogiem i ostatecznie bycia ku Bogu; to zwierciadło życia zatopionego w głębi przestrzeni sacrum, nawet wtedy jeśli na powierzchni funkcjonuje w obszarze profanum.
W rozważaniach nad poezją rozmodloną niech inspiracją będzie twórczość Elizabeth Jennings, angielskiej poetki katolickiej, której życie ściśle splatało się z jej poezją, a jedno i drugie było mocno zakotwiczone w doświadczeniu wiary i modlitwy. Symbioza poezji z modlitwą, życiem i wiarą zyskała symboliczny wyraz w doktoracie honoris causa, jaki w roku 2001 został nadany poetce przez Wydział Teologiczny Uniwersytetu w Durham.
Jaka jest więc modlitwa wpisana w tkankę poezji? Jaki jej obraz wyłania się z rozmodlonego poetyckiego dzieła Elizabeth Jennings? Przede wszystkim poezja ta celebruje słowo, jest niejako nasycona wielkim szacunkiem dla słowa, które zasługuje na to, by być kultywowane, by trwać w przestrzeni Prawdy, Dobra i Piękna. Słowa bowiem, jakimi został obdarowany człowiek, są ontologicznie związane z Boskim Logos, Słowem odwiecznym, które wypowiedział Bóg, najpierw powołując wszystko do istnienia, a następnie we Wcieleniu, dając człowiekowi Swojego Syna. W słowach człowiek nie tylko wyraża siebie, nawiązuje i określa relacje z innymi ludźmi, ale nade wszystko to w słowach wyraża się pierwszy i podstawowy etap drogi dochodzenia do Boga. Świadomość bycia przed Bogiem, w pierwszym etapie, rodzi się w przestrzeni słów. Nie dziwi więc, że Jennings patrzy na słowo w perspektywie sakramentalnej jak na „Hostię położoną na języku” (Pytania do innych artystów [Questions to Other Artists]) i postrzega sztukę, także sztukę słowa, w kategoriach „gestu i sakramentu […] na podobieństwo Obecności pod postacią wina i chleba” (Odwiedziny artysty [Visit to an Artist]). Troska o słowo, zachwyt nad słowem i umiłowanie słowa, pojawiają się w bardzo wielu wierszach Jennings, głównie poświęconych poezji, a więc sztuce, która w rozumieniu poetki poprzez słowa szuka Prawdy, służy Dobru i tworzy Piękno. W wierszu Szkolna klasa (A Class-Room) Jennings wspomina, pod jak wielkim była wrażeniem, słuchając wiersza Chestertona Lepanto, gdzie język złotym klu czem otwierał dla niej drzwi, przez które wlewało się światło. Słowa wypowiadane na modlitwie, podobnie jak słowa poezji, prowadzą ku światłu, dając nadzieję, że ze światła wyłoni się Oblicze Boga. W tym miejscu należy jednak dodać, że celebrując misterium słowa, poezja Jennings jednocześnie podkreśla wagę ciszy, niezbędnej w modlitwie. Wiersz Dar języków (Gift of Tongues) ukazuje apostołów umocnionych cudownie poszerzonymi możliwościami słowa dla misji szerzenia Chrystusowej ewangelii. Rozradowani i uszczęśliwieni darem języków odkrywają jednak głębokie znaczenie ciszy – i stwierdzają: „Musimy ponownie odna leźć ciszę / Tylko pełna wiary cisza jest w stanie ogarnąć / Tajemnicę której byliśmy świadkami”.
Drugą cechą modlitwy, jaka wyłania się z poezji rozmodlonej, jest pokora, która u Jennings łączy się z bardzo silnym przekonaniem, że każdy jej wiersz, każda wzniosła myśl zamknięta w tekście poetyckim nie jest ani jej dziełem całkowicie własnym, ani jej osobistym osiągnięciem, lecz darmowym darem, który osobę obdarowaną nieustannie pobudza do wdzięczności. Postawa pokory i wdzięczności jest wpisana w dzieło poetyckie Jennings. W jej przekonaniu żaden artysta nie posiada swoich dzieł w wymiarze absolutnym; nie jest ich właścicielem, a jedynie wykonawcą-najemnikiem. W wierszu Pustelnicy i poeci (Hermits and Poets) Jennings z całą prostotą pisze: „wszyscy poeci wiedzą, że ich najlepsze dzieła są darem, za który podziękowania im się nie należą”. Poetka nie ma wątpliwości, że wdzięczność należy się przede wszystkim Bogu jako Dawcy wszelkich darów. Postawa pokory leży u źródeł przekonania, że człowiek żyjący w prawdzie i prawdziwie trwający na modlitwie nigdy nie przesłania sobą Boga. Jennings bardzo dobitnie to wyraża w wierszu Twórcy i wizjonerzy (Seers and Makers), w którym porównuje ludzi modlitwy, oddanych Bogu, z artystami – i wskazuje na ich fundamentalne podobieństwo, jakim jest pragnienie ukrycia własnej osoby gdzieś w tyle dzieła lub w głębi modlitwy; to pragnienie odróżnia autentycznych świętych i twórców od tych nieprawdziwych, gdyż – jak czytamy w wierszu – „Własne ‘Ja’ znika, gdy człowiek staje się modlitwą; / Podobnie twórca i jego sztuka”.
Zbliżone myśli wybrzmiewają w wierszu Krajobrazy i postacie (Landscapes and Figures), jednym z bardzo wielu w jej twórczości nawiązujących do malarstwa. Poetka wpatrzona w obraz impresjonisty, najprawdopodobniej Moneta, snuje refleksje na temat mądrości artysty, który – wbrew temu, czego spodziewa się człowiek, przyzwyczajony do bycia w centrum uwagi – przesuwa postacie ludzkie na dużo dalszy plan. Chwali więc malarza, którego dzieło nie tylko daje przeżycie estetyczne, ale też jest cenną lekcją: „Powinniśmy się uczyć / Wyzbywania własnego ‘ja’, podobnie do postaci u Claude’a / One to prowadzą nas wyżej ku zamglonym niebiosom / I mają się do pagórków i nieba tak jak preludium / Do dramatycznej muzyki […] / Sztuka uczy nas / wycofywania się i pokory”. Chociaż wiersz ten pozornie nie dotyka tematyki religijnej, to jednak stanowi doskonały opis sytuacji modlitwy, gdzie człowiek jest nieskończenie ważny w spotkaniu z Bogiem, bo jedyny i przez Niego umiłowany, a równocześnie jest nieskończenie mały wobec wielkości Boga i bogactwa stworzenia.
Liryczna i głęboko kobieca poezja Jennings cechuje się subtelną wrażliwością na ten najbardziej osobisty sposób bycia człowieka z Bogiem, jakim jest modlitwa. Poetka, sama nie wolna od różnych kryzysów i życiowych turbulencji, wie, że modlitwa nie zawsze jest harmonią piękna; że wiele w niej może być wewnętrznych dysonansów, rozedrgania i krzyku rozpaczy. Ale dopóki nie przestaje wiernie trwać przed Bogiem, wciąż jest modlitwą zanoszoną przed Jego Oblicze. Taką wizualizację modlitwy Jennings odnajduje w obra zie Van Gogha Kościół w Auvers, który nie ma w sobie nic z klasycznego decorum. To malarskie przedstawienie staje się kanwą dla jej wiersza Charakter modlitwy (The Nature of Prayer). Patrząc na agresywnie kreślone, jakby chaotyczne, linie i zdawałoby się zbyt mocne krzykliwe kolory, poetka stwierdza: „Nasze domy modlitwy / tak samo się trzęsą i drżą / o tak, są częścią fragmentów Piekła, / z których głębi dobywa się wielki krzyk”. Jednak ten krzyk modlitwy, na jaki wskazuje poezja Jennings, nigdy ostatecznie nie jest krzykiem bluźnierczym. Wyraża raczej bezbronne ręce człowieka rozpaczliwie wyciągnięte ku Bogu.
Mówiąc o rozmodlonej poezji Elizabeth Jennings, nie sposób nie wspomnieć o tym, co stanowi ciągle powracający wątek w jej twórczości, a jest nim nie tylko potrzeba, ale wręcz imperatyw dzielenia się (ang. sharing). W życiu człowiek dzieli się sobą, wchodząc w różne relacje. Dla poetki zaś każdy akt poetycki jest dzieleniem się z czytelnikiem, a poezja – podobnie jak modlitwa – o tyle ma sens, o ile nie jest tylko zamykaniem się w doświadczeniu własnym, ale mobilizacją ku wychodzeniu do świata: nie dla sławy, jakichkolwiek form zysku czy karmienia swojego ego, ale właśnie z wewnętrznego nakazu dzielenia się. Podkreślając konieczność dzielenia się, Jennings jest teologicznie bliska św. Tomaszowi z Akwinu – a w jednym ze swoich esejów wprost odwołuje się do słów Akwinaty, że owoce prawdziwej kontemplacji powinny być przekazywane innym. Tak więc poezja Jennings celebruje wychodzenie z sie bie i wkraczanie w relacyjność, u podstaw której leży dzielenie się. W cyklu wierszy poświęconych mitycznemu Narcyzowi poetka upomina młodzieńca, który zatopił się w sobie, patrząc na własne odbicie w lustrze jeziora: „Rzuć kamień w taflę wody, / spójrz za siebie. Tam jest świat”; a w innym wierszu o tej samej tematyce dodaje: „Jakie szczęście zaiste zyskujemy / kiedy nasze własne ‘ja’ wychodzi ku innym. / Bądź mądry i rozbij lustro”.
W szerokiej palecie różnorodnych tematów, jakie porusza poezja Jennings, cały czas rezonuje duch modlitwy, a rezonując, udziela się odbiorcom poezji – i być może skłania nie tylko do refleksji nad człowiekiem i światem, ale także prowadzi do modlitwy.
Anna Walczuk
Elizabeth Jennings
TWÓRCY I WIZJONERZY
Kiedy spoglądamy na nich wstecz, dostrzegamy,
Że jedna wspólna cecha zawsze łączyła
Artystów i ludzi modlitwy.
Jedni i drudzy byli gotowi, aby zniknąć
W materii słów, dźwięków, farby i modlitwy;
Każdy chciał pozostać w ukryciu.
Tym sposobem można oddzielić
Tych autentycznych od nieprawdziwych.
Artysta i mąż świątobliwy zawsze też
Mają udział w tej samej energii.
Kiedy święty modli się,
Widzisz jak rośnie dobro.
Uniesienie ducha widać w koncentracji.
Wielka sztuka ukazuje niecierpliwe doznania.
Umysł i zmysły debatują.
Pracuje wola i nic nie jest dziełem przypadku.
Własne ‘Ja’ znika, gdy człowiek staje się modlitwą;
Podobnie twórca i jego sztuka.
Jedni i drudzy zmierzają ku doskonałości
I tak samo są gotowi na każdy ból i zranienie.
Ale podczas gdy wizjonerzy z pokorą przyjmują,
Artyści nigdy nie chcą się godzić na niedopełnienia,
Kiedy jakiś szczegół pozostaje niedopracowany
W wierszach, w budowlach lub we frazie pieśni.
(z tomu In the Meantime, 1996)