„Wszystko to w całym trwaniu tego rodzaju modlitwy połączone jest z niezmiernie wielką pociechą, a z małą pracą, że rozmyślanie, choćby się dłużej przeciągnęło, nie nuży, bo rozum tu działa tylko z przerwami, a przecież czerpie większą ilość wody, niż kiedy ją ciągnął ze studni. Łzy, których Pan tu użycza, wielką pociechę przynoszą. Czujesz, że płyną, i nie potrzebujesz się na nie silić”. (Ż 14,4)
„Jest to pewne skupienie wewnętrzne, zdaniem moim, również nadprzyrodzone. Nie nabywa się tego skupienia, chroniąc się w miejsce ciemne albo zamykając oczy, albo używając jakich bądź środków zewnętrznych; ale gdy przyjdzie, oczy się same zamykają i dusza pragnie samotności i tak bez żadnych sztucznych sposobów buduje się niejako przedsionek do tej modlitwy smaków nadprzyrodzonych, bo zmysły i rzeczy zewnętrzne tracą wówczas, że tak powiem, prawa swoje, aby dusza za to odzyskała całą, uwięzioną przez nie, wolność swoją”. (T 4M 3,1)
„Co do sposobu, w jaki dusza zachowywać się powinna w chwilach tego odpocznienia, niczego tu więcej nie potrzeba, tylko cichości i nierobienia hałasu. “Hałasem” nazywam silenie się rozumu na wynalezienie wielu myśli i słów dziękczynienia Bogu za to dobrodziejstwo i gromadzenie w pamięci grzechów i swoich przewinień, dla uznania, że się na taką łaskę nie zasłużyło”. (Ż 15,6)
Podsumowanie: