Św. Klara z Asyżu (1193-1253) lubiła nazywać siebie roślinką św. Franciszka, gdyż uważała go za ojca i krzewiciela swojej duchowej przygody. Pociągnięta przykładem jego nawrócenia i nawoływaniem do pokuty opuściła rodzinny, szlachecki dom wraz z jego bogactwem, wygodami i przywilejami, aby żyć już tylko dla Boga. W Chrystusie ubogim i ukrzyżowanym odnalazła swój największy SKARB i przylgnęła do niego całym sercem. Dla tego Niebieskiego Oblubieńca zrezygnowała z wielu zaszczytnych propozycji małżeńskich. Wkrótce pospieszyła za nią jej rodzona siostra i inne zamożne Asyżanki, jej druga siostra i matka.
Z zeznań złożonych na procesie kanonizacyjnym przez siostry dzielące z Klarą codzienność poznajemy jej piękne, pełne miłości i dobroci człowieczeństwo.
Jeszcze przed opuszczeniem rodzinnego domu jaśniała wieloma cnotami i miłosiernie wspierała ubogich. 3 lata po rozpoczęciu życia pokuty jedynie z posłuszeństwa św. Franciszkowi zgodziła się na rolę przełożonej w swojej wspólnocie i pełniła ją do końca swojego życia w największej pokorze i w duchu służby. Pociągała swoje siostry bardziej własnym przykładem niż nakazami. Z czułością i łagodnością, często ze łzami, napominała je i zachęcała do wierności tak wzniosłemu powołaniu. Sama podejmowała najniższe posługi; szczególnie troszczyła się i pielęgnowała siostry chore i słabe; myła i całowała stopy sióstr wracających z posługi na zewnątrz. Surowo umartwiała się postami i pokutnymi szatami, mając zawsze wielką wyrozumiałość dla sióstr słabszych i zalecając im roztropność.
Z wielkim wzruszeniem przyjmowała Eucharystię. Długie godziny dnia i nocy spędzała na modlitwie, wracając z niej anielsko rozpromieniona, chcąc rozmawiać jedynie o rzeczach świętych i wzniosłych. Nawet w ciężkiej chorobie nie chciała zwalniać się z wyznaczonych modlitw. Złożona cierpieniem, na ile jeszcze mogła, przędła płótno, z którego siostry wykonywały korporały dla pobliskich kościołów.
Jej prostemu życiu towarzyszyły z łaski Boga liczne nadzwyczajne znaki: swoją pełną wiary modlitwą ocaliła klasztor i miasto Asyż przed najazdem wroga; wyprosiła cudowne rozmnożenie chleba i napełnienie pustego dzbana oliwą, aby jej siostry nie były głodne; czyniąc znak krzyża przywracała zdrowie chorym siostrom i tym, którzy w chorobie przychodzili do niej po pomoc.
Choć pozostawała zamknięta w klasztorze św. Damiana i ukryta przed światem, sława świętości Klary obejmowała swoimi promieniami coraz szersze kręgi. W jej ślady podążyła córka króla Czech, Agnieszka. Nigdy nie spotkały się osobiście, jednak Klara urzeczona pięknem i odwagą, z jaką ta księżna w Pradze odpowiadała na głos usłyszanego w sercu powołania, rozpoznała w niej najbliższą sobie siostrę i córkę, nazywając ją wręcz połową swej duszy. W duchu miłości i wielkiej przyjaźni skierowała do niej cztery listy, które ukazują nam wiele pięknych pereł duchowej głębi Świętej z Asyżu:
Mając już niedługo odejść z tego świata po upragnioną i zasłużoną nagrodę, według świadectwa jednej z sióstr, mówiła do swojej duszy:
Idź bezpieczna w pokoju, ponieważ będziesz mieć dobrą eskortę: Tego, który cię stworzył, zanim cię uświęcił; potem, gdy cię stworzył, posłał ci Ducha Świętego, zawsze strzegł cię jak matka swojego syneczka, którego kocha. I dodała: Panie, bądź błogosławiony, Ty, któryś mnie stworzył.
Tę Klarę tu na ziemi wyróżniały jej świetlane czyny; tę Klarę na wysokościach opromienia pełnia Bożej światłości; tę Klarę ukazują w blasku ludowi Bożemu zdumiewające cudy.
O Klaro, wyposażona w wielorakie tytuły jasności! Przed swym nawróceniem jasna, po nawróceniu jeszcze jaśniejsza, w życiu zamkniętym przejasna, najjaśniejsza po dokonaniu doczesnego życia! (Aleksander IV, papież Bulla kanonizacyjna)
s. M. Magdalena OSC