Droga duchowego wzrostu wymaga PUSTELNI. Czym ona jest? Jak ją przeżywać? Gdzie jej szukać?
Fragmenty rozważań ks. Henriego J.M. Nouwen’a zamieszczonymi na kartach książki Droga serca dają wiele światła w tej przestrzeni.
Pustelnia jest piecem przemiany. Nie mając pustelni, pozostajemy ofiarami naszego społeczeństwa i jesteśmy ciągle uwikłani w iluzje fałszywego ja.
Pustelnia najczęściej oznacza dla nas zacisze. Doszliśmy do problematycznego przekonania, że wszyscy mamy prawo do prywatności. Pustelnia stała się zatem czymś w rodzaju duchowej posiadłości, o którą możemy konkurować na wolnym rynku dóbr duchowych. Ale to jeszcze nie wszystko. Myślimy także o pustelni jak o stacji paliwowej, w której możemy naładować nasze akumulatory, albo o narożniku ringu bokserskiego, w którym nasze rany zostają namaszczone, mięśnie wymasowane, a odwaga odbudowana dzięki odpowiednim sloganom. Mówiąc krótko myślimy o pustelni jako o miejscu, w którym nabieramy nowych sił do kontynuowania w życiu nieustannego współzawodnictwa.
Pustelnia nie jest ustronnym miejscem terapeutycznym. Jest miejscem nawrócenia, w którym umiera stare „ja” i rodzi się nowe, miejsce, w którym powstaje nowy mężczyzna i nowa kobieta.
W pustelni pozbywam się mojego rusztowania: nie ma przyjaciół, z którymi można porozmawiać, rozmów telefonicznych do przeprowadzenia, spotkań, w których trzeba wziąć udział, muzyki i książek dla rozrywki, jestem tylko ja – nagi, nieosłonięty, słaby, grzeszny, upośledzony, połamany – nic. W mojej pustelni muszę stawić czoła tej nicości, tak straszliwej, że wszystko we mnie pragnie pobiec do przyjaciół, do pracy, rozrywek, ażebym mógł zapomnieć o swojej nicości i przekonać się, że jestem coś wart. Ale to jeszcze nie wszystko. Gdy tylko postanawiam zostać w mojej pustelni, pogmatwane myśli, niepokojące obrazy, szalone fantazje i dziwaczne skojarzenia hasają w moim umyśle jak małpy na drzewie bananowym. Gniew i chciwość zaczynają pokazywać swoje brzydkie oblicza. Wygłaszam długi, wrogie mowy do nieprzyjaciół i snuję pożądliwe marzenia, w których jestem bogaty, wpływowy i bardzo atrakcyjny – albo biedny, brzydki i potrzebujący natychmiastowego pocieszenia. Zatem próbuję znowu uciec z ciemnej otchłani nicości i odbudować swoje fałszywe „ja” w jego całej próżności.
Zadanie polega na wytrwaniu w pustelni, pozostaniu w mojej celi, aż wszyscy kuszący mnie goście zmęczą się waleniem w drzwi i zostawią mnie w spokoju.
Jest to walka. Zmaganie o to, aby umrzeć dla swojego „ja”. Ale walka przekracza znacznie nasze siły. Każdy, kto chce pokonać swoje demony własną bronią, jest głupcem. Mądrość pustelni polega na tym, że konfrontacja z własną przerażającą nicością zmusza nas do całkowitego i bezwarunkowego powierzenia się Panu Jezusowi Chrystusowi.
Wchodzimy do pustelni przede wszystkim po to, żeby spotkać naszego Pana i być z Nim i tylko z Nim. Zatem naszym głównym zadaniem w pustelni nie jest zwracanie uwagi na liczne twarze, które nas nękają, lecz skupienie oczu naszego umysłu i serca na Tym, który jest naszym Boskim Zbawicielem.
Musimy ukształtować własną pustelnię, na którą możemy się udać każdego dnia, uwolnić się od przymusów wewnętrznych i zamieszkać w łagodnej, uzdrawiającej obecności Pana.
Spędzaj jedną godzinę dzienne na adoracjo twojego Pana i nigdy nie rób niczego, o czym wiesz, że jest złe, a będziesz w porządku. M. Teresa z Kalkuty
Pustelnia jest więc miejscem oczyszczenia i przemiany, miejscem wielkiego zmagania i wielkiego spotkania. Pustelnia jest celem sama dla siebie. Jest miejscem, w którym Chrystus przemienia nas na swój obraz i uwalnia od szkodliwych pragnień świata. Pustelnia jest miejscem naszego zbawienia.
Pustelnia ma być cechą serca, wewnętrzną dyspozycją, nieograniczoną przestrzenią.
wybrał o. Mariusz Wójtowicz OCD