Cztery wieczory rekolekcyjne na dobry początek zleciały nam nieubłaganie szybko, choć na początku wydawało się, że cztery spotkania to dużoooooo czasu, ba bardzo dużo. A jednak z perspektywy czasu chciałoby się więce i pozostaje w sercach niedosyt, tęsknota by jeszcze dalej móc ten temat pociągnąć.
Kiedy usłyszałam ich temat „Świętość – zamiast zdobywać możesz ją odkryć” to pomyślałam sobie to będzie dobry czas, tego mi potrzeba bo ciągle daleko mi do tego stanu, jest on dla mnie nieosiągalny. Z drugiej strony ten temat idealnie pokrywa się z naszymi materiałami formacyjnych na ten rok akademickie, bo w Duszpasterstwie Akademickim Martyria będziemy pochylać się i odkrywać świętość na podstawie adhortacji apostolskiej Ojca Świętego Franciszka GAUDETE ET EXULTATE.
I tak przez cztery wieczory poruszaliśmy się w przestrzeni świętości w codzienności, wierze, nadziei i miłości. Już pierwsza nauka rekolekcyjna pokazała mi, że muszę wejść w ten czas całą sobą, angażować się, słuchać uważnie i zapamiętywać wszystko, a nie być tylko jakąś częścią. Do tego konkretne historie życia, które pokazywały nam, że można być świętym w codziennych zadaniach i obowiązkach, że to nie jest żaden heroizm. Ale aby tak było potrzeba nam słuchać Boga, rozmawiać z Nim, pytać Go o zdanie, mieć dla Niego czas, spotykać się z Nim, zaprzyjaźnić się z Bogiem, być zdecydowanym, pomimo upadków na nowo zaczynać a co najważniejsze UFAĆ i być cierpliwym. Ważne jest też by żyć teraźniejszością, tu i teraz, nie rozpamiętywać przeszłości, umieć przebaczyć i nie dumać nad przyszłością, oddać się Panu Bogu i prosić aby nas prowadził. Wydaje się, że tego jest tak dużo i nie da rady tego wszystkiego ogarnąć a tak naprawdę wystarczy by być wiernym wyborowi, który na chrzcie świętym się dokonał.
Dla mnie osobiście każda nauka rekolekcyjna była ważna. W poniedziałek dotknął mnie moment kiedy zapalaliśmy od pasachału swoje świece a potem nastąpiło wyznanie wiary, bardzo świadome i w tak bliskiej obecnością Chrystusa, którego symbolem była płonąca świecą. Ta troska o to by to światło mi nie zgasło. To tego dnia w sercu postanowiłam, że będę wchodzić we wszystko do czego zaprosi nas rekolekcjonista. I tak we wtorek skorzystałam z zaproszenia aby przystąpić do sakramenty pojednania, gdzie doświadczyłam MIŁOSIERDZIA najpierw w konfesjonale a potem spotykając się z Chrystusem w Najświętszym sakramencie, będąc z Nim twarzą w twarz, dotykając Jego płaszcza i doświadczając JEGO uzdrowienia. I środa kiedy to otrzymaliśmy konkretne wskazówki DROGI MIŁOŚCI, a w niej dla mnie jedna najcenniejsza by jak najwięcej czerpać z eucharystii a potem rozdawać siebie innym, bo do tego mnie Jezus zaprasza. I jeszcze jeden ważny dla mnie moment tego finiszowania to łaska od BOGA zaśpiewania na mszy kończącej rekolekcyjne czas z moimi przyjaciółmi, z którymi wiele pięknych przeżyć mamy za sobą.
Niby nic nadzwyczajnego, odkrywczego o. Mariusz nam nie powiedział, bo nie mówił o niczym nowym. Pomógł nam spojrzeć na nasze codzienne życie, poukładać to i pokazał, że to w tych przestrzeniach mamy być święci, mówiąc nam jak to czynić i by tracić czas na bycie przed Najświętszym sakramencie bo to tak jak w tej piosence „wystarczy byś był, nic więcej, tylko byś był!”.
Z wdzięcznością Panu Bogu i o. Mariuszowi.
Ruda