Franciszek Kucharczak (Gość Niedzielny): Czy Ojciec, nosząc szkaplerz, ma poczucie, że to jest coś innego niż kawałek materiału?
O. Mariusz Wójtowicz, karmelita bosy: Oczywiście. Szkaplerz nosi się w bezpośrednim kontakcie z ciałem, więc jest to nie tylko duchowe, ale wręcz fizyczne potwierdzenie bliskości Maryi. Noszę szkaplerz od dziewiątego roku życia. Dla mnie bardzo ważne jest to materialne, namacalne fizycznie związanie się z Maryją.
Zakonnicy noszą szkaplerz zewnętrznie, jako część habitu.
Tak, każdy z nas nosi szkaplerz stanowiący integralną część habitu. Ale często nosimy też szkaplerz na szyi, ten materiałowy lub ten w formie medalika szkaplerznego, ponieważ są momenty, kiedy wykonujemy różne prace i posługi bez habitu.
Jan Paweł II powiedział, że nabożeństwo do Maryi w znaku szkaplerza „powinno stanowić habit, czyli nadanie stałego kierunku chrześcijańskiemu postępowaniu”. Odnosił to także do świeckich.
Habit (łac. habitus) oznacza dobre przyzwyczajenie, cnotę. Chodzi tu więc nie tylko o jakąś materialną ochronę, ale o pewien styl życia. To jest konkretne zadanie do wykonania. A zatem po pierwsze: szkaplerz powinienem nosić. Po drugie: naśladować Maryję. Chodzi przede wszystkim o czystość serca w nawiązaniu do Serca Maryi, niepodzielnie oddanego Bogu. Po trzecie: codziennie odmawiać modlitwę do Matki Bożej, którą otrzymuje się przy nałożeniu szkaplerza.