Maksymilian i Wenanty - Dumanie.pl - blog osobisty | o. Mariusz Wójtowicz OCD

Maksymilian i Wenanty

Jest w naszym klasztorze w Kalwarii Pacławskiej pewna ikona, jedyna w swoim rodzaju. Jest na niej dwóch franciszkańskich zakonników, przyjaciół – św. Maksymilian Kolbe i Sługa Boży o. Wenanty Katarzyniec. Głowy obu z nich, zdobi świetlisty nimb, który oznacza ich świętość. Świętość ojca Maksymiliana, jest już od dawna stwierdzona przez Kościół. Ojciec Wenanty jest jeszcze „w drodze” na ołtarze, dlatego rozumiemy, dlaczego ta „niezwykła” na swój sposób ikona pozostaje wciąż w niejako w ukryciu we franciszkańskim nowicjacie. Naprawdę wielu ludzi modli się o potwierdzenie przez Kościół świętości oica Wenantego. O niej był przekonany od samego początku św. Maksymilian. Święty bowiem „wyczuwa” świętego.

Jednym ze znaków głębokiego przylgnięcia do Boga, był głęboki pokój, który był w sercach obu franciszkanów, pośród zmieniających się kolei życia, także w sytuacjach ekstremalnych. św. Maksymiliana w ostatnim liście z obozu w Oświęcimiu tak do swojej mamy na parę tygodni prze męczeńską śmiercią:

Moja Kochana Mamo. Pod koniec miesiąca przyjechałem z transportem do obozu w Oświęcimiu. U mnie jest wszystko dobrze. Kochana Mamo, bądź spokojna o mnie i o moje zdrowie, gdyż dobry Bóg jest na każdym miejscu i z wielką miłością pamięta o wszystkich i o wszystkim. Byłoby dobrze przed moim drugim listem nie pisać do mnie, ponieważ nie wiem jak długo tu pozostanę. Z serdecznymi pozdrowieniami i pocałunkami. Kolbe Rajmund”.

Ojciec Wenanty takie natomiast słowa wypowiedział 14 marca 1915 roku, wobec widma nadchodzącej wojny:

„My Drodzy Bracia i Siostry, kiedy znajdziemy się w jakimś ucisku, utrapieniu, zaraz radzimy sobie jako, szukamy ratunku u ludzi – i dobrze robimy, ale źle postępujemy że nasamprzód nie zwracamy się do Pana Boga, Ojca naszego najlepszego. Ludzie nie zawsze pomagają, nie zawsze chcą dopomóc. Pan Bóg zawsze gotów jest nas wesprzeć. Trzeba tylko w Nim ufać i nadzieję mieć silną, a nie będziemy zawiedzeni. Ta nadzieja w Bogu konieczna nam jest szczególnie teraz w tych smutnych czasach”.

Czym lub Kim musi być przeniknięte serce człowieka, by w chwilach próby wypowiadać ze spokojem takie słowa, co więcej żyć tymi słowami. Jak zaświadczają świadkowie życia tych dwóch wielkich zakonników – zawsze cechował ich wielki pokój.

Chciałbyś mieć taki pokój w chwilach niepewności i powszechnego lęku? Chciałbyś mieć taki pokój w jakimkolwiek niepokoju życia?

Pan Jezus kiedy zapowiadał swoje odejście i jednocześnie obietnicę Ducha Świętego powiedział swoim uczniom: „Pokój zostawiam wam, pokój mój daję wam. Nie tak jak daje świat, Ja wam daję. Niech się nie trwoży serce wasze ani się lęka!” (J 14, 27). Kiedy wszedł do wieczernika, do przelęknionych uczniów po zmartwychwstaniu: „Pokój Wam” (zob. J 20, 24 – 29). A św. Paweł zalęknionym Filipianom zostawia słowa pełne nadziei: „Radujcie się zawsze w Panu; jeszcze raz powtarzam: radujcie się! Niech będzie znana wszystkim ludziom wasza wyrozumiała łagodność: Pan jest blisko! O nic się już zbytnio nie troskajcie, ale w każdej sprawie wasze prośby przedstawiajcie Bogu w modlitwie i błaganiu z dziękczynieniem! A pokój Boży, który przewyższa wszelki umysł, będzie strzegł waszych serc i myśli w Chrystusie Jezusie”(Flp 4, 4-7).

Taki właśnie pokój był w sercu św. Maksymiliana i sł. B. o. Wenantego. Oni bowiem pozwalali Bogu, żeby poddawał ich próbom. Co to znaczy? Chodzi o to, że bez względu na okoliczności życia wybierali Boga i chcieli być z Bogiem.

Święci mieli taką decyzję i się nie ugięli żadnym przeciwnościom. Bóg poddawał ich próbom, tzn. dopuszczał także takie sytuacje, które ich przerastały, których nie rozumieli. Ale mieli tę fundamentalną decyzję – decyzję życia w zawierzeniu Bogu. Oni pragnęli tego, czego chce Bóg i się nie cofali. Dlatego pokój, który stał się ich udziałem nie był ich, był darem Boga, jako owoc zaufania Bogu. Może warto prosić dziś naszego św. Maksymiliana o taką właśnie głęboką decyzję, by być zawsze z Panem.

o. Dariusz Sowa OFM Conv