Jesteśmy spóźnieni. Dom w lekkiej rozsypce, klasycznie naczynia w zlewie, trochę kurzu w newralgicznych miejscach, na krzesłach wieże Babel z ciuchów; a my mówimy różnymi językami – kobiecym i męskim – chcemy się dogadać, ale jakoś nie potrafimy. Jak to bywa w małżeństwach, jak to bywa w związkach, w konkubinatach i między ludźmi na całym świecie. Wtedy wiemy oboje, (naprawdę! mamy to przećwiczone!), że trzeba zostawić wszystko i przynieść latarkę, żeby odnaleźć się w tym, tzw. po śląsku (hanysy my som), BAJZLU. Tą latarką jest Pismo Święte. Rzucamy Światło z zewnątrz, czyjeś Inne zdanie (tak, „święty” w hebrajskim również oznacza „oddzielony”), które nagle – pomimo różnic – rozumiemy wspólnie.
Wiele razy zaskakuje mnie Mąż, który jest prowodyrem tych Bożych rozwiązań, chociaż nie był tego wcześniej nauczony. Te sytuacje to jedna z naszych modlitw. Ostatnio, w uniesieniu radości usłyszałam w Psalmie 89: „Błogosławiony lud, który umie się cieszyć i chodzi, Panie, w blasku Twojej obecności”. Rozpoznałam w tym cytacie nas, młode małżeństwo dwojga muzyków – Dominiki i Rafała, którzy walczą o wygraną Boga w swoim planie dnia.
W miarę możliwości staramy się codziennie uczestniczyć w Eucharystii; a na pewno odżywiać się rano Ewangelią. To dla nas bardzo ważne, wiemy, że to nasze Źródło, z którego wypływa radość przeżywania codzienności. Może górnolotnie brzmi, ale od kiedy jesteśmy małżeństwem, nie ma dla nas podziału na sfery sacrum i profanum. Czujemy, jak Miłość stała się naszym chlebem i żal porzucać tak wartościowy pokarm…
Wiemy, kto nam go dał… Przeżyliśmy ze sobą trudne narzeczeństwo, pełne kłótni i spazmów gniewu, walk o czystość, o wierność… Na końcu zawsze sklejał nas On. I Jemu zaufaliśmy. Doświadczamy, jak nas prowadzi, jak wylał balsam radości na nasze wojenne rany!
Staramy się korzystać z respiratora wspólnoty małżeństw – ruchu Equipes Notre-Dame, gdzie dzielimy się życiem z innymi parami, nie bojąc się trudnych tematów.
Dla mnie – Dominiki Żony Kierpiec – wielkie znaczenie miało spotkanie z Teresą Wielką. Dzięki Twierdzy wewnętrznej nauczyłam się, że mąż nigdy nie zastąpi mi Boga. Stworzenie głębokiej i mocnej relacji z Jezusem pozwoliło mi lepiej poznać samą siebie, Jego wspaniały pomysł na mnie. Ulepiona w Nim – mogę spotkać Rafała.
Mój Mąż natomiast ulepsza swoją duchową zbroję dzięki kazaniom ks. Piotra Pawlukiewicza. Jego męskie, racjonalne myślenie o Bogu pomaga Rafałowi znaleźć odpowiedzi na wiele pytań. Czasami słuchamy razem, a potem dyskutujemy, dzięki czemu łatwiej zapamiętuje się poszczególne tematy.
Dzisiaj akurat siedzimy sobie w czystym mieszkaniu, palą się świece, przeżyliśmy kolejny dzień pełen dźwięków kontrabasu i wiolonczeli. Teraz pora na nasze głosy – szczerą rozmowę, dobre kanapki. Czujemy się bezpieczni – w Nim odnajdujemy odpowiednie słowa, bo przecież Prawda wyzwala i – mamy nadzieję – doprowadzi nas do wiecznej, błogiej randki z Bogiem.
Dominika i Rafał Kierpiec
życiowe i muzyczne małżeństwo: wiolonczelistka i kontrabasista, muzycy w kilku zespołach