Chyba wszyscy znamy powiedzenie „Kto śpiewa, ten dwa razy się modli”, ale niewielu wie, że są to słowa św. Augustyna, i że tak naprawdę napisał: „Kto dobrze śpiewa, ten dwa razy się modli”. Najprościej mówiąc, śpiew to słowa, które dzięki melodii rezonują większą ekspresją i mocą niż tekst mówiony. Muzyka jest rodzajem języka komunikacji, piękniejszym i doskonalszym niż same słowa, pomaga wyrazić to, czego nie da się wyrazić samym tekstem, a przez to ma charakter międzynarodowy i międzykulturowy. Śpiew to jedna z najstarszych form modlitwy, jaką znamy i najstarsza znana na świecie forma działalności artystycznej człowieka. Muzyka, śpiew i taniec to sposoby uwielbienia Boga. Śpiewem wielbili Boga Maryja, Elżbieta, Zachariasz, Symeon. Pieśń wesela śpiewali aniołowie i pasterze podczas narodzin Jezusa, a także tłumy witające Jezusa w czasie Jego wjazdu do Jerozolimy. Król Dawid wychwalał Boga i dziękował mu, śpiewając „O Panie, jak przedziwne jest imię Twoje na całej ziemi”.
Śpiew także przemienia człowieka. Wystarczy zapytać Polaków, którzy gdzieś na obczyźnie wykonywali podczas liturgii hymn Boże coś Polskę lub włączali się swoim głosem w chór kolędników… Zagonieni, zatroskani, gubiący niekiedy z własnego horyzontu to, co najważniejsze, pojawiają się na takim nabożeństwie i nagle… łkają ze wzruszenia, choć tego absolutnie nie planowali.
Pierwszym miejscem, gdzie śpiewem wyrażamy swoje uwielbienie Boga jest msza święta. Śpiew podczas liturgii pełni bardzo ważną rolę – pomaga nam lepiej modlić się, ułatwia kontakt z Bogiem, potrafi wzruszyć oraz jednoczy serca uczestników liturgii. Piękno zawarte w muzyce jest ponadto jakimś odbiciem piękna Pana Boga. Święty Augustyn napisał kiedyś: „Ileż razy płakałem, słuchając hymnów Twoich i kantyków, wstrząśnięty błogim śpiewem Twego Kościoła… Z oczu płynęły łzy i dobrze mi było z nimi”. Śpiew liturgiczny łączy ziemię z niebem. Jednoczy także modlących się i wyraża ich duchowe zaangażowanie. Śpiewajmy więc Bogu najpiękniej jak potrafimy.
O tym, że górale lubią i potrafią śpiewać, nikogo nie trzeba przekonywać. Znamy z autopsji lub przekazu i pamiętamy kilkusetosobowe kapele i chóry góralskie śpiewające i grające świętemu Janowi Pawłowi Wielkiemu podczas jego pielgrzymek do Polski, gdy pojawiał się w górskich miejscowościach. W okolicach Babiej Góry coraz częściej w parafiach odprawia się msze święte z oprawą góralskiej muzyki. Przygotowywuje się pieśni liturgiczne, a także piosenki na góralską nutę, do których teksty są pisane na poszczególne okazje. To pieśni maryjne, eucharystyczne, pieśni do Ducha Świętego i poszczególnych świętych czy też kolędy.
Pamiętać jednakże należy, że śpiew i muzyka nie pozostają tylko jakimiś dodatkami do mszy, lecz pełnią rolę służebną wobec liturgii. Muzyka nigdy nie może być ważniejsza od samej liturgii.
Okres Bożego Narodzenia to czas szczególnego podkreślania prawdy o doniosłości modlitwy przez śpiew. W polskiej tradycji i kulturze tak wiele kolęd ma modlitewny charakter. Oprócz kolęd śpiewanych w kościele podczas celebracji mszy świętej często wykonuje się też pastorałki. Kultura i tradycja góralska mocno związane są z pasterstwem, które było główną formą działalności rolniczej i hodowlanej w trudnym górskim terenie. Dlatego pastorałki mają tak silną reprezentację wśród bożonarodzeniowych utworów. Wykonuje się je podczas tradycyjnych wizyt kolędników i stanowią oprawę muzyczną dla przedstawień prezentowanych w odwiedzanych przez nich domach. Od dnia św. Szczepana, zaraz po Bożym Narodzeniu, aż do święta Objawienia Pańskiego – Trzech Króli, a w niektórych zakątkach Podbabiogórza aż do święta Ofiarowania Pańskiego, czyli do Święta Matki Bożej Gromnicznej pojawiają się w góralskich chatach kolędnicy ze słowem, muzyką, kantyczką, pastorałką i życzeniami. To tacy tradycyjni „akwizytorzy szczęścia”, których przyjmuje się w domu, by zapewnić sobie dobrobyt, szczęście, zdrowie i wszelkie łaski w rozpoczynającym się roku. Przedstawienia, które odgrywają goszczący u sąsiadów kolędnicy, wywodzą się ze średniowiecznych misteriów przyklasztornych. Jest to fenomen żywego teatru bez budynku, bez sceny, a także bez reżysera. Przedstawień znanych w okolicach Babiej Góry jest kilka. Kolędowanie z rajem to inscenizacja dziejów pierworodnego grzechu i wygnania pierwszych rodziców z raju, ale też odkupienia ludzi przez narodziny Boga- -Człowieka. Głównym rekwizytem jest drzewko – jodełka albo świerk – symbol zarówno rajskiego drzewa jak i drzewa odkupienia – krzyża. Kolędnicy śpiewają:
O sprośno Ewo, coześ ucyniła,
ześ swego chłopa Jadama skusiła!
Dałaś mu jabko z pyska wynżowego
na zatraconie rodzaju ludzkiego.
Na co ci było z satanom paktować
i tego jabka rajskiego próbować?
Na ziomski padoł przysło ci wandrować,
wielgie boleści i smutku próbować.
Dalej kolędnicy śpiewają na tę samą nutę, lecz tekst już jest radosny i oznajmiający całemu światu miłosierdzie Boga, który swojego Syna Jednorodzonego zesłał dla zbawienia świata.
Jaz się uzolił pon losu ludzkiego,
na ziomio zesłoł Synecka swojego.
Wielgo się radoś w Betlejemie stała,
kie Panna gadzio głowo podeptała.
I porodziła Boga przedwiecznego
nie narusajoc panieństwa swojego.
My się radujmy wierni krześcijanie,
bo cud prowdziwy spocywo na sianie.
Chodzenie pastuszków to odtworzenie uczuć pasterzy nocujących w pobliżu Betlejem zaskoczonych nowiną przyniesioną przez anioły. Zaskoczeni, ale też uradowani wiadomościami przekazanymi przez Boskiego posłańca, zwołują się szybko, zabierają ze sobą dary dla Dzieciątka, co kto ma i co który może, pod pachę biorą instrumenty muzyczne i z weselem ruszają do stajenki oddać hołd Dzieciątku. Nowinę tę niosą również współcześnie, przechodząc od domu do domu i wołając:
Przyśli my tu po kolodzie,
co nom docie dobre bedzie,
A cy śpicie, cy nie śpicie, o Jezusie usłysycie
O Jezusie i Maryi i o Świoty Familiji.
Inne przedstawienie to chodzenie z turoniem. Maszkary wyobrażające zwierzęta symbolizują siłę i płodność. Pojawiając się w zagrodach, prowokowały tak potrzebną w trudnym górskim terenie bujną wegetację i dostatek, a także odstraszały wszelkie zło. Taką maszkarą w okolicach Babiej Góry był turoń. Już sama wizyta turonia była zwiastunem szczęścia, dlatego kolędnicy wołali:
Ka turoniek hipnie, tam się zytko sypnie,
ka turoniek bobcy, tam łowsa sto korcy,
Ka turoniek beknie, tam się rodzi piyknie,
ka turoniek cupnie, tam łowiecki w kupie.
Kolędowanie z trzema królami jest inscenizacją przybycia do Jerozolimy do króla Heroda trzech króli podążających za jasną gwiazdą. Przerażony wizją utraty tronu Herod nakazuje zabicie wszystkich małych dzieci w Betlejem. Zbrodnia ta spotkała się z natychmiastową reakcją śmierci, która z kosą staje nad Herodem i rozlicza go z tego strasznego postępku. Herod chce się wykupić koroną, złotem, perłami i pałacami, ale nieczuła śmierć woła:
Bojom się mnie królowie,
prałaci i biskupowie,
Panowie przedo mnom klokajo,
minuty zycio zebrajo.
Cy to starzy, cy to młodzi,
moja kosa kozdomu wygodzi.
I ciebie królu bierom w swojo piece,
przed paniom śmierzciom nikto nie uciece.
Jeszcze inne widowisko kolędnicze to chodzenie z Dorotą. Cała akcja przenosi nas w czasy panowania cesarza Dioklecjana do Cezarei Kapadockiej. Królewna Dorota, chrześcijanka, ślubowała dziewictwo. Pogański król Fabrycjusz, zachwycony jej urodą, chciał ją poślubić. Spotkał się ze stanowczą odmową i urażony kazał ściąć Dorotę.
Idzie świoto Dorota z poboznego zywota,
sła una bez pajski dwor, napotkoł jom som pon król
Kces Doroto mojom być, kce ci cały świat służyć,
a jako nie bedzies, zycia swego pozbedzies.
W ikonografii św. Dorota przedstawiana jest jako młoda kobieta w stroju królewskim i z kwiecistym wiankiem na głowie. W rękach trzyma miecz, którym została ścięta oraz kosz z kwiatami przyniesiony przez nieznanego chłopca tuż przed jej śmiercią. Widowisko kończy pełna humoru jasełkowa scena, podobna do tej z królem Herodem, w której diabeł porywa króla Fabrycjusza do piekła, nieczuły na jego próby przekupstwa skarbami i bogactwami.
Maj, miesiąc poświęcony Najświętszej Maryi Pannie, to czas, kiedy w godzinach popołudniowych lub wieczornych, po zakończeniu prac polowych, przy kapliczkach przydrożnych znajdujących się przy każdej roli oraz w każdym przysiółku w podbabiogórskich wsiach spotykała się miejscowa ludność – dorośli, dzieci i młodzież, aby wspólnie śpiewać litanię loretańską i pieśni nabożne. Początków nabożeństw majowych należy szukać w pieśniach sławiących Maryję Pannę, znanych na Wschodzie już w V w. Na Zachodzie dopiero na przełomie XIII i XIV w., dzięki hiszpańskiemu królowi Alfonsowi X, miesiąc maj stał się miesiącem maryjnym. Król ten zachęcał, by wieczorami gromadzić się na wspólnej modlitwie przed figurami Matki Boskiej. Spotkania modlitewne przy maryjnych kapliczkach szybko zyskały na popularności w całej chrześcijańskiej Europie. W Polsce wielkim zaangażowaniem w upowszechnianiu tej formy pobożności wykazał się ks. Karol Antoniewicz, który w 1850 r. wydał zbiór siedemnastu pieśni poświęconych Matce Bożej zatytułowany Wianeczek majowy, w którym znalazła się znana i popularna pieśń Chwalcie łąki umajone.
Nabożeństwa majowe opisał Władysław Reymont w powieści Chłopi: „Zebrali się przeto odprawiać nabożeństwo pod cmentarz, kaj pobok bramy stojała mała kapliczka z figurą Matki Boskiej. Każdego maja przystrajały ją dziewczyny w papierowe wstęgi a korony wyzłacane i polnym kwieciem obrzucały, broniąc od zupełnej ruiny, gdyż kapliczka była odwieczna, spękana i w gruz się sypiąca. (…) Zeszło się sporo narodu i jak się naprędce dało przybrali kapliczkę w zieleń a kwiaty, ktosik śmieci wygarnął, ktosik żółtym piaskiem wysypał, że nawtykawszy w ziemię u stóp figury świeczek i lampek zapalonych, wraz jęli klękać nabożnie”.
Na polskiej wsi, także na Podbabiogórzu, w dniu, gdy ktoś z sąsiedztwa zmarł, wiedziano, że trzeba odwiedzić jego rodzinę, by przekazać bliskim zmarłego wyrazy współczucia, podzielić ich ból i wraz z nimi czuwać i śpiewać. Czuwania przy zmarłym w jego domu stanowią przestrzeń wyciszenia emocji, są pogodzeniem się z odchodzeniem. Ciasną izbę wypełniał tłum ludzi, a pieśni, donośne i bardzo osobiste, przenikały ciała zebranych. Z oswajaniem śmierci radzono sobie przy pomocy pieśni, które miały różny rodowód. Część pieśni pogrzebowych obecnych w tradycji ludowej wywodzi się z dawnych pieśni kościelnych, a część ma charakter typowo ludowy. Śpiewy te są zróżnicowane, wśród nich znajdziemy pieśni modlitewne za duszę zmarłej osoby – pieśni o charakterze pożegnania, ale również prośby o przyjęcie zmarłego do Nieba, a także utwory skierowane do żyjących – mają one charakter umoralniający dla słuchających, są dla nich przestrogą.
Cokolwiek w świecie jest, wszystko marność,
choćby mnie królewska doszła godność.
Wszystko zginie, świat przeminie,
króla i cesarza śmierć nie minie.
Choćbym się w cielesnej kochał krasie,
i ona się w szpetność zmieni w czasie.
Ach, niestała piękność ciała,
wczoraj się świeciła, dziś spróchniała.
Bym nad wszystkich ludzi był bogaty,
drogie z srebra, złota nosił szaty,
Ze wszystkiego kosztownego
śmierć mnie ogołoci mizernego.
Najlepiej, zaprawdę, Bogu służyć,
chcąc w niebie stałego dobra użyć;
Niesłychane, nieprzebrane
W niebiesiech radości zgotowane.
Czas czuwania trwał zazwyczaj trzy dni – to tzw. puste noce. Dzisiaj, gdy istnieją prawne nakazy, aby ciało po śmierci nie było trzymane w domu, tylko w cmentarnej kaplicy, sąsiedzi zbierają się w domu zmarłego, by przy zapalonej gromnicy śpiewać lamentacyjne pieśni.
Jeszcze inną okazją do wspólnego modlitewnego śpiewu z bliskimi, sąsiadami i znajomymi jest peregrynacja kopii świętych obrazów i ikon w domach parafian. Impulsem do peregrynacji są zazwyczaj ważne wydarzenia z życia Kościoła odbywające się w diecezji. Obraz przechodzi z domu do domu w odstępach dwudziestoczterogodzinnych. Z sąsiadami należało uzgodnić czas i okoliczności przyjęcia obrazu do swojego domu, najczęściej późnym popołudniem lub wieczorem, aby zgromadzić jak największą liczbę ludzi. Po przywitaniu obrazu przez domowników, ustawieniu na przygotowanym wcześniej domowym ołtarzu, następują wspólne modlitwy i śpiewy. Najczęściej wraz z obrazem przekazywane są parafialna kronika nawiedzenia oraz modlitewnik nawiedzenia, z którego korzystają uczestnicy modlitwy. Oprócz modlitewnika wykorzystywane są powszechnie znane kościelne pieśni, zdarza się też, że specjalnie na okazje nawiedzenia pisane są do znanych melodii teksty związane ściśle z nawiedzeniem.
Matko Boska Częstochowska,
jak szczęśliwa nasza wioska,
Że Ty do niej tu przybyłaś,
nasze domy odwiedziłaś.
Matko Boga Najświętszego,
przyjmij teraz z nas każdego
Do najświętszej swej opieki,
miej nas zawsze w niej na wieki.
Oddajemy Tobie Matko
wszystkie rody z każdą chatką,
Do najświętszej Twej opieki,
proszę, miej nas w niej na wieki.
Jak się cieszy lud ubogi,
gdy Cię wnosi w swoje progi;
Jakaś siła w nas powstała,
żeś Ty Matką nam została.
Kalwaryjskie sanktuarium jest szczególnym przykładem świętego miejsca modlitw pokoleń pątników. Podczas swojej pierwszej pielgrzymki do Polski św. Jan Paweł II w Kalwarii Zebrzydowskiej zachęcał do częstego nawiedzania tego sanktuarium i wierności modlitwie: „Trzeba się zawsze modlić, a nigdy nie ustawać, powiedział Pan Jezus. Módlcie się i kształtujcie poprzez modlitwę swoje życie. «Nie samym chlebem żyje człowiek» i nie samą doczesnością, i nie tylko poprzez zaspokajanie doczesnych – materialnych potrzeb, ambicji, pożądań, człowiek jest człowiekiem (…). Niech z tego miejsca do wszystkich, którzy mnie słuchają tutaj albo gdziekolwiek, przemówi proste i zasadnicze papieskie wezwanie do modlitwy. A jest to wezwanie najważniejsze. Najistotniejsze orędzie!”.
Mieszkańcy wsi położonych w okolicach Babiej Góry od wieków pielgrzymują do kalwaryjskiego sanktuarium. Pieszo, furmankami, pociągami, a dziś najczęściej własnymi samochodami, tłumnie przybywają na klasztorne wzgórze w Wielkim Tygodniu, a także w sierpniu, by przemierzając Dróżki Pana Jezusa i Dróżki Matki Bożej oraz uczestnicząc w procesjach Zaśnięcia i Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny wspólnie wyśpiewywać Bożą Chwałę.
Śpiewa Ci słowiczek na rajskim dworze,
pójdę go poszukać ja w imię Boże,
A jak go znajdę, to mu śpiewać każę:
Zdrowaś, Maryja.
Słyszę głos słowiczka w dolnej krainie,
niech imię Maryi wszędzie rozsłynie;
Przez góry, doliny, przez puste krainy:
Zdrowaś, Maryja.
Ten słowiczek szary Przeczystej Panny,
śpiewa naszej Pani swój hymn poranny.
Bądźże pozdrowiona, od nas pochwalona:
Zdrowaś, Maryja.
Czemuż tak wesoło słowiczku śpiewasz?
Panience Maryi cześć, chwałę dawasz,
Jest śliczna Panienka ta Matuchna miła:
Zdrowaś, Maryja.
Okazji do śpiewania nigdy nie brakuje. Trzeba tylko mieć otwarte oczy i uszy na znaki, jakie daje nam Bóg także przez wspaniałość i wielkość swojego stworzenia. Szczególnie otwartym na Boże znaki był Biedaczyna z Asyżu – św. Franciszek, który głośno wychwalał wielkość Bożego dzieła: „Pochwalony bądź, Panie mój, ze wszystkimi Twymi stworzeniami, szczególnie z Panem Bratem Słońcem, przez które staje się dzień i nas przez nie oświecasz”.
Jan Żurek