Zaczniemy nasze rozważanie od sformułowania, które znajdujemy w Ewangelii: weźmijcie Ducha Świętego. To bardzo ciekawe stwierdzenie, które zachęca nas do podobnej postawy, jaką wyraża Jezus w słowach: bierzcie i jedzcie z tego wszyscy … A zatem Bóg przygotował dla nas wszystko, a nasze jedyne zadanie polega na pełnym wdzięczności korzystaniu z łaskawości (życzliwości) Boga: po prostu bierz! To oczywiście ze strony człowieka wymaga ciągłej otwartości i umiejętności brania bez przywłaszczania. W tym kluczu spójrzmy jak z darmowości daru Ducha Świętego korzystała św. Teresa od Jezusa i jak Trzecia Osoba Trójcy brała ją w posiadanie.
Początki tej niezwykłej zażyłości polegały na codziennym poddawaniu się Teresy Duchowi Świętemu bez względu na to, dokąd i w jaki sposób ją prowadził. Nasz Święta trwała w Nim wiernie niezależnie od stanów swego wnętrza, wielokrotnie pośród pustki, słabości, zniechęcenia, niemocy i ciemności. Jak dobrze wiemy przez ponad połowę swej ziemskiej wędrówki przeżywała we wnętrzu mękę chaosu – bałaganu życiowego. Pracowała nad sobą latami, z różnym efektem, intuicyjnie wierząc, że przyjdzie czas, kiedy w końcu Boża potęga przemieni ją i uporządkuje jej serce. Tak też się stało, czego dowód znajdujemy w jej słowach:
Odtąd zaczyna się inna, nowa księga, to jest inne, nowe życie, życie, którym Bóg żył we mnie, bo bez Niego niepodobna, bym mogła w tak krótkim czasie wyzwolić się. Chwała niech będzie Panu, iż mnie wybawił ode mnie.
Początki tego Bożego dotknięcie sięgają momentu nawrócenia Teresy, które dokonało się na widok obrazu skatowanego Chrystusa (1555 r.). Żal, ból, poczucie niewdzięczności, a jednocześnie skrucha, miłość i dziwna siła rozrywały dotychczasowe ograniczenia jej duszy. W takim stanie Święta rzuciła się na kolana i usilnie błagała Chrystusa o umocnienie jej postanowień, aby Go już więcej nie obrażała.
Powyższe doświadczenie wymagało dalszej ingerencji Boga, oczywiście przy aktywnym udziale Świętej. Stąd też kolejne trzy lata jej życia to zmagania o czystość i wolność serca ostatecznie zwieńczone doświadczeniem Ducha Świętego.
Klimat tego dotknięcia każe nam się ponownie przenieść do klasztoru Wcielenie (rok 1558), gdzie Teresa za namową kierownika duchowego porzuciła zniewalające ją przyjaźnie i karmiąc się słowami hymnu Veni Creator, po raz pierwszy świadomie doświadczyła działania Ducha Świętego, czego owoce wyrazi w słowach:
Od tego dnia nabrałam wielkiego męstwa do opuszczenia wszystkiego dla Boga. Spodobało się Jemu w jednej chwili – przemienić swoją służebnicę w innego człowieka.
Kolejne dotknięcie Trzeciej Osoby to łaska przebicia Serca (Duch Święty uwalnia jej miłość), wizja Gołębicy unoszącej się nad Hostią (Duch Święty pokazuje jej, że jest sprawcą Eucharystii), w końcu szczególne doświadczenie przeżyte w wigilię uroczystości Zielonych Świąt 1563 roku, które Teresa zrelacjonuje w następujących słowach:
Pewnego dnia, a było to w wigilię Zesłania Ducha Świętego, po Mszy schroniłam się na miejsce samotne, gdzie często przebywałam na modlitwie i wziąwszy do rąk dzieło jednego Kartuza, czytałam fragmenty odnoszące się do jutrzejszej uroczystości. Natrafiłam na objaśnienie znaków, po których ma się poznawać obecność Duch Świętego bądź w początkujących, bądź w postępujących, bądź w doskonałych. Rozważając pilnie wskazane mi znaki tego trojakiego stanu i stosując je do siebie, doszłam do wniosku, ze o ile mogę sądzić o sobie, snadź z łaski i miłosierdzia Boga jest we mnie Duch Święty, za co poczęłam Mu czynić dzięki najgorętsze. W ciągu tych rozważań moich, nagle bez żadnego wiadomego mi powodu, przyszło na mnie wielkie uniesienie ducha. W tejże chwili ujrzałam nad moją głową gołębicę, różną bardzo i większą od naszych ziemskich gołębic. Zdawało mi się, że słyszę szelest poruszenia tych skrzydeł. Duch się uspokoił, czując w sobie gościa tak miłego, choć zdawałoby się, że taka cudowna łaska powinna go była raczej zatrwożyć przerazić. Ale wobec rozkoszy z niej płynącej trwoga ustąpiła miejsca. Ledwo zakosztowałam tej rozkoszy, uczułam w sobie spokój nadziemski i tak pozostałam w zachwyceniu. Od Onego dnia czuję w sobie bardzo wielki postęp, nierównie wyższy stopień miłości Bożej i nierównie silniejsze w cnotach utwierdzenie („Życie” 38,9).
Takie działanie sprawiło, że wolność świętej z Avila została całkowicie przeniknięta i umocniona pierwiastkiem Bożym. Jednakże działanie Ducha Świętego nie zastąpiło własnego działania Teresy. Święta od tego momentu jasno widziała i pragnęła tego, co sam Bóg dla niej przygotował.
Nie, Boże mój, nie! Nigdy już nie będę polegała na żadnej rzeczy, której bym sama chciała dla siebie! Ty za mnie chciej i ze mną czyń, cokolwiek pragniesz! Ja chcę również tego, bo wszystko dobro moje w tym, bym czyniła Twoją wolę! Gdybyś Ty, Panie, chciał czynić moją i spełniać wszystkie moje pragnienia i chęci, wyszłoby to na moją zgubę.
Cóż takiego Duch Święty uczynił w życiu Teresy i co czyni w życiu każdego z nas?
Jak zatem widzimy Duch nam się oddaje (jest przeznaczony do brania niczym Jezus Eucharystyczny), ale to wymaga od nas podobnego oddania (pozwolenia na bycie branym). W ten sposób postawą Ducha przyjętą w wolności staje się oddanie swego życia dla innych i za innych tak, jak to uczynił Ojciec w Jezusie, Jezus poprzez swoją mękę a Duch Święty poprzez ciągłą obecność.
Słowa z Ewangelii św. Jana najlepiej określają ten nowy sposób życia: On będzie świadczył o Mnie, ale i wy świadczycie.
o. Mariusz Wójtowicz OCD