Szkaplerza nie można traktować jako talizmanu chroniącego przed urokami. To konkretny styl naśladowania Maryi. Stając się moim stylem, staje się on najlepszym sposobem na to aby stawić czoła każdemu rodzajowi zła, pokusy, zakusów szatańskich – mówi ojciec Mariusz Wójtowicz OCD, karmelita, autor bloga Dumanie.pl, w rozmowie z Martą Dybińską.
Proszę Ojca, czym jest szkaplerz?
Sięgając w średniowieczne przestrzenie, szkaplerz był częścią habitu zakonnego, która pełniła rolę fartucha. Szczególnie widać to w całej rodzinie monastycznej, benedyktyńskiej. Tłumacząc szkaplerz zupełnie od podstaw, trzeba powiedzieć, że są to dwa bardzo duże kawałki brązowego materiału, które okrywają zakonnika tak z przodu, jak i z tyłu.
Początkowo posiadał on funkcję ściśle praktyczną, natomiast po objawieniu z 15 na 16 lipca 1251 roku, ta część habitu – przynajmniej w naszym zakonie karmelitańskim – nabrała najważniejszej roli.
Co Matka Boża pokazuje poprzez szkaplerz?
Maryja pokazuje mi najskuteczniejszy sposób życia, jakim jest życie w bliskości Boga. Maryja daje mi ochronę na ziemi w postaci tego, że naśladując Ją, żyjąc jak Ona w bliskości Boga – mam wspaniały oręż do walki z szatanem i jego zakusami. Trzecim „przywilejem”, który wynika z noszenia szkaplerza i życia jak Maryja jest kwestia tak zwanego przywileju sobotniego, a mianowicie przeprowadzania przez Matkę Chrystusa w pierwszą sobotę po śmierci z czyśćca do nieba.
A dlaczego Ojciec nosi szkaplerz?
Dlatego, żeby naśladować Maryję. Żyć jak Ona, w prostocie, nie oczekiwać nadzwyczajności. Życie Maryi było wyjątkowo proste: przyszedł do Niej anioł, którego nie rozumiała, przyjęła całym sercem i całą sobą zaproszenie do misji, jaka została Jej zlecona. Później już więcej się nic szczególnego nie działo. I podobnie jest też ze szkaplerzem – było tylko jedno objawienie i później żadnych powtórek. W szkaplerzu świętym przyjmuję Maryję jako Tę, Którą chcę naśladować. Szkaplerz noszę dla przypomnienia sobie żeby żyć jak Ona. Jest też druga sprawa: nosząc szkaplerz, który przypomina mi by żyć jako Ona, mam najskuteczniejszą ochronę przed złem, przed działaniem szatana.
Czyli co, wystarczy, że przyjmiemy szkaplerz i możemy żyć jak chcemy?
Nie. Chodzi o to, że żyjąc jak Maryja mam najlepszy sposób, żeby stawiać czoła szatanowi. Żyjąc jak Ona, w całkowitej bliskości Boga, mam taką samą siłę jaką Ona miała, od Boga. Święty Jan od Krzyża mówi tak: „Duszy z Bogiem złączonej boi się szatan jak samego Boga”. Więc skoro Maryja była złączona z Bogiem tak mocno, że diabeł się Jej bał – ale bał się tak naprawdę Boga, z którym była złączona – to mnie również, naśladującego Maryję, będącego głęboko złączonym z Bogiem szatan będzie się bał. Będzie się w istocie bał Boga, z Którym jestem połączony, z Którym żyję w jedności. Szkaplerza nie można traktować jako talizmanu chroniącego przed urokami. To konkretny styl naśladowania Maryi. Stając się moim stylem, staje się on najlepszym sposobem na to aby stawić czoła każdemu rodzajowi zła, pokusy, zakusów szatańskich.
Matka Boża podczas objawienia papieżowi Janowi XXII zapewniła, że uwolni z czyśćca każdą osobę odzianą w szkaplerz karmelitański w pierwszą sobotę od chwili śmierci. Czyli jest jakaś pokusa, że jeśli przyjmiemy szkaplerz to dostaniemy się do Królestwa niebieskiego nawet bez względu na to, że teraz może nie bardzo z Przykazaniami Bożymi jest nam po drodze?
Kiedy rozmawiam z ludźmi, którzy nie do końca rozumieją duchowość szkaplerzną, staram się to tłumaczyć – mimo tego, że być może czasami pobudki przyjęcia szkaplerza są egoistyczne, zabezpieczające się. Nie wyprowadzam ludzi z tego toku myślenia, ale staram się wytłumaczyć również i to, że owo zabezpieczenie również zobowiązuje do tego, żeby być jak Ona. Cały czas stawiam jako punkt wyjścia naśladowanie, bliskość. Szkaplerz celowo jest materiałowy – chociaż istnieje też wersja metalowa – aby pokazać bliskość, ciepło, ale i bezpieczeństwo.
A jak to wygląda w praktyce?
Z doświadczeniem duszpasterza szkaplerza muszę powiedzieć, że większość ludzi, którzy dzisiaj decydują się na jego przyjęcie, jest świadoma również obowiązków wynikających z przyjęcia Maryi jako Matki, Siostry, Królowej. Myślę, iż jesteśmy na dobrym poziomie, który pozwala nam z pełną otwartością i dojrzałością przyjąć Maryję w szkaplerzu karmelitańskim.
Mówiliśmy o przywilejach, a co z obowiązkami?
Obowiązki są bardzo proste. Twierdzę, że jest to najprostsze nabożeństwo maryjne, jakie istnieje w Kościele. Mówi się: „Na Różańcu proś, a szkaplerz – noś”. Pierwszą zasadą jest to, żeby nosić szkaplerz – czy to w formie materiałowej, czy też metalowej, jeśli ktoś nie jest w stanie używać go w tradycyjnej, materiałowej wersji. Noszę na zasadzie ciągłego przypominania sobie, że żyję w obecności Maryi. Drugą sprawą jest sprawa naśladowania: przywilej bycia w Jej bliskości, ale też obowiązek życia jak Ona. I trzecim warunkiem jest bardzo prosta, codzienna modlitwa. Zazwyczaj sugerujemy, aby była to modlitwa „Pod Twoją obronę” czy „Witaj Królowo”. Chodzi o to, aby modlitwa była prosta, aby nie była kolejnym zestawem pobożnych modlitw, które człowiek będzie musiał udźwignąć. Tutaj chodzi bardziej o pamięć na obecność Maryi w moim życiu, która cały czas prowadzi mnie do Jezusa.
Dlatego na szkaplerzu są wizerunki Matki Bożej i Chrystusa?
Nie musi być tych wizerunków. Szkaplerz karmelitański to są dwa brązowe kawałki materiału, zszyte tasiemką. My na szkaplerzu zakonnym też nie mamy wizerunków. Natomiast mogą być inicjały Matki Bożej, Pana Jezusa. Mogą być obrazki. To, co bardzo istotne – Maryja zawsze prowadzi co Jezusa.
Jak się przygotować do przyjęcia szkaplerza?
Zachęcam, by dotrzeć do jakiegoś miejsca karmelitańskiego. Wtedy to dłużej zostanie w pamięci, ale oczywiście szkaplerz można przyjąć w każdej parafii, w każdym kościele, od każdego księdza. Natomiast, żeby było uroczyście, zachęcam by odbyło się to w naszych przestrzeniach karmelitańskich: w klasztorze Karmelitów Bosych, Karmelitanek Bosych czy przy różnych Wspólnotach Świeckiego Zakonu Karmelitańskiego, gdzie jesteśmy duszpasterzami. Co roku w Czernej mamy Ogólnopolskie Spotkanie Rodziny Szkaplerznej. Można udać się na to spotkanie. To piękne doświadczenie „uniwersalności” tegoż nabożeństwa. Zachęcam również, aby na datę przyjęcia szkaplerza wybrać dzień 16 lipca – liturgiczne wspomnienie Najświętszej Mari Panny z Góry Karmel – Matki Bożej Szkaplerznej.
Jak w szczegółach się przygotować?
Przede wszystkim dobrze byłoby być w stanie w łaski uświecającej, bo jeśli wiąże się z Tą, która daje mi możliwość naśladowania Jezusa, to Jej chyba największym pragnieniem jest to, żebym był przynajmniej w tym momencie w stanie łaski uświęcającej. Zalecam też troszkę się wyciszyć przed samym przyjęciem do szkaplerza, niejako stworzyć w sobie klimat ciszy Nazaretu, gdzie pozornie nic się nie działo, a działo się wszystko to, co najważniejsze.
W codziennym życiu Ojciec czuje obecność Matki Bożej?
Pan Jezus doświadczał bliskości Maryi w Jej matczynym uczuciu. Moje nabożeństwo do Niej jest tak zwyczajne, że patrząc zewnętrznie – niezauważalne. Natomiast, kiedy czasami sobie usiądę i przeanalizuję swoje życie – mimo tego, że nie ma w nim bezpośrednio ciągłego mówienia o Maryi, ciągłego nawiązywania do Jej życia, to Jej przykład, Jej duchowość, Jej styl jest dla mnie jak powietrze, bez którego nie da się żyć. Bardziej Ją widzę taką prostą, zwyczajną w moim życiu: siostrzaną, matczyną. Znikającą, będącą niczym czyściutka szyba, od razu kierującą na Jezusa.
źródło
PCh24.pl