Chodząca modlitwa - Dumanie.pl - blog osobisty | o. Mariusz Wójtowicz OCD

Chodząca modlitwa

„Bóg się cały oddał za nas, jakże nam nie poświęcić się Bogu?”

Patrząc na świat, widzisz jego piękno i niezwykłość, różnorodność i harmonię. Człowiek ciągle coś odkrywa: nowe gatunki, nowe procesy, nowe gwiazdy. I gdyby zbrakło choć jednego małego elementu, to ten świat nie byłby już tak wyjątkowy. To wszystko mówi o wielkości, pięknie i wszechmocy Boga Stwórcy, który ciągle czymś nowym Cię zaskakuje. Podobnie jest z życiem człowieka: wielość doświadczeń i ich różnorodność, spotykane osoby i podejmowane zadania – tutaj Bóg tak samo czymś nowym bezustannie Cię zaskakuje.

Życie św. Rafała Kalinowskiego, tak bogate i tak nieprzewidywalne, jest tego najlepszym dowodem: wojskowy, inżynier, powstaniec, sybirak, wychowawca, kapłan, zakonnik, człowiek kultury, poliglota i patriota. Przede wszystkim to chrześcijanin traktujący poważnie swoje powołanie do świętości, czyli do fascynującej, ale i wymagającej przyjaźni z Bogiem. To człowiek, który śmiało swoją historią może potwierdzić, jak Bóg jest nieprzewidywalny, a jednocześnie w tym zaskakiwaniu człowieka, objawiający się poprzez harmonię wydarzeń.

Nie wszyscy potrafią to dojrzeć, odczytać, dziękować i cieszyć się Bogiem, który tak działa. Św. Rafał miał w sobie to poczucie wdzięczności, mimo piętrzących się na każdym etapie życia przeciwności. Zresztą Święty miał ku temu szczególne predyspozycje: mocny charakter, pasję życia, zdolność do „zupełności” i radykalności na każdym miejscu oraz odwagę w momentach ciemności wiary. Był człowiekiem wytrwałości i nie zniechęcania się.

Jak to możliwe? Otóż Rafał czerpał siłę z modlitwy – był człowiekiem modlitwy. „Chodząca modlitwa” – taki przydomek nadali mu współcześni. Już na syberyjskim zesłaniu wierzono w skuteczność jego wstawiennictwa przed Bogiem i dlatego w pacierzu dodawano: „Przez modlitwę Kalinowskiego, wysłuchaj nas, Panie”. Podczas dziesięciu lat jego błądzenia w wierze, chociaż daleki od praktyk religijnych wewnętrznie lgnął do Boga, modlił się, ale nawet o tym nie wiedział, pragnął z Nim spotkania, ale nie potrafił tego uczynić. Czytał „Wyznania” św. Augustyna, próbował uczestniczyć w rekolekcjach wielkopostnych, szukał samotności, z bólem przeżywał swoje oddalenie od Kościoła. Po nawróceniu wiele czasu poświęcał na modlitwę, niejako chciał odzyskać stracony czas dziesięciu lat.

„Jeżeli bym wszystko, a wszystko na ziemi utracił i stał się istotnym nędzarzem – dziwna, że na myśl o tym nic we mnie nie zadrga. Świat wszystkiego mnie może pozbawić, ale zostanie zawsze jedna kryjówka dla niego niedostępna: modlitwa; w niej się da streścić przeszłość, teraźniejszość i przyszłość w postaci nadziei. – Boże, jakim skarbem obdarzasz tych, co w Tobie ufność pokładają”.

To również z modlitwy Rafał czerpał siłę, by dzielić się z innymi swoim “ubóstwem”: własną porcją chleba, koszulą, a gdy i tego brakowało, obdarzał potrzebującego sercem i uśmiechem. Praktyka modlitwy stawała się jego postawą życiową.

„Wiara wyraża się w modlitwie i karmi się modlitwą”.

W ten sposób przechodził od ukrytej do chodzącej modlitwy. Pisał z Syberii:

„Oprócz modlitwy nic nie mam, co bym ofiarował Panu Bogu: uważać ją mogę za jedyny mój datek. Pościć mi nie wolno, jałmużnę nie bardzo jest z czego dawać, do pracy sił nie ma. Cierpieć i modlić się tylko mi zostaje. Większych jednak skarbów nie miałem nigdy i nie chcę więcej. Wartość ofiary i wszechpotęga modlitwy oraz jej dobrodziejstwa mało są znane, a więc mało cenione. Jesteśmy porywani ku działaniu i bardzo nieliczni są ci, którzy zdają sobie sprawę z ważności modlitwy: tymczasem to nie Maria Martę, lecz Marta Marię prosiła o pomoc i wsparcie”.

Bardzo prosto, ale doskonale to rozmodlenie Świętego przekazała w swoich zapiskach s. Weronika, której był kierownikiem, pisze: „praktykował i lubił: ducha modlitwy”. I dalej relacjonując swój przyjazd do Czernej i uzyskaną odpowiedź furtiana na pytanie: co obecnie robi o. Rafał: „Modli się w celi. Ojciec zawsze się modli za nas, bo nie wszyscy umieją tak się modlić”. Ona także przekazała świadectwo zatrudnianego kucharza z Czernej. Opowiadał on o świętości ojca Rafała i podkreślił, że od niego nauczył modlić się nawet przy pracy, gotując.



Człowiek “zdobyty przez Chrystusa”. Tak określił Rafała Jan Paweł II 17 listopada 1991 roku w czasie Mszy świętej kanonizacyjnej i dalej dodał opisując nowego Świętego:

– Oddaje życie… za rodaków, dla większej wspólnej sprawy. “Ojczyznę ziemską ukochał tak, że dla tej sprawy wybrał śmierć”.

– Oddaje życie… “z miłości do ojczyzny wiekuistej” przez karmelitańską profesję, aby jeszcze pełniej miłować na podobieństwo Chrystusa stając się Jego przyjacielem: “Wy jesteście przyjaciółmi moimi” (J 15, 14).

– Oddaje życie… za bliskich poprzez kapłańską służbę, zachęcając wszystkich do doskonałości i do świętości. Staje się on modlitwą i pracą, pragnąc uczynić się “własnością innych”.

– Oddaje życie… za sprawę jedności Kościoła. Płonie pragnieniem ujrzenia zjednoczonych w tej samej owczarni braci prawosławnych, pełen nadziei we wstawiennictwo Najświętszej Maryi Panny, tak bardzo przez nich czczonej.



Św. Rafale Kalinowski – módl się za nami, by nie ustała nasza miłość do Boga, Kościoła, Człowieka i Polski…

„Gdzie miłość tam też Bóg”.

o. Mariusz Wójtowicz OCD