Kilka myśli po weekendzie pustelniczym ze św. Szarbelem w Wadowicach.
Kiedy odrywasz się od codzienności i jedziesz na rekolekcje, gdzie już na wejściu witają Cię z uśmiechem, to życie staje się takie piękne, co nie? Tym bardziej, jak na talerzu podają Ci bogate treści i masę duchowych przeżyć. Ale to ładowanie akumulatorów jest po to, by nas wzmocnić i pobudzić do działania, do wcielania tego w życie.
Nie znałam wcześniej św. Szarbela, a okazało się że mamy wiele wspólnego ze sobą. On - pustelnik, który niewiele miał, a był szczęśliwy. On nie myślał o tym, czego mu brakuje, ale co zrobić z tym, co ma. Ja - marnotrawna córka Boga, powracająca na łono Karmelu, ciesząca się każdą chwilą życia. A połączyły nas prostota, pragnienia i piękno.
Do niedawna moje życie kręciło się wokół reklamy. Ktoś polecił jakąś fajną książkę, płytę, sprzęt - trzeba było też to mieć. I tak mój pokój zamienił się w jedną wielką graciarnię. Nie chodzi o to, żeby teraz sprzedać cały dom i zaszyć się gdzieś w lesie na odludziu. Ale wybierać to, co rzeczywiście będzie mnie karmić i czynić to życie piękniejszym.
Tak samo jest z samym istnieniem na tym świecie. Co mi dał pośpiech i chwytanie kilku srok za ogon? Pogrzebał tylko marzenia, o które warto było walczyć. Teraz, kiedy nieco zwolniłam i staram się doprowadzić najpierw jedną sprawę do końca, a potem biorę się za następną, to życie nabrało kolorów. Trzeba umieć wyczuć, co jest w danej chwili najważniejsze i ustalić sobie drabinę priorytetów.
Dzięki temu zaczęłam też patrzeć na świat, na otaczającą nas przyrodę. Często nie zauważamy, ile jest piękna w małym spadającym liściu czy kropli ożywczego deszczu. Nie zauważamy też drugiego człowieka. Nie tak dawno jadąc, a potem idąc do pracy z uśmiechem na twarzy obserwowałam mijających mnie ludzi, a było ich naprawdę sporo. Byli i młodsi i starsi, samotni i zakochani. Ale niestety tylko jedna kobieta odwzajemniła uśmiech. A jak niegdyś powiedział Federico Moccia: "Uśmiech jest krzywą, która wszystko prostuje".
Czy zatem życie nie jest o wiele prostsze, kiedy już rano z radością wpatrujesz się w swoje lustrzane odbicie? Na pewno lepiej jest wstać z pozytywnym nastawieniem, niż kolejny dzień zacząć od narzekania. Nie zawsze jest kolorowo. Pojawiają się mniejsze lub większe trudy, popełnimy jakieś błędy, czasem też dotknie choroba lub umrze ktoś bliski. Ale jak mówił nam o. Mariusz Wójtowicz OCD: "Jak chcesz iść na szczyt, to nie narzekaj, że masz pod górę" i "Świętość to nie jest bezbłędność". A ta nasza świętość powinna już teraz mieć swój początek, a nie jak będą nas chować do grobu.
Wielkim darem na tych rekolekcjach był też dla mnie czas modlitwy w kaplicy. Począwszy od codziennej Eucharystii, poprzez Adorację (w tym całonocną), Liturgię Godzin i modlitwę wewnętrzną. W swoim zwykłym tygodniu z racji obowiązków często nie mam możliwości, by uczestniczyć we Mszy Świętej, czy też Adoracji w Kościele. Tu był pełen pakiet. I był też czas milczenia. Lubię rozmawiać i śpiewać, ale to w ciszy najwięcej się dokonuje. Warto zatem znajdować w ciągu dnia chociaż te 15 minut na bycie sam na sam z Panem Bogiem. Może być to w Kościele, w lesie czy też po prostu w zaciszu własnego pokoju. I niech to nie będzie przegadane, tylko oddanie siebie w postaci obecności. Nie mam nic przeciwko różańcom, koronkom, litaniom. To wszystko jest piękne, ale czyż jest coś piękniejszego od prostej modlitwy serca, czyli kontemplacji.
A tych, którzy ciągle narzekają na brak czasu, pragnę poinformować, że na modlitwę, której nas nauczył sam Pan Jezus (czyli "Ojcze nasz") wystarczy małe 25 sekund. Chociaż dla mnie, czego nauczył mnie Karmel, całe życie jest modlitwą, bo jak mawiała św. Teresa od Jezusa: "I w kuchni także, wśród garnków i rondli, Pan jest z wami". Wystarczy robić wszystko najlepiej jak się umie i wtedy ten dzień otulony jest duchem modlitwy.
Ale wracając jeszcze do Szarbela. To na tych rekolekcjach zostawił mi ważne drogowskazy:
"Najlepszy sposób, żeby zmienić świat, to zmienić najpierw siebie".
"Nie zaczynaj niczego na ziemi, jeśli nie będzie to miało końca w niebie. Nie wybieraj takiej drogi na ziemi, która nie doprowadzi cię do nieba".
„Mów tylko wtedy, gdy Twoje słowa są mądrzejsze od Twojego milczenia”.
"To co zwyczajne, przeżywać nadzwyczajnie".
Na koniec chciałabym podziękować o. Mariuszowi za przybliżenie postaci św. Szarbela i każde słowo, które było umocnieniem i ukojeniem dla duszy. Dzięki też za wsparcie i cenne rady na tą moją życiową drogę. Będę się tego trzymać.
A wszystkim ogromnie polecam tę Mistykę Codzienności o. Mariusza, którą ja ubogacam się każdego dnia. Pozdrawiam.
Kasia Waszkielewicz