Jest rok 1921. Helenka niedawno po raz pierwszy przyjęła Komunię świętą. Pomagając rodzicom w pracach na polu, znajduje tajemniczy medalik. Widnieje na nim wizerunek zakonnicy trzymającej w rękach krzyż i róże. Dziewczynka nie wie, kim ona jest, ale przypomina sobie, że już ją widziała: nieznajoma ukazała jej się we śnie przed przystąpieniem do pierwszej spowiedzi. To początek wyjątkowej przyjaźni. Przyjaźni przekraczającej czas i historię.
„Kapliczka” dla Jezusa
Przychodzi na świat 7 lutego 1910 roku w Zgodzie (obecnie dzielnicy Świętochłowic na Śląsku). Jest pierwszym dzieckiem Józefa i Albiny Hoffmannów (później jeszcze na świat przyjdą bracia: Reinhold i Henryk, który jest dzieckiem z drugiego małżeństwa Albiny). Na chrzcie otrzymuje imiona Helena Joanna.
Dziewczynka dorasta w atmosferze wiary; jej rodzina angażuje się w życie parafii. Ojciec jest wymagający i stosuje surowe metody wychowawcze, typowe dla tamtych czasów. Helena po latach wyzna:
„Już we wczesnym dzieciństwie moja wola była złamana”.1
Ucieka z lekcji, by robić dobre uczynki. Długo walczy ze swoim nieposłuszeństwem. Jest lubiana przez inne dzieci i pracowita. Pomaga proboszczowi i siostrom zakonnym: haftuje komże, układa kwiaty, dekoruje świątynię. Jako dziesięciolatka po raz pierwszy spotyka Siostry Maryi Niepokalanej, do których zgromadzenia wstąpi kilka lat później.
Często modli się do późnych godzin nocnych, co budzi sprzeciw matki. Chętnie bierze udział we Mszy Świętej, adoracji Najświętszego Sakramentu i modli się przed ołtarzem Matki Bożej. Ma skłonności do płaczu. Później przyzna:
„Pragnęłam czegoś, czego moje wnętrze, moje serce szukało. (…) Teraz uważam, że to był tylko Bóg, którego szukałam i jeszcze nie znalazłam, i właśnie ta nieznajomość zmuszała mnie do płaczu”.2
W styczniu 1919 roku w wieku zaledwie trzydziestu dwóch lat niespodziewanie umiera ojciec Heleny. Sytuacja materialna rodziny pogarsza się dramatycznie. Cała odpowiedzialność za utrzymanie siebie i dwójki małych dzieci spada na Albinę Hoffmann. Jakiś czas później, zgodnie z wolą zmarłego męża, poślubia ona jego brata, Franciszka.
W listopadzie 1920 roku Helenka po raz pierwszy przystępuje do sakramentu pokuty. Od spowiednika słyszy, że ma w swoim sercu budować „kapliczkę” dla Jezusa. Pojawiają się pierwsze zmagania wewnętrzne. Dziewczynkę trapią pokusy, strach przed ludźmi i diabłem. Rodzice nie rozumieją jej potrzeby szukania samotności, ona tymczasem ma coraz większe pragnienie Komunii świętej. W tych wszystkich trudnościach jest posłuszna spowiednikowi.
5 maja 1921 roku przystępuje do pierwszej Komunii świętej. Wkrótce w czasopiśmie religijnym natrafia na portret zakonnicy, którą zobaczyła na znalezionym medaliku i wtedy odkrywa, że jest nią święta (wówczas jeszcze niekanonizowana) Teresa od Dzieciątka Jezus. Zresztą, niebawem karmelitanka sama przedstawia jej się we śnie.
„Pracować, cierpieć i ratować dusze”
Święta Teresa udziela Helenie rad dotyczących modlitwy i życia duchowego. Mówi, że ma się ofiarować za Kościół, zwłaszcza za kapłanów. Młoda dziewczyna musi traktować te senne zjawienia, wskazówki i samą Teresę jako swoją duchową przewodniczkę bardzo poważnie, bo 5 maja 1927 roku to właśnie tę świętą przyjmuje jako patronkę w sakramencie bierzmowania. Tym bardziej, że dwa lata wcześniej, w maju 1925 roku, w Uroczystość Trójcy Świętej, dokonuje aktu ofiarowania się Trójjednynemu Bogu i modli się o łaskę powołania zakonnego.
W tym samym roku, w lipcu, powiadamia matkę i ojczyma o planach wstąpienia do zgromadzenia, Albina Hoffmann sądzi jednak, że córka jest za młoda. Rodzice zakazują jej zbyt częstego przyjmowania Komunii świętej i widywania się z siostrami. Sama Helena doświadcza w tym czasie wątpliwości i pokus, ale nie ustaje w swoich dążeniach, powtarzając sobie:
„Pracować, cierpieć i ratować dusze”.3
W 1927 roku wystosowuje pisemną prośbę o przyjęcie do Zgromadzenia Sióstr Maryi Niepokalanej. Jako kandydatka pracuje najpierw w przedszkolu z dziećmi, a później w szpitalu, pomagając chorym. W każdym pacjencie widzi cierpiącego Jezusa.
Święta Teresa raz jeszcze potwierdza powołanie Heleny. W 1927 siostry zabierają ją wraz z przyjaciółką, Elżbietą, do Czernej, by mogła odpocząć. Tam młoda kandydatka zwierza się przyjaciółce:
„Elzo, promień idzie od Tereski na mnie. Muszę iść do klasztoru. Teraz jestem uspokojona; tylko to chciałam uprosić sobie”.4
17 marca 1928 roku rozpoczyna postulat we Wrocławiu. Święta Teresa nie przestaje nawiedzać Heleny w snach i dawać wskazówek, za kogo ma się modlić – przede wszystkim za Ojca Świętego, kapłanów i osoby zakonne. Podkreśla jednak, że postulantka musi być we wszystkim posłuszna spowiednikowi i przełożonym.
Wigilię Bożego Narodzenia 1928 roku Helena spędza w Henrykowie, gdzie pojawiają się pierwsze symptomy choroby. Miejscowy lekarz stawia diagnozę: zapalenie mózgu. Po dwóch tygodniach stan postulantki się poprawia, ale powrót do Wrocławia przynosi ze sobą silne bóle głowy i utratę przytomności. Pozostanie Heleny w zgromadzeniu stoi pod znakiem zapytania; ona sama nie jest wolna od wątpliwości. Po latach przyzna:
„Gdybym nie miała św. Teresy (od Dzieciątka Jezus), która mnie pouczała i upominała, nie byłabym dziś w klasztorze”.5
Nie pomaga fakt, że kolejny lekarz podważa poprzednią diagnozę, uważając, że Helena jest zupełnie zdrowa, a trzeci, po wykonaniu prześwietlenia czaszki, stwierdza obecność guza mózgu. To dopiero początek wielkich cierpień.
Żywe Magnificat
23 października 1929 roku we Wrocławiu Helena otrzymuje habit, welon i imię zakonne: siostra Maria Dulcissima. Rozpoczęty w Nysie nowicjat to dla niej czas prób i wewnętrznego oczyszczenia. „Jesteś na fałszywej drodze”6 – słyszy od mistrzyni, która każe spalić opowiadanie nowicjuszki pt. „Moja kapliczka”, pisane zresztą na jej wcześniejsze polecenie. Zakonnica jest posłuszna. W pierwszym roku nowicjatu odczuwa oschłość, niechęć do wspólnoty i roztargnienie na modlitwie. Ale nie poddaje się; modli się jeszcze intensywniej. Później zanotuje:
„Moim postanowieniem rekolekcyjnym pod koniec pierwszego roku było, by wszystko, czego nauczyłam się w ciągu roku nowicjatu, praktykować w dalszym życiu: ratować dusze dla Zbawiciela i zostać świętą na prostej drodze obowiązku”.7
We wrześniu 1930 roku wyjeżdża do Wrocławia, gdzie ma opiekować się dziewczętami. Boże Narodzenie przynosi kolejny atak choroby; następny ma miejsce 25 marca 1931 roku, kiedy siostra Dulcissima przebywa już w Nysie. Lekarz domowy oskarża zakonnicę o histerię, tymczasem ona, nieprzytomna i wstrząsana drgawkami, trwa w takim stanie przez dziesięć dni, do Niedzieli Wielkanocnej, kiedy to we śnie ukazuje się jej święta Teresa.
Nowicjuszka ma zwyczaj pisania listów do Jezusa i Maryi. Oto fragment jednego z nich:
„Miłość, mój Jezu, oto daruję Ci czystą miłość. Stworzenia powinny być dla mnie niczym i ja niczym dla stworzeń. (…) Nikt nie powinien troszczyć się o mnie, abym tak – odłączona od wszystkich – zbliżyła się do Ciebie i Twojej Matki Maryi”.8
W maju podczas konsultacji lekarskich w Berlinie zapada decyzja: trepanacja czaszki. Święta Teresa mówi swojej podopiecznej, że do zabiegu jednak nie dojdzie. I nie myli się: już w sierpniu siostra Dulcissima wraca do Nysy. Tam znowu na siedem dni traci przytomność, po czym 19 sierpnia składa śluby warunkowe na wypadek śmierci. Do Bożego Narodzenia 1931 roku powtarzają się ataki, które co jakiś czas wyłączają zakonnicę z możliwości wykonywania obowiązków i z życia wspólnotowego.
Ujmuje jej pokora i szczerość, kiedy opisuje swoje przeżycia po Komunii świętej:
„(…) nie modlę się wtedy słowami, nie potrafię powiedzieć jak, jedynie całkowicie milczeć, a wtedy nie wiem już, gdzie jestem i co czynię – tak, iż zaraz na początku Mszy św. powiadam: »Jezu, boję się, już nie chcę, ja nie chcę o Tobie myśleć«, inne są takie uważne, a ja nie wiem, co to jest, jak mam o tym mówić, ponieważ jestem przecież taka głupia i niczego nie rozumiem”.9
Coraz intensywniej dojrzewa w niej pragnienie głębokiego zjednoczenia z Bogiem. W jednym z listów prosi Jezusa:
„Pozwól mi kochać codziennie więcej Ciebie, tylko Ciebie samego, aż mnie kochany żar pochłonie – i to powinno być moim końcem!”.10
Wyjątkowa jest jej relacja z Matką Bożą. Siostra Dulcissima przed Jej obrazem pogrąża się w modlitwie. Przyznaje, że nie tyle modli się, co rozmawia z Maryją. Prosi także o łaskę prawdziwego uwielbienia Boga:
„O Maryjo, uformuj moją duszę do żywego Magnificat!”.11
Z Wielkim Postem 1932 roku przychodzi nowe cierpienie: wraz z kolejnym atakiem choroby nowicjuszka traci zmysł smaku i węchu. Znów pojawiają się drgawki. Lekarze bezradnie rozkładają ręce, a siostra Dulcissima spotyka się z niezrozumieniem ze strony sióstr – niektóre z nich, dowiedziawszy się o jej rozmowach z Jezusem o budowaniu wewnętrznej „kapliczki”, podważają prawdziwość tych objawień.
7 lutego 1932 roku odnawia oddanie się Trójcy Świętej. Pragnie zdobywać dusze dla Zbawiciela. Ale siostry zastanawiają się, czy zostanie dopuszczona do ślubów. Bóg ma jednak swój plan. Maria Dulcissima składa śluby zakonne 18 kwietnia. Wcześniej oznajmia siostrom:
„Będę mogła teraz złożyć świętą profesję; cieszę się z tego bardzo, ponieważ będę mogła pomagać Jezusowi dźwigać krzyż”.12
Świat jest tylko mostem
Bóg przyjmuje ofiarę siostry Dulcissimy. Po złożeniu profesji następuje kolejny atak choroby. Zakonnica jest nieprzytomna przez dziesięć dni, a drgawki i bóle głowy potęgują stany lękowe i obawy o przyszłość w zgromadzeniu. Znowu pada oskarżenie o histerię. Niektóre siostry chcą wysłać chorą do szpitala psychiatrycznego w Branicach, inne – odesłać do domu. Lekarz domowy nie zostawia na niej suchej nitki: „Weź się tylko do pracy, nie wierzę ci”13 – rzuca bez ogródek. Siostra Dulcissima prosi Jezusa:
„Jezu, przyślij mi duszę, która zrozumie mnie i która mi uwierzy! Ty możesz wszystko. Wszystko zesłałeś na mnie, wszystko jest od ciebie! Przyślij mi jedną duszę”.14
Traci wzrok i słuch, ma zaburzenia pamięci i mowy. W sierpniu 1932 roku specjaliści potwierdzają wcześniejsze rozpoznanie: guz w lewej półkuli mózgu, wypełniony płynem. Operacja to zbyt duże ryzyko; zakonnica może jej nie przeżyć, a w najlepszym wypadku grozi jej choroba psychiczna.
15 sierpnia, w Uroczystość Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny, stan chorej znowu się pogarsza. 12 września, we wspomnienie Imienia Najświętszej Maryi Panny, Matka Boża mówi siostrze Dulcissimie, że Jezus wszystko odda jej z powrotem. Rzeczywiście, zakonnica czuje się lepiej. Nocami modli się, klęczy przy łóżku lub w kącie celi i płacze. Chce naśladować Jezusa modlącego się w Ogrójcu.
25 października siostrę Dulcissimę odwiedza matka. Wcześniej zawiadamia listownie o planowanym przyjeździe i prosi przełożoną o możliwość zabrania córki na krótki czas do domu. Zgody jednak nie otrzymuje. Tymczasem chora znowu czuje się gorzej. Płacząc, oświadcza, że chce wracać z matką do domu. Boi się, że jeśli tego nie zrobi, siostry odeślą ją do zakładu opiekuńczego. Siostra Dulcissima, bez pozwolenia przełożonych, opuszcza klasztor w Nysie w towarzystwie matki. Do Zgody docierają następnego dnia.
Pobyt w domu nie przynosi ulgi; przeciwnie, lęki tylko się wzmagają. Zakonnica leży w łóżku i płacze, boi się reakcji przełożonej na swoje nieposłuszeństwo. Po trzech dniach pobytu w domu przełożona Sióstr Maryi Niepokalanej w Zgodzie zabiera ją do tamtejszego klasztoru.
31 października siostra Dulcissima pisze list do przełożonej generalnej, w którym prosi o przebaczenie i o to, by zrezygnowano z dalszych badań i konsultacji lekarskich. Jednak tego samego dnia siostry z klasztoru w Zgodzie proponują kolejne wizyty u lekarzy. Przestraszona zakonnica w towarzystwie matki opuszcza dom zakonny i oddaje habit.
Nic nie przeszkodzi Bogu w realizacji swojego planu. W czasie snu siostra Dulcissima słyszy od świętej Teresy, że gdy przyjdą po nią siostry i przyniosą jej habit, ma iść z nimi. I tak rzeczywiście się dzieje. Zakonnica przyznaje przełożonej prowincjalnej, że oddała strój zakonny ze strachu, ale że odtąd będzie nosić go do końca życia. Otrzymuje zapewnienie, że to już koniec dalszych konsultacji lekarskich. Lęk powoli ją opuszcza. Od 19 do 24 grudnia odbywa rekolekcje. Podczas nich notuje:
„Świat jest dla nas tylko mostem, po którym idziemy, nie wolno nam budować na nim domu. Modlić się znaczy: kochać Boga jak dziecko, być całkowicie napełnionym i przenikniętym Bogiem. Modlitwa jest tęsknotą za Bogiem”.15
Przed Bożym Narodzeniem stan siostry Dulcissimy się poprawia, ale nie na długo; 30 grudnia otrzymuje sakrament namaszczenia chorych. W Uroczystość Objawienia Pańskiego ma wizję Dzieciątka Jezus, po czym czuje się lepiej. W styczniu 1933 roku wraz ze siostrą Lazarią, jej wieloletnią opiekunką, przyjeżdża do Brzezia nad Odrą (dzisiejszej dzielnicy Raciborza).
Jak dziecko
W liście do asystentki generalnej siostra Dulcissima przekazuje:
„Terenia skarżyła mi się, że ludzie nie wierzą w to, co powiedziała przed swoją śmiercią: »Chcę z nieba czynić dobrze ludziom na ziemi«, i że ludzie nie myślą o tym, że ona kiedyś przebywała wśród nich, i że teraz jest z nimi jeszcze bardziej w sposób duchowy, aby im pomagać”.16
Zakonnica ofiarowuje się Bogu za kapłanów, za zgromadzenie, za grzeszników i za tych, którzy proszą ją o modlitwę. W marcu 1933 roku następuje kolejny atak choroby; pojawia się paraliż lewej strony ciała, a dwa miesiące później jej stan jeszcze bardziej się pogarsza. W jej zapiskach na temat wartości ofiary czytamy:
„Gdybym miała nawet wiele języków, żeby chwalić Ciebie, o Jezu, to byłoby niczym, jeślibym siebie samej nie ofiarowała Ojcu Niebieskiemu z Tobą. (…) Weź ode mnie, o Jezu, moje ludzkie myślenie i napełnij mnie dziecięcą miłością, którą miałeś do Maryi. Maryjo, pomóż mi być całkowicie dzieckiem”.17
W lipcu słyszy od świętej Teresy: „Świat wisi tylko na jednym włosku i nie dostrzega się tego”18. Po raz kolejny ofiarowuje się Bogu, a choroba znowu atakuje. We wrześniu jej stan się pogarsza, chora doświadcza też wewnętrznych pokus.
W Adwencie siostra Dulcissima czuje się gorzej; nosi okulary z zielonymi szkłami, chroniące oczy; nadmiar światła wzmaga bóle głowy. Tęskni za niebem. W styczniu 1934 roku słyszy od świętej Teresy: „Jak często puka Bóg do drzwi serca ludzkiego, a ludzie nie chcą słyszeć!”19. Siostra Dulcissima płacze z powodu zatwardziałych serc grzeszników.
W Wielkim Poście 1934 roku jej stan ulega pogorszeniu. Chora w czasie snu przepowiada nieszczęścia, jakie mają nadejść z Berlina i przenieść się na Śląsk. W lipcu całkowicie traci wzrok. Kilka miesięcy później, w listopadzie i grudniu, słyszy krzyki ludzi, widzi więzionych zakonników i kapłanów na całym świecie. Chce wynagradzać Bogu za ich grzechy. W Boże Narodzenie płacze z powodu braku postawy dziecięctwa w klasztorach. Pragnie stawać się coraz bardziej dzieckiem Bożym. W modlitwie do Dzieciątka Jezus prosi:
„Dziecię Jezus, daj niewiele, daj tylko jedno, co może uszczęśliwić nasze serce, nie dawaj bogactw, które nie pozostaną, nie dawaj blasku, który rozpływa się, daj tylko jedno, Twoją miłość, o Ty słodkie, ujmujące Dziecko!”.20
W Nowy Rok 1935 siostra Dulcissima dostaje od siostry Lazarii kulę. Już nie potrafi poruszać się samodzielnie. Cierpienie nasila się w Wielkim Poście. Tym razem Bóg obdarza ją nową łaską: na dłoniach, stopach i sercu zakonnica odczuwa niewidoczne, ale bolesne stygmaty. Od świętej Teresy słyszy, że musi całkowicie odtworzyć w sobie Jezusa. Siostra Dulcissima trafnie wyjaśnia sens pokuty i cierpienia:
„Wiem, że Ty nie potrzebujesz naszych cierpień pokutnych do dopełnienia Twego odkupienia. Chcesz jednak, byśmy przekazywali Twoje odkupienie i pomnażali je, żebyśmy byli drugim Chrystusem. Nasze cierpienia pokutne są podobne do kropli wody, którą kapłan współofiaruje przy ofiarowaniu kielicha”.21
W Wielki Czwartek, 18 kwietnia 1935 roku, siostra Dulcissima składa śluby wieczyste. Po tej uroczystości jej cierpienia przybierają na sile. Na wewnętrzną stronę dłoni kładzie mokre chusteczki, by uśmierzyć ból. W czerwcu zakłada skórzany pas, mający za zadanie podtrzymywać i usztywniać jej kręgosłup, by ułatwić w ten sposób poruszanie się. Nosi go w intencji wynagrodzenia za grzechy zgromadzenia, zakonników i kapłanów.
W listopadzie wzmagają się jej cierpienia. Zakonnica płacze, widząc, jak marnowane są łaski Boże. W Adwencie nie ukazuje się jej święta Teresa. Chce, by podopieczna szła własną drogą do Betlejem.
„Do zobaczenia w niebie”
W styczniu 1936 roku święta Teresa oznajmia siostrze Dulcissimie, że zaczyna się jej nowa droga krzyżowa. Zakonnica ma wizję Jezusa idącego na Kalwarię; chce Go pocieszyć. W lutym dokuczają jej silne bóle serca; w marcu po raz ostatni modli się w klasztornej kaplicy. W Wielkim Poście mówi niewiele, trwając w milczeniu. Nie pozwala, by w jej obecności źle o innych rozmawiano. W kwietniu jej stan jest w miarę stabilny, ale chora przeczuwa, że zbliża się kres jej ziemskiego życia. W Niedzielę Wielkanocną potwierdza to święta Teresa. Mówi, że Jezus przyjdzie już niebawem. W zapiskach na temat radości paschalnej siostra Dulcissima wyjaśnia:
„Ciemności Wielkiego Tygodnia znikają i zbliża się poranek wielkanocny. O mój Jezu, pozwól mi również pójść szukać Ciebie! (…) Wielkanoc powinna być również w naszej duszy. Każdego dnia musimy przypominać sobie o zmartwychwstaniu”.22
W maju siostra Dulcissima modli się za mieszkańców Brzezia i księdza proboszcza; prosi, by Jezus obdarzył ich wieloma łaskami. Powoli żegna się ze światem, przywołując do siebie wszystkich znajomych. 12 maja przyjmuje Komunię świętą po raz ostatni i otrzymuje sakrament namaszczenia chorych.
18 maja o godzinie 5:30 siostra Dulcissima kończy swoje życie na ziemi. Spełnia się jej życzenie; pragnęła umrzeć podczas porannego bicia dzwonów na „Anioł Pański”.
Przekonanie o świętości siostry Dulcissimy jest bardzo silne. Na jej grobie w Raciborzu-Brzeziu wciąż palą się znicze, stoją wazony z kwiatami. Nadal żyją ci, którzy osobiście ją znali. Wspominają ją jako życzliwą, uczynną, spokojną i rozmodloną zakonnicę, która towarzyszyła czasami siostrze Lazarii w jej odwiedzinach chorych. Ludzie głęboko wierzą w jej wstawiennictwo. W maju 2019 roku zakończył się etap diecezjalny jej procesu beatyfikacyjnego. Ale Służebnica Boża siostra Maria Dulcissima Hoffmann swoim życiem i wstawiennictwem wskazuje przede wszystkim na Boga. W napisanym przez nią we wrześniu 1935 roku liście pożegnalnym do rodziny znalazły się takie słowa:
„Wszyscy, których muszę opuścić, nie bójcie się śmierci, ponieważ czeka na Was życie wieczne. (…) Co za szczęście zobaczyć Boga, któremu idę naprzeciw! (…) Jeszcze raz do zobaczenia w niebie”.23
Katarzyna Osipów
Bibliografia:
[1] O. Joseph Schweter CSSR, Oblubienica Krzyża, Katowice 1999. s. 10.
[2] Tamże, s. 10.
[3] S. Maria Grażyna Zieleń OCD, Wierny szmaragd polski. Życie i pascha siostry Marii Dulcissimy (Heleny Joanny Hoffmann), Wydawnictwo Emmanuel, Katowice 2013, s. 41.
[4] O. Joseph Schweter CSSR, Oblubienica Krzyża, Katowice 1999. s. 10.
[5] Tamże, s. 24.
[6] S. Maria Grażyna Zieleń OCD, Wierny szmaragd polski. Życie i pascha siostry Marii Dulcissimy (Heleny Joanny Hoffmann), Wydawnictwo Emmanuel, Katowice 2013, s. 60.
[7] O. Joseph Schweter CSSR, Oblubienica Krzyża, Katowice 1999. s. 32.
[8] Tamże, s. 38.
[9] Ks. Jan Górecki, Śląska Służebnica Cierpiącego Pana. S. M. Dulcissima Hoffmann SMI (1910-1936), Katowice 2009, s. 95.
[10] O. Joseph Schweter CSSR, Oblubienica Krzyża, Katowice 1999. s. 39.
[11] S. Maria Grażyna Zieleń OCD, Wierny szmaragd polski. Życie i pascha siostry Marii Dulcissimy (Heleny Joanny Hoffmann), Wydawnictwo Emmanuel, Katowice 2013, s. 133.
[12] O. Joseph Schweter CSSR, Oblubienica Krzyża, Katowice 1999. s. 37.
[13] S. Maria Grażyna Zieleń OCD, Wierny szmaragd polski. Życie i pascha siostry Marii Dulcissimy (Heleny Joanny Hoffmann), Wydawnictwo Emmanuel, Katowice 2013, s. 76.
[14] O. Joseph Schweter CSSR, Oblubienica Krzyża, Katowice 1999. s. 46.
[15] Tamże, s. 59.
[16] Tamże, s. 64.
[17] S. Maria Grażyna Zieleń OCD, Wierny szmaragd polski. Życie i pascha siostry Marii Dulcissimy (Heleny Joanny Hoffmann), Wydawnictwo Emmanuel, Katowice 2013, s. 175.
[18] O. Joseph Schweter CSSR, Oblubienica Krzyża, Katowice 1999. s. 69.
[19] Tamże, s. 82.
[20] S. Maria Grażyna Zieleń OCD, Wierny szmaragd polski. Życie i pascha siostry Marii Dulcissimy (Heleny Joanny Hoffmann), Wydawnictwo Emmanuel, Katowice 2013, s. 174.
[21] Tamże, s. 184.
[22] O. Joseph Schweter CSSR, Oblubienica Krzyża, Katowice 1999. s. 75.
[23] Tamże, s. 98-99.
fot. mtrojnar.rzeszow.opoka.org.pl