Uczłowieczona mistyczka - Dumanie.pl - blog osobisty | o. Mariusz Wójtowicz OCD

Uczłowieczona mistyczka

O św. Teresie od Jezusa słyszeliśmy od dziecka, widzieliśmy jej surowe oblicze przedstawione w różnych formach sztuki sakralnej w licznych kościołach i kaplicach. W naszym wyobrażeniu była jedną z tych niedostępnych świętych o srogim spojrzeniu, z którą ciężko nawiązać relację. Mistyczka, Doktor Kościoła, zakonnica trzymająca w dłoni pióro i patrząca w dal, albo przedstawiona w ekstazie – wtedy wydawało nam się, że nasze codzienne sprawy nie są godne uwagi tak znamienitej osoby, że między nią a nami jest ogromny dystans, który ciężko byłoby zniwelować.

Wszystko zmieniło się w czasie studiów, kiedy to związaliśmy się z Duszpasterstwem Akademickim Karmel w Krakowie. W trakcie studiowania młodzi ludzie poszerzają swoje horyzonty, zdobywając nową wiedzę, jak również weryfikują prawdy już wcześniej przyswojone i patrzą na nie świeżym spojrzeniem. Podobnie stało się z nami i św. Teresą, jednak był to proces długotrwały, wymagający wysiłku, który zapewne nadal się nie skończył.

Formacja w grupie prowadzonej przez karmelitów bosych stopniowo oswajała nas zarówno z samą postacią św. Teresy, jak i z Jej duchowością. Na początku naszej obecności w duszpasterstwie szczególnie istotny okazał się wyjazd na Spotkanie Młodych ze Świętymi Karmelu, którego główną bohaterką była właśnie Matka założycielka. Wtedy to wiedza na Jej temat, elementy Jej życiorysu zostały usystematyzowane, wtedy też po raz pierwszy zetknęliśmy się z Jej wybranymi tekstami, które wbrew oczekiwaniom, okazały się niezwykle życiowe i pomocne. Prawdziwym wyzwaniem był jednak rok formacyjny prowadzony przez o. Józefa Kucharczyka OCD, w trakcie którego dogłębnie zapoznawaliśmy się z Twierdzą wewnętrzną. To wymagające dzieło, połączone z konferencjami wyjaśniającymi, pokazało nam Teresę jako niezwykłą przewodniczkę w rozwoju duchowym, która ochoczo dzieli się z innymi swoimi przeżyciami i przemyśleniami, prowadzącymi do zacieśnienia relacji z Chrystusem.  

Najbardziej kluczowym momentem w naszej relacji ze świętą reformatorką był wyjazd na Światowe Dni Młodzieży do Madrytu, poprzedzony tygodniową pielgrzymką po kluczowych regionach w Hiszpanii, związanych z Jej życiem. To tam, śpiąc w miejscach, w których Ona spała, stąpając po Jej śladach, odwiedzając miejsca Jej narodzin i śmierci, wizytując założone przez Nią klasztory, odkryliśmy rzecz zupełnie oczywistą, która do tej pory nie dochodziła do naszej świadomości. Otóż św. Teresa, jedna z najwybitniejszych postaci swojej epoki, której liczne dzieła przyczyniły się do rozwoju duchowego ogromnej rzeszy ludzi, była najnormalniejszym człowiekiem, takim jak my. Była fantazyjnym dzieckiem, piękną kobietą, walczyła z trudnościami i swoją słabością. To uczłowieczenie świętej mistyczki okazało się przełomowe w naszej relacji z Nią, dzięki niemu św. Teresa stała się nam znaczenie bliższa.  

Terezjańska definicja pokory, jako stanięcie w prawdzie, bez fałszywego umniejszania się, według słynnego zdania Teresy: „Za głupią się nie uważam, piękno dla oka już jest, świętą chciałabym być”, była dla nas szczególnie ważna w okresie młodzieńczej niepewności pełnej kompleksów. Jej niezwykła inteligencja uczyniła Ją dla nas naturalną patronką w trakcie sesji studenckich oraz dalszej działalności naukowej. Z kolei Jej matczyna troska o rozwój duchowy osób, które zostały powierzone Jej pieczy, powodują, że gdy zostaliśmy rodzicami, stała się ona dla nas wzorem i orędownikiem w mądrym wychowywaniu dzieci. Gdy w 500-tną rocznicę narodzin Świętej urodziła się nasza córeczka, bez wahania zdecydowaliśmy, że Jej (drugą) patronką będzie właśnie św. Teresa.  

Do przełomowych momentów w mojej relacji z Teresą chyba będę mogła w przyszłości również zaliczyć pisanie tego świadectwa. Ojcze Mariuszu, dziękuję bardzo, że poprosił mnie Ojciec o napisanie go… Wymagało ono dogłębnego przemyślenia tego, co łączy mnie ze Świętą. To trochę jak przeglądnięcie sentymentalnych pamiątek albo zdjęć z przeszłości. Teraz widzę, że jest Jej zdecydowanie za mało w moim aktualnym życiu. Taka wnikliwa analiza chyba każdemu by się przydała… We mnie zdecydowanie rozbudziła pragnienie, by było Jej więcej… Z Bogiem!

Katarzyna i Piotr Jedlińscy
małżeństwo, którego geneza sięga Duszpasterstwa Akademickiego Karmel w Krakowie, rodzice Natalki,

ona doktorantka AGH, on pracownik międzynarodowej korporacji