Dzień 3. - Dumanie.pl - blog osobisty | o. Mariusz Wójtowicz OCD

Dzień 3.

Śniadanie w przydrożnym barze… cudownie świeże, gorące i pachnące placki z zatarem i kawa po libańsku, bez której nie wyobrażamy sobie dnia w Libanie. Od wybrzeża wspinamy się samochodem na wysokość ponad dwóch tysięcy metrów nad poziomem morza. Podziwiamy bezkres przestrzeni z widoczną na horyzoncie granicą libańsko-syryjską; zjeżdżamy serpentynami do położonej pomiędzy pasmami górskimi Libanu i Antylibanu żyznej Doliny Bekaa. Kotlina leżąca w rowie tektonicznym słynie dzisiaj z upraw libańskich winorośli, ale przede wszystkim ma swoją ciekawą historię i wiele - związanych z nią - wspaniale zachowanych pozostałości starożytnego świata. To teren szlaków handlowych Fenicjan i obszar przemarszu licznych wojsk oraz miejsce przetaczania się wielu bitew opisywanych już w czasach biblijnych. A dzisiaj? Nie widać tutaj bogactwa ludzi i domostw, raczej wszędzie skromnie żeby nie powiedzieć - bieda i swego rodzaju bałagan. Czas i rozwój się tu zatrzymał.

Docieramy do Baalbek, gdzie zwiedzamy doskonale zachowane ruiny miasta i świątynie rzymskie – to jedno z najbardziej spektakularnych wykopalisk na Bliskim Wschodzie. Początki miasta datuje się na 2000 lat p.n.e., a nazwa pochodzi od starosemickiego boga Baala, z którego kultu i mrocznych rytuałów słynęło to miejsce w starożytności. W czasach Aleksandra Wielkiego zdobyte i nazwane Heliopolis (miasto słońca), i gdzie zamiast Baala czczono Zeusa. Podbite z kolei przez Rzymian i przebudowane na potrzeby kultu Jowisza oraz innych bogów. Do dzisiaj przetrwały tu nieprawdopodobnie monumentalne ruiny miasta i jego mury. Szczególnie dobrze zachowały się kolumny i dziedziniec świątyni  Bachusa. To cenne budowlane relikty i symbole przenikających się tu kultur i religii. Z jednej strony budzą one podziw dla ówczesnych architektów, ich wizjonerstwa, kunsztu artystycznego i niewytłumaczalnych do dzisiaj technik budowlanych, z drugiej strony musi paść pytanie – jak wielkim ludzkim kosztem powstawały te budowle.

W kolejności poprzez wielkie obszary uprawne doliny ruszamy dalej: teraz czeka nas imponująca przełęcz. Serpentynowa wspinaczka samochodowa doprowadza nas w to miejsce, gdzie trwamy w oczarowaniu. Za nami żyzna dolina Bekaa, starożytne miasto Baalbek i Góry Antylibanu; przede nami najwyższe szczyty Gór Libanu (Kurnat as-Sauda 3088 m), niepowtarzalny Las Bożych Cedrów i spowita mgłą Wadi Qadisha, czyli Święta Dolina. Co dalej? Odważy zjazd w dół, a potem przechadzanie się pomiędzy najstarszymi cedrami libańskimi. Pełni emocji docieramy do naszego klasztoru w Baszarri, gdzie korzystamy z wyjątkowej gościnności moich współbraci karmelitów bosych. Pod wieczór otrzymujemy od nich jeszcze jedną niespodziankę – pejzaż malowniczo zachodzącego słońca ze szczytu, któremu patronuje św. Prorok Eliasz. Dzień kończymy Eucharystią.