Justyna i jej 23 lata pięknego życia - Dumanie.pl - blog osobisty | o. Mariusz Wójtowicz OCD

Justyna i jej 23 lata pięknego życia

Najpiękniejszy prezent

Justyna Drąg urodziła się we wspomnienie św. Mikołaja, 6 grudnia 1995 r w Tarnowie. “Narodziny Justyny były najpiękniejszym prezentem” – wspomina Pani Anna, mama Justyny.

Justyna już od lat młodości była osobą otwartą i serdeczną. Bardzo dbała o relacje ze swoją rodziną, szanowała ludzi starszych, lubiła z nimi rozmawiać. Kiedy była małą dziewczynką, wracając ze szkoły kłaniała się każdemu. Nawet jeśli kogoś nie znała, zawsze można było usłyszeć „dzień dobry” i zobaczyć jej piękny szczery uśmiech.

Miała plany i marzenia dotyczące swojego życia. Była utalentowana, pisała wiersze i pięknie śpiewała. Miała pragnienie zdawać do szkoły aktorskiej. Jej talent był doceniany na licznych konkursach recytatorskich. Justyna w szkole nie miała problemu z nauką, uczyła się bardzo dobrze, lubiła przedmioty humanistyczne.

Wiara w Pana Boga

Wiara Justyny była bardzo dojrzała. W wieku 15 lat przed przystąpieniem do sakramentu bierzmowania, bardzo solidnie przygotowywała się do przyjęcia Ducha Świętego. Jak wspomina mama Justyny, “często modliła się o dobre przygotowanie, uczyła się prawd wiary, było to dla niej bardzo ważne”.

Zdarzały się sytuacje w jej życiu, kiedy ktoś z jej znajomych mówił źle na temat Kościoła – wtedy ona stawała w obronie wiary, narażając się na odrzucenie ze strony rówieśników.

Trzy miesiące przed tym, jak  Justyna dowiedziała się, że jest chora, napisała piosenkę dla Pana Jezusa. Mama Justyny wspomina, że córka powiedziała jej wtedy, że piosenkę napisała pod natchnieniem, wzięła długopis i kartkę i tak bez żadnych poprawek powstała piosenka o zaufaniu. W czasie choroby ta piosenka stała się modlitwą Justyny.

Choroba i zaufanie

Justyna dowiedziała się o swojej chorobie kilka dni przed przystąpieniem do sakramentu bierzmowania. Kiedy usłyszała, że jest chora na nowotwór mózgu, jedynym jej zmartwieniem było to, że nie będzie mogła przystąpić z rówieśnikami do sakramentu, na który tak bardzo czekała. Ostatecznie bierzmowanie przyjęła w sali szpitalnej. Wielokrotnie powtarzała, że dzięki temu sakramentowi zyskała siłę do walki z chorobą.

Na nowotwór mózgu chorowała 8 lat. Nigdy nie narzekała, ufała Bogu i często powtarzała, że choroba jest dla niej łaską. To słowa, które wypowiadała w czasie choroby:

„Czuję wewnętrzny spokój. Oby mojej rodzinie i mnie nigdy nie zabrakło zaufania Panu i wiary w Niego i Jego planu wobec mnie i nas. Boże, błogosław tym wszystkim, którzy pamiętali o mnie. Komunia pod postacią opłatka i wina była dla nas najpiękniejszym prezentem. Po prostu oddałam teraz tak całkowicie moje życie Bogu i zdaje się na Jego wolę. Zostawiam wszystko Jemu. Jestem spokojna, bo wiem, że idę ścieżką, która jest mi dana przez Pana. Ta choroba to jest łaska i nie oddałabym jej nikomu…”.

Justyna bardzo dużo się modliła, polecała Panu Bogu wszystkich tych, którzy o niej pamiętają. Szczególną modlitwą otaczała wszystkich chorych i cierpiących.

Miała swoich zaprzyjaźnionych świętych i błogosławionych, którzy wspierali ją w czasie choroby. Modliła się m.in. do św. Jana Pawła II, św. Szarbela, a także do bł. Karoliny Kózkówny, z którą miała bliską relację (nosiła pierścień czystości, a sama bł. Karolina – w postaci relikwii – towarzyszyła Justynie w ostatnich momentach ziemskiego życia).

Misja Justyny

Justyna nie tylko była blisko Pana Boga, ale też była tą, która przyprowadzała do Jezusa. Rozmawiała z chorymi nastolatkami, którzy nie umieli pogodzić się ze swoja chorobą, dawała im wsparcie i pocieszenie. Wiedziała, że tylko zaufanie Bogu może przynieść pokój w sercu i ulgę w cierpieniu.

Przesłanie Jezusa przekazywała również przez wdzięczność. Zawsze za wszystko dziękowała: pielęgniarkom, które spotykała w szpitalu, ludziom, którzy ją wspierali w czasie choroby. Na sali szpitalnej zawsze można było zobaczyć jej uśmiech  i usłyszeć słowo dziękuję, które mimo wielkiego bólu i cierpienia podnosiło na duchu każdego.

Dziękuję

Justyna Drąg zmarła 13 czerwca 2019 r., miała 23 lata. Jej ostatnie słowa, które wypowiedziała zanim odeszła, brzmiały: “Dziękuje, dziękuje ,dziękuje za wszystko!” Na jej pogrzeb przybyło wiele osób, mszy żałobnej przewodniczył biskup pomocniczy diecezji tarnowskiej Leszek Leszkiewicz.

W czasie Mszy Świętej podkreślano, że Justyna zaufała do końca Jezusowi i przez 8 lat nigdy nie narzekała na swoja chorobę. W czasie modlitwy wiernych zacytowano fragment piosenki, którą napisała: „Zaufaj Panu – On wszystkim jest”.

Wiara i Miłość zwyciężyła

Justyna była nazywana wojowniczką. Bardzo chciała żyć. Przez 8 lat choroby pokazywała, że mimo bólu i cierpienia, które przeżywała, wiara w Boga i jego plan dawała jej siłę w walce. Dzisiaj zostawia przesłanie każdemu z nas: Zaufaj, zacznij wierzyć i kochać. Wierzyć w Boga, który – jeśli będzie w naszym sercu każdego dnia – wszystko to, co jest dla nas trudne, przepełni Swoją Miłością i Mądrością, i nauczy nas kochać wszystkich tych, których mamy wokół siebie, mimo że czasem jest to bardzo trudne.

W piosence, którą pozostawiła Justyna, powtarzają się słowa: „Zaufaj Panu – On wszystkim jest”.

„Zaufanie Bogu jest kluczem do mojego życia. Cokolwiek się stanie” – opowiadała w rozmowie z Gościem Tarnowskim.

Niech piosenka Justyny trafi do każdego serca i da zaufanie do Tego, który nas zawsze darzy nieograniczoną i bezinteresowną miłością.