“Nie ma w mym ciele nic zdrowego na skutek Twego zagniewania, nic nietkniętego w mych kościach na skutek mego grzechu. (…) Bo ogień trawi moje lędźwie i w moim ciele nie ma nic zdrowego”. (Ps 38, 4)
“Zazdrościłem niegodziwym, widząc pomyślność grzeszników. Bo dla nich nie ma żadnych cierpień, ich ciało jest zdrowe, tłuste. Nie doznają ludzkich utrapień ani z innymi ludźmi nie cierpią”. (Ps 73, 3-5)
“Nie bądź mądrym we własnych oczach, Boga się bój, zła unikaj: to ciału zapewni zdrowie, a pokrzepienie twym kościom” (Prz 3, 7-8). “Radość serca wychodzi na zdrowie, duch przygnębiony wysusza kości”. (Prz 17, 22)
“(…) Bo nawet gdy nic przeraźliwego ich [grzeszników] nie straszyło, przerażeni tupotem bydląt i syczeniem gadów zamierali ze strachu. (…) Tchórzliwa bowiem jest nieprawość, gdy sama się potępia i zawsze przymnaża trudności, dręczona sumieniem. Bo strach to nic innego jak zdradziecka odmowa pomocy ze strony rozumowania…”. (Mdr 17)
“Więcej wart biedny a zdrowy o silnej postawie, niż bogaty a ukarany na swym ciele chorobą. Zdrowie i siła lepsze są niż wszystko złoto, a mocne ciało niż wielki majątek”. (Syr 30, 14-17)
“Czcij lekarza czcią należną z powodu jego posług, albowiem i jego stworzył Pan. Od Najwyższego pochodzi uzdrowienie, i od Króla dar się otrzymuje. Wiedza lekarza podnosi mu głowę, nawet i wobec możnowładców będą go podziwiać. Pan stworzył z ziemi lekarstwa, a człowiek mądry nie będzie nimi gardził. (…) Synu, w chorobie swej nie odwracaj się od Pana, ale módl się do Niego, a On cię uleczy. (…) Potem sprowadź lekarza, (…) albowiem jest on ci potrzebny. Jest czas, kiedy w ich rękach jest wyjście z choroby…”. (Syr 38, 1-5)
“Lecz On był przebity za nasze grzechy, zdruzgotany za nasze winy. Spadła Nań chłosta zbawienna dla nas, a w Jego ranach jest nasze zdrowie”. (Iz 53, 5; por. Ewangelie)
“Wyznawajcie zatem sobie nawzajem grzechy, módlcie się jeden za drugiego, byście odzyskali zdrowie. Wielka moc posiada wytrwała modlitwa sprawiedliwego”. (Jk 5, 16)
“A po upływie dziesięciu dni wygląd ich był lepszy i zdrowszy niż innych młodzieńców, którzy spożywali potrawy królewskie” (Dn 1, 15). “Uważajcie na siebie, aby wasze serca nie były ociężałe wskutek obżarstwa, pijaństwa i trosk doczesnych”. (Łk 21, 34)
“Bardzo często (…) ta niesposobność pochodzi z niedyspozycji fizycznej. (…) Częstokroć zmienność pogody albo zaburzenia w organizmie tak na nią wpływają, że bez żadnej winy swojej nie może uczynić tego, co chce, ale cierpieć musi na wszelki sposób; a gdy w takich chwilach przymuszać ją do modlitwy, złe tym bardziej się wzmaga i tym dłużej trwa. Potrzeba tu roztropności, aby umieć rozpoznać takie pory i nie dręczyć biednej na próżno; niech taka dusza zrozumie, że jest chora; niechaj w takim będąc zniemożeniu, jeśli potrzeba i przez kilka dni inną sobie obierze godzinę modlitwy. (…) Roztropności, mówię, tu potrzeba; bo nieraz i diabeł może być sprawcą tych niesposobności. Nie należy zatem ani opuszczać zaraz modlitwy, ile razy nachodzą nas natarczywe roztargnienia czy zamęt wewnętrzny, ani też uporczywie dręczyć duszy i zmuszać jej do tego, czego nie może. Są inne zajęcia zewnętrzne, jak uczynki miłosierne albo czytanie, do których na ten czas uciekać się można, choć nieraz i na takie rzeczy dusza zdobyć się nie potrafi; niechże wówczas, dla miłości Boga ulży nieco i posłuży ciału, aby ono za to w wielu innych razach służyło duszy; niech użyje świętej jakiej rozrywki w pobożnej rozmowie, w przechadzce na wolnym powietrzu albo cokolwiek spowiednik poradzi innego”. (św. Teresa od Jezusa, Księga życia 11, 15-16)
“Zdarza się niektórym, że w pewnych okresach czasu, skutkiem jakiego fizycznego niedomagania (…) albo cierpienia na osłabienie głowy, żadną miarą, mimo wszelkiej usilności, nie zdołają skupić uwagi; albo też Bóg sam niekiedy, dla większego dobra sług swoich, dopuszcza na nich wielkie burze wewnętrzne (…). Strapienie, jakiego stąd doznają, będzie im dowodem, że stan ten nie z ich winy pochodzi. Niechże się tym nie dręczą, niech się nie męczą daremnym trudem zmuszania rozumu swego do spokojnego i porządnego myślenia, bo do tego on w tym stanie nie jest zdolny. Daremne takie miotanie się pogorszyłoby tylko ten odmęt wewnętrzny; niech więc odmawiają pacierz jak potrafią, albo niech na ten czas zupełnie zaniechają modlitwy i duszy schorzałej dadzą chwilę odpoczynku, zajmując się tymczasem jaką pożyteczną czynnością”. (św. Teresa od Jezusa, Droga doskonałości 24, 4-5)
“Zdaje się im, że mają zachwycenie. Ja zowię to nie zachwyceniem, ale ogłupieniem; nic tu nie ma innego, jeno marne tracenie czasu i niszczenie zdrowia. (…) Kiedy taka rzecz prawdziwie pochodzi od Boga, wtedy, zważmy to dobrze (…), dusza przecież nie mdleje (…). Miejcie więc rozsądek i która by skutkiem takich uniesień uczuła w sobie zbytnie wycieńczenie, niech szczerze się przyzna przełożonej, niech stara się myśli rozerwać, niech skrócą jej czas modlitwy i nie pozwalają jej modlić się bez przerwy całymi godzinami, ale każą jej dobrze jeść i dłużej spać, póki osłabione siły przyrodzone nie wrócą”. (św. Teresa od Jezusa, IV Twierdza wewnętrzna 3, 11-14)
“Zabawna to rzecz patrzeć na to marne udręczenie, w jakim niejedna wciąż żyje, sama sobie tworząc obawy i trwogi o zdrowie swoje. Zdarza się niekiedy, że nagle ją porwie szalony jaki zapęd do pokuty i wtedy bez sensu ni ładu zadaje sobie różne umartwienia. Trwa to dwa dni, jak się mówi, a potem, widząc, że zaszkodziła sobie, wierzy diabłu, że żadnej zgoła pokuty (…) czynić nie może, ‘że się sama na sobie o tym przekonała’. Zatem i w innych punktach, choć bardzo łatwych, Reguły nie zachowuje – na przykład milczenia, od którego przecie nie zachorujemy – albo dla bólu głowy uchylamy się od chóru – który by nas także nie zabił [dziś nie przychodzi do chóru, bo ją boli, jutro nie przyjdzie, bo ją wczoraj bolała, trzeciego dnia również nie przyjdzie, bo mogłaby ją zaboleć]”. (DD 10, 6)
“Rozumiem wszystkie ofiary, jakich żąda od ciebie twoje zdrowie, lecz jak to przyjemnie móc powiedzieć: Przecież Bóg tego chce” (bł. Elżbieta od Trójcy Przenajświętszej, List 220).
“[Modlę się] do Boga, naszego dobrego Zbawcy, i do Jego umiłowanego Syna, żeby przyszli z pomocą naszemu ciału, duszy i duchowi. Piszę ci o tym w chorobie, ponieważ cierpię straszliwie, będąc całkowicie niezdolnym do podniesienia się z łóżka”. (List z Oxyrynchu, 4)
“Modły następujące po zapoznaniu się z Pismem świętym odmładzają duszę i czynią ją dojrzalszą, jako że odczuwa ona pragnienie Boga. (…) W ten sposób stajemy się świątynią Boga, kiedy to troski ziemskie nie rozpraszają ustawicznie pamięci o Nim, kiedy umysłu nie niepokoją nieprzewidziane doznania…”. (św. Bazyli, Epistola II, 4)
“Modlitwa jest spotęgowaniem tężyzny fizycznej”. (św. Grzegorz z Nyssy, O modlitwie Pańskiej. Modlitwa I, 1)
“Zdrowie duszy polega na postępowaniu zgodnym z wolą Bożą, i odwrotnie – utrata tej zgodności jest chorobą duszy prowadzącą do śmierci. Staliśmy się słabi, ponieważ utraciliśmy szczęśliwe życie w raju, kiedy wypiliśmy do ostatniej kropli szkodliwą truciznę nieposłuszeństwa. Naszą naturę opanowała wtedy ciężka i śmiertelna choroba. I oto przyszedł prawdziwy Lekarz. Miał nas wyleczyć ze zła za pomocą zupełnie innych środków niż te, które zaleca medycyna. Ponieważ ulegaliśmy słabości przez to, że przestaliśmy pełnić wolę Bożą, dlatego Bóg uwalnia nas znowu od choroby i jednoczy ze swoją wolą. Słowa modlitwy są terapią ducha! Leczą bowiem chorobę tkwiącą w naszej duszy. Kto przytłoczony jest cierpieniem tkwiącym w duszy, modli się słowami: “Niech się spełnia Twoja wola!’ Wola Boża jest zbawieniem ludzi”. (św. Grzegorz z Nyssy, O modlitwie Pańskiej. Modlitwa IV, 2)
“Św. Paweł poskramiał swoje ciało i brał je w niewolę (1 Kor 9, 27). Nie zaniedbuj zatem swojej diety w ciągu życia i nie naigrawaj się z beznamiętności (apathei), upokarzając ją przez otyłe ciało”. (Ewagriusz, O poznaniu, 37)
“Przybyli kiedyś do ojca Lukaniana do Enaton pewni pustelnicy zwani euktytami. Zapytał ich starzec: ‘Jaką pracę ręczną wykonujecie?’ Oni zaś rzekli: ‘My nie dotykamy pracy ręcznej, lecz, jak mówi Apostoł, modlimy się bez przerwy (por. 1 Tes 5, 17)’. Rzecze Starzec: ‘Nie jecie?’ Mówią: ‘Naturalnie, jemy’. Mówi im: ‘Nie śpicie?’ Mówią mu: ‘Naturalnie, śpimy’. Mówi starzec: ‘Gdy więc śpicie, kto modli się zamiast was?’ I nie znaleźli nic, co by mu mogli na to odpowiedzieć. Mówi do nich: ‘Przepraszam was, ale przecież nie postępujecie tak, jak mówicie. Ja natomiast wam pokażę, że nieustannie się modlę, wykonując pracę ręczną. Siedząc w obliczu Boga zwilżam maleńkie witki oliwne, splatam je w powróz i mówię: ‘zmiłuj się nade mną, Boże, wedle wielkiego miłosierdzia Twego, a w wielkości Twego zmiłowania zgładź moją winę’ (Ps 51, 2). I mówi im: ‘Czy to nie jest modlitwa?’ A oni: ‘Naturalnie’. Mówi im: ‘Gdy więc tak trwam pracując i modlę się cały dzień, zarabiam więcej niż szesnaście monet. Z nich daję dwie [stróżowi siedzącemu] przy bramie, a za resztę żywię się. Gdy śpię i jem, ten co otrzymał dwie monety, modli się za mnie, i tak dzięki łasce Bożej wypełniam słowa: Módlcie się nieustannie”. (Druga Księga Starców, Kraków 1996, s. 139)