Listy - Strona 3 z 3 - Dumanie.pl - blog osobisty | o. Mariusz Wójtowicz OCD

Listy

parallax background

Listy (2)



16. DO MATKI MARII OD JEZUSA
PRZEŁOŻONEJ KARMELITANEK BOSYCH W KORDOBIE

(Segowia, 18 lipca 1589)

Jezus niech będzie w twej duszy!

Jesteście zobowiązane odpowiedzieć Panu stosownie do entuzjazmu, z jakim was tam przyjęto, na wieść o czym i ja się wielce ucieszyłem. Żeście weszły do domu tak ubogiego i wśród tylu przeciwności, jest to zrządzenie Boże, byście dały zbudowanie ludziom i przekonały ich, że kto ślubuje w zakonie, wyrzeka się dla Chrystusa wszystkiego, i aby w ten sposób te, które uczują powołanie, wiedziały, z jakim usposobieniem mają przychodzić.

Daję ci niniejszym wszelkie pozwolenia, ale zważcie pilnie, kogo przyjmujecie w początkach, bo według tego pójdzie wszystko na przyszłość. Starajcie się też zachować ducha ubóstwa i wyrzeczenia się wszystkiego (jeżeli tego nie uczynicie, popadniecie w tysiączne braki zarówno materialne, jak i duchowe), a zadowalać się samym tylko Bogiem. Nie starajcie się też zbytnio o inne potrzeby nad tę, by serce mieć wolne. Ubogi bowiem w duchu jest wśród niedostatku bardziej stały i zadowolony, gdyż wszystko swoje położy f w ogołoceniu i w niczym, stąd też we wszystkim ma swobodę serca. Szczęśliwe nic i błogosławione ukrycie serca, które ma taką siłę, że nie chcąc nic dla siebie, zdobywa wszystko i wyzbywa się trosk ziemskich, by tym więcej płonąć miłością!

Proszę pozdrowić ode mnie w Panu wszystkie siostry i powiedzieć im, aby pilnie baczyły, jakimi być mają, skoro Pan wybrał je na kamienie węgielne, na których, jako na najmocniejszych, będą się opierały inne. Niech wykorzystają ten zapał, jaki Bóg daje w początkach, aby zacząć bardziej od nowa drogę doskonałości we wszelkiej pokorze i zaparciu się wewnętrznym i zewnętrznym. Niech idą drogą umartwienia i pokuty nie chwiejnie i słabo, ale z wolą mocną, pragnąc rzeczywiście coś wycierpieć dla Chrystusa. Niech nie należą do tych, co szukają wygody i pociechy w Bogu lub poza Nim, ale niech znoszą cierpienia w Bogu i dla Boga w milczeniu, nadziei i miłosnej o Nim pamięci.

Proszę to powtórzyć Gabrieli i jej towarzyszkom z Malagi, bo do wszystkich to piszę. Oby Bóg dał wam swego Ducha! Amen.

Z Segowii, 18 lipca 1589.
Br. Jan od +
(P. S.) O. Antoni i inni Ojcowie przesyłają pozdrowienia. O. Przeorowi z Guadalcazar niech Wasza Wielebność prześle pozdrowienia ode mnie.

17. DO MATKI MAGDALENY OD DUCHA ŚWIĘTEGO
W KORDOBIE

(Segowia, 28 lipca 1589)

Jezus niech będzie w twej duszy, moja córko w Chrystusie!

Ucieszyłem się, widząc twoje dobre postanowienia, o których mówisz w liście. Proszę Boga, by wszystko posłużyło ku dobru, gdyż w tych początkach fundacji, wśród przeciwności, udręk, ubóstwa i trudów wiele pomocy Bożej potrzeba, by nie zważać, czy są cierpienia, czy ich nie ma. Wiedz o tym, że w początkach nie chce Bóg dusz chwiejnych i słabych, ale prawdziwych swych przyjaciółek i dlatego tak je skutecznie wspomaga Jego Majestat u tych początków, że z odrobiną pilności mogą postępować we wszelkiej cnocie. Jest to wielkie dobrodziejstwo dla ciebie i znak wybrania Bożego, że kazał ci opuścić tamte, a przyprowadził cię tutaj. A chociaż wiele cię kosztowało opuścić je, jest to też zysk, bo i tak musiałabyś je kiedyś opuścić. By mieć Boga we wszystkim, trzeba nie mieć niczego we wszystkim, bo gdy serce jest już jednemu oddane, jakże może być znowu całe dla innego?

Siostrze Joannie te same daję rady i niech mnie poleca Bogu, który niech będzie w jej duszy. Amen.

Z Segowii, 28 lipca 1589.
Br. Jan od Krzyża

18. DO O. MIKOŁAJA OD JEZUSA (DORIA)
WIKAREGO GENERALNEGO ZAKONU KARMELITÓW BOSYCH

(Segowia, 21 września 1589)

Jezus i Maryja niech będą z Waszą Wielebnością! Bardzośmy się ucieszyli, że Wasza Wielebność szczęśliwie przybył na miejsce i że tam wszystko jest pomyślnie, a Nuncjusz tak nam życzliwy. Ufam w Bogu, że będzie dbał o swą rodzinę. Tu, my maluczcy trzymamy się dobrze i pomyślnie. Postaram się sprawy załatwić szybko, jak Wasza Wielebność polecił, chociaż jeszcze nie przybyli tu wszyscy obradujący.

Co do przyjmowania w Genui kandydatów bez wykształcenia, Ojcowie orzekli, że nie jest to wielką przeszkodą, gdyż mają oni znajomość języka łacińskiego w takiej mierze, jak tego wymaga Sobór, mogą więc przygotować się odpowiednio. A ponieważ tam wyświęcają kleryków z takim przygotowaniem i ci więc będą mogli otrzymać święcenia. Gdyby jednak biskupi tamtejsi nie zadowolili się tym i uważali, że kandydaci nie mają odpowiedniego wykształcenia według wymagań Soboru, byłoby wielką niedogodnością sprowadzać ich tu, uczyć i udzielać święceń. Ojcowie rzeczywiście nie chcą, by tu przybyło więcej Włochów.

Wyślemy list do O. Mikołaja, jak Wasza Wielebność poleca. Niech nas Bóg strzeże w tym wszystkim, co uważa dla nas za potrzebne.

Z Segowii, 21 września 1589 r.
Br. Jan od Krzyża

19. DO PANI JOANNY DE PEDRAZA
W GRANADZIE

(Segowia, 12 października 1589)

Niech Jezus będzie w twej duszy i dzięki Mu czynię za tę łaskę, że nie zapominam w ukryciu, jak ty piszesz, o biedakach. Byłoby mi bardzo trudno znieść tę myśl, że myślisz tak rzeczywiście, jak piszesz. Byłoby niewdzięcznością z mej strony, zapomnieć o tobie właśnie teraz, po tylu okazanych mi dowodach przychylności, gdy na nie wcale nie zasłużyłem. I pomyśl, jak można o kimś zapomnieć, kogo się ma tak głęboko w sercu, jak ja ciebie?

Ponieważ jesteś wśród ciemności, pustki i ogołocenia duchowego, zdaje ci się, że wszystko i wszyscy cię opuścili; nie jest to zbyt dziwne, bo w takim stanie zdaje się nam, że i Bóg nas opuścił. Otóż nie masz potrzeby zajmować się niczym, nie wiesz nawet czego byś chciała i nic nie znajdziesz, bo wszystko to jest tylko bezpodstawnym przypuszczeniem. Kto nie pragnie innej rzeczy, tylko Boga, nie chodzi w ciemnościach, choćby się widział wśród największych mroków i nędzy. I kto nie szuka przyjemności własnej i pociech ani od Boga, ani od stworzeń i w niczym nie czyni własnej woli, nie ma się czego lękać ani czym przejmować. Dobrze więc postępujesz, wytrwaj tylko i raduj się. Kimże bowiem jesteś, by dbać o siebie? Okaż się odważną.

Nigdy nie byłaś na lepszej drodze niż teraz. Nigdy bowiem nie byłaś tak pokorna i tak uległa, nigdy nie miałaś siebie i wszystkich rzeczy w tak małej cenie; nigdy też nie czułaś tak głęboko nędzy swojej a z drugiej strony dobroci Bożej i nigdy dotąd nie służyłaś Bogu tak całkowicie i bezinteresownie, jak to czynisz teraz, nie idąc w niczym za niedoskonałościami swojej woli, jak to może dawniej bywało. Czegóż więc chcesz? Jakichże jeszcze dróg chcesz szukać w tym życiu? Czymże myślisz, że można służyć Bogu jak nie unikaniem złego, zachowywaniem Jego przykazań i przykładaniem się o ile możności do rzeczy boskich?

A gdy to wszystko spełnisz, czemuż miałabyś pragnąć innych poznań, innego światła, innych pociech stąd czy stamtąd? Wszakże w tym wszystkim pełno jest podstępów i niebezpieczeństw dla duszy, która się nasyca i oszukuje swymi chęciami i pożądaniami, a nawet własne jej władze często ją oszukują. Wielkie to więc dobrodziejstwo Boga, gdy zaciemnia te władze i zuboża duszę tak, że nie może przez nie błądzić. A gdy nie błądzisz, czegóż ci potrzeba jak tylko iść tą prostą drogą prawa Bożego i kościelnego i żyć w wierze mrocznej, lecz prawdziwej, w nadziei pewnej i w miłości istotnej? Po tamtej stronie oczekujemy naszego dobra, a tu żyjemy jak pielgrzymi biedni, wzgardzeni, opuszczeni, spragnieni, bez drogi i pozbawieni czegokolwiek, spodziewający się wszystkiego stamtąd.

Ciesz się więc i ufaj w Panu, bo otrzymałaś znaki, że wszystko jest dobrze, może ci jeszcze Pan przyda, a jeśli nie, nie trap się zbytnio, widząc się tak niedołężną. Pan bowiem poprowadzi cię gdzie będzie najlepiej i zostawi cię zupełnie bezpieczną. Nie pragnij więc innej drogi, utrzymuj duszę w pokoju, a Komunię św. przyjmuj jak zwykle. Spowiadaj się, jak masz coś pewnego, a nie roztrząsaj tych spraw. Jeżeli będziesz miała jakie niepokoje, napisz mi, a napisz wnet i częściej, bo możesz przesłać list przez panią Annę, jeśli nie będzie można przez zakonnice.

Czułem się trochę słaby, teraz już jest lepiej, lecz brat Jan Ewangelista jest chory. Polecaj go Bogu i mnie również, moja córko w Panu.

Z Segowii, 12 października 1589.
Br. Jan od +

20. DO PEWNEJ KARMELITANKI BOSEJ
DRĘCZONEJ SKRUPUŁAMI

(Bez miejsca i daty, przed Zesłaniem Ducha Świętego)

Jezus! Maryja!

Przez te kilka dni staraj się wypełnić wnętrze swej duszy pragnieniem przyjścia Ducha Świętego, a w okresie Wielkiej nocy ustawicznie pamiętaj, byś nie zajmowała się inną rzeczą ani nie zwracała na nią uwagi, zarówno czy to będzie cierpienie, czy inne myśli niepokojące. Przez wszystkie te dni, choćbyś widziała braki w domu, dla miłości Ducha Świętego, bo to jest potrzebne dla spokoju i ciszy duszy, w której On raczy przebywać.

Jeżeli zdołasz opanować się w swoich skrupułach, uważam za lepsze dla twego spokoju, byś się nie spowiadała przez ten czas. Gdybyś jednak chciała się spowiadać, czyń to w ten sposób: odnośnie do przypomnień i myśli czy to w sądach, przedmiotach lub wyobrażeniach, które przychodzą mimo woli, bez chęci i zgody duszy, nie spowiadaj się z nich ani się nad nimi nie zastanawiaj. Pożyteczniej jest bowiem, choć może bardziej boleśnie dla duszy, zapomnieć o nich. Najwyżej tylko możesz wyznać w ogólności błędy i opuszczenia, które zauważysz co do czystości i doskonałości, jaka winna być we władzach wewnętrznych: w pamięci, rozumie i woli. Co do rozmów oskarż się tylko ze słów zbytecznych, jeśli były wbrew prawdzie, słuszności, bez konieczności i czystej intencji. Co do czynów, wyznaj, czyś czyniła wszystko bez jakiegokolwiek względu, dla tego prostego i jedynego celu, którym jest sam Bóg.

Spowiadając się w ten sposób, możesz być spokojna bez wyznawania innych rzeczy szczegółowo, choćby ci to gwałt zadawało. W czasie Świąt wielkanocnych przyjmuj Komunię świętą, w innym czasie w te dni, w które zwykle komunikowałaś.

Gdy doznasz goryczy i przykrości, pomnij na Jezusa Ukrzyżowanego i milcz.

Żyj w wierze i nadziei, choćbyś chodziła wśród mroków, bo w tych mrokach Bóg zbliża się do duszy. Zdaj się we wszystkim na Boga, do Niego bowiem należysz i On cię nie zapomni. Nie myśl, że Bóg cię samą pozostawia, bo tym sprawiałabyś Mu przykrość.

Czytaj, módl się, wesel się w Bogu, który jest twym dobrem i zbawieniem; niech ci tego udziela i zachowa wszystko aż do dnia wieczności. Amen. Amen.

Br. Jan od +

21. DO MATKI MARII OD JEZUSA
PRZEŁOŻONEJ KARMELITANEK BOSYCH W KORDOBIE

(Madryt, 20 czerwca 1590)

Jezus niech będzie w twej duszy, moja córko w Chrystusie!

Jeśli nie pisałem przez cały ten czas, jak wspominasz, to raczej dlatego, że znalazłem się w miejscowości tak odległej, jak Segowia, niż dla braku chęci, bo wola jest ta sama i ufam, że zawsze będzie. W twoich troskach szczerze współczuję.

Chciałbym, abyś o rzeczy doczesne tego domu nie troszczyła się tak bardzo, żeby go Pan nie zapomniał, bo wtedy przyszłyby najprzykrzejsze braki doczesne i duchowe, zbytnie bowiem starania nasze w biedę nas pogrążają. Zrzuć na Pana swe troski, córko, a On cię nakarmi (Ps 51, 23). Ten bowiem, co daje i pragnie dawać więcej, nie zawiedzie cię w mniejszym. Strzeż się, by ci nie zabrakło pragnienia być ubogą, bo wtedy zabraknie ci ducha i osłabniesz w cnotach. A jeżeli przedtem pragnęłaś ubóstwa, to teraz, gdy jesteś przełożoną, winnaś go pragnąć i kochać je o wiele bardziej . Klasztor bowiem powinien być rządzony i kierowany raczej cnotami i żywym pragnieniem nieba, aniżeli troskami i staraniami doczesnymi i ziemskimi, bo wszak upomina nas Pan, abyśmy się nie troszczyli na przyszłość, co będziemy jedli, albo czym się będziemy odziewali (Mt 6, 25. 31-34).

Największą twoją powinnością powinno być staranie, by duszę swą i dusze innych sióstr mieć zawsze w pełnej doskonałości i pobożności złączone z Bogiem, oderwane od wszelkich stworzeń i względów, oddane całkowicie Bogu i w Nim tylko się weselące, a ja wam wtedy zapewniam wszystko inne. Nie spodziewam się bowiem, że łatwo otrzymacie coś z innych klasztorów, gdy jesteście w tak dobrym miejscu i przyjęłyście tak zacne zakonnice. Gdy jednak nadarzy się jakaś sposobność, nie omieszkam uczynić, co tylko będę mógł.

Matce podprzeoryszy życzę wiele pociechy. Ufam, że jej Pan nie odmówi, niech tylko będzie odważna w swej pielgrzymce i wygnaniu z miłości dla Niego. Wkrótce jej napiszę. Córkom Magdalenie, Eleonorze od św. Gabriela, Marii od św. Pawła, Marii od Wcielenia, Siostrze od św. Franciszka i wszystkim innym przesyłam serdeczne pozdrowienia w naszym Dobru Najwyższym, które niech będzie zawsze w twej duszy, moja córko. Amen. Z Madrytu, 20 czerwca 1590.

Brat Jan od+
(P. S.) Rychło, jak się spodziewam, wrócę do Segowii.

22. DO MATKI LEONORY OD ŚW. GABRIELA
W KORDOBIE

(Madryt, w czerwcu 1590?)

Jezus niech będzie w twojej duszy, córko moja w Chrystusie! Po otrzymaniu twego listu współczuję w twoim cierpieniu i martwię się, że je uważasz za szkodliwe dla swej duszy, a nawet dla swego zbawienia. Wiedz, że nie ma tu przyczyny martwić się bardzo, bo co do naszego Ojca, żadną miarą nie będzie nieżyczliwy dla ciebie. Pamięć o tym, choćby była, to przy jego usposobieniu prędkim wnet przejdzie… a choćby coś jeszcze czuł, wytłumaczę mu na dobre. Nie trap się tym i nie zważaj na to, bo prawdziwie nie ma czym się trapić. I widzę tu jasno, że jest to pokusa szatańska, że wciąż ci to nasuwa na pamięć, abyś zamiast zajmować się Bogiem, zajmowała się tym. Bądź odważna, córko, oddaj się szczerze modlitwie i zapomnij o tym i o innych rzeczach. W rzeczywistości bowiem nie mamy innego dobra, innej podpory, więc słuszne jest, byśmy tylko w Nim szukali oparcia i wszelkiej pociechy. O, jakiż cud, że możemy Go posiadać, powinniśmy więc zawsze w Nim przebywać i nie szukać czego innego ponad Niego.

Z Madrytu, w czerwcu.

23. DO PEWNEJ PENITENTKI

(Adresatka, miejsce i data nieznane)

Widziałem już nieraz, córko, że nie jest dobrze mieć pieniądze, bo one nam sprawiają wiele niepokoju. A skarby duchowe skryte w nas, winne być zachowane w pokoju. Tymczasem zapominamy nieraz o nich i to z naszej winy. A najgorszy jest złodziej domowy.

Oby nas Bóg uwolnił od nas samych. Da nam wtedy to, co Jemu jest miłe i ukaże się nam, gdy zechce. Kto zbiera skarby w miłości, dla innego zbiera i wówczas ten będzie strzegł tych skarbów, cieszył się nimi, bo wszystko jest dla Niego. My zaś nie powinniśmy patrzeć na te skarby, ni cieszyć się nimi, byśmy nie odwrócili od siebie upodobania Bożego, jakie On znajduje w pokorze, ogołoceniu naszego serca i wyrzeczeniu się wszystkich rzeczy dla Jego miłości.

Wielka to radość i jakby odkrycie skarbu, gdy dusza stara się podobać Bogu w ukryciu; gdy nie zwraca uwagi na błahostki światowe, bo one nie potrafią ustrzec niczego dla wieczności.

Oddawczynie listu powiedzą ci resztę, a ja chętnie spełnię to, co mi rozkażą. Bóg niech cię strzeże.

Br. Jan od Krzyża

24. DO O. LUDWIKA OD ŚW. ANIOŁA
W ANDALUZJI

(Segowia, 1589 lub 1590)

…jeżeli kiedy ktokolwiek, przełożony czy ktoś inny, usiłowałby ci wpoić naukę życia swobodnego i wygodnego, nawet gdyby ją potwierdzał cudami, nie wierz jej i nie stosuj. Przeciwnie, więcej pokuty i więcej wyrzeczenia wszystkich rzeczy. Nie szukaj Chrystusa bez krzyża.

25. DO MATKI ANNY OD JEZUSA
KARMELITANKI BOSEJ W SEGOWII

(Madryt, 6 lipca 1591)

Jezus niech zawsze będzie w twojej duszy!

Za list jestem ci bardzo wdzięczny i jeszcze więcej zobowiązany się czuję niż dotąd. Że rzeczy nie wypadły w myśl twoich pragnień, tym powinnaś raczej się cieszyć i dziękować Bogu, że skoro On tak rozrządził, to jest dla nas najlepsze. Powinniśmy więc do tego dostosować wolę naszą, byśmy wszystko za takie uznali, jak jest rzeczywiście. To bowiem, co nam się nie podoba, choćby było dobre i pożyteczne, zwykliśmy uważać za złe i przykre. Tu jednak widać dobrze, że nie ma w tym nic złego ani dla mnie, ani dla kogo bądź innego. Dla mnie, owszem, jest to bardzo pożyteczne; wolny bowiem i bez troski o innych, będę mógł za łaską Bożą cieszyć się pokojem, samotnością i słodkim owocem zapomnienia o sobie i o wszystkich rzeczach. Dla innych również jest to korzyścią, żem został na uboczu, będą bowiem wolni od tych błędów, które powodowała moja nędza.

Jedyną prośbą moją teraz, córko, jest ta, byś błagała Pana, by za wszelką cenę obdarzał mię tą łaską i nadal, bo obawiam się, że mnie wyślą do Segowii i nie pozostawią mnie zupełnie wolnym, choć z mej strony uczynię wszystko, by uwolnić się od tego urzędu. Lecz jeśli to będzie niemożliwe i tak nie uwolni się Matka Anna od Jezusa z moich rąk, jak sądzi, i nie umrze z troski, że się skończyła sposobność, według jej zdania, by została wielką świętą. Wszystko jedno bowiem, czy tak czy inaczej się rzeczy ułożą, nie zapomnę o niej i nie pozbawię jei tei korzyści, o której mówi, bo prawdziwie pragnę jej dobra na zawsze.

Tymczasem zanim Bóg da nam to dobro w niebie, trzeba pracować nad zdobyciem cnót w umartwieniu i cierpliwości, z pragnieniem, by przez cierpienie upodobnić się nieco do Boga naszego, tak wielkiego, a tak pokornego i ukrzyżowanego. Życie bowiem, jeżeli nie jest naśladowaniem Go, nie może być dobre. Niech Jego Majestat zachowa cię i wzbogaci w swej miłości jako swą kochającą oblubienicę.

Z Madrytu, 6 lipca 1591.
Brat Jan od +

26. DO MATKI MARII OD WCIELENIA
W SEGOWII

(Madryt, 6 lipca 1591)

…Tym, co mnie dotyczy, córko, nie trap się wcale, bo ja żadnej nie czuję przykrości. O tyle tylko w tym wszystkim czułbym wielką przykrość, gdyby się zrzucało winę na tego, kto jej nie popełnił. Tych rzeczy bowiem nie czynią ludzie, lecz sam Bóg, który wie dobrze, czego nam potrzeba i wszystko urządza dla naszego dobra.

Nie dopatruj się innych przyczyn, myśl tylko, że Bóg wszystko to sprawia. A gdzie nie ma miłości, połóż miłość, a zdobędziesz miłość…

27. DO TEJ SAMEJ MARII OD WCIELENIA
PRZEORYSZY W SEGOWII

(Segowia, w połowie lipca 1591)

Jezus niech będzie w twej duszy, córko moja w Chrystusie. Dziękuję za zaproszenie, usilne i jasne, tak że już nie będą się przedłużać moje wahania. Przybędę więc na pewno jutro, choćby nie był tak dobry czas i choćbym się nie czuł dobrze. Nie tak ciąży mi troska o chore, jak zadowala mię dobry stan ducha Waszej Wielebności, którą niech Pan zachowuje w swym sercu, aby nie robiły na niej wrażenia bagatele, jakie wciąż się rodzą.

Brat Jan od +

28. DO PANI ANNY DEL MERCADO Y PENALOSA

(La Peńuela, 19 sierpnia 1591)

Jezus niech zawsze będzie w twej duszy.

Chociaż już opisałem ci w drodze z Baezy wyniki mojej podróży, ucieszyłem się jednak, że przejeżdżają tędy dwaj słudzy pana Franciszka. Mogę bowiem przesłać ci ten liścik, który pewniej dojdzie do ciebie.

Pisałem ci poprzednio, że bardzo się ucieszyłem, iż mogę przebywać w pustelni La Peńuela, oddalonej o sześć mil od Baezy, do której przybyłem dziewięć dni temu. Chwała Bogu, czuję się bardzo dobrze i jestem zdrowy. Rozległa pustelnia pomaga wiele, tak duszy jak i ciału, choć biedna jest ta dusza moja. Oby Pan sprawił, by dusza znalazła również swą samotność. Będzie to wielkim szczęściem, gdy Bóg to raczy sprawić, gdyż wie Jego Majestat, jak jesteśmy biedni.

Nie wiem, jak długo tu pozostanę, bo O. Antoni od Jezusa z Baezy straszy mnie, że mnie tu tylko na krótko zostawią. Niech będzie, jak chce. Tymczasem zaś cieszę się, że o niczym nie wiem, a ćwiczenia pustelni są zachwycające.

Dziś zaczęliśmy zbierać groch, praca potrwa kilka dni. Później będziemy go czyścić. Łatwiej oczyszczać te nieme stworzenia, niż dać się oczyszczać żywym. Proś tylko, moja córko, by mnie Bóg prowadził wciąż naprzód. Chociaż czuję się tutaj tak zadowolony, chętnie pójdę, gdzie zechcesz.

Dbaj o swą duszę. Nie spowiadaj się ze skrupułów, pierwszych poruszeń i roztargnień, jakie przychodzą wbrew twej woli. Dbaj o zdrowie ciała i w miarę możliwości nie opuszczaj modlitwy.

Pisałem ci już w poprzednim liście, w drodze z Baezy (choć ten przyjdzie pierwszy), byś doręczyła listy tamtejszym Ojcom Karmelitom Bosym; prosiłem ich, by mi odpowiedzieli.

Panu Ludwikowi, mej córce pani Agnieszce – moje pozdrowienia. Niech ci Bóg udzieli swego Ducha, jak tego szczerze pragnę. Amen.

Z Peńueli, 19 sierpnia 1591 r.
Br. Jan od Krzyża

29. DO NIEZNANEJ OSOBY

(La Peńuela, 22 sierpnia 1591)

…Niech nam da Bóg we wszystkim czystą intencję i byśmy nie dopuścili się świadomie grzechu, bo wówczas, choćby były różne i wielkie przeciwności, pójdziesz bezpieczna i wszystko ci się obróci na koronę chwały. Pozdrów ode mnie twoją siostrę jak również Izabelę z Sorii. Dziwię się, że nie jest w Jaén, choć tam jest klasztor.

Pan niech będzie w twej duszy, córko w Chrystusie!

Z Peńueli, 22 sierpnia 1591.
Br. Jan od +

30. DO PANI ANNY DEL MERCADO Y PEŃALOSA
W SEGOWII

(La Penuela, 21 września 1591)

Jezus niech będzie w twej duszy, córko!

Otrzymałem tu w Peńueli paczkę listów przywiezionych przez posłańca. Jestem szczerze wdzięczny za twoje starania. Jutro udaję się do Ubedy, by leczyć niedomagania, które od ośmiu dni codziennie mnie nachodzą. Zdaje się, że trzeba tu będzie pomocy lekarza. Mam jednak pragnienie powrócić tu rychło, gdyż w tej świętej samotności czuję się bardzo dobrze.

Odnośnie do tego, co mi piszesz, bym był ostrożny z O. Antonim, bądź przekonana, że w tym i we wszystkich innych sprawach będę się strzegł w miarę możności.

Wielce się ucieszyłem, że pan Ludwik jest już kapłanem Pana Najwyższego. Oby żył wiele lat, a Boski Majestat niech spełni pragnienia jego duszy! O jakże to wybrany stan dla wyzbycia się wszystkich starań ziemskich i dla rychłego ubogacenia swej duszy Bogiem! Złóż mu życzenia i prośbę ode mnie, bo nie ośmielam się sam go prosić, by pamiętał w jakiś dzień o mnie przy Najświętszej Ofierze; ja bowiem, jako dłużnik, zawsze to czynię. Choć nie mam pamięci, ale że jest tak blisko złączony ze swoją siostrą, którą mam zawsze w pamięci, nie mogę i o nim zapomnieć.

Pani Agnieszce, mej córce, złóż me serdeczne pozdrowienia w Panu i obydwie Go proście, by mię raczył przygotować do odejścia z tej ziemi do Niego. Teraz już sobie nie przypominam więcej, co bym miał pisać, a również z powodu gorączki kończę.

Z Peńueli, 21 września 1591.
Br. Jan od+
(P. S.) Nie piszesz mi nic o sprawie, czy stoi w miejscu czy postępuje.

31. DO MATKI ANNY OD ŚW. ALBERTA
PRZEŁOŻONEJ W CARAYACA

(La Penuela, sierpień lub wrzesień 1591)

…Już znasz liczne cierpienia, córko moja, jakie znosimy. Bóg to dopuszcza dla chwały swych wybranych. W milczeniu i nadziei będzie nasza siłą (por. Iz 30, 15). Niech cię Bóg strzeże i uczyni świętą. Polecaj mnie Bogu.

32. DO PEWNEJ KARMELITANKI BOSEJ
Z SEGOWII

(Ubeda, ostatnie miesiące 1591)

…Kochaj bardzo tych, co są przeciw tobie i nie kochają cię. Tym sposobem rozbudzasz miłość w sercu, w którym jej nie było. Tak postępuje Bóg z nami: kocha nas, abyśmy Jego kochali tą samą miłością, którą nam okazuje.

33. DO O. JANA OD ŚW. ANNY
KARMELITY BOSEGO W MALADZE

(La Penuela, 1591)

…Synu, nie martw się. Nie będą mnie mogli pozbawić habitu, bo uczynić to można z powodu uporu czy nieposłuszeństwa, ja zaś pozostanę bardzo skory, by poprawić się ze wszystkiego, w czym błądziłem i być posłusznym w przyjęciu wszelkiej pokuty, jaką by mi nałożono…

Listy (2)



16. DO MATKI MARII OD JEZUSA
PRZEŁOŻONEJ KARMELITANEK BOSYCH W KORDOBIE

(Segowia, 18 lipca 1589)

Jezus niech będzie w twej duszy!

Jesteście zobowiązane odpowiedzieć Panu stosownie do entuzjazmu, z jakim was tam przyjęto, na wieść o czym i ja się wielce ucieszyłem. Żeście weszły do domu tak ubogiego i wśród tylu przeciwności, jest to zrządzenie Boże, byście dały zbudowanie ludziom i przekonały ich, że kto ślubuje w zakonie, wyrzeka się dla Chrystusa wszystkiego, i aby w ten sposób te, które uczują powołanie, wiedziały, z jakim usposobieniem mają przychodzić.

Daję ci niniejszym wszelkie pozwolenia, ale zważcie pilnie, kogo przyjmujecie w początkach, bo według tego pójdzie wszystko na przyszłość. Starajcie się też zachować ducha ubóstwa i wyrzeczenia się wszystkiego (jeżeli tego nie uczynicie, popadniecie w tysiączne braki zarówno materialne, jak i duchowe), a zadowalać się samym tylko Bogiem. Nie starajcie się też zbytnio o inne potrzeby nad tę, by serce mieć wolne. Ubogi bowiem w duchu jest wśród niedostatku bardziej stały i zadowolony, gdyż wszystko swoje położy f w ogołoceniu i w niczym, stąd też we wszystkim ma swobodę serca. Szczęśliwe nic i błogosławione ukrycie serca, które ma taką siłę, że nie chcąc nic dla siebie, zdobywa wszystko i wyzbywa się trosk ziemskich, by tym więcej płonąć miłością!

Proszę pozdrowić ode mnie w Panu wszystkie siostry i powiedzieć im, aby pilnie baczyły, jakimi być mają, skoro Pan wybrał je na kamienie węgielne, na których, jako na najmocniejszych, będą się opierały inne. Niech wykorzystają ten zapał, jaki Bóg daje w początkach, aby zacząć bardziej od nowa drogę doskonałości we wszelkiej pokorze i zaparciu się wewnętrznym i zewnętrznym. Niech idą drogą umartwienia i pokuty nie chwiejnie i słabo, ale z wolą mocną, pragnąc rzeczywiście coś wycierpieć dla Chrystusa. Niech nie należą do tych, co szukają wygody i pociechy w Bogu lub poza Nim, ale niech znoszą cierpienia w Bogu i dla Boga w milczeniu, nadziei i miłosnej o Nim pamięci.

Proszę to powtórzyć Gabrieli i jej towarzyszkom z Malagi, bo do wszystkich to piszę. Oby Bóg dał wam swego Ducha! Amen.

Z Segowii, 18 lipca 1589.
Br. Jan od +
(P. S.) O. Antoni i inni Ojcowie przesyłają pozdrowienia. O. Przeorowi z Guadalcazar niech Wasza Wielebność prześle pozdrowienia ode mnie.

17. DO MATKI MAGDALENY OD DUCHA ŚWIĘTEGO
W KORDOBIE

(Segowia, 28 lipca 1589)

Jezus niech będzie w twej duszy, moja córko w Chrystusie!

Ucieszyłem się, widząc twoje dobre postanowienia, o których mówisz w liście. Proszę Boga, by wszystko posłużyło ku dobru, gdyż w tych początkach fundacji, wśród przeciwności, udręk, ubóstwa i trudów wiele pomocy Bożej potrzeba, by nie zważać, czy są cierpienia, czy ich nie ma. Wiedz o tym, że w początkach nie chce Bóg dusz chwiejnych i słabych, ale prawdziwych swych przyjaciółek i dlatego tak je skutecznie wspomaga Jego Majestat u tych początków, że z odrobiną pilności mogą postępować we wszelkiej cnocie. Jest to wielkie dobrodziejstwo dla ciebie i znak wybrania Bożego, że kazał ci opuścić tamte, a przyprowadził cię tutaj. A chociaż wiele cię kosztowało opuścić je, jest to też zysk, bo i tak musiałabyś je kiedyś opuścić. By mieć Boga we wszystkim, trzeba nie mieć niczego we wszystkim, bo gdy serce jest już jednemu oddane, jakże może być znowu całe dla innego?

Siostrze Joannie te same daję rady i niech mnie poleca Bogu, który niech będzie w jej duszy. Amen.

Z Segowii, 28 lipca 1589.
Br. Jan od Krzyża

18. DO O. MIKOŁAJA OD JEZUSA (DORIA)
WIKAREGO GENERALNEGO ZAKONU KARMELITÓW BOSYCH

(Segowia, 21 września 1589)

Jezus i Maryja niech będą z Waszą Wielebnością! Bardzośmy się ucieszyli, że Wasza Wielebność szczęśliwie przybył na miejsce i że tam wszystko jest pomyślnie, a Nuncjusz tak nam życzliwy. Ufam w Bogu, że będzie dbał o swą rodzinę. Tu, my maluczcy trzymamy się dobrze i pomyślnie. Postaram się sprawy załatwić szybko, jak Wasza Wielebność polecił, chociaż jeszcze nie przybyli tu wszyscy obradujący.

Co do przyjmowania w Genui kandydatów bez wykształcenia, Ojcowie orzekli, że nie jest to wielką przeszkodą, gdyż mają oni znajomość języka łacińskiego w takiej mierze, jak tego wymaga Sobór, mogą więc przygotować się odpowiednio. A ponieważ tam wyświęcają kleryków z takim przygotowaniem i ci więc będą mogli otrzymać święcenia. Gdyby jednak biskupi tamtejsi nie zadowolili się tym i uważali, że kandydaci nie mają odpowiedniego wykształcenia według wymagań Soboru, byłoby wielką niedogodnością sprowadzać ich tu, uczyć i udzielać święceń. Ojcowie rzeczywiście nie chcą, by tu przybyło więcej Włochów.

Wyślemy list do O. Mikołaja, jak Wasza Wielebność poleca. Niech nas Bóg strzeże w tym wszystkim, co uważa dla nas za potrzebne.

Z Segowii, 21 września 1589 r.
Br. Jan od Krzyża

19. DO PANI JOANNY DE PEDRAZA
W GRANADZIE

(Segowia, 12 października 1589)

Niech Jezus będzie w twej duszy i dzięki Mu czynię za tę łaskę, że nie zapominam w ukryciu, jak ty piszesz, o biedakach. Byłoby mi bardzo trudno znieść tę myśl, że myślisz tak rzeczywiście, jak piszesz. Byłoby niewdzięcznością z mej strony, zapomnieć o tobie właśnie teraz, po tylu okazanych mi dowodach przychylności, gdy na nie wcale nie zasłużyłem. I pomyśl, jak można o kimś zapomnieć, kogo się ma tak głęboko w sercu, jak ja ciebie?

Ponieważ jesteś wśród ciemności, pustki i ogołocenia duchowego, zdaje ci się, że wszystko i wszyscy cię opuścili; nie jest to zbyt dziwne, bo w takim stanie zdaje się nam, że i Bóg nas opuścił. Otóż nie masz potrzeby zajmować się niczym, nie wiesz nawet czego byś chciała i nic nie znajdziesz, bo wszystko to jest tylko bezpodstawnym przypuszczeniem. Kto nie pragnie innej rzeczy, tylko Boga, nie chodzi w ciemnościach, choćby się widział wśród największych mroków i nędzy. I kto nie szuka przyjemności własnej i pociech ani od Boga, ani od stworzeń i w niczym nie czyni własnej woli, nie ma się czego lękać ani czym przejmować. Dobrze więc postępujesz, wytrwaj tylko i raduj się. Kimże bowiem jesteś, by dbać o siebie? Okaż się odważną.

Nigdy nie byłaś na lepszej drodze niż teraz. Nigdy bowiem nie byłaś tak pokorna i tak uległa, nigdy nie miałaś siebie i wszystkich rzeczy w tak małej cenie; nigdy też nie czułaś tak głęboko nędzy swojej a z drugiej strony dobroci Bożej i nigdy dotąd nie służyłaś Bogu tak całkowicie i bezinteresownie, jak to czynisz teraz, nie idąc w niczym za niedoskonałościami swojej woli, jak to może dawniej bywało. Czegóż więc chcesz? Jakichże jeszcze dróg chcesz szukać w tym życiu? Czymże myślisz, że można służyć Bogu jak nie unikaniem złego, zachowywaniem Jego przykazań i przykładaniem się o ile możności do rzeczy boskich?

A gdy to wszystko spełnisz, czemuż miałabyś pragnąć innych poznań, innego światła, innych pociech stąd czy stamtąd? Wszakże w tym wszystkim pełno jest podstępów i niebezpieczeństw dla duszy, która się nasyca i oszukuje swymi chęciami i pożądaniami, a nawet własne jej władze często ją oszukują. Wielkie to więc dobrodziejstwo Boga, gdy zaciemnia te władze i zuboża duszę tak, że nie może przez nie błądzić. A gdy nie błądzisz, czegóż ci potrzeba jak tylko iść tą prostą drogą prawa Bożego i kościelnego i żyć w wierze mrocznej, lecz prawdziwej, w nadziei pewnej i w miłości istotnej? Po tamtej stronie oczekujemy naszego dobra, a tu żyjemy jak pielgrzymi biedni, wzgardzeni, opuszczeni, spragnieni, bez drogi i pozbawieni czegokolwiek, spodziewający się wszystkiego stamtąd.

Ciesz się więc i ufaj w Panu, bo otrzymałaś znaki, że wszystko jest dobrze, może ci jeszcze Pan przyda, a jeśli nie, nie trap się zbytnio, widząc się tak niedołężną. Pan bowiem poprowadzi cię gdzie będzie najlepiej i zostawi cię zupełnie bezpieczną. Nie pragnij więc innej drogi, utrzymuj duszę w pokoju, a Komunię św. przyjmuj jak zwykle. Spowiadaj się, jak masz coś pewnego, a nie roztrząsaj tych spraw. Jeżeli będziesz miała jakie niepokoje, napisz mi, a napisz wnet i częściej, bo możesz przesłać list przez panią Annę, jeśli nie będzie można przez zakonnice.

Czułem się trochę słaby, teraz już jest lepiej, lecz brat Jan Ewangelista jest chory. Polecaj go Bogu i mnie również, moja córko w Panu.

Z Segowii, 12 października 1589.
Br. Jan od +

20. DO PEWNEJ KARMELITANKI BOSEJ
DRĘCZONEJ SKRUPUŁAMI

(Bez miejsca i daty, przed Zesłaniem Ducha Świętego)

Jezus! Maryja!

Przez te kilka dni staraj się wypełnić wnętrze swej duszy pragnieniem przyjścia Ducha Świętego, a w okresie Wielkiej nocy ustawicznie pamiętaj, byś nie zajmowała się inną rzeczą ani nie zwracała na nią uwagi, zarówno czy to będzie cierpienie, czy inne myśli niepokojące. Przez wszystkie te dni, choćbyś widziała braki w domu, dla miłości Ducha Świętego, bo to jest potrzebne dla spokoju i ciszy duszy, w której On raczy przebywać.

Jeżeli zdołasz opanować się w swoich skrupułach, uważam za lepsze dla twego spokoju, byś się nie spowiadała przez ten czas. Gdybyś jednak chciała się spowiadać, czyń to w ten sposób: odnośnie do przypomnień i myśli czy to w sądach, przedmiotach lub wyobrażeniach, które przychodzą mimo woli, bez chęci i zgody duszy, nie spowiadaj się z nich ani się nad nimi nie zastanawiaj. Pożyteczniej jest bowiem, choć może bardziej boleśnie dla duszy, zapomnieć o nich. Najwyżej tylko możesz wyznać w ogólności błędy i opuszczenia, które zauważysz co do czystości i doskonałości, jaka winna być we władzach wewnętrznych: w pamięci, rozumie i woli. Co do rozmów oskarż się tylko ze słów zbytecznych, jeśli były wbrew prawdzie, słuszności, bez konieczności i czystej intencji. Co do czynów, wyznaj, czyś czyniła wszystko bez jakiegokolwiek względu, dla tego prostego i jedynego celu, którym jest sam Bóg.

Spowiadając się w ten sposób, możesz być spokojna bez wyznawania innych rzeczy szczegółowo, choćby ci to gwałt zadawało. W czasie Świąt wielkanocnych przyjmuj Komunię świętą, w innym czasie w te dni, w które zwykle komunikowałaś.

Gdy doznasz goryczy i przykrości, pomnij na Jezusa Ukrzyżowanego i milcz.

Żyj w wierze i nadziei, choćbyś chodziła wśród mroków, bo w tych mrokach Bóg zbliża się do duszy. Zdaj się we wszystkim na Boga, do Niego bowiem należysz i On cię nie zapomni. Nie myśl, że Bóg cię samą pozostawia, bo tym sprawiałabyś Mu przykrość.

Czytaj, módl się, wesel się w Bogu, który jest twym dobrem i zbawieniem; niech ci tego udziela i zachowa wszystko aż do dnia wieczności. Amen. Amen.

Br. Jan od +

21. DO MATKI MARII OD JEZUSA
PRZEŁOŻONEJ KARMELITANEK BOSYCH W KORDOBIE

(Madryt, 20 czerwca 1590)

Jezus niech będzie w twej duszy, moja córko w Chrystusie!

Jeśli nie pisałem przez cały ten czas, jak wspominasz, to raczej dlatego, że znalazłem się w miejscowości tak odległej, jak Segowia, niż dla braku chęci, bo wola jest ta sama i ufam, że zawsze będzie. W twoich troskach szczerze współczuję.

Chciałbym, abyś o rzeczy doczesne tego domu nie troszczyła się tak bardzo, żeby go Pan nie zapomniał, bo wtedy przyszłyby najprzykrzejsze braki doczesne i duchowe, zbytnie bowiem starania nasze w biedę nas pogrążają. Zrzuć na Pana swe troski, córko, a On cię nakarmi (Ps 51, 23). Ten bowiem, co daje i pragnie dawać więcej, nie zawiedzie cię w mniejszym. Strzeż się, by ci nie zabrakło pragnienia być ubogą, bo wtedy zabraknie ci ducha i osłabniesz w cnotach. A jeżeli przedtem pragnęłaś ubóstwa, to teraz, gdy jesteś przełożoną, winnaś go pragnąć i kochać je o wiele bardziej . Klasztor bowiem powinien być rządzony i kierowany raczej cnotami i żywym pragnieniem nieba, aniżeli troskami i staraniami doczesnymi i ziemskimi, bo wszak upomina nas Pan, abyśmy się nie troszczyli na przyszłość, co będziemy jedli, albo czym się będziemy odziewali (Mt 6, 25. 31-34).

Największą twoją powinnością powinno być staranie, by duszę swą i dusze innych sióstr mieć zawsze w pełnej doskonałości i pobożności złączone z Bogiem, oderwane od wszelkich stworzeń i względów, oddane całkowicie Bogu i w Nim tylko się weselące, a ja wam wtedy zapewniam wszystko inne. Nie spodziewam się bowiem, że łatwo otrzymacie coś z innych klasztorów, gdy jesteście w tak dobrym miejscu i przyjęłyście tak zacne zakonnice. Gdy jednak nadarzy się jakaś sposobność, nie omieszkam uczynić, co tylko będę mógł.

Matce podprzeoryszy życzę wiele pociechy. Ufam, że jej Pan nie odmówi, niech tylko będzie odważna w swej pielgrzymce i wygnaniu z miłości dla Niego. Wkrótce jej napiszę. Córkom Magdalenie, Eleonorze od św. Gabriela, Marii od św. Pawła, Marii od Wcielenia, Siostrze od św. Franciszka i wszystkim innym przesyłam serdeczne pozdrowienia w naszym Dobru Najwyższym, które niech będzie zawsze w twej duszy, moja córko. Amen. Z Madrytu, 20 czerwca 1590.

Brat Jan od+
(P. S.) Rychło, jak się spodziewam, wrócę do Segowii.

22. DO MATKI LEONORY OD ŚW. GABRIELA
W KORDOBIE

(Madryt, w czerwcu 1590?)

Jezus niech będzie w twojej duszy, córko moja w Chrystusie! Po otrzymaniu twego listu współczuję w twoim cierpieniu i martwię się, że je uważasz za szkodliwe dla swej duszy, a nawet dla swego zbawienia. Wiedz, że nie ma tu przyczyny martwić się bardzo, bo co do naszego Ojca, żadną miarą nie będzie nieżyczliwy dla ciebie. Pamięć o tym, choćby była, to przy jego usposobieniu prędkim wnet przejdzie… a choćby coś jeszcze czuł, wytłumaczę mu na dobre. Nie trap się tym i nie zważaj na to, bo prawdziwie nie ma czym się trapić. I widzę tu jasno, że jest to pokusa szatańska, że wciąż ci to nasuwa na pamięć, abyś zamiast zajmować się Bogiem, zajmowała się tym. Bądź odważna, córko, oddaj się szczerze modlitwie i zapomnij o tym i o innych rzeczach. W rzeczywistości bowiem nie mamy innego dobra, innej podpory, więc słuszne jest, byśmy tylko w Nim szukali oparcia i wszelkiej pociechy. O, jakiż cud, że możemy Go posiadać, powinniśmy więc zawsze w Nim przebywać i nie szukać czego innego ponad Niego.

Z Madrytu, w czerwcu.

23. DO PEWNEJ PENITENTKI

(Adresatka, miejsce i data nieznane)

Widziałem już nieraz, córko, że nie jest dobrze mieć pieniądze, bo one nam sprawiają wiele niepokoju. A skarby duchowe skryte w nas, winne być zachowane w pokoju. Tymczasem zapominamy nieraz o nich i to z naszej winy. A najgorszy jest złodziej domowy.

Oby nas Bóg uwolnił od nas samych. Da nam wtedy to, co Jemu jest miłe i ukaże się nam, gdy zechce. Kto zbiera skarby w miłości, dla innego zbiera i wówczas ten będzie strzegł tych skarbów, cieszył się nimi, bo wszystko jest dla Niego. My zaś nie powinniśmy patrzeć na te skarby, ni cieszyć się nimi, byśmy nie odwrócili od siebie upodobania Bożego, jakie On znajduje w pokorze, ogołoceniu naszego serca i wyrzeczeniu się wszystkich rzeczy dla Jego miłości.

Wielka to radość i jakby odkrycie skarbu, gdy dusza stara się podobać Bogu w ukryciu; gdy nie zwraca uwagi na błahostki światowe, bo one nie potrafią ustrzec niczego dla wieczności.

Oddawczynie listu powiedzą ci resztę, a ja chętnie spełnię to, co mi rozkażą. Bóg niech cię strzeże.

Br. Jan od Krzyża

24. DO O. LUDWIKA OD ŚW. ANIOŁA
W ANDALUZJI

(Segowia, 1589 lub 1590)

…jeżeli kiedy ktokolwiek, przełożony czy ktoś inny, usiłowałby ci wpoić naukę życia swobodnego i wygodnego, nawet gdyby ją potwierdzał cudami, nie wierz jej i nie stosuj. Przeciwnie, więcej pokuty i więcej wyrzeczenia wszystkich rzeczy. Nie szukaj Chrystusa bez krzyża.

25. DO MATKI ANNY OD JEZUSA
KARMELITANKI BOSEJ W SEGOWII

(Madryt, 6 lipca 1591)

Jezus niech zawsze będzie w twojej duszy!

Za list jestem ci bardzo wdzięczny i jeszcze więcej zobowiązany się czuję niż dotąd. Że rzeczy nie wypadły w myśl twoich pragnień, tym powinnaś raczej się cieszyć i dziękować Bogu, że skoro On tak rozrządził, to jest dla nas najlepsze. Powinniśmy więc do tego dostosować wolę naszą, byśmy wszystko za takie uznali, jak jest rzeczywiście. To bowiem, co nam się nie podoba, choćby było dobre i pożyteczne, zwykliśmy uważać za złe i przykre. Tu jednak widać dobrze, że nie ma w tym nic złego ani dla mnie, ani dla kogo bądź innego. Dla mnie, owszem, jest to bardzo pożyteczne; wolny bowiem i bez troski o innych, będę mógł za łaską Bożą cieszyć się pokojem, samotnością i słodkim owocem zapomnienia o sobie i o wszystkich rzeczach. Dla innych również jest to korzyścią, żem został na uboczu, będą bowiem wolni od tych błędów, które powodowała moja nędza.

Jedyną prośbą moją teraz, córko, jest ta, byś błagała Pana, by za wszelką cenę obdarzał mię tą łaską i nadal, bo obawiam się, że mnie wyślą do Segowii i nie pozostawią mnie zupełnie wolnym, choć z mej strony uczynię wszystko, by uwolnić się od tego urzędu. Lecz jeśli to będzie niemożliwe i tak nie uwolni się Matka Anna od Jezusa z moich rąk, jak sądzi, i nie umrze z troski, że się skończyła sposobność, według jej zdania, by została wielką świętą. Wszystko jedno bowiem, czy tak czy inaczej się rzeczy ułożą, nie zapomnę o niej i nie pozbawię jei tei korzyści, o której mówi, bo prawdziwie pragnę jej dobra na zawsze.

Tymczasem zanim Bóg da nam to dobro w niebie, trzeba pracować nad zdobyciem cnót w umartwieniu i cierpliwości, z pragnieniem, by przez cierpienie upodobnić się nieco do Boga naszego, tak wielkiego, a tak pokornego i ukrzyżowanego. Życie bowiem, jeżeli nie jest naśladowaniem Go, nie może być dobre. Niech Jego Majestat zachowa cię i wzbogaci w swej miłości jako swą kochającą oblubienicę.

Z Madrytu, 6 lipca 1591.
Brat Jan od +

26. DO MATKI MARII OD WCIELENIA
W SEGOWII

(Madryt, 6 lipca 1591)

…Tym, co mnie dotyczy, córko, nie trap się wcale, bo ja żadnej nie czuję przykrości. O tyle tylko w tym wszystkim czułbym wielką przykrość, gdyby się zrzucało winę na tego, kto jej nie popełnił. Tych rzeczy bowiem nie czynią ludzie, lecz sam Bóg, który wie dobrze, czego nam potrzeba i wszystko urządza dla naszego dobra.

Nie dopatruj się innych przyczyn, myśl tylko, że Bóg wszystko to sprawia. A gdzie nie ma miłości, połóż miłość, a zdobędziesz miłość…

27. DO TEJ SAMEJ MARII OD WCIELENIA
PRZEORYSZY W SEGOWII

(Segowia, w połowie lipca 1591)

Jezus niech będzie w twej duszy, córko moja w Chrystusie. Dziękuję za zaproszenie, usilne i jasne, tak że już nie będą się przedłużać moje wahania. Przybędę więc na pewno jutro, choćby nie był tak dobry czas i choćbym się nie czuł dobrze. Nie tak ciąży mi troska o chore, jak zadowala mię dobry stan ducha Waszej Wielebności, którą niech Pan zachowuje w swym sercu, aby nie robiły na niej wrażenia bagatele, jakie wciąż się rodzą.

Brat Jan od +

28. DO PANI ANNY DEL MERCADO Y PENALOSA

(La Peńuela, 19 sierpnia 1591)

Jezus niech zawsze będzie w twej duszy.

Chociaż już opisałem ci w drodze z Baezy wyniki mojej podróży, ucieszyłem się jednak, że przejeżdżają tędy dwaj słudzy pana Franciszka. Mogę bowiem przesłać ci ten liścik, który pewniej dojdzie do ciebie.

Pisałem ci poprzednio, że bardzo się ucieszyłem, iż mogę przebywać w pustelni La Peńuela, oddalonej o sześć mil od Baezy, do której przybyłem dziewięć dni temu. Chwała Bogu, czuję się bardzo dobrze i jestem zdrowy. Rozległa pustelnia pomaga wiele, tak duszy jak i ciału, choć biedna jest ta dusza moja. Oby Pan sprawił, by dusza znalazła również swą samotność. Będzie to wielkim szczęściem, gdy Bóg to raczy sprawić, gdyż wie Jego Majestat, jak jesteśmy biedni.

Nie wiem, jak długo tu pozostanę, bo O. Antoni od Jezusa z Baezy straszy mnie, że mnie tu tylko na krótko zostawią. Niech będzie, jak chce. Tymczasem zaś cieszę się, że o niczym nie wiem, a ćwiczenia pustelni są zachwycające.

Dziś zaczęliśmy zbierać groch, praca potrwa kilka dni. Później będziemy go czyścić. Łatwiej oczyszczać te nieme stworzenia, niż dać się oczyszczać żywym. Proś tylko, moja córko, by mnie Bóg prowadził wciąż naprzód. Chociaż czuję się tutaj tak zadowolony, chętnie pójdę, gdzie zechcesz.

Dbaj o swą duszę. Nie spowiadaj się ze skrupułów, pierwszych poruszeń i roztargnień, jakie przychodzą wbrew twej woli. Dbaj o zdrowie ciała i w miarę możliwości nie opuszczaj modlitwy.

Pisałem ci już w poprzednim liście, w drodze z Baezy (choć ten przyjdzie pierwszy), byś doręczyła listy tamtejszym Ojcom Karmelitom Bosym; prosiłem ich, by mi odpowiedzieli.

Panu Ludwikowi, mej córce pani Agnieszce – moje pozdrowienia. Niech ci Bóg udzieli swego Ducha, jak tego szczerze pragnę. Amen.

Z Peńueli, 19 sierpnia 1591 r.
Br. Jan od Krzyża

29. DO NIEZNANEJ OSOBY

(La Peńuela, 22 sierpnia 1591)

…Niech nam da Bóg we wszystkim czystą intencję i byśmy nie dopuścili się świadomie grzechu, bo wówczas, choćby były różne i wielkie przeciwności, pójdziesz bezpieczna i wszystko ci się obróci na koronę chwały. Pozdrów ode mnie twoją siostrę jak również Izabelę z Sorii. Dziwię się, że nie jest w Jaén, choć tam jest klasztor.

Pan niech będzie w twej duszy, córko w Chrystusie!

Z Peńueli, 22 sierpnia 1591.
Br. Jan od +

30. DO PANI ANNY DEL MERCADO Y PEŃALOSA
W SEGOWII

(La Penuela, 21 września 1591)

Jezus niech będzie w twej duszy, córko!

Otrzymałem tu w Peńueli paczkę listów przywiezionych przez posłańca. Jestem szczerze wdzięczny za twoje starania. Jutro udaję się do Ubedy, by leczyć niedomagania, które od ośmiu dni codziennie mnie nachodzą. Zdaje się, że trzeba tu będzie pomocy lekarza. Mam jednak pragnienie powrócić tu rychło, gdyż w tej świętej samotności czuję się bardzo dobrze.

Odnośnie do tego, co mi piszesz, bym był ostrożny z O. Antonim, bądź przekonana, że w tym i we wszystkich innych sprawach będę się strzegł w miarę możności.

Wielce się ucieszyłem, że pan Ludwik jest już kapłanem Pana Najwyższego. Oby żył wiele lat, a Boski Majestat niech spełni pragnienia jego duszy! O jakże to wybrany stan dla wyzbycia się wszystkich starań ziemskich i dla rychłego ubogacenia swej duszy Bogiem! Złóż mu życzenia i prośbę ode mnie, bo nie ośmielam się sam go prosić, by pamiętał w jakiś dzień o mnie przy Najświętszej Ofierze; ja bowiem, jako dłużnik, zawsze to czynię. Choć nie mam pamięci, ale że jest tak blisko złączony ze swoją siostrą, którą mam zawsze w pamięci, nie mogę i o nim zapomnieć.

Pani Agnieszce, mej córce, złóż me serdeczne pozdrowienia w Panu i obydwie Go proście, by mię raczył przygotować do odejścia z tej ziemi do Niego. Teraz już sobie nie przypominam więcej, co bym miał pisać, a również z powodu gorączki kończę.

Z Peńueli, 21 września 1591.
Br. Jan od+
(P. S.) Nie piszesz mi nic o sprawie, czy stoi w miejscu czy postępuje.

31. DO MATKI ANNY OD ŚW. ALBERTA
PRZEŁOŻONEJ W CARAYACA

(La Penuela, sierpień lub wrzesień 1591)

…Już znasz liczne cierpienia, córko moja, jakie znosimy. Bóg to dopuszcza dla chwały swych wybranych. W milczeniu i nadziei będzie nasza siłą (por. Iz 30, 15). Niech cię Bóg strzeże i uczyni świętą. Polecaj mnie Bogu.

32. DO PEWNEJ KARMELITANKI BOSEJ
Z SEGOWII

(Ubeda, ostatnie miesiące 1591)

…Kochaj bardzo tych, co są przeciw tobie i nie kochają cię. Tym sposobem rozbudzasz miłość w sercu, w którym jej nie było. Tak postępuje Bóg z nami: kocha nas, abyśmy Jego kochali tą samą miłością, którą nam okazuje.

33. DO O. JANA OD ŚW. ANNY
KARMELITY BOSEGO W MALADZE

(La Penuela, 1591)

…Synu, nie martw się. Nie będą mnie mogli pozbawić habitu, bo uczynić to można z powodu uporu czy nieposłuszeństwa, ja zaś pozostanę bardzo skory, by poprawić się ze wszystkiego, w czym błądziłem i być posłusznym w przyjęciu wszelkiej pokuty, jaką by mi nałożono…