Właściwie powtarzamy doświadczenie dnia wcześniejszego i pobożnie włóczymy się po przestrzeniach Świętego Pustelnika. Poznajemy go z bliska. Tym razem Eucharystię nie tylko przeżywamy po arabsku, ale również w rycie maronickim. To były dwa przepiękne dni spędzone ponad chmurami – tak żył ten święty... i tego doświadczyliśmy – cisza, skupienie, maronicka liturgia i czas… dużo czasu sam na sam ze Świętym, z oddechem tego miejsca... A zatem z nadzieją powrotu żegnanym Świętego Milczenia i ruszamy do Trypolisu, drugiego największego miasta Libanu. Znajduje się tutaj cytadela z czasów krzyżowców, nieczynna stacja kolejowa Orient Express oraz manufaktura z najlepszymi słodyczami Libanu, których nie omieszkamy spróbować. Celem, do którego docieramy na koniec dnia, jest karmelitański klasztor w miejscowości Qoubaiyat.