Noc ciemna - Strona 23 z 42 - Dumanie.pl - blog osobisty | o. Mariusz Wójtowicz OCD

Noc ciemna

 

Rozdział VI



O innych udrękach,
które dusza cierpi w tej ciemnej nocy.

1. Trzeci rodzaj utrapienia i zmartwienia, jakie tu dusza odczuwa, pochodzi z dwóch ostateczności, które się tu łączą razem, tzn. boskiej i ludzkiej. Czynnikiem boskim jest kontemplacja oczyszczająca, a czynnikiem ludzkim jest podmiot samej duszy. Ten czynnik boski napełnia ją sobą, aby zniweczyć jej cierpienia, aby ją odnowić i uczynić ją bardziej boską. Dlatego pozbawia ją odczuć habitualnych i właściwości starego człowieka, z którymi dusza jest jeszcze ciągle złączona, zespolona i do nich podobna. Działanie to tak rozbija i roztrząsa samą substancję duszy, tak ją zanurza w głębokiej i gęstej ciemności, że dusza czuje się tu całkowicie zmiażdżona i obalona na twarz. Widok jej własnej nędzy jest dla niej jakby okrutną śmiercią duchową. Czuje się, jakby była połknięta przez jakiegoś potwora i odczuwa cierpienia podobne do tych, jakie cierpiał Jonasz w brzuchu bestii morskiej (Jon 2, 1). Musi bowiem wejść w ten grób ciemnej śmierci, aby następnie mogła dojść do czekającego ją [duchowego] zmartwychwstania.

2. Objawy tego utrapienia i zmartwienia, choć w gruncie rzeczy są niepojęte, opisuje Dawid w tych słowach: “Ogarnęły mię boleści śmierci i strumienie nieprawości zatrwożyły mię. Boleści otchłani otoczyły mnie… W utrapieniu moim wzywałem Pana i wołałem do Boga mojego” (Ps 17, 5-7). Największą boleścią dla duszy w tym stanie jest to, iż wydaje się jej wyraźnie, że Bóg ją opuścił i odrzuciwszy, wtrącił w ciemności. To odczucie odrzucenia przez Boga jest dla niej najboleśniejszym utrapieniem. Prorok Dawid, doświadczywszy tego, mówi: “Jak zranieni, którzy śpią w grobach, o których więcej nie pamiętasz, i którzy z Twej ręki są wyrzuceni. Wsadzili mię w dół najgłębszy, do ciemności i do cienia śmierci. Wzmocnił się gniew Twój nade mną i przywiodłeś na mnie wszystkie nawał ności Twoje” (Ps 87, 6-8). I rzeczywiście, gdy duszę obejmuje udręka tej oczyszczającej kontemplacji, odczuwa ona cień śmierci, jęki umierających i męki piekielne. Pochodzą one z żywego odczucia, że jest pozbawiona Boga, że ją Bóg karze, odrzuca, że jest na nią rozgniewany i że jest Jego niegodna. A co więcej, zdaje się jej, że już tak pozostanie na zawsze.

3. Podobne osamotnienie i wzgardę odczuwa ze strony wszystkich stworzeń, a szczególnie przyjaciół. Również i to wyraża Dawid w słowach: “Oddaliłłeś ode mnie znajomych moich, uczynili mię obrzydzeniem sobie” (Ps 87, 9). Prorok Jonasz, który duchowo i cieleśnie przeszedł we wnętrzu bestii morskiej tę mękę, mówi o niej tymi słowy: “Wrzuciłeś mię w głębiny, w serce morza, i rzeka ogarnęła mię, wszystkie wody Twoje i fale nade mną przchodziły. A ja mówiłem: jestem odrzucony od widzenia oczu Twoich. Wszakże znowu ujrzę Kościół Twój święty” (mówi tak, gdyż Bóg oczyszcza tu duszę, by mogła Go ujrzeć). “Ogarnęły mię wody aż do duszy, przepaść mię otoczyła, morze okryto głowę moją. Do posad gór zstąpiłem, zawory ziemi zamknęły się na wieki” (2, 4-7). Przez owe zawory rozumie się tu niedoskonałości duszy, przeszkadzające jej w radowaniu się rozkoszną kontemplacją.

4. Czwartym powodem dla którego dusza martwi się, jest osobliwa wzniosłość tej ciemnej kontemplacji, czyli jej wielkość i majestat. Majestat ten sprawia, że dusza odczuwa przeciwną jemu ostateczność, tj. najgłębszą nędzę swoją i ubóstwo. Udręka ta jest jednym z głównych cierpień, jakie dusza odczuwa w tym oczyszczeniu. Czuje w sobie głęboką próżnię i brak owych potrójnych dóbr, na których mogłoby się zatrzymać jej upodobanie, tj. dóbr doczesnych, naturalnych i duchowych. Nadto widzi się dotknięta złem zupełnie przeciwnym do tamtych dóbr; odczuwa nędzę niedoskonałości, oschłości i próżnię pojmowań we władzach, wreszcie osamotnienie ducha w mrokach.

Z tego bowiem względu, że Bóg oczyszcza tu duszę co do jej substancji zmysłowej i duchowej, jak również co do jej władz wewnętrznych i zewnętrznych potrzeba, aby dusza weszła w tę próżnię, w to ubóstwo i osamotnienie wszystkich swych władz, i aby pozostała w oschłości, w próżni i w mrokach. Jej zmysłowa część oczyszcza się bowiem wśród oschłości, władze jej oczyszczają się w opróżnieniu z wszelkich pojmowań, a duch w gęstych mrokach.

5. Tego wszystkiego dokonywa Bóg za pośrednictwem ciemnej kontemplacji. Dusza ogołocona z pojmowań i pozbawiona naturalnego oparcia cierpi w niej próżnię, co jest bardzo bolesne dla niej, coś tak, jakby komuś zatrzymano powietrze lub pozbawiono go oddechu. Nadto doznaje oczyszczenia, które niszczy, opróżnia i niweczy w niej wszystkie przywiązania uczuciowe i niedoskonałe nawyki, jakie zaciągnęła w całym życiu, tak jak ogień wypala zaśniedziałość i rdzę metalu. Ponieważ zaś owe niedoskonałości tkwią korzeniami w samej substancji duszy, odczuwa ona wewnętrzne wyniszczenie i męczarnie. Do tego dołącza się jeszcze ubóstwo i ogołocenie zarówno naturalne, jak i duchowe. Spełnia się na tej duszy to, co mówił Ezechiel: “Zgromadź kości, które ogniem podpalę, rozgotuje się mięso i uwarzy wszystka przyprawa, a kości się zeschną” (Ez 24, 10). W tym porównaniu można zrozumieć wielkość udręczenia, jakie dusza odczuwa w ubóstwie i opróżnieniu jej substancji, tak zmysłowej jak i duchowej. Wyraża to dalej tenże prorok Ezechiel, gdy mówi:

“Wstaw też garniec próżny na węgle, żeby się rozpalił i rozpuściła się miedź jego i rozpłynęły się w nim nieczystości jego, i strawiła się rdza jego” (tamże, w. 11). Również i z tych słów można zrozumieć, jak wielkie utrapienie przechodzi dusza w tym oczyszczającym ogniu kontemplacji. Mówi bowiem prorok, że dla oczyszczenia leżącej na dnie duszy śniedzi odczuć potrzeba, aby ona sama wyniszczyła się niemal i unicestwiła. Tak głęboko bowiem wrosły w nią te namiętności i niedoskonałości.

6. Ponieważ w tej kuźni, wedle słów Mędrca (Mdr 3, 6), oczyszcza się dusza jako złoto w tyglu, odczuwa ona wśród tego wielkie wyniszczenie w samej swojej istocie. Odczuwa również ostateczne ubóstwo, w którym jakby ginie. Można to poznać ze słów, które w tym stanie mówi Dawid wołając do Boga: “Wybaw mię, Boże, bo weszły wody aż do duszy mojej! Ulgnąłem w błocie głębokim i nie masz dna, przyszedłem na głębię morską i pogrążyła mię nawałność. Zmęczyłem się od wołania, ochrypło gardło moje, ustały oczy moje, gdy wyczekuję Boga mego” (Ps 68, 2-4). W tym stanie Bóg bardzo upokarza duszę, by ją tym wyżej później podnieść. Gdyby Bóg nie kierował tymi uczuciami, zwłaszcza wtedy, gdy się potęgują w duszy, i gdyby ich nie uśmierzał szybko, w niedługim czasie przyprawiłyby ją one o śmierć. Toteż rzadkie są chwile, w których odczuwa się całą gwałtowność tych bolesnych uczuć. Czasem jednak tak przejmują one duszę, iż zdaje się jej, że widzi otchłań otwartą i zgubę. I takie dusze prawdziwie żywcem zstępują do otchłani (Ps 54, 16) i oczyszczają się męką otchłani. Oczyszczenie to bowiem jest takie samo, przez które musiałyby przechodzić w otchłani. Stąd też dusza, która przeszła to cierpienie, albo do tego miejsca nie pójdzie, albo zatrzyma się tam bardzo krótko. Większą bowiem ma wartość jedna godzina cierpienia w tym życiu, niż wiele godzin w przyszłym.

parallax background

 

Rozdział VI



O innych udrękach,
które dusza cierpi w tej ciemnej nocy.

1. Trzeci rodzaj utrapienia i zmartwienia, jakie tu dusza odczuwa, pochodzi z dwóch ostateczności, które się tu łączą razem, tzn. boskiej i ludzkiej. Czynnikiem boskim jest kontemplacja oczyszczająca, a czynnikiem ludzkim jest podmiot samej duszy. Ten czynnik boski napełnia ją sobą, aby zniweczyć jej cierpienia, aby ją odnowić i uczynić ją bardziej boską. Dlatego pozbawia ją odczuć habitualnych i właściwości starego człowieka, z którymi dusza jest jeszcze ciągle złączona, zespolona i do nich podobna. Działanie to tak rozbija i roztrząsa samą substancję duszy, tak ją zanurza w głębokiej i gęstej ciemności, że dusza czuje się tu całkowicie zmiażdżona i obalona na twarz. Widok jej własnej nędzy jest dla niej jakby okrutną śmiercią duchową. Czuje się, jakby była połknięta przez jakiegoś potwora i odczuwa cierpienia podobne do tych, jakie cierpiał Jonasz w brzuchu bestii morskiej (Jon 2, 1). Musi bowiem wejść w ten grób ciemnej śmierci, aby następnie mogła dojść do czekającego ją [duchowego] zmartwychwstania.

2. Objawy tego utrapienia i zmartwienia, choć w gruncie rzeczy są niepojęte, opisuje Dawid w tych słowach: “Ogarnęły mię boleści śmierci i strumienie nieprawości zatrwożyły mię. Boleści otchłani otoczyły mnie… W utrapieniu moim wzywałem Pana i wołałem do Boga mojego” (Ps 17, 5-7). Największą boleścią dla duszy w tym stanie jest to, iż wydaje się jej wyraźnie, że Bóg ją opuścił i odrzuciwszy, wtrącił w ciemności. To odczucie odrzucenia przez Boga jest dla niej najboleśniejszym utrapieniem. Prorok Dawid, doświadczywszy tego, mówi: “Jak zranieni, którzy śpią w grobach, o których więcej nie pamiętasz, i którzy z Twej ręki są wyrzuceni. Wsadzili mię w dół najgłębszy, do ciemności i do cienia śmierci. Wzmocnił się gniew Twój nade mną i przywiodłeś na mnie wszystkie nawał ności Twoje” (Ps 87, 6-8). I rzeczywiście, gdy duszę obejmuje udręka tej oczyszczającej kontemplacji, odczuwa ona cień śmierci, jęki umierających i męki piekielne. Pochodzą one z żywego odczucia, że jest pozbawiona Boga, że ją Bóg karze, odrzuca, że jest na nią rozgniewany i że jest Jego niegodna. A co więcej, zdaje się jej, że już tak pozostanie na zawsze.

3. Podobne osamotnienie i wzgardę odczuwa ze strony wszystkich stworzeń, a szczególnie przyjaciół. Również i to wyraża Dawid w słowach: “Oddaliłłeś ode mnie znajomych moich, uczynili mię obrzydzeniem sobie” (Ps 87, 9). Prorok Jonasz, który duchowo i cieleśnie przeszedł we wnętrzu bestii morskiej tę mękę, mówi o niej tymi słowy: “Wrzuciłeś mię w głębiny, w serce morza, i rzeka ogarnęła mię, wszystkie wody Twoje i fale nade mną przchodziły. A ja mówiłem: jestem odrzucony od widzenia oczu Twoich. Wszakże znowu ujrzę Kościół Twój święty” (mówi tak, gdyż Bóg oczyszcza tu duszę, by mogła Go ujrzeć). “Ogarnęły mię wody aż do duszy, przepaść mię otoczyła, morze okryto głowę moją. Do posad gór zstąpiłem, zawory ziemi zamknęły się na wieki” (2, 4-7). Przez owe zawory rozumie się tu niedoskonałości duszy, przeszkadzające jej w radowaniu się rozkoszną kontemplacją.

4. Czwartym powodem dla którego dusza martwi się, jest osobliwa wzniosłość tej ciemnej kontemplacji, czyli jej wielkość i majestat. Majestat ten sprawia, że dusza odczuwa przeciwną jemu ostateczność, tj. najgłębszą nędzę swoją i ubóstwo. Udręka ta jest jednym z głównych cierpień, jakie dusza odczuwa w tym oczyszczeniu. Czuje w sobie głęboką próżnię i brak owych potrójnych dóbr, na których mogłoby się zatrzymać jej upodobanie, tj. dóbr doczesnych, naturalnych i duchowych. Nadto widzi się dotknięta złem zupełnie przeciwnym do tamtych dóbr; odczuwa nędzę niedoskonałości, oschłości i próżnię pojmowań we władzach, wreszcie osamotnienie ducha w mrokach.

Z tego bowiem względu, że Bóg oczyszcza tu duszę co do jej substancji zmysłowej i duchowej, jak również co do jej władz wewnętrznych i zewnętrznych potrzeba, aby dusza weszła w tę próżnię, w to ubóstwo i osamotnienie wszystkich swych władz, i aby pozostała w oschłości, w próżni i w mrokach. Jej zmysłowa część oczyszcza się bowiem wśród oschłości, władze jej oczyszczają się w opróżnieniu z wszelkich pojmowań, a duch w gęstych mrokach.

5. Tego wszystkiego dokonywa Bóg za pośrednictwem ciemnej kontemplacji. Dusza ogołocona z pojmowań i pozbawiona naturalnego oparcia cierpi w niej próżnię, co jest bardzo bolesne dla niej, coś tak, jakby komuś zatrzymano powietrze lub pozbawiono go oddechu. Nadto doznaje oczyszczenia, które niszczy, opróżnia i niweczy w niej wszystkie przywiązania uczuciowe i niedoskonałe nawyki, jakie zaciągnęła w całym życiu, tak jak ogień wypala zaśniedziałość i rdzę metalu. Ponieważ zaś owe niedoskonałości tkwią korzeniami w samej substancji duszy, odczuwa ona wewnętrzne wyniszczenie i męczarnie. Do tego dołącza się jeszcze ubóstwo i ogołocenie zarówno naturalne, jak i duchowe. Spełnia się na tej duszy to, co mówił Ezechiel: “Zgromadź kości, które ogniem podpalę, rozgotuje się mięso i uwarzy wszystka przyprawa, a kości się zeschną” (Ez 24, 10). W tym porównaniu można zrozumieć wielkość udręczenia, jakie dusza odczuwa w ubóstwie i opróżnieniu jej substancji, tak zmysłowej jak i duchowej. Wyraża to dalej tenże prorok Ezechiel, gdy mówi:

“Wstaw też garniec próżny na węgle, żeby się rozpalił i rozpuściła się miedź jego i rozpłynęły się w nim nieczystości jego, i strawiła się rdza jego” (tamże, w. 11). Również i z tych słów można zrozumieć, jak wielkie utrapienie przechodzi dusza w tym oczyszczającym ogniu kontemplacji. Mówi bowiem prorok, że dla oczyszczenia leżącej na dnie duszy śniedzi odczuć potrzeba, aby ona sama wyniszczyła się niemal i unicestwiła. Tak głęboko bowiem wrosły w nią te namiętności i niedoskonałości.

6. Ponieważ w tej kuźni, wedle słów Mędrca (Mdr 3, 6), oczyszcza się dusza jako złoto w tyglu, odczuwa ona wśród tego wielkie wyniszczenie w samej swojej istocie. Odczuwa również ostateczne ubóstwo, w którym jakby ginie. Można to poznać ze słów, które w tym stanie mówi Dawid wołając do Boga: “Wybaw mię, Boże, bo weszły wody aż do duszy mojej! Ulgnąłem w błocie głębokim i nie masz dna, przyszedłem na głębię morską i pogrążyła mię nawałność. Zmęczyłem się od wołania, ochrypło gardło moje, ustały oczy moje, gdy wyczekuję Boga mego” (Ps 68, 2-4). W tym stanie Bóg bardzo upokarza duszę, by ją tym wyżej później podnieść. Gdyby Bóg nie kierował tymi uczuciami, zwłaszcza wtedy, gdy się potęgują w duszy, i gdyby ich nie uśmierzał szybko, w niedługim czasie przyprawiłyby ją one o śmierć. Toteż rzadkie są chwile, w których odczuwa się całą gwałtowność tych bolesnych uczuć. Czasem jednak tak przejmują one duszę, iż zdaje się jej, że widzi otchłań otwartą i zgubę. I takie dusze prawdziwie żywcem zstępują do otchłani (Ps 54, 16) i oczyszczają się męką otchłani. Oczyszczenie to bowiem jest takie samo, przez które musiałyby przechodzić w otchłani. Stąd też dusza, która przeszła to cierpienie, albo do tego miejsca nie pójdzie, albo zatrzyma się tam bardzo krótko. Większą bowiem ma wartość jedna godzina cierpienia w tym życiu, niż wiele godzin w przyszłym.

 

Rozdział VI



O innych udrękach,
które dusza cierpi w tej ciemnej nocy.

1. Trzeci rodzaj utrapienia i zmartwienia, jakie tu dusza odczuwa, pochodzi z dwóch ostateczności, które się tu łączą razem, tzn. boskiej i ludzkiej. Czynnikiem boskim jest kontemplacja oczyszczająca, a czynnikiem ludzkim jest podmiot samej duszy. Ten czynnik boski napełnia ją sobą, aby zniweczyć jej cierpienia, aby ją odnowić i uczynić ją bardziej boską. Dlatego pozbawia ją odczuć habitualnych i właściwości starego człowieka, z którymi dusza jest jeszcze ciągle złączona, zespolona i do nich podobna. Działanie to tak rozbija i roztrząsa samą substancję duszy, tak ją zanurza w głębokiej i gęstej ciemności, że dusza czuje się tu całkowicie zmiażdżona i obalona na twarz. Widok jej własnej nędzy jest dla niej jakby okrutną śmiercią duchową. Czuje się, jakby była połknięta przez jakiegoś potwora i odczuwa cierpienia podobne do tych, jakie cierpiał Jonasz w brzuchu bestii morskiej (Jon 2, 1). Musi bowiem wejść w ten grób ciemnej śmierci, aby następnie mogła dojść do czekającego ją [duchowego] zmartwychwstania.

2. Objawy tego utrapienia i zmartwienia, choć w gruncie rzeczy są niepojęte, opisuje Dawid w tych słowach: “Ogarnęły mię boleści śmierci i strumienie nieprawości zatrwożyły mię. Boleści otchłani otoczyły mnie… W utrapieniu moim wzywałem Pana i wołałem do Boga mojego” (Ps 17, 5-7). Największą boleścią dla duszy w tym stanie jest to, iż wydaje się jej wyraźnie, że Bóg ją opuścił i odrzuciwszy, wtrącił w ciemności. To odczucie odrzucenia przez Boga jest dla niej najboleśniejszym utrapieniem. Prorok Dawid, doświadczywszy tego, mówi: “Jak zranieni, którzy śpią w grobach, o których więcej nie pamiętasz, i którzy z Twej ręki są wyrzuceni. Wsadzili mię w dół najgłębszy, do ciemności i do cienia śmierci. Wzmocnił się gniew Twój nade mną i przywiodłeś na mnie wszystkie nawał ności Twoje” (Ps 87, 6-8). I rzeczywiście, gdy duszę obejmuje udręka tej oczyszczającej kontemplacji, odczuwa ona cień śmierci, jęki umierających i męki piekielne. Pochodzą one z żywego odczucia, że jest pozbawiona Boga, że ją Bóg karze, odrzuca, że jest na nią rozgniewany i że jest Jego niegodna. A co więcej, zdaje się jej, że już tak pozostanie na zawsze.

3. Podobne osamotnienie i wzgardę odczuwa ze strony wszystkich stworzeń, a szczególnie przyjaciół. Również i to wyraża Dawid w słowach: “Oddaliłłeś ode mnie znajomych moich, uczynili mię obrzydzeniem sobie” (Ps 87, 9). Prorok Jonasz, który duchowo i cieleśnie przeszedł we wnętrzu bestii morskiej tę mękę, mówi o niej tymi słowy: “Wrzuciłeś mię w głębiny, w serce morza, i rzeka ogarnęła mię, wszystkie wody Twoje i fale nade mną przchodziły. A ja mówiłem: jestem odrzucony od widzenia oczu Twoich. Wszakże znowu ujrzę Kościół Twój święty” (mówi tak, gdyż Bóg oczyszcza tu duszę, by mogła Go ujrzeć). “Ogarnęły mię wody aż do duszy, przepaść mię otoczyła, morze okryto głowę moją. Do posad gór zstąpiłem, zawory ziemi zamknęły się na wieki” (2, 4-7). Przez owe zawory rozumie się tu niedoskonałości duszy, przeszkadzające jej w radowaniu się rozkoszną kontemplacją.

4. Czwartym powodem dla którego dusza martwi się, jest osobliwa wzniosłość tej ciemnej kontemplacji, czyli jej wielkość i majestat. Majestat ten sprawia, że dusza odczuwa przeciwną jemu ostateczność, tj. najgłębszą nędzę swoją i ubóstwo. Udręka ta jest jednym z głównych cierpień, jakie dusza odczuwa w tym oczyszczeniu. Czuje w sobie głęboką próżnię i brak owych potrójnych dóbr, na których mogłoby się zatrzymać jej upodobanie, tj. dóbr doczesnych, naturalnych i duchowych. Nadto widzi się dotknięta złem zupełnie przeciwnym do tamtych dóbr; odczuwa nędzę niedoskonałości, oschłości i próżnię pojmowań we władzach, wreszcie osamotnienie ducha w mrokach.

Z tego bowiem względu, że Bóg oczyszcza tu duszę co do jej substancji zmysłowej i duchowej, jak również co do jej władz wewnętrznych i zewnętrznych potrzeba, aby dusza weszła w tę próżnię, w to ubóstwo i osamotnienie wszystkich swych władz, i aby pozostała w oschłości, w próżni i w mrokach. Jej zmysłowa część oczyszcza się bowiem wśród oschłości, władze jej oczyszczają się w opróżnieniu z wszelkich pojmowań, a duch w gęstych mrokach.

5. Tego wszystkiego dokonywa Bóg za pośrednictwem ciemnej kontemplacji. Dusza ogołocona z pojmowań i pozbawiona naturalnego oparcia cierpi w niej próżnię, co jest bardzo bolesne dla niej, coś tak, jakby komuś zatrzymano powietrze lub pozbawiono go oddechu. Nadto doznaje oczyszczenia, które niszczy, opróżnia i niweczy w niej wszystkie przywiązania uczuciowe i niedoskonałe nawyki, jakie zaciągnęła w całym życiu, tak jak ogień wypala zaśniedziałość i rdzę metalu. Ponieważ zaś owe niedoskonałości tkwią korzeniami w samej substancji duszy, odczuwa ona wewnętrzne wyniszczenie i męczarnie. Do tego dołącza się jeszcze ubóstwo i ogołocenie zarówno naturalne, jak i duchowe. Spełnia się na tej duszy to, co mówił Ezechiel: “Zgromadź kości, które ogniem podpalę, rozgotuje się mięso i uwarzy wszystka przyprawa, a kości się zeschną” (Ez 24, 10). W tym porównaniu można zrozumieć wielkość udręczenia, jakie dusza odczuwa w ubóstwie i opróżnieniu jej substancji, tak zmysłowej jak i duchowej. Wyraża to dalej tenże prorok Ezechiel, gdy mówi:

“Wstaw też garniec próżny na węgle, żeby się rozpalił i rozpuściła się miedź jego i rozpłynęły się w nim nieczystości jego, i strawiła się rdza jego” (tamże, w. 11). Również i z tych słów można zrozumieć, jak wielkie utrapienie przechodzi dusza w tym oczyszczającym ogniu kontemplacji. Mówi bowiem prorok, że dla oczyszczenia leżącej na dnie duszy śniedzi odczuć potrzeba, aby ona sama wyniszczyła się niemal i unicestwiła. Tak głęboko bowiem wrosły w nią te namiętności i niedoskonałości.

6. Ponieważ w tej kuźni, wedle słów Mędrca (Mdr 3, 6), oczyszcza się dusza jako złoto w tyglu, odczuwa ona wśród tego wielkie wyniszczenie w samej swojej istocie. Odczuwa również ostateczne ubóstwo, w którym jakby ginie. Można to poznać ze słów, które w tym stanie mówi Dawid wołając do Boga: “Wybaw mię, Boże, bo weszły wody aż do duszy mojej! Ulgnąłem w błocie głębokim i nie masz dna, przyszedłem na głębię morską i pogrążyła mię nawałność. Zmęczyłem się od wołania, ochrypło gardło moje, ustały oczy moje, gdy wyczekuję Boga mego” (Ps 68, 2-4). W tym stanie Bóg bardzo upokarza duszę, by ją tym wyżej później podnieść. Gdyby Bóg nie kierował tymi uczuciami, zwłaszcza wtedy, gdy się potęgują w duszy, i gdyby ich nie uśmierzał szybko, w niedługim czasie przyprawiłyby ją one o śmierć. Toteż rzadkie są chwile, w których odczuwa się całą gwałtowność tych bolesnych uczuć. Czasem jednak tak przejmują one duszę, iż zdaje się jej, że widzi otchłań otwartą i zgubę. I takie dusze prawdziwie żywcem zstępują do otchłani (Ps 54, 16) i oczyszczają się męką otchłani. Oczyszczenie to bowiem jest takie samo, przez które musiałyby przechodzić w otchłani. Stąd też dusza, która przeszła to cierpienie, albo do tego miejsca nie pójdzie, albo zatrzyma się tam bardzo krótko. Większą bowiem ma wartość jedna godzina cierpienia w tym życiu, niż wiele godzin w przyszłym.