Gdy tyle szczęścia daje krzyż
Niesiony tutaj z miłością,
Więc witam go z radością!
O, jakież szczęście olśni nas,
Kiedy ujrzymy Boga.
Cóż więc dziwnego, że nie zdjęła
Andrzeja męki trwoga?
Że w ducha podniosłości
Powitał krzyż z miłością
I objął go z radością?
Gdy miłość wrośnie w duszy dno,
Nie może trwać bezczynna,
Lecz niesie swemu Panu
W ofierze dań codzienną;
I trudy, znoje życia
Znosi chętnie, z miłością,
I wita krzyż z radością.
Ludzi przeraża śmierci zew,
A on w rozradowaniu,
Jak spragniony do zdroju
Spieszy ku jej spotkaniu
I woła: Idę w życie,
Nie drżę, zdjęty słabością,
I przyjął krzyż z radością.
O, Krzyżu, jakaż cena twa.
Ty lśnisz wśród majestatu
Tak przedtem pogardzony,
Dałeś zbawienie światu.
Tyś przyjął Boga mego,
Ogarniam cię z miłością,
Witam z świętą radością!
Gdy tyle szczęścia daje krzyż
Niesiony tutaj z miłością,
Więc witam go z radością!
O, jakież szczęście olśni nas,
Kiedy ujrzymy Boga.
Cóż więc dziwnego, że nie zdjęła
Andrzeja męki trwoga?
Że w ducha podniosłości
Powitał krzyż z miłością
I objął go z radością?
Gdy miłość wrośnie w duszy dno,
Nie może trwać bezczynna,
Lecz niesie swemu Panu
W ofierze dań codzienną;
I trudy, znoje życia
Znosi chętnie, z miłością,
I wita krzyż z radością.
Ludzi przeraża śmierci zew,
A on w rozradowaniu,
Jak spragniony do zdroju
Spieszy ku jej spotkaniu
I woła: Idę w życie,
Nie drżę, zdjęty słabością,
I przyjął krzyż z radością.
O, Krzyżu, jakaż cena twa.
Ty lśnisz wśród majestatu
Tak przedtem pogardzony,
Dałeś zbawienie światu.
Tyś przyjął Boga mego,
Ogarniam cię z miłością,
Witam z świętą radością!