O śmierci grzechowej. – Jakże skorzy są ludzie do obrażania Boga! – Często ta ich zuchwałość powstaje z tego, że pamiętają tylko o miłosierdziu Boga, a nie pamiętają o Jego sprawiedliwości. – Lituje się nad Chrystusem, którego ludzie na nowo biczują grzechami, ale nie mniej czuje litość nad smutnym stanem tych nieszczęśliwych, którzy idą na zatracenie. – Jakże straszną będzie ich śmierć i męki. – Błaga Boga o litość nad nimi.
1. O Boże duszy mojej, jakże skorzy jesteśmy do obrażania Ciebie! Ty zaś, jakże skory jesteś do przebaczania nam! Skąd w nas, Panie, taka bezrozumna zuchwałość? Czy nie stąd, że wiemy, jak wielkie jest miłosierdzie Twoje, a nie chcemy pamiętać na to, jak nieubłaganą jest sprawiedliwość Twoja? “Ogarnęły mię boleści śmiertelne”. O, jakaż to zabójcza złość grzechu, że starczyło jej na zadanie Bogu śmierci, wśród takich boleści! I jakże prawdziwie ogarniony jesteś, Boże mój, tymi boleściami śmierci! Gdziekolwiek się obrócisz, wszędzie one Cię dręczą; ze wszystkich stron zadają Tobie rany śmiertelne.
2. O chrześcijanie! Czas już, byście powstali w obronie waszego Króla i stanęli przy Nim w tym wielkim Jego osamotnieniu! Mała tylko garstka wiernych przy Nim pozostała, a niezliczona jest gromada tych, którzy przeszli na stronę Lucyfera. I co gorsza jeszcze, wielu ich zewnętrznie podaje się za Jego przyjaciół, a po kryjomu sprzedają Go, żadnego prawie nie ma, komu by mógł zaufać. O, Przyjacielu prawdziwy, jakże źle Ci się odpłaca, kto Cię zdradza! O chrześcijanie, ilu was jest godnych tego miana, stańcie przy waszym Bogu i płaczcie z Nim! Nie nad samym bowiem Łazarzem wylewał On litosne łzy swoje, ale i nad wszystkimi, po wszystkie wieki, grzesznikami, którzy, głusi na wołający ich wielki głos boskiej miłości, gardzą ofiarowaną im łaską zmartwychwstania i nie chcą wyjść ze swoich grobów. I moje grzechy także i tyle win, które przeciwko Tobie, o Dobro moje, popełniam, jasno wonczas stały obecne przed oczyma Twymi. Niech im już będzie koniec. Panie! Niech już będzie koniec wszystkim grzechom i moim i wszystkich grzeszników! Wskrześ już tych umarłych! Niech głos Twój, Panie, z taką potęgą zabrzmi w ich uszach, bo wróciło w nich życie, choć nie proszą o nie, by głosem tym ożywieni, wyszli z ciemności grzesznych uciech.
3. I Łazarz nie prosił Ciebie, byś go wskrzesił. Wskrzesiłeś go na prośbę niewiasty grzesznicy. Oto i dziś klęczy przed Tobą takaż, i nierównie większa, grzesznica! Niech zaświeci nad nami Twoje miłosierdzie! Proszę Cię o to, choć taka nędzna, za tymi, którzy Cię prosić nie chcą. Ty wiesz, Królu mój, jaką mękę cierpię, gdy widzę ich tak niepomnych na te straszliwe męki, jakie cierpieć będą bez końca, jeśli się do Ciebie nie nawrócą!
O, wy wszyscy, zatopieni w rozkoszach i w uciechach, nawykli czynić we wszystkim tylko wolę swoją, miejcież litość nad sobą! Pomnijcie, co was czeka, gdy niezadługo skończy się panowanie wasze, i staniecie się na zawsze, na wszystkie wieki, bez końca, niewolnikami, wydanymi na pastwę wszystkich złości piekielnych. Pomnijcie, że dziś jeszcze prosi was Ten, który, jeśli Go nie usłuchacie, może jutro już wyda na was wyrok potępienia! Nie ma bowiem ani jednej chwili, której byście mogli być pewni, że jeszcze żyć będziecie! O zatwardziałości serc ludzkich! Ty, Boże mój, racz ją zmiękczyć, według nieskończonego miłosierdzia Twego!
O śmierci grzechowej. – Jakże skorzy są ludzie do obrażania Boga! – Często ta ich zuchwałość powstaje z tego, że pamiętają tylko o miłosierdziu Boga, a nie pamiętają o Jego sprawiedliwości. – Lituje się nad Chrystusem, którego ludzie na nowo biczują grzechami, ale nie mniej czuje litość nad smutnym stanem tych nieszczęśliwych, którzy idą na zatracenie. – Jakże straszną będzie ich śmierć i męki. – Błaga Boga o litość nad nimi.
1. O Boże duszy mojej, jakże skorzy jesteśmy do obrażania Ciebie! Ty zaś, jakże skory jesteś do przebaczania nam! Skąd w nas, Panie, taka bezrozumna zuchwałość? Czy nie stąd, że wiemy, jak wielkie jest miłosierdzie Twoje, a nie chcemy pamiętać na to, jak nieubłaganą jest sprawiedliwość Twoja? “Ogarnęły mię boleści śmiertelne”. O, jakaż to zabójcza złość grzechu, że starczyło jej na zadanie Bogu śmierci, wśród takich boleści! I jakże prawdziwie ogarniony jesteś, Boże mój, tymi boleściami śmierci! Gdziekolwiek się obrócisz, wszędzie one Cię dręczą; ze wszystkich stron zadają Tobie rany śmiertelne.
2. O chrześcijanie! Czas już, byście powstali w obronie waszego Króla i stanęli przy Nim w tym wielkim Jego osamotnieniu! Mała tylko garstka wiernych przy Nim pozostała, a niezliczona jest gromada tych, którzy przeszli na stronę Lucyfera. I co gorsza jeszcze, wielu ich zewnętrznie podaje się za Jego przyjaciół, a po kryjomu sprzedają Go, żadnego prawie nie ma, komu by mógł zaufać. O, Przyjacielu prawdziwy, jakże źle Ci się odpłaca, kto Cię zdradza! O chrześcijanie, ilu was jest godnych tego miana, stańcie przy waszym Bogu i płaczcie z Nim! Nie nad samym bowiem Łazarzem wylewał On litosne łzy swoje, ale i nad wszystkimi, po wszystkie wieki, grzesznikami, którzy, głusi na wołający ich wielki głos boskiej miłości, gardzą ofiarowaną im łaską zmartwychwstania i nie chcą wyjść ze swoich grobów. I moje grzechy także i tyle win, które przeciwko Tobie, o Dobro moje, popełniam, jasno wonczas stały obecne przed oczyma Twymi. Niech im już będzie koniec. Panie! Niech już będzie koniec wszystkim grzechom i moim i wszystkich grzeszników! Wskrześ już tych umarłych! Niech głos Twój, Panie, z taką potęgą zabrzmi w ich uszach, bo wróciło w nich życie, choć nie proszą o nie, by głosem tym ożywieni, wyszli z ciemności grzesznych uciech.
3. I Łazarz nie prosił Ciebie, byś go wskrzesił. Wskrzesiłeś go na prośbę niewiasty grzesznicy. Oto i dziś klęczy przed Tobą takaż, i nierównie większa, grzesznica! Niech zaświeci nad nami Twoje miłosierdzie! Proszę Cię o to, choć taka nędzna, za tymi, którzy Cię prosić nie chcą. Ty wiesz, Królu mój, jaką mękę cierpię, gdy widzę ich tak niepomnych na te straszliwe męki, jakie cierpieć będą bez końca, jeśli się do Ciebie nie nawrócą!
O, wy wszyscy, zatopieni w rozkoszach i w uciechach, nawykli czynić we wszystkim tylko wolę swoją, miejcież litość nad sobą! Pomnijcie, co was czeka, gdy niezadługo skończy się panowanie wasze, i staniecie się na zawsze, na wszystkie wieki, bez końca, niewolnikami, wydanymi na pastwę wszystkich złości piekielnych. Pomnijcie, że dziś jeszcze prosi was Ten, który, jeśli Go nie usłuchacie, może jutro już wyda na was wyrok potępienia! Nie ma bowiem ani jednej chwili, której byście mogli być pewni, że jeszcze żyć będziecie! O zatwardziałości serc ludzkich! Ty, Boże mój, racz ją zmiękczyć, według nieskończonego miłosierdzia Twego!