Wołanie duszy do Boga - Strona 18 z 18 - Dumanie.pl - blog osobisty | o. Mariusz Wójtowicz OCD

Wołanie duszy do Boga

parallax background

Rozdział XVII



O pełnieniu woli Bożej. – Bóg wie najlepiej, co jest najlepsze dla nas, więc o to jedynie winniśmy się starać, by w nas spełniała się Jego wola święta. – Wśród smutku i opuszczenia dusza tęskni do Boga, dłuży się jej to ziemskie wygnanie, przeraża ją myśl, że może nie wytrwać. – Woła więc do Boga i cieszy się tą nadzieją, ze kiedyś przyjdzie dzień, w którym spocznie na wieki. – W milczeniu i nadziei czeka tego dnia.

1. O Boże mój! Mądrości nieskończona, bez miary ni granic i nad wszelki rozum anielski i ludzki! O Miłości, która mię miłujesz więcej niż ja sama siebie miłować zdołam! Czemu bym miała pragnąć czegoś więcej nad to, co Ty mi dać chcesz? Czemuż bym miała wysilać się na błagania Ciebie o to, co bym chciała, kiedy wszystko, cokolwiek obmyślić, czego pragnąć mogę, Ty naprzód znasz i wiesz. I to nie tylko rzecz samą, ale i jej cel, a ja nie zawsze wiem, co mi jest pożyteczne. W czym dusza moja korzyść upatruje dla siebie, w tym może by właśnie znalazła szkodę. Jeślibym Cię prosiła o oddalenie ode mnie jakiego cierpienia, a cierpienie to miałoby na celu wyćwiczenie mnie w umartwieniu, cóż by znaczyła taka prośba moja? Jeślibym, przeciwnie, prosiła Ciebie, byś zesłał na mnie ten krzyż, może by mu podołała słaba jeszcze i nieudolna cierpliwość moja? A chociażbym to zniosła, lecz nie była jeszcze dość mocno utwierdzona w pokorze, mogłabym sądzić, że to ja uczyniłam coś wielkiego, kiedy Ty sam, Boże mój, wszystko czynisz i sprawujesz! Choć pragnę cierpieć więcej, nie chciałabym może ucierpieć na sławie, nie przez wzgląd na własną cześć, ale ze względu na pożytek Twojej służby, do której postradanie szacunku i poważania u ludzi mogłoby mi stawać na przeszkodzie. A może właśnie to umniejszenie mojej sławy, z którego lękam się, by nie wynikła ujma Twojej chwały, przeciwnie, korzyść mi przyniesie i okaże się skuteczną pomocą do tego, czego pragnę, to jest do większego rozszerzenia Twojej chwały!

2. Wiele innych jeszcze mogłabym wymienić przykładów na dowód, że sama siebie nie rozumiem. Ale kiedy wiem, że Ty, Panie, wszystko to widzisz, po co to mówię? Po to, mój Boże, że gdy czuję dzisiaj, głębiej niż zwykle, gnębiącą mię moją nędzę i zaćmiony, jakby mgłą zaszły, mój rozum, próbuję, czy za pomocą ręki i pisania jej nie zdołam go odszukać. Bo nieraz, jak i dzisiaj, mój Boże, widzę siebie tak nędzną, słabą i małoduszną, że zachodzę w głowę i pytam siebie, co się stało z tą służebnicą Twoją, która, zdawało się, po tylu łaskach od Ciebie otrzymanych, dostatecznie już była uzbrojona do potykania się z nawałnościami tego świata? Nie, Boże mój, nie! Nigdy już nie będę polegała na żadnej rzeczy, której bym sama chciała dla siebie! Ty za mnie chciej i ze mną czyń, cokolwiek pragniesz! Ja chcę również tego, bo wszystko dobro moje w tym, bym czyniła Twoją wolę! Gdybyś Ty, Panie, chciał czynić moją i spełniać wszystkie moje pragnienia i chęci widzę, że byłoby to moją zgubą.

3. O jakże mizerna jest mądrość śmiertelnego człowieka, jak niepewne wszelkie jego przewidywania! Ty sam Twoją mądrością i opatrznością upatruj i podaj środki potrzebne, aby dusza moja służyła Ci raczej wedle Twojego upodobania, a nie mojego! Nie karz mnie, dając mi, czego chcę i pragnę, a czego by nie chciała Twoja miłość, która niech wiecznie żyje we mnie. Niech już umrze to moje ja! Niech żyje we mnie większy niż ja i lepszy dla mnie niżeli ja, abym Jemu służyć mogła. On niechaj żyje i mnie ożywia! On niech króluje, a ja niech będę Jego niewolnicą; innej wolności nie chce dusza moja. Jakże może być wolny, kto by obcym był Najważniejszemu? Jaka większa i nędzniejsza niewola, nad niewolę duszy, która się wyłamała z rąk swego Stwórcy? Błogosławiony, kto dobrodziejstwy miłosierdzia Bożego tak się czuje związany, jakoby mocnymi łańcuchami, iż nie ma już władzy ani siły z nich się wyzwolić. “Mocna jest jak śmierć miłość, twarda jak otchłań”. O, kto by już doczekał się ciosu śmiertelnego z ręki tej mocnej, jak śmierć, miłości! Kto by już ujrzał siebie wrzuconym do tej otchłani miłości, bez żadnej nadziei wyjścia z niej, czyli raczej bez obawy, by nie został kiedy jeszcze z niej wyrzucony! Lecz, ach, Panie! Póki trwa to życie śmiertelne, zawsze jeszcze jest zagrożone życie wieczne!

4. O życie, wrogu szczęścia mojego! Ach gdybyż było wolno koniec tobie położyć! Znoszę cię, bo znosi cię Bóg, utrzymuję ciebie, bo do Niego należysz, nie bądźże mi przynajmniej zdrajcą, nie odpłacaj mi niewdzięcznością!

Tymczasem jednak, ach, Panie, jakże się przedłuża moje wygnanie! Krótki staje się czas choćby najdłuższy, o ile jest ceną, za którą mamy kupić sobie Twoją wieczność; ale długi jest, i bardzo długi każdy dzień, każda godzina temu, kto nie wie i w ciągłej jest obawie, czy jeszcze Ciebie nie obrazi! O wolna wolo, nędzna niewolnico twojej wolności, jeśli nie żyjesz przebita i przytwierdzona gwoździami bojaźni i miłości Tego, który cię stworzył! O kiedyż nastanie ten dzień szczęśliwy, w którym ujrzysz siebie zanurzoną w tym nieskończonym morzu prawdy najwyższej i już nie będziesz miała wolności do grzechu, anibyś jej już nie chciała, bo będziesz bezpieczna od wszelkiej nędzy i staniesz się uczestniczką natury i życia tego Boga!

5. On jest wiecznie i doskonale szczęśliwy, bo zna siebie i miłuje siebie, i cieszy się sobą, i niepodobna, by było inaczej. Choć wszystko może, nie ma przecie i mieć nie może tej wolności, bo ona byłaby zaprzeczeniem Jego boskiej doskonałości, by kiedy mógł zapomnieć siebie, albo przestać miłować siebie. I ty, duszo moja, wówczas wejdziesz do twego odpocznienia, gdy całą twoją istnością zjednoczysz się z tym Dobrem najważniejszym i będziesz znała to, co On zna, i miłowała to, co On miłuje, i tym się cieszyła, czym On się cieszy. Wonczas już ujrzysz utwierdzoną na zawsze niestałą wolę twoją! Żadnej już odtąd zmiany w niej nie będzie, bo wszechmogąca łaska Boga takie cudowne w tobie sprawi przemienienie, takie ci da doskonałe uczestnictwo boskiej natury swojej, że już nie będziesz mogła zapomnieć o tym Dobru najwyższym, ani zaprzestać choćby na chwilę cieszenia się nim, w niewypowiedzianym zjednoczeniu z Jego miłością.

6. Błogosławieni, którzy są “zapisani w księdze życia”. Lecz ty, duszo moja, jeśli i ty masz być w liczbie tych błogosławionych, czemuś jest smutna duszo moja, i czemu się trwożysz? Miej nadzieję w Bogu, bo jeszcze na tym wygnaniu wyznawać Mu będę grzechy moje i zmiłowania Jego. I z tego dwojga razem złożę pienie dziękczynienia z nieustającą tęsknotą ku Zbawicielowi mojemu i Bogu mojemu. Może przyjdzie kiedy ten dzień, że będzie Mu “śpiewała chwała moja”, by się nie smuciło sumienie moje, bo żalu i bólu skruchy już tam nie będzie, gdzie ustanie wszelkie wzdychanie i trwoga. A tymczasem, nim dzień ten przyjdzie, w milczeniu i nadziei będzie moc moja. Wolę żyć i umierać w pożądaniu i oczekiwaniu żywota wiecznego, niż posiadać na tym świecie wszystkie stworzenia, wszystkie dobra i wszystko, co wraz ze światem się kończy. Nie opuszczaj mię, bo w Tobie, Panie, nadzieję miałam, niech nie będę zawstydzona na wieki”. Niechaj Tobie służę na każdy dzień, a Ty czyń ze mną, co chcesz!

Rozdział XVII



O pełnieniu woli Bożej. – Bóg wie najlepiej, co jest najlepsze dla nas, więc o to jedynie winniśmy się starać, by w nas spełniała się Jego wola święta. – Wśród smutku i opuszczenia dusza tęskni do Boga, dłuży się jej to ziemskie wygnanie, przeraża ją myśl, że może nie wytrwać. – Woła więc do Boga i cieszy się tą nadzieją, ze kiedyś przyjdzie dzień, w którym spocznie na wieki. – W milczeniu i nadziei czeka tego dnia.

1. O Boże mój! Mądrości nieskończona, bez miary ni granic i nad wszelki rozum anielski i ludzki! O Miłości, która mię miłujesz więcej niż ja sama siebie miłować zdołam! Czemu bym miała pragnąć czegoś więcej nad to, co Ty mi dać chcesz? Czemuż bym miała wysilać się na błagania Ciebie o to, co bym chciała, kiedy wszystko, cokolwiek obmyślić, czego pragnąć mogę, Ty naprzód znasz i wiesz. I to nie tylko rzecz samą, ale i jej cel, a ja nie zawsze wiem, co mi jest pożyteczne. W czym dusza moja korzyść upatruje dla siebie, w tym może by właśnie znalazła szkodę. Jeślibym Cię prosiła o oddalenie ode mnie jakiego cierpienia, a cierpienie to miałoby na celu wyćwiczenie mnie w umartwieniu, cóż by znaczyła taka prośba moja? Jeślibym, przeciwnie, prosiła Ciebie, byś zesłał na mnie ten krzyż, może by mu podołała słaba jeszcze i nieudolna cierpliwość moja? A chociażbym to zniosła, lecz nie była jeszcze dość mocno utwierdzona w pokorze, mogłabym sądzić, że to ja uczyniłam coś wielkiego, kiedy Ty sam, Boże mój, wszystko czynisz i sprawujesz! Choć pragnę cierpieć więcej, nie chciałabym może ucierpieć na sławie, nie przez wzgląd na własną cześć, ale ze względu na pożytek Twojej służby, do której postradanie szacunku i poważania u ludzi mogłoby mi stawać na przeszkodzie. A może właśnie to umniejszenie mojej sławy, z którego lękam się, by nie wynikła ujma Twojej chwały, przeciwnie, korzyść mi przyniesie i okaże się skuteczną pomocą do tego, czego pragnę, to jest do większego rozszerzenia Twojej chwały!

2. Wiele innych jeszcze mogłabym wymienić przykładów na dowód, że sama siebie nie rozumiem. Ale kiedy wiem, że Ty, Panie, wszystko to widzisz, po co to mówię? Po to, mój Boże, że gdy czuję dzisiaj, głębiej niż zwykle, gnębiącą mię moją nędzę i zaćmiony, jakby mgłą zaszły, mój rozum, próbuję, czy za pomocą ręki i pisania jej nie zdołam go odszukać. Bo nieraz, jak i dzisiaj, mój Boże, widzę siebie tak nędzną, słabą i małoduszną, że zachodzę w głowę i pytam siebie, co się stało z tą służebnicą Twoją, która, zdawało się, po tylu łaskach od Ciebie otrzymanych, dostatecznie już była uzbrojona do potykania się z nawałnościami tego świata? Nie, Boże mój, nie! Nigdy już nie będę polegała na żadnej rzeczy, której bym sama chciała dla siebie! Ty za mnie chciej i ze mną czyń, cokolwiek pragniesz! Ja chcę również tego, bo wszystko dobro moje w tym, bym czyniła Twoją wolę! Gdybyś Ty, Panie, chciał czynić moją i spełniać wszystkie moje pragnienia i chęci widzę, że byłoby to moją zgubą.

3. O jakże mizerna jest mądrość śmiertelnego człowieka, jak niepewne wszelkie jego przewidywania! Ty sam Twoją mądrością i opatrznością upatruj i podaj środki potrzebne, aby dusza moja służyła Ci raczej wedle Twojego upodobania, a nie mojego! Nie karz mnie, dając mi, czego chcę i pragnę, a czego by nie chciała Twoja miłość, która niech wiecznie żyje we mnie. Niech już umrze to moje ja! Niech żyje we mnie większy niż ja i lepszy dla mnie niżeli ja, abym Jemu służyć mogła. On niechaj żyje i mnie ożywia! On niech króluje, a ja niech będę Jego niewolnicą; innej wolności nie chce dusza moja. Jakże może być wolny, kto by obcym był Najważniejszemu? Jaka większa i nędzniejsza niewola, nad niewolę duszy, która się wyłamała z rąk swego Stwórcy? Błogosławiony, kto dobrodziejstwy miłosierdzia Bożego tak się czuje związany, jakoby mocnymi łańcuchami, iż nie ma już władzy ani siły z nich się wyzwolić. “Mocna jest jak śmierć miłość, twarda jak otchłań”. O, kto by już doczekał się ciosu śmiertelnego z ręki tej mocnej, jak śmierć, miłości! Kto by już ujrzał siebie wrzuconym do tej otchłani miłości, bez żadnej nadziei wyjścia z niej, czyli raczej bez obawy, by nie został kiedy jeszcze z niej wyrzucony! Lecz, ach, Panie! Póki trwa to życie śmiertelne, zawsze jeszcze jest zagrożone życie wieczne!

4. O życie, wrogu szczęścia mojego! Ach gdybyż było wolno koniec tobie położyć! Znoszę cię, bo znosi cię Bóg, utrzymuję ciebie, bo do Niego należysz, nie bądźże mi przynajmniej zdrajcą, nie odpłacaj mi niewdzięcznością!

Tymczasem jednak, ach, Panie, jakże się przedłuża moje wygnanie! Krótki staje się czas choćby najdłuższy, o ile jest ceną, za którą mamy kupić sobie Twoją wieczność; ale długi jest, i bardzo długi każdy dzień, każda godzina temu, kto nie wie i w ciągłej jest obawie, czy jeszcze Ciebie nie obrazi! O wolna wolo, nędzna niewolnico twojej wolności, jeśli nie żyjesz przebita i przytwierdzona gwoździami bojaźni i miłości Tego, który cię stworzył! O kiedyż nastanie ten dzień szczęśliwy, w którym ujrzysz siebie zanurzoną w tym nieskończonym morzu prawdy najwyższej i już nie będziesz miała wolności do grzechu, anibyś jej już nie chciała, bo będziesz bezpieczna od wszelkiej nędzy i staniesz się uczestniczką natury i życia tego Boga!

5. On jest wiecznie i doskonale szczęśliwy, bo zna siebie i miłuje siebie, i cieszy się sobą, i niepodobna, by było inaczej. Choć wszystko może, nie ma przecie i mieć nie może tej wolności, bo ona byłaby zaprzeczeniem Jego boskiej doskonałości, by kiedy mógł zapomnieć siebie, albo przestać miłować siebie. I ty, duszo moja, wówczas wejdziesz do twego odpocznienia, gdy całą twoją istnością zjednoczysz się z tym Dobrem najważniejszym i będziesz znała to, co On zna, i miłowała to, co On miłuje, i tym się cieszyła, czym On się cieszy. Wonczas już ujrzysz utwierdzoną na zawsze niestałą wolę twoją! Żadnej już odtąd zmiany w niej nie będzie, bo wszechmogąca łaska Boga takie cudowne w tobie sprawi przemienienie, takie ci da doskonałe uczestnictwo boskiej natury swojej, że już nie będziesz mogła zapomnieć o tym Dobru najwyższym, ani zaprzestać choćby na chwilę cieszenia się nim, w niewypowiedzianym zjednoczeniu z Jego miłością.

6. Błogosławieni, którzy są “zapisani w księdze życia”. Lecz ty, duszo moja, jeśli i ty masz być w liczbie tych błogosławionych, czemuś jest smutna duszo moja, i czemu się trwożysz? Miej nadzieję w Bogu, bo jeszcze na tym wygnaniu wyznawać Mu będę grzechy moje i zmiłowania Jego. I z tego dwojga razem złożę pienie dziękczynienia z nieustającą tęsknotą ku Zbawicielowi mojemu i Bogu mojemu. Może przyjdzie kiedy ten dzień, że będzie Mu “śpiewała chwała moja”, by się nie smuciło sumienie moje, bo żalu i bólu skruchy już tam nie będzie, gdzie ustanie wszelkie wzdychanie i trwoga. A tymczasem, nim dzień ten przyjdzie, w milczeniu i nadziei będzie moc moja. Wolę żyć i umierać w pożądaniu i oczekiwaniu żywota wiecznego, niż posiadać na tym świecie wszystkie stworzenia, wszystkie dobra i wszystko, co wraz ze światem się kończy. Nie opuszczaj mię, bo w Tobie, Panie, nadzieję miałam, niech nie będę zawstydzona na wieki”. Niechaj Tobie służę na każdy dzień, a Ty czyń ze mną, co chcesz!