Wołanie duszy do Boga - Strona 12 z 18 - Dumanie.pl - blog osobisty | o. Mariusz Wójtowicz OCD

Wołanie duszy do Boga

parallax background

Rozdział XI



O katuszach piekła. – Jakże straszne będzie położenie duszy, która tu żyła w wygodach i przyjemnościach, gdy zostanie wtrącona w otchłań mąk wiekuistych! – Ciemności jej nie rozświetli żaden promyk nadziei, bo cierpienia jej będą bez końca. – Jakże zaślepieni są ludzie, że o tym nie chcą pamiętać i dla przemijających rozkoszy zaprzepaszczają całą swą wieczność. – Nawołuje ich do opamiętania i blaga dla nich zmiłowania dla zasług Jezusa Chrystusa, który za nich umarł na krzyżu.

1. O wielki Boże, wielki Boże! Jakaż to niewypowiedziana męka dla mnie, gdy wspomnę, co się będzie działo w duszy, która tu na ziemi całe życie swoje otoczona była i pieszczona względami, przywiązaniem, usługami, szacunkiem, wygodami i przyjemnościami, gdy nagle, w chwili śmierci ujrzy siebie zatraconą na zawsze z jasnym poznaniem, że zatraceniu jej nigdy nie będzie końca! Wtedy już nie będzie w jej mocy zamykać oczy (jak to rozmyślnie czyniła za życia, na te prawdy wiary), które ją tam całą grozą oczywistej pewności swojej przytłoczą! I stanie na progu wieczności odarta z wszystkiego, w czym się lubowała, oderwana siłą od swoich rozkoszy, których ledwo, jak jej się będzie zdawało, zdążyła zakosztować (i słusznie tak jej się będzie zdawało, bo wszystko, co się kończy z tym życiem, jest jako oddech, który wychodzi z ust człowieka i znika). I wtedy ujrzy się otoczona ohydną, bez serca ni litości zgrają potępionych, z którymi będzie cierpiała wiecznie! I będzie wrzucona do onego jeziora cuchnącego, pełnego gadów, ubiegających się między sobą, który jej ukąszeniem swoim więcej bólu zada! I będzie pogrążona w przerażających ciemnościach, w których nic rozróżnić nie zdoła, jeno to, co jej przyczyni udręczenia i męki. I nigdy innego światła nie ujrzy, jeno ponure, bez jasności, płomienie! O, jakże mdły i nieudolny ten opis, w porównaniu z rzeczywistością!

2. O Panie! Któż to takim gęstym błotem zaślepił oczy tej duszy, że nie widziała tej otwartej przed nią przepaści, aż teraz dopiero, gdy już bezpowrotnie w nią wpadła? O Panie, kto jej tak zamknął uszy, że nie słyszała tego, co jej tyle razy mówiono o okropności i wieczności tej męki? O życie, bezprzestannie umierające! O męko wieczna! O męko bez końca! Jakim cudem nie lękają się ciebie te dusze, tak pieszczące swoje ciało, że lękają się twardej dla niego pościeli?

3. O Panie Boże mój! Płaczę nad tym, że był czas w życiu moim, kiedym tych prawd nie rozumiała. Ale dzisiaj, gdy widzisz, Boże mój, jaką boleść czuję na widok tego mnóstwa dusz zaślepionych, błagam Cię Panie, niech choć jedna z nich przejrzy! Choć jedną z nich oświeć, aby przez nią przejrzeli inni! Nie dla mnie to uczyń, Panie, bom tego niegodna, ale dla zasług Twego Syna! Wejrzyj na Jego rany i jak On odpuścił tym, którzy Mu je zadali, tak i Ty zmiłuj się i racz nam przebaczyć!

Rozdział XI



O katuszach piekła. – Jakże straszne będzie położenie duszy, która tu żyła w wygodach i przyjemnościach, gdy zostanie wtrącona w otchłań mąk wiekuistych! – Ciemności jej nie rozświetli żaden promyk nadziei, bo cierpienia jej będą bez końca. – Jakże zaślepieni są ludzie, że o tym nie chcą pamiętać i dla przemijających rozkoszy zaprzepaszczają całą swą wieczność. – Nawołuje ich do opamiętania i blaga dla nich zmiłowania dla zasług Jezusa Chrystusa, który za nich umarł na krzyżu.

1. O wielki Boże, wielki Boże! Jakaż to niewypowiedziana męka dla mnie, gdy wspomnę, co się będzie działo w duszy, która tu na ziemi całe życie swoje otoczona była i pieszczona względami, przywiązaniem, usługami, szacunkiem, wygodami i przyjemnościami, gdy nagle, w chwili śmierci ujrzy siebie zatraconą na zawsze z jasnym poznaniem, że zatraceniu jej nigdy nie będzie końca! Wtedy już nie będzie w jej mocy zamykać oczy (jak to rozmyślnie czyniła za życia, na te prawdy wiary), które ją tam całą grozą oczywistej pewności swojej przytłoczą! I stanie na progu wieczności odarta z wszystkiego, w czym się lubowała, oderwana siłą od swoich rozkoszy, których ledwo, jak jej się będzie zdawało, zdążyła zakosztować (i słusznie tak jej się będzie zdawało, bo wszystko, co się kończy z tym życiem, jest jako oddech, który wychodzi z ust człowieka i znika). I wtedy ujrzy się otoczona ohydną, bez serca ni litości zgrają potępionych, z którymi będzie cierpiała wiecznie! I będzie wrzucona do onego jeziora cuchnącego, pełnego gadów, ubiegających się między sobą, który jej ukąszeniem swoim więcej bólu zada! I będzie pogrążona w przerażających ciemnościach, w których nic rozróżnić nie zdoła, jeno to, co jej przyczyni udręczenia i męki. I nigdy innego światła nie ujrzy, jeno ponure, bez jasności, płomienie! O, jakże mdły i nieudolny ten opis, w porównaniu z rzeczywistością!

2. O Panie! Któż to takim gęstym błotem zaślepił oczy tej duszy, że nie widziała tej otwartej przed nią przepaści, aż teraz dopiero, gdy już bezpowrotnie w nią wpadła? O Panie, kto jej tak zamknął uszy, że nie słyszała tego, co jej tyle razy mówiono o okropności i wieczności tej męki? O życie, bezprzestannie umierające! O męko wieczna! O męko bez końca! Jakim cudem nie lękają się ciebie te dusze, tak pieszczące swoje ciało, że lękają się twardej dla niego pościeli?

3. O Panie Boże mój! Płaczę nad tym, że był czas w życiu moim, kiedym tych prawd nie rozumiała. Ale dzisiaj, gdy widzisz, Boże mój, jaką boleść czuję na widok tego mnóstwa dusz zaślepionych, błagam Cię Panie, niech choć jedna z nich przejrzy! Choć jedną z nich oświeć, aby przez nią przejrzeli inni! Nie dla mnie to uczyń, Panie, bom tego niegodna, ale dla zasług Twego Syna! Wejrzyj na Jego rany i jak On odpuścił tym, którzy Mu je zadali, tak i Ty zmiłuj się i racz nam przebaczyć!