Wołanie duszy do Boga - Strona 6 z 18 - Dumanie.pl - blog osobisty | o. Mariusz Wójtowicz OCD

Wołanie duszy do Boga

parallax background

 

Rozdział V



O ufności w Bogu. – Chce prosić Boga o łaski potrzebne dla utoczenia duszy, ale widzi całą nędzę swoją. – Ufa jednak, że otrzyma o co prosi, nie dla swych zasług, ale z samej dobroci Boga i dla tej miłości, jaką Go kocha, miłość bowiem nadaje wartość jej prośbom.

1. O Panie mój, jak ośmieli się jeszcze prosić Ciebie o łaski, kto tak jak ja, źle Tobie służył, i tak nie umiał zachować tego, coś mu Ty użyczył? Na jaką wiarę może jeszcze zasługiwać, kto tyle razy Ciebie zdradził? Cóż więc pocznę, o Boski Pocieszycielu strapionych i Lekarzu każdego, kto u Ciebie szuka lekarstwa? Czy może lepiej będzie, że zamilczę o moich potrzebach, czekając, aż Ty im sam zaradzisz? Z pewnością nie, bo wiedząc, jaką będzie mnogość tych naszych potrzeb, i jaką to będzie ulgą dla nas, gdy się z nimi wynurzymy przed Tobą, Ty, Panie mój i rozkoszy moja, kazałeś nam, byśmy Ciebie prosili, obiecując, że nas wysłuchasz.

2. Przychodzi mi nieraz na myśl skarga owej świętej niewiasty, Marty. Sądzę, że nie skarżyła się tylko na siostrę swoją, ale zapewne najwięcej to ją bolało, że sądziła, iż Ty Panie, jej nie żałowałeś pracą obarczonej i mało dbałeś o to, by zostawała przy Tobie. Zdawało się jej, że nie tyle ją miłujesz, co jej siostrę, i to gorzej musiało jej dolegać niż trud samej pracy. Trud ten bowiem podejmowała z wielkiej dla Ciebie miłości, a miłość wszelki trud zamienia w pociechę. Jasno to widać z tego, że nie do siostry się zwraca ze swoją skargą, ale wszystek żal swój przed Tobą, Panie, wylewa i swoją miłością ośmiela się robić Ci wymówkę, że nie dbasz o nią. I odpowiedź Twoja także zdaje się to stwierdzać, że słowa jej wypływały z tego źródła miłości. Miłość bowiem tylko nadaje wartość wszystkiemu, i to jest owo jedno, czego potrzeba, by była tak wielka, iżby żadna rzecz na świecie nie zdołała powstrzymać jej od miłowania. Lecz jakże miłość nasza, Boże mój, może być tak wielka, jakiej Umiłowany jest godzien, jeśli Ty z nią w jedno nie połączysz tej miłości, jaką mnie miłujesz? Cóż więc? Mam się żalić i ja z tą świętą niewiastą? Nie daj Boże, żadnego nie mam do żalenia się powodu. Zawsze mi Bóg i wiele większe okazywał dowody miłości, niż sama o nie prosić albo pragnąć umiałam. Nie mam więc na co się żalić, chyba tylko na tę zbytnią Twoją dobroć, z jaką tak długo mię, Panie mój, znosiłeś. O cóż tedy ma prosić jeszcze takie nędzne, jak ja, stworzenie? Daj mi – powiem Ci ze świętym Augustynem – daj mi, Boże mój, co bym Ci mogła dać na wypłacenie się Tobie, choć w cząstce jakiej, z tego mnóstwa, com Ci winna. Pomnij, że jestem dziełem rąk Twoich, a ja niech pamiętam i coraz lepiej poznaję, że Ty jesteś moim Stworzycielem, abym Cię coraz więcej miłowała.

 

Rozdział V



O ufności w Bogu. – Chce prosić Boga o łaski potrzebne dla utoczenia duszy, ale widzi całą nędzę swoją. – Ufa jednak, że otrzyma o co prosi, nie dla swych zasług, ale z samej dobroci Boga i dla tej miłości, jaką Go kocha, miłość bowiem nadaje wartość jej prośbom.

1. O Panie mój, jak ośmieli się jeszcze prosić Ciebie o łaski, kto tak jak ja, źle Tobie służył, i tak nie umiał zachować tego, coś mu Ty użyczył? Na jaką wiarę może jeszcze zasługiwać, kto tyle razy Ciebie zdradził? Cóż więc pocznę, o Boski Pocieszycielu strapionych i Lekarzu każdego, kto u Ciebie szuka lekarstwa? Czy może lepiej będzie, że zamilczę o moich potrzebach, czekając, aż Ty im sam zaradzisz? Z pewnością nie, bo wiedząc, jaką będzie mnogość tych naszych potrzeb, i jaką to będzie ulgą dla nas, gdy się z nimi wynurzymy przed Tobą, Ty, Panie mój i rozkoszy moja, kazałeś nam, byśmy Ciebie prosili, obiecując, że nas wysłuchasz.

2. Przychodzi mi nieraz na myśl skarga owej świętej niewiasty, Marty. Sądzę, że nie skarżyła się tylko na siostrę swoją, ale zapewne najwięcej to ją bolało, że sądziła, iż Ty Panie, jej nie żałowałeś pracą obarczonej i mało dbałeś o to, by zostawała przy Tobie. Zdawało się jej, że nie tyle ją miłujesz, co jej siostrę, i to gorzej musiało jej dolegać niż trud samej pracy. Trud ten bowiem podejmowała z wielkiej dla Ciebie miłości, a miłość wszelki trud zamienia w pociechę. Jasno to widać z tego, że nie do siostry się zwraca ze swoją skargą, ale wszystek żal swój przed Tobą, Panie, wylewa i swoją miłością ośmiela się robić Ci wymówkę, że nie dbasz o nią. I odpowiedź Twoja także zdaje się to stwierdzać, że słowa jej wypływały z tego źródła miłości. Miłość bowiem tylko nadaje wartość wszystkiemu, i to jest owo jedno, czego potrzeba, by była tak wielka, iżby żadna rzecz na świecie nie zdołała powstrzymać jej od miłowania. Lecz jakże miłość nasza, Boże mój, może być tak wielka, jakiej Umiłowany jest godzien, jeśli Ty z nią w jedno nie połączysz tej miłości, jaką mnie miłujesz? Cóż więc? Mam się żalić i ja z tą świętą niewiastą? Nie daj Boże, żadnego nie mam do żalenia się powodu. Zawsze mi Bóg i wiele większe okazywał dowody miłości, niż sama o nie prosić albo pragnąć umiałam. Nie mam więc na co się żalić, chyba tylko na tę zbytnią Twoją dobroć, z jaką tak długo mię, Panie mój, znosiłeś. O cóż tedy ma prosić jeszcze takie nędzne, jak ja, stworzenie? Daj mi – powiem Ci ze świętym Augustynem – daj mi, Boże mój, co bym Ci mogła dać na wypłacenie się Tobie, choć w cząstce jakiej, z tego mnóstwa, com Ci winna. Pomnij, że jestem dziełem rąk Twoich, a ja niech pamiętam i coraz lepiej poznaję, że Ty jesteś moim Stworzycielem, abym Cię coraz więcej miłowała.