Wołanie duszy do Boga - Strona 13 z 18 - Dumanie.pl - blog osobisty | o. Mariusz Wójtowicz OCD

Wołanie duszy do Boga

parallax background

Rozdział XII



O niewdzięczności. – Zuchwałość tych, którzy się ośmielają obrażać Boga, przechodzi wszelką miarę. Zapoznają oni dobrodziejstw Bożych i jak obłąkani szukają śmierci, i zguby własnej. – Lękają się szatana i ulegają mu, a nie lękają się Boga, który ich kiedyś sądzić będzie z nieubłaganą surowością. – Nawołuje do opamiętania się, do wejścia w siebie, do przypomnienia sobie Męki Chrystusowej, by w ten sposób obrzydzić grzech, a rozbudzić w sobie miłość ku Bogu.

1. O Boże mój, prawdziwa Mocy moja! Jak to się dzieje, że do niczego nie mamy odwagi, a mamy ją przeciw Tobie? Do walki z Tobą wytężają wszystkie siły swoje synowie Adamowi. Gdyby nie to, że rozum mają zaślepiony, bez wątpienia nie ważyliby się, choćby mieli w swoim ręku zebraną wszystką potęgę tego świata, porwać się przeciw swemu Stwórcy i nieustającą wojnę wydawać Temu, który mocen jest w jednej chwili strącić ich do przepaści. Ale w swoim zaślepieniu, jak szaleni szukają śmierci wyobrażając sobie, że znajdą życie; zupełnie jak ludzie pozbawieni rozumu! Cóż zdołamy uczynić, Boże mój, dla tych nieszczęśliwych, dotkniętych chorobą szaleństwa? Jakie dla nich znaleźć lekarstwo? Powiadają, że człowiek w malignie, choć wycieńczony chorobą, nadzwyczajnej siły nabiera, tak jest i z tymi, którzy odstępują od Boga. Chorzy na duchu, zaślepieni w rozumie, martwi w wierze, tym silniej miotają się w malignie złych pożądliwości swoich i wszystką zapamiętałość swego szału obracają przeciw Tobie, najwyższemu Dobroczyńcy swemu.

2. O Mądrości nieogarniona! Potrzeba tu było zaiste całej tej nieskończonej miłości, jaką miłujesz Twoje stworzenia, byś mógł, o Boże, tak długo znosić tę szaloną głupotę i tak cierpliwie czekać na nasze z tego szaleństwa wyzdrowienie! I sam jeszcze o to się starasz, tyle różnych dróg i sposobów ku temu używając. Jest to sprzeczność prawdziwie zdumiewająca, jak w jednymże człowieku mogą iść w parze: taka nędzna niedołężność, z taką zapamiętałą zuchwałością! Gdy chodzi o porzucenie jakiej okazji do grzechu, o uchylenie się od jakiego niebezpieczeństwa, grożącego zgubą duszy – wtedy człowiekowi temu brak odwagi do zwyciężenia siebie choćby w rzeczy najlżejszej i naprawdę wmawia w siebie, że chciałby, ale nie może. A w tejże samej chwili grzesząc, może i ma odwagę i siłę czoło stawiać ogromnemu Majestatowi Twemu, o Boże, i wyzywać taką straszliwą, jaką Ty jesteś Potęgę! Co to znaczy, Dobro serca mego, co to znaczy? Kto jest ten, co ludzi w taką siłę uzbraja? Czyż ten wódz piekielny, za którym oni do tej walki z Tobą występują, nie jest Twoim niewolnikiem, czy nie jest okuty w kajdany ognia wiecznego? Jakoż on jeszcze może powstawać przeciw Tobie? Jak, pobity na głowę, może jeszcze komu odwagi dodawać? Jak może jeszcze iść kto z tym nędzarzem, wyrzuconym z królestwa chwały wiecznej, odartym z wszystkiego bogactwa skarbów niebieskich? Co może dać ten, który nic nie ma własnego, oprócz nędzy bez granic? Co to znaczy, Boże mój, Stwórco mój? Skąd w ludziach taka odwaga przeciw Tobie, a takie tchórzostwo wobec diabła? Gdybyś jeszcze Ty, Panie, nie obsypywał łaskami tych, którzy Ci służą! Gdybyśmy jeszcze cokolwiek winni byli temu księciu ciemności! Gdybyś Ty, Boże, nie ostrzegał nas, i nie ukazywał nam, jako wszelkie uciechy i rozkosze, które on obiecuje, nie są (s.171) czym innym, jeno fałszem i zdradą! Bo i czegóż innego spodziewać się po tym, który naprzód był zdrajcą przeciw Tobie?

3. O jakaż to niepojęta ślepota, Boże mój! Jakaż to brzydka niewdzięczność. Królu mój! Jakież to nie uleczone głupstwo i szaleństwo, byśmy czartu oddawali na usługi to, co od Ciebie bierzemy! Byśmy za tę wielką miłość, którą Ty nas miłujesz, odpłacali Tobie, miłując tego, który tak Ciebie nienawidzi i wiecznie nienawidzić będzie! Byśmy po tej krwi, którą za nas przelałeś, po tych biczach i srogich bólach, które poniosłeś, po tych mękach okrutnych, które wycierpiałeś, nie tylko nie poczuwali się do obowiązku pomszczenia (nie Ciebie, bo Ty pomsty nie szukasz. Tyś wszystko odpuścił), pomszczenia chwały Ojca Twego takim sponiewieraniem Syna Jego znieważonej, ale jeszcze, o zgrozo, przystając do piekielnego ich wodza za towarzyszów i przyjaciół sobie obierali tych, którzy tak się z Nim obeszli! Jeśli nas więc miłosierdzie Twoje nie wybawi, przywodząc nas do upamiętania i odpuszczając nam przeszłe nieprawości nasze, rzecz jasna, że na wieki pozostaniemy w tym ohydnym, jakie sami sobie obraliśmy, towarzystwie i na wieki będziemy podzielali z tymi potępieńcami ich los okropny!

4. O synowie ludzcy, wnijdźcie w siebie! Wznieście oczy do waszego Króla: dziś jeszcze znajdziecie Go łaskawym! Połóżcie już koniec tak bezbożnej złości! Zapalczywość i siłę waszą obróćcie już przeciw temu wrogowi, który czyha na was, aby was zgubić i wydrzeć wam dziedzictwo wasze. Wnijdźcie, wnijdźcie w siebie! Otwórzcie już oczy! Wołaniem wielkim i ze łzami błagajcie, aby was oświecił Ten, który jest światłością świata! Poznajcie już, na miłość Boga, co robicie, bo z wytężeniem wszystkich sił waszych godzicie w Tego, na nowo krzyżujecie Tego, który, aby wam życie przywrócić, własne życie oddał w ofierze! Zważcie to dobrze, że On sam tylko mocen jest i chce obronić was od waszych nieprzyjaciół! A jeśli tego wszystkiego nie dosyć, niechże starczy na powstrzymanie was choć ta prawda niezawodna, że przeciwko wszechmogącej potędze Jego nic nie dokażecie i że prędzej czy później za tę straszliwą zuchwałość, z jaką Mu taką wzgardę wyrządzacie, poniesiecie zasłużoną zapłatę w ogniu wiecznym. Czy może to was tak przeciw Niemu ośmiela, że widzicie Go spętanego i związanego więzami tej miłości, którą was miłuje? Cóż tedy gorszego od was uczynili bezecni oni Jego oprawcy? I oni naprzód Go związali, a potem zadawali Mu bicze i rany!

5. O Boże mój, jakże Ty srogo cierpisz za tych, którzy tak mało boleją nad Twymi boleściami! Przyjdzie czas, Panie, kiedy objawi się Twoja sprawiedliwość i wtedy się okaże, czy surowość jej nie równa się wielkości Twego miłosierdzia! Przypatrzmy się, chrześcijanie, zobaczmy i rozważmy to dobrze! Nigdy, nigdy nie zdołamy myślą ogarnąć, ile jesteśmy winni Panu Bogu naszemu i jaka jest hojność i wspaniałość Jego miłosierdzia! Jeśliż tedy równie wielka, jak miłosierdzie, jest Jego sprawiedliwość – o biada! o biada! – jakiż będzie los tych, którzy zasłużą na to, aby się na nich spełniła i okazała z całą straszliwą potęgą nieubłaganej surowości swojej?

Rozdział XII



O niewdzięczności. – Zuchwałość tych, którzy się ośmielają obrażać Boga, przechodzi wszelką miarę. Zapoznają oni dobrodziejstw Bożych i jak obłąkani szukają śmierci, i zguby własnej. – Lękają się szatana i ulegają mu, a nie lękają się Boga, który ich kiedyś sądzić będzie z nieubłaganą surowością. – Nawołuje do opamiętania się, do wejścia w siebie, do przypomnienia sobie Męki Chrystusowej, by w ten sposób obrzydzić grzech, a rozbudzić w sobie miłość ku Bogu.

1. O Boże mój, prawdziwa Mocy moja! Jak to się dzieje, że do niczego nie mamy odwagi, a mamy ją przeciw Tobie? Do walki z Tobą wytężają wszystkie siły swoje synowie Adamowi. Gdyby nie to, że rozum mają zaślepiony, bez wątpienia nie ważyliby się, choćby mieli w swoim ręku zebraną wszystką potęgę tego świata, porwać się przeciw swemu Stwórcy i nieustającą wojnę wydawać Temu, który mocen jest w jednej chwili strącić ich do przepaści. Ale w swoim zaślepieniu, jak szaleni szukają śmierci wyobrażając sobie, że znajdą życie; zupełnie jak ludzie pozbawieni rozumu! Cóż zdołamy uczynić, Boże mój, dla tych nieszczęśliwych, dotkniętych chorobą szaleństwa? Jakie dla nich znaleźć lekarstwo? Powiadają, że człowiek w malignie, choć wycieńczony chorobą, nadzwyczajnej siły nabiera, tak jest i z tymi, którzy odstępują od Boga. Chorzy na duchu, zaślepieni w rozumie, martwi w wierze, tym silniej miotają się w malignie złych pożądliwości swoich i wszystką zapamiętałość swego szału obracają przeciw Tobie, najwyższemu Dobroczyńcy swemu.

2. O Mądrości nieogarniona! Potrzeba tu było zaiste całej tej nieskończonej miłości, jaką miłujesz Twoje stworzenia, byś mógł, o Boże, tak długo znosić tę szaloną głupotę i tak cierpliwie czekać na nasze z tego szaleństwa wyzdrowienie! I sam jeszcze o to się starasz, tyle różnych dróg i sposobów ku temu używając. Jest to sprzeczność prawdziwie zdumiewająca, jak w jednymże człowieku mogą iść w parze: taka nędzna niedołężność, z taką zapamiętałą zuchwałością! Gdy chodzi o porzucenie jakiej okazji do grzechu, o uchylenie się od jakiego niebezpieczeństwa, grożącego zgubą duszy – wtedy człowiekowi temu brak odwagi do zwyciężenia siebie choćby w rzeczy najlżejszej i naprawdę wmawia w siebie, że chciałby, ale nie może. A w tejże samej chwili grzesząc, może i ma odwagę i siłę czoło stawiać ogromnemu Majestatowi Twemu, o Boże, i wyzywać taką straszliwą, jaką Ty jesteś Potęgę! Co to znaczy, Dobro serca mego, co to znaczy? Kto jest ten, co ludzi w taką siłę uzbraja? Czyż ten wódz piekielny, za którym oni do tej walki z Tobą występują, nie jest Twoim niewolnikiem, czy nie jest okuty w kajdany ognia wiecznego? Jakoż on jeszcze może powstawać przeciw Tobie? Jak, pobity na głowę, może jeszcze komu odwagi dodawać? Jak może jeszcze iść kto z tym nędzarzem, wyrzuconym z królestwa chwały wiecznej, odartym z wszystkiego bogactwa skarbów niebieskich? Co może dać ten, który nic nie ma własnego, oprócz nędzy bez granic? Co to znaczy, Boże mój, Stwórco mój? Skąd w ludziach taka odwaga przeciw Tobie, a takie tchórzostwo wobec diabła? Gdybyś jeszcze Ty, Panie, nie obsypywał łaskami tych, którzy Ci służą! Gdybyśmy jeszcze cokolwiek winni byli temu księciu ciemności! Gdybyś Ty, Boże, nie ostrzegał nas, i nie ukazywał nam, jako wszelkie uciechy i rozkosze, które on obiecuje, nie są (s.171) czym innym, jeno fałszem i zdradą! Bo i czegóż innego spodziewać się po tym, który naprzód był zdrajcą przeciw Tobie?

3. O jakaż to niepojęta ślepota, Boże mój! Jakaż to brzydka niewdzięczność. Królu mój! Jakież to nie uleczone głupstwo i szaleństwo, byśmy czartu oddawali na usługi to, co od Ciebie bierzemy! Byśmy za tę wielką miłość, którą Ty nas miłujesz, odpłacali Tobie, miłując tego, który tak Ciebie nienawidzi i wiecznie nienawidzić będzie! Byśmy po tej krwi, którą za nas przelałeś, po tych biczach i srogich bólach, które poniosłeś, po tych mękach okrutnych, które wycierpiałeś, nie tylko nie poczuwali się do obowiązku pomszczenia (nie Ciebie, bo Ty pomsty nie szukasz. Tyś wszystko odpuścił), pomszczenia chwały Ojca Twego takim sponiewieraniem Syna Jego znieważonej, ale jeszcze, o zgrozo, przystając do piekielnego ich wodza za towarzyszów i przyjaciół sobie obierali tych, którzy tak się z Nim obeszli! Jeśli nas więc miłosierdzie Twoje nie wybawi, przywodząc nas do upamiętania i odpuszczając nam przeszłe nieprawości nasze, rzecz jasna, że na wieki pozostaniemy w tym ohydnym, jakie sami sobie obraliśmy, towarzystwie i na wieki będziemy podzielali z tymi potępieńcami ich los okropny!

4. O synowie ludzcy, wnijdźcie w siebie! Wznieście oczy do waszego Króla: dziś jeszcze znajdziecie Go łaskawym! Połóżcie już koniec tak bezbożnej złości! Zapalczywość i siłę waszą obróćcie już przeciw temu wrogowi, który czyha na was, aby was zgubić i wydrzeć wam dziedzictwo wasze. Wnijdźcie, wnijdźcie w siebie! Otwórzcie już oczy! Wołaniem wielkim i ze łzami błagajcie, aby was oświecił Ten, który jest światłością świata! Poznajcie już, na miłość Boga, co robicie, bo z wytężeniem wszystkich sił waszych godzicie w Tego, na nowo krzyżujecie Tego, który, aby wam życie przywrócić, własne życie oddał w ofierze! Zważcie to dobrze, że On sam tylko mocen jest i chce obronić was od waszych nieprzyjaciół! A jeśli tego wszystkiego nie dosyć, niechże starczy na powstrzymanie was choć ta prawda niezawodna, że przeciwko wszechmogącej potędze Jego nic nie dokażecie i że prędzej czy później za tę straszliwą zuchwałość, z jaką Mu taką wzgardę wyrządzacie, poniesiecie zasłużoną zapłatę w ogniu wiecznym. Czy może to was tak przeciw Niemu ośmiela, że widzicie Go spętanego i związanego więzami tej miłości, którą was miłuje? Cóż tedy gorszego od was uczynili bezecni oni Jego oprawcy? I oni naprzód Go związali, a potem zadawali Mu bicze i rany!

5. O Boże mój, jakże Ty srogo cierpisz za tych, którzy tak mało boleją nad Twymi boleściami! Przyjdzie czas, Panie, kiedy objawi się Twoja sprawiedliwość i wtedy się okaże, czy surowość jej nie równa się wielkości Twego miłosierdzia! Przypatrzmy się, chrześcijanie, zobaczmy i rozważmy to dobrze! Nigdy, nigdy nie zdołamy myślą ogarnąć, ile jesteśmy winni Panu Bogu naszemu i jaka jest hojność i wspaniałość Jego miłosierdzia! Jeśliż tedy równie wielka, jak miłosierdzie, jest Jego sprawiedliwość – o biada! o biada! – jakiż będzie los tych, którzy zasłużą na to, aby się na nich spełniła i okazała z całą straszliwą potęgą nieubłaganej surowości swojej?