Wołanie duszy do Boga - Strona 16 z 18 - Dumanie.pl - blog osobisty | o. Mariusz Wójtowicz OCD

Wołanie duszy do Boga

parallax background

Rozdział XV



Cierpienia duszy miłującej. – Życie ziemskie staje się jej męką, gdyż pragnie ujrzeć Oblubieńca w życiu wiecznym. – Zgadza się jednak na wszystko, by spełnić wolę Umiłowanego, by Mu dowieść swojej miłości.

1. Ach Panie, Panie! Jakże mi się dłuży to wygnanie! Jakie ciężkości znoszę, tęskniąc do mego Boga! Cóż pocznie, Panie, dusza zatrzymana w tym więzieniu? O Jezu! Jakże długie jest życie człowieka, choć mówią, że jest krótkie! Krótkie jest, prawda, w porównaniu z tym życiem bez końca, na które tu sobie zapracować mamy, ale długie jest, ach jak długie! – dla duszy pragnącej oglądać oblicze swego Boga! Jakie dasz jej, Panie, lekarstwo na to cierpienie? Nie ma innego jeno to, by je znosiła dla Ciebie.

2. O słodkie odpocznienie miłośników mojego Boga! Nie uchylaj się od serca, które Cię miłuje, bo przez Ciebie tylko może wzmagać się i uśmierzać zarazem ta męka, którą sprawia Umiłowany w duszy do Niego tęskniącej! Pragnę być Tobie pociechą, Panie, a pociecha moja, czuję to dobrze, nie polega na żadnym ze śmiertelnych, więc Ty zapewne nie odrzucisz mego pragnienia! Oto mię masz, Panie! Jeśli potrzeba tego, bym jeszcze żyła dla oddania Tobie jakiejkolwiek usługi, nie wzbraniam się od pracy ani od żadnych cierpień, jakie by w tym życiu na mnie przyjść mogły. Tak ongi świadczył się Tobie Twój miłośnik, św. Marcin, tak za nim i ja Ci powtarzam.

3. Lecz jakiż ból czuję, Panie! On miał uczynki, ja mam tylko słowa i na więcej zdobyć się nie potrafię. Niech mi będą zaliczone przed boskim obliczem Twoim choć te moje pragnienia! Czyńmy siebie wszyscy godnymi tego, byśmy mogli miłować Ciebie, Panie! Kiedy już trzeba żyć, niechże będzie życie dla Ciebie, niech zginą już i przepadną wszelkie pożądania i względy własne! Co może być godniejszego pożądania, jaki może być większy zysk, nad szczęście zadowolenia Ciebie? O zadowolenie duszy mojej, o Boże mój! – cóż ja uczynię, by Ciebie zadowolić, by Tobie być przyjemną? Nędzne są usługi moje, choćbym ich najwięcej oddała mojemu Bogu. Po cóż mi więc jeszcze zostawać w tej smutnej nędzy? Pytasz duszo: po co? Po to, aby się spełniła wola Pańska! Bo jakiż może być większy zysk dla ciebie, duszo moja? Czekaj więc, czekaj, “bo nie znasz dnia ani godziny”. Czuwaj pilnie, wszystko prędko przemija, choć tęsknota twoja wątpliwym ci czyni to, co jest pewne, i czas krótki – długim. Pomnij, że im więcej walk tu przetrwasz, tym lepiej dowiedziesz, jak miłujesz twego Boga! Tym hojniej też potem z Umiłowanym będziesz się cieszyła rozkoszą i szczęśliwością, którym nie będzie końca.

Rozdział XV



Cierpienia duszy miłującej. – Życie ziemskie staje się jej męką, gdyż pragnie ujrzeć Oblubieńca w życiu wiecznym. – Zgadza się jednak na wszystko, by spełnić wolę Umiłowanego, by Mu dowieść swojej miłości.

1. Ach Panie, Panie! Jakże mi się dłuży to wygnanie! Jakie ciężkości znoszę, tęskniąc do mego Boga! Cóż pocznie, Panie, dusza zatrzymana w tym więzieniu? O Jezu! Jakże długie jest życie człowieka, choć mówią, że jest krótkie! Krótkie jest, prawda, w porównaniu z tym życiem bez końca, na które tu sobie zapracować mamy, ale długie jest, ach jak długie! – dla duszy pragnącej oglądać oblicze swego Boga! Jakie dasz jej, Panie, lekarstwo na to cierpienie? Nie ma innego jeno to, by je znosiła dla Ciebie.

2. O słodkie odpocznienie miłośników mojego Boga! Nie uchylaj się od serca, które Cię miłuje, bo przez Ciebie tylko może wzmagać się i uśmierzać zarazem ta męka, którą sprawia Umiłowany w duszy do Niego tęskniącej! Pragnę być Tobie pociechą, Panie, a pociecha moja, czuję to dobrze, nie polega na żadnym ze śmiertelnych, więc Ty zapewne nie odrzucisz mego pragnienia! Oto mię masz, Panie! Jeśli potrzeba tego, bym jeszcze żyła dla oddania Tobie jakiejkolwiek usługi, nie wzbraniam się od pracy ani od żadnych cierpień, jakie by w tym życiu na mnie przyjść mogły. Tak ongi świadczył się Tobie Twój miłośnik, św. Marcin, tak za nim i ja Ci powtarzam.

3. Lecz jakiż ból czuję, Panie! On miał uczynki, ja mam tylko słowa i na więcej zdobyć się nie potrafię. Niech mi będą zaliczone przed boskim obliczem Twoim choć te moje pragnienia! Czyńmy siebie wszyscy godnymi tego, byśmy mogli miłować Ciebie, Panie! Kiedy już trzeba żyć, niechże będzie życie dla Ciebie, niech zginą już i przepadną wszelkie pożądania i względy własne! Co może być godniejszego pożądania, jaki może być większy zysk, nad szczęście zadowolenia Ciebie? O zadowolenie duszy mojej, o Boże mój! – cóż ja uczynię, by Ciebie zadowolić, by Tobie być przyjemną? Nędzne są usługi moje, choćbym ich najwięcej oddała mojemu Bogu. Po cóż mi więc jeszcze zostawać w tej smutnej nędzy? Pytasz duszo: po co? Po to, aby się spełniła wola Pańska! Bo jakiż może być większy zysk dla ciebie, duszo moja? Czekaj więc, czekaj, “bo nie znasz dnia ani godziny”. Czuwaj pilnie, wszystko prędko przemija, choć tęsknota twoja wątpliwym ci czyni to, co jest pewne, i czas krótki – długim. Pomnij, że im więcej walk tu przetrwasz, tym lepiej dowiedziesz, jak miłujesz twego Boga! Tym hojniej też potem z Umiłowanym będziesz się cieszyła rozkoszą i szczęśliwością, którym nie będzie końca.