Wołanie duszy do Boga - Strona 4 z 18 - Dumanie.pl - blog osobisty | o. Mariusz Wójtowicz OCD

Wołanie duszy do Boga

parallax background

 

Rozdział III



O nieszczęściu obrażania Boga. – Zachwyca ją wielka chwała, jaką Bóg przygotował swoim wybranym. – Jest jednak wiele dusz, które nie pamiętają o tym, zapominają o Bogu i posuwają się do tego zuchwalstwa, że Go obrażają. – Blaga gorąco Boga, by oświecił tę straszną ślepotę grzeszników.

1. Rozmyślając o tej chwale, którą Ty, Boże mój, zgotowałeś tym, którzy aż do końca wytrwają w pełnieniu Twej woli i te trudy i boleści, jakimi Syn Twój nabył tę chwałę; jako mało my na nią zasługujemy, a jak ogrom Twej miłości, która nas tak wielkim kosztem swoim nauczyła miłować, zasługuje na to, byśmy jej nie odpłacali niewdzięcznością – dusza moja głębokim przejęła się smutkiem. Jak to być może. Panie, by to wszystko wyszło nam z pamięci, by człowiek śmiertelny do takiej doszedł ślepoty, by śmiał Ciebie obrażać? O mój Zbawicielu, jakże strasznie, w tej zapamiętałości swojej nieszczęsny sam siebie poniża! A jakże wielka jest dobroć Twoja, że w samejże chwili, gdy grzeszymy, Ty raczysz wspomnieć na nas, i gdy my grzechem naszym cios śmiertelny w Ciebie wymierzamy, Ty znowu nam rękę podajesz i z tej zapamiętałości do opamiętania się nas przywołujesz, abyśmy się starali i prosili Ciebie o uzdrowienie! Błogosławiony niech będzie tak łaskawy Pan i błogosławione to wielkie Jego miłosierdzie! Niech Mu będą dzięki i uwielbienie wieczne za takie miłościwe Jego zmiłowanie!

2. O duszo moja, błogosław na każdy dzień tego Boga wielkiego! Jak to być może, by kto przeciwko Niemu powstawał? O jakże srogim potępieniem będzie sama wielkość łaski dla tych, którzy ją odrzucili! Ty sam, Boże mój, racz temu nieszczęściu zaradzić! O synowie człowieczy, dopókiż twardego serca będziecie? Dopókiż nieczułością waszą odpychać będziecie tego najsłodszego Jezusa? Jakże to, czy może sądzicie, że złość wasza powstanie przeciw Niemu! O nie! Życie człowieka przemija jak kwiat polny, a potem przyjdzie Syn Panny i wyda straszliwy swój wyrok. O wszechmocny Boże mój! Kiedy wiemy, że Ty nas sądzić będziesz, czemuż nie staramy się o to, czego nam koniecznie potrzeba, abyś w oną godzinę był nam Sędzią łaskawym? Lecz któż by dla swej sprawy nie życzył sobie tak świętego i sprawiedliwego Sędziego? Błogosławiony, kto w oną straszną chwilę z radością będzie mógł Cię powitać, Boże i Panie mój! Lecz kogo Ty, Panie, podniosłeś z upadku, kto przejrzał i poznał, jak nędznie gubił siebie dla marnej rozkoszy, i teraz już niezłomne ma postanowienie we wszystkim, aż do końca czynić wolę Twoją, ufny w pomoc Twojej łaski, która go nie zawiedzie (bo Ty, Boże serca mego i Dobroci nieskończona, nigdy nie opuszczasz tych, którzy Cię miłują, i wzywającemu Ciebie zawsze odpowiesz), jakim sposobem, Panie, może on jeszcze żyć, nie umierając każdej chwili na wspomnienie, że taki skarb najdroższy, jakim jest otrzymana na Chrzcie niewinność, bezpowrotnie postradał? Ciągle umierać ze wstydu i z żalu, to dla niego życie najlepsze. Ale dusza, tkliwie miłująca Ciebie, jak zdoła to wytrzymać?

3. Ach, przebacz, Panie, nierozum tego pytania! Snadź wyszły mi z pamięci Twoje wielmożności i zmiłowania! Bo przecież dla grzeszników na ten świat przyszedłeś i okupem wielkim nas odkupiłeś i za fałszywe uciechy nasze zapłaciłeś taką okrutną męką i krwawym biczowaniem! Oczy Twoje dopuściłeś zakrywać szydercom na uleczenie ślepoty mojej i za próżności moje dałeś głowę Twoją zranić koroną cierniową!

O Panie, Panie! Wszystko to duszy miłującej Ciebie, nowego tylko żalu dodaje! Ta jedna tylko pozostaje mi pociecha, że tym głośniej będzie sławione na wieki Twoje miłosierdzie, im jawniej przed całym światem będą odkryte moje złości! Nie wiem jednak, czy jaka pociecha zdoła kiedy uśmierzyć ten żal i moją boleść, dopóki nie przyjdzie ten dzień, kiedy w radości oglądania Ciebie na zawsze, utoną wszystkie nędze tej śmiertelności.

 

Rozdział III



O nieszczęściu obrażania Boga. – Zachwyca ją wielka chwała, jaką Bóg przygotował swoim wybranym. – Jest jednak wiele dusz, które nie pamiętają o tym, zapominają o Bogu i posuwają się do tego zuchwalstwa, że Go obrażają. – Blaga gorąco Boga, by oświecił tę straszną ślepotę grzeszników.

1. Rozmyślając o tej chwale, którą Ty, Boże mój, zgotowałeś tym, którzy aż do końca wytrwają w pełnieniu Twej woli i te trudy i boleści, jakimi Syn Twój nabył tę chwałę; jako mało my na nią zasługujemy, a jak ogrom Twej miłości, która nas tak wielkim kosztem swoim nauczyła miłować, zasługuje na to, byśmy jej nie odpłacali niewdzięcznością – dusza moja głębokim przejęła się smutkiem. Jak to być może. Panie, by to wszystko wyszło nam z pamięci, by człowiek śmiertelny do takiej doszedł ślepoty, by śmiał Ciebie obrażać? O mój Zbawicielu, jakże strasznie, w tej zapamiętałości swojej nieszczęsny sam siebie poniża! A jakże wielka jest dobroć Twoja, że w samejże chwili, gdy grzeszymy, Ty raczysz wspomnieć na nas, i gdy my grzechem naszym cios śmiertelny w Ciebie wymierzamy, Ty znowu nam rękę podajesz i z tej zapamiętałości do opamiętania się nas przywołujesz, abyśmy się starali i prosili Ciebie o uzdrowienie! Błogosławiony niech będzie tak łaskawy Pan i błogosławione to wielkie Jego miłosierdzie! Niech Mu będą dzięki i uwielbienie wieczne za takie miłościwe Jego zmiłowanie!

2. O duszo moja, błogosław na każdy dzień tego Boga wielkiego! Jak to być może, by kto przeciwko Niemu powstawał? O jakże srogim potępieniem będzie sama wielkość łaski dla tych, którzy ją odrzucili! Ty sam, Boże mój, racz temu nieszczęściu zaradzić! O synowie człowieczy, dopókiż twardego serca będziecie? Dopókiż nieczułością waszą odpychać będziecie tego najsłodszego Jezusa? Jakże to, czy może sądzicie, że złość wasza powstanie przeciw Niemu! O nie! Życie człowieka przemija jak kwiat polny, a potem przyjdzie Syn Panny i wyda straszliwy swój wyrok. O wszechmocny Boże mój! Kiedy wiemy, że Ty nas sądzić będziesz, czemuż nie staramy się o to, czego nam koniecznie potrzeba, abyś w oną godzinę był nam Sędzią łaskawym? Lecz któż by dla swej sprawy nie życzył sobie tak świętego i sprawiedliwego Sędziego? Błogosławiony, kto w oną straszną chwilę z radością będzie mógł Cię powitać, Boże i Panie mój! Lecz kogo Ty, Panie, podniosłeś z upadku, kto przejrzał i poznał, jak nędznie gubił siebie dla marnej rozkoszy, i teraz już niezłomne ma postanowienie we wszystkim, aż do końca czynić wolę Twoją, ufny w pomoc Twojej łaski, która go nie zawiedzie (bo Ty, Boże serca mego i Dobroci nieskończona, nigdy nie opuszczasz tych, którzy Cię miłują, i wzywającemu Ciebie zawsze odpowiesz), jakim sposobem, Panie, może on jeszcze żyć, nie umierając każdej chwili na wspomnienie, że taki skarb najdroższy, jakim jest otrzymana na Chrzcie niewinność, bezpowrotnie postradał? Ciągle umierać ze wstydu i z żalu, to dla niego życie najlepsze. Ale dusza, tkliwie miłująca Ciebie, jak zdoła to wytrzymać?

3. Ach, przebacz, Panie, nierozum tego pytania! Snadź wyszły mi z pamięci Twoje wielmożności i zmiłowania! Bo przecież dla grzeszników na ten świat przyszedłeś i okupem wielkim nas odkupiłeś i za fałszywe uciechy nasze zapłaciłeś taką okrutną męką i krwawym biczowaniem! Oczy Twoje dopuściłeś zakrywać szydercom na uleczenie ślepoty mojej i za próżności moje dałeś głowę Twoją zranić koroną cierniową!

O Panie, Panie! Wszystko to duszy miłującej Ciebie, nowego tylko żalu dodaje! Ta jedna tylko pozostaje mi pociecha, że tym głośniej będzie sławione na wieki Twoje miłosierdzie, im jawniej przed całym światem będą odkryte moje złości! Nie wiem jednak, czy jaka pociecha zdoła kiedy uśmierzyć ten żal i moją boleść, dopóki nie przyjdzie ten dzień, kiedy w radości oglądania Ciebie na zawsze, utoną wszystkie nędze tej śmiertelności.