Wołanie duszy do Boga - Strona 2 z 18 - Dumanie.pl - blog osobisty | o. Mariusz Wójtowicz OCD

Wołanie duszy do Boga

parallax background

 

Rozdział I



O nędzy życia ziemskiego. – Ciężkie staje się jej życie, bo odłącza ją od widzenia Boga. – Chce służyć Bogu jak najlepiej, ale wszystko jej przeszkadza w tej służbie i miłości. – Żali się więc Bogu ukrytemu w jej duszy.

1. O życie, życie! Jak możesz trwać, zostając z dala od Życia twego? Czym, w takim osamotnieniu, pustkę twoją zapełnisz? Co poczniesz, kiedy wszystkie sprawy twoje pełne są niedoskonałości i niedostatków? Kto cię pocieszy, duszo moja, miotana nawałnościami tego burzliwego morza? Płaczę nad sobą a bardziej jeszcze płaczę nad tym czasem, kiedy żyłam, nie płacząc nad sobą. O Panie! Jakże słodkie są drogi Twoje! Lecz kto może chodzić nimi bez bojaźni? Boję się żyć bez służenia Tobie – a kiedy chcę Ci służyć, niczego w tej służbie mojej nie znajduję, co by mię zadowoliło, niczego, czym bym się choć w cząstce wypłaciła z tego, com Tobie winna. Pragnęłabym, zdaje mi się, całą istnością moją oddać się Twej służbie, a gdy dobrze się przypatrzę nędzy mojej – widzę, że nic nie zdołam uczynić dobrego, jeno to, co Ty mi dasz.

2. O Boże mój. Miłosierdzie moje! Co uczynię, abym się nie pozbyła tych wielkich rzeczy, które Ty czynisz ze mną? Twoje sprawy święte są i sprawiedliwe, cena ich jest nad wszelką cenę i mądrość ich nad wszelką mądrość – boś Ty sam, Panie, nieskończona Mądrość! Gdy umysł mój rozważa dziwy Twoje, wola się żali, bo chciałaby być wolną od wszelkiej przeszkody, aby mogła swobodnie miłować Ciebie. Ale umysł, wśród niedostępnych jemu Twoich wielmożności, nie zdoła dosięgnąć Ciebie, aby Cię poznał takim, jakim jesteś. Serce zaś, choć wielkim pożądaniem pożąda, cieszyć się Tobą nie może, bo zatrzymane jest w tym dusznym więzieniu ciała śmiertelnego. Wszystko więc biedną duszę krępuje, wszystko staje się na przeszkodzie jej miłości. Znalazłam jednak pewną pomoc w rozpamiętywaniu Twojej boskiej wielkości, w której jaśniej widzę moje nieprzeliczone nędze.

3. Na co to mówię, Boże mój? Komu się żalę? Kto mię usłyszy, jeśli nie Ty, Ojcze i Stwórco mój? Na cóż więc potrzebne moje słowa, kiedy Ty bez słów znasz mój ból. Ty o Boże, którego tak jasno widzę mieszkającego w moim wnętrzu? Taki to zawsze mój nierozum! Lecz, ach, mój Boże! Skąd mogę mieć tę pewność, że nie jestem odłączona od Ciebie? O biedne moje życie, że musisz żyć w takiej niepewności, nie mogąc mieć bezpieczeństwa w rzeczy tak nieskończenie ważnej! Któż by ciebie mógł pragnąć, kiedy jedyny pożytek, jakiego po tobie spodziewać się można, to jest pełnienie we wszystkim woli Bożej, tak jest niepewny i tak zagrożony?

 

Rozdział I



O nędzy życia ziemskiego. – Ciężkie staje się jej życie, bo odłącza ją od widzenia Boga. – Chce służyć Bogu jak najlepiej, ale wszystko jej przeszkadza w tej służbie i miłości. – Żali się więc Bogu ukrytemu w jej duszy.

1. O życie, życie! Jak możesz trwać, zostając z dala od Życia twego? Czym, w takim osamotnieniu, pustkę twoją zapełnisz? Co poczniesz, kiedy wszystkie sprawy twoje pełne są niedoskonałości i niedostatków? Kto cię pocieszy, duszo moja, miotana nawałnościami tego burzliwego morza? Płaczę nad sobą a bardziej jeszcze płaczę nad tym czasem, kiedy żyłam, nie płacząc nad sobą. O Panie! Jakże słodkie są drogi Twoje! Lecz kto może chodzić nimi bez bojaźni? Boję się żyć bez służenia Tobie – a kiedy chcę Ci służyć, niczego w tej służbie mojej nie znajduję, co by mię zadowoliło, niczego, czym bym się choć w cząstce wypłaciła z tego, com Tobie winna. Pragnęłabym, zdaje mi się, całą istnością moją oddać się Twej służbie, a gdy dobrze się przypatrzę nędzy mojej – widzę, że nic nie zdołam uczynić dobrego, jeno to, co Ty mi dasz.

2. O Boże mój. Miłosierdzie moje! Co uczynię, abym się nie pozbyła tych wielkich rzeczy, które Ty czynisz ze mną? Twoje sprawy święte są i sprawiedliwe, cena ich jest nad wszelką cenę i mądrość ich nad wszelką mądrość – boś Ty sam, Panie, nieskończona Mądrość! Gdy umysł mój rozważa dziwy Twoje, wola się żali, bo chciałaby być wolną od wszelkiej przeszkody, aby mogła swobodnie miłować Ciebie. Ale umysł, wśród niedostępnych jemu Twoich wielmożności, nie zdoła dosięgnąć Ciebie, aby Cię poznał takim, jakim jesteś. Serce zaś, choć wielkim pożądaniem pożąda, cieszyć się Tobą nie może, bo zatrzymane jest w tym dusznym więzieniu ciała śmiertelnego. Wszystko więc biedną duszę krępuje, wszystko staje się na przeszkodzie jej miłości. Znalazłam jednak pewną pomoc w rozpamiętywaniu Twojej boskiej wielkości, w której jaśniej widzę moje nieprzeliczone nędze.

3. Na co to mówię, Boże mój? Komu się żalę? Kto mię usłyszy, jeśli nie Ty, Ojcze i Stwórco mój? Na cóż więc potrzebne moje słowa, kiedy Ty bez słów znasz mój ból. Ty o Boże, którego tak jasno widzę mieszkającego w moim wnętrzu? Taki to zawsze mój nierozum! Lecz, ach, mój Boże! Skąd mogę mieć tę pewność, że nie jestem odłączona od Ciebie? O biedne moje życie, że musisz żyć w takiej niepewności, nie mogąc mieć bezpieczeństwa w rzeczy tak nieskończenie ważnej! Któż by ciebie mógł pragnąć, kiedy jedyny pożytek, jakiego po tobie spodziewać się można, to jest pełnienie we wszystkim woli Bożej, tak jest niepewny i tak zagrożony?