WPROWADZENIE DO NASTĘPNEJ STROFY
1. Wielka jest moc i stanowczość miłości, kiedy samego Boga chwyta i wiąże. Szczęśliwa dusza miłująca, gdyż samego Boga ma więźniem oddanym na wszystko, czego by pragnęła, ponieważ jest On taki, że jeśli odnosić się do Niego z miłością i dobrocią, wszystko z Nim uczynić można. Innym zaś sposobem nie ma słów ani mocy na Niego, chociażby były najszczytniejsze. Przez miłość zaś jednym włosem można Go związać.
I tutaj dusza poznaje, że bez jej zasług udzielił jej tych wielkich łask i podniósł ją do tak wzniosłej miłości, obdarzając ją bogactwem darów i cnót. Wszystko to odnosi do Niego i mówi w następnej strofie:
Gdy mnie swym wzrokiem ogarniałeś,
Zostawiłeś w mej duszy Twych oczu odblaski,
I przez to we mnie tak się rozkochałeś!
A mym źrenicom dano wzniosłe łaski,
Że mogę podziwiać piękności Twej brzaski.
OBJAŚNIENIE
2. Właściwością miłości doskonałej jest nie szukać dla siebie niczego, nie przypisywać sobie niczego, lecz wszystko Umiłowanemu. Jeżeli tak jest w miłości ziemskiej, o ileż bardziej w miłości Bożej, gdzie tego rozum wymaga. O ile więc w poprzednich dwóch strofach oblubienica jeszcze sobie coś przypisuje, gdyż mówi, że będzie splatała wieńce wraz z Oblubieńcom i wiązała je swym włosem, co jest dziełem niemałej wagi i wartości, to teraz postępuje inaczej. I gdy potem wyznawała i szczyciła się, że Oblubieniec został ujęty jej włosem i zraniony jej okiem, w czym wydaje się, że przypisuje sobie wielką zasługę, chce teraz w tej strofie wyjaśnić swą myśl i rozproszyć niebezpieczeństwo nieporozumienia. W trosce i obawie, by nie przyznano jej jakiejś wartości i zasługi, a tym samym, by się nie przypisywało Bogu mniej, niż Mu się należy i niż ona pragnie, wszystko przypisuje Bogu i równocześnie dzięki Mu składa, że to, iż dał się ująć włosem jej miłości i zranić okiem jej wiary, było Jego łaską, iż spojrzał na nią z miłością. Tym spojrzeniem uczynił ją wdzięczną i miłą Sobie samemu. Dla tej też łaski i wartości, jaką od Niego otrzymała, zasłużyła na Jego miłość i stała się zdolną sama w sobie mile uwielbiać swego Umiłowanego i pełnić uczynki godne Jego łaski i miłości. Następuje wiersz:
Gdy mnie swym okiem ogarniałeś,
3. ma się rozumieć – z afektem miłości – bo jak mówiliśmy, spojrzenie Boże, to miłość Boża – i
Zostawiłeś w mej duszy Twych oczu odblaski.
4. Przez oczy Oblubieńca rozumie tu dusza Jego miłosierną Boskość, która skłaniając się ku duszy z miłosierdziem, wpaja i wlewa w nią swą miłość i łaskę, przez które ją przyozdabia i tak podnosi, że czyni ją uczestniczką samej Boskości (por. 2 P 1,4). Na widok tej godności i wzniosłości, do jakiej ją Bóg podniósł, mówi:
I przez to we mnie tak się rozkochałeś!
5. Rozkochać się w kimś, to znaczy kochać bardzo, czyli więcej niż kochać przeciętnie, kochać jakby w dwójnasób, a to z dwóch powodów albo przyczyn. W tym wierszu podaje dusza dwa powody albo dwie przyczyny, dla których Bóg ją kocha. Nie tylko bowiem Bóg ją kocha ujęty jej włosem, lecz rozkochał się w niej zraniony jej okiem. Przyczyna, dla której rozkochał się w niej tak mocno, odsłania w tym wierszu, a było nią to, że On zechciał spojrzeniem przydać jej łaski, aby ją sobie przyjemną uczynić, dając jej miłość dla włosa i kształtując swą miłością wiarę jej oka. I dlatego mówi: przez to we mnie się rozkochałeś.
Bóg bowiem, udzielając duszy swej łaski, czyni ją tym samym godną i zdolną do przyjęcia Jego miłości. Jest to więc tak, jakby mówiła: ponieważ udzieliłeś mi Twych łask, które są darami godnymi Twej miłości, przez to we mnie się rozkochałeś, to znaczy, udzielasz mi przez to coraz więcej łask. Wyraża to i św. Jan: daje “łaskę za łaskę”, której udzielił (J 1,16), czyli udziela coraz to więcej łaski. Bez Jego bowiem łaski nie można na Jego łaskę zasłużyć.
6. Dla należytego zrozumienia tych spraw należy wiedzieć, że Bóg jak nie kocha niczego poza sobą, tak samo również kocha wszystko nie inaczej, jak samego siebie. Wszystko bowiem kocha dla siebie, zaś miłość ma rację celu. Bóg więc nie kocha stworzeń dla nich samych, tylko dla siebie. Gdy więc kocha duszę, tym samym wprowadza ją niejako w siebie, równa jaz sobą, czyli kocha jaw sobie samym tą samą miłością, jaką kocha siebie. Dlatego dusza w każdym czynie, jako że spełnia go w Bogu, zasługuje na miłość Boga. Postawiona bowiem w takiej wzniosłości i łasce, w każdym czynie wysługuje samego Boga. I dlatego mówi:
A mym źrenicom dano wzniosie łaski.
7. Znaczy to, że w tym zaszczycie i łasce, jakiej mi udzieliły oczy Twego miłosierdzia, gdy na mnie spoglądałeś czyniąc mnie sobie przyjemną i godną Twego spojrzenia, zasługiwały
Że mogę podziwiać piękności Twej brzaski.
8. Czyli innymi słowy, władze mojej duszy, o Oblubieńcze mój, będące oczyma, którymi mogę Cię widzieć, zasłużyły wznieść się do oglądania Ciebie. Przedtem zaś w nędzy swego przyziemnego działania i uzdolnienia naturalnego były słabe i niskie. Spojrzenie duszy na Boga oznacza to samo, co spełnienie czynów w Jego łasce. Zasłużyły więc władze duszy na to uwielbienie Boga, ponieważ uwielbiały swego Boga w łasce, w której wszelki czyn jest zasługujący. Oświecone i podniesione przez łaskę Boga i Jego dobroć, uwielbiają w Nim to, co już widzą, a czego przedtem dla swej ślepoty i niskości nie mogły dostrzec.
I cóż te oczy już widziały? Widziały wzniosłość cnót, obfitość słodyczy, nieskończoną dobroć, miłość i miłosierdzie Boga, niezliczone dobrodziejstwa, jakie od Niego otrzymała dusza – tak teraz, będąc bardzo zbliżona do Boga, jak przedtem, gdy nie była. Wysłużyły sobie oczy duszy, że mogą to wszystko już oglądać z zasługą. Są bowiem już miłe i przyjemne Oblubieńcowi. Poprzednio nie tylko nie mogły tego widzieć i uwielbiać, ale nawet nie miały należytego pojęcia o tym wszystkim. Wielka jest bowiem ociężałość i ślepota duszy pozbawionej Jego łaski.
9. Wiele byłoby tu do powiedzenia i ubolewania, gdy widzi się, jak daleka jest dusza od tego, co czynić powinna, gdy nie jest oświecona Bożą miłością. Zamiast bowiem, jak powinna, poznawać te i inne niezliczone łaski, tak doczesne jak i duchowe, które od Boga odebrała i na każdym kroku odbiera, uwielbiać Go za nie i służyć Mu nieustannie ze wszystkich sił, nie tylko tego nie czyni, lecz nawet nie zasługuje na poznanie i oglądanie tego, ani na zdanie sobie z tego sprawy, bo aż dotąd dochodzi nędza tych, którzy żyją, lub by rzec lepiej, umarli są w grzechu.
WPROWADZENIE DO NASTĘPNEJ STROFY
1. Wielka jest moc i stanowczość miłości, kiedy samego Boga chwyta i wiąże. Szczęśliwa dusza miłująca, gdyż samego Boga ma więźniem oddanym na wszystko, czego by pragnęła, ponieważ jest On taki, że jeśli odnosić się do Niego z miłością i dobrocią, wszystko z Nim uczynić można. Innym zaś sposobem nie ma słów ani mocy na Niego, chociażby były najszczytniejsze. Przez miłość zaś jednym włosem można Go związać.
I tutaj dusza poznaje, że bez jej zasług udzielił jej tych wielkich łask i podniósł ją do tak wzniosłej miłości, obdarzając ją bogactwem darów i cnót. Wszystko to odnosi do Niego i mówi w następnej strofie:
Gdy mnie swym wzrokiem ogarniałeś,
Zostawiłeś w mej duszy Twych oczu odblaski,
I przez to we mnie tak się rozkochałeś!
A mym źrenicom dano wzniosłe łaski,
Że mogę podziwiać piękności Twej brzaski.
OBJAŚNIENIE
2. Właściwością miłości doskonałej jest nie szukać dla siebie niczego, nie przypisywać sobie niczego, lecz wszystko Umiłowanemu. Jeżeli tak jest w miłości ziemskiej, o ileż bardziej w miłości Bożej, gdzie tego rozum wymaga. O ile więc w poprzednich dwóch strofach oblubienica jeszcze sobie coś przypisuje, gdyż mówi, że będzie splatała wieńce wraz z Oblubieńcom i wiązała je swym włosem, co jest dziełem niemałej wagi i wartości, to teraz postępuje inaczej. I gdy potem wyznawała i szczyciła się, że Oblubieniec został ujęty jej włosem i zraniony jej okiem, w czym wydaje się, że przypisuje sobie wielką zasługę, chce teraz w tej strofie wyjaśnić swą myśl i rozproszyć niebezpieczeństwo nieporozumienia. W trosce i obawie, by nie przyznano jej jakiejś wartości i zasługi, a tym samym, by się nie przypisywało Bogu mniej, niż Mu się należy i niż ona pragnie, wszystko przypisuje Bogu i równocześnie dzięki Mu składa, że to, iż dał się ująć włosem jej miłości i zranić okiem jej wiary, było Jego łaską, iż spojrzał na nią z miłością. Tym spojrzeniem uczynił ją wdzięczną i miłą Sobie samemu. Dla tej też łaski i wartości, jaką od Niego otrzymała, zasłużyła na Jego miłość i stała się zdolną sama w sobie mile uwielbiać swego Umiłowanego i pełnić uczynki godne Jego łaski i miłości. Następuje wiersz:
Gdy mnie swym okiem ogarniałeś,
3. ma się rozumieć – z afektem miłości – bo jak mówiliśmy, spojrzenie Boże, to miłość Boża – i
Zostawiłeś w mej duszy Twych oczu odblaski.
4. Przez oczy Oblubieńca rozumie tu dusza Jego miłosierną Boskość, która skłaniając się ku duszy z miłosierdziem, wpaja i wlewa w nią swą miłość i łaskę, przez które ją przyozdabia i tak podnosi, że czyni ją uczestniczką samej Boskości (por. 2 P 1,4). Na widok tej godności i wzniosłości, do jakiej ją Bóg podniósł, mówi:
I przez to we mnie tak się rozkochałeś!
5. Rozkochać się w kimś, to znaczy kochać bardzo, czyli więcej niż kochać przeciętnie, kochać jakby w dwójnasób, a to z dwóch powodów albo przyczyn. W tym wierszu podaje dusza dwa powody albo dwie przyczyny, dla których Bóg ją kocha. Nie tylko bowiem Bóg ją kocha ujęty jej włosem, lecz rozkochał się w niej zraniony jej okiem. Przyczyna, dla której rozkochał się w niej tak mocno, odsłania w tym wierszu, a było nią to, że On zechciał spojrzeniem przydać jej łaski, aby ją sobie przyjemną uczynić, dając jej miłość dla włosa i kształtując swą miłością wiarę jej oka. I dlatego mówi: przez to we mnie się rozkochałeś.
Bóg bowiem, udzielając duszy swej łaski, czyni ją tym samym godną i zdolną do przyjęcia Jego miłości. Jest to więc tak, jakby mówiła: ponieważ udzieliłeś mi Twych łask, które są darami godnymi Twej miłości, przez to we mnie się rozkochałeś, to znaczy, udzielasz mi przez to coraz więcej łask. Wyraża to i św. Jan: daje “łaskę za łaskę”, której udzielił (J 1,16), czyli udziela coraz to więcej łaski. Bez Jego bowiem łaski nie można na Jego łaskę zasłużyć.
6. Dla należytego zrozumienia tych spraw należy wiedzieć, że Bóg jak nie kocha niczego poza sobą, tak samo również kocha wszystko nie inaczej, jak samego siebie. Wszystko bowiem kocha dla siebie, zaś miłość ma rację celu. Bóg więc nie kocha stworzeń dla nich samych, tylko dla siebie. Gdy więc kocha duszę, tym samym wprowadza ją niejako w siebie, równa jaz sobą, czyli kocha jaw sobie samym tą samą miłością, jaką kocha siebie. Dlatego dusza w każdym czynie, jako że spełnia go w Bogu, zasługuje na miłość Boga. Postawiona bowiem w takiej wzniosłości i łasce, w każdym czynie wysługuje samego Boga. I dlatego mówi:
A mym źrenicom dano wzniosie łaski.
7. Znaczy to, że w tym zaszczycie i łasce, jakiej mi udzieliły oczy Twego miłosierdzia, gdy na mnie spoglądałeś czyniąc mnie sobie przyjemną i godną Twego spojrzenia, zasługiwały
Że mogę podziwiać piękności Twej brzaski.
8. Czyli innymi słowy, władze mojej duszy, o Oblubieńcze mój, będące oczyma, którymi mogę Cię widzieć, zasłużyły wznieść się do oglądania Ciebie. Przedtem zaś w nędzy swego przyziemnego działania i uzdolnienia naturalnego były słabe i niskie. Spojrzenie duszy na Boga oznacza to samo, co spełnienie czynów w Jego łasce. Zasłużyły więc władze duszy na to uwielbienie Boga, ponieważ uwielbiały swego Boga w łasce, w której wszelki czyn jest zasługujący. Oświecone i podniesione przez łaskę Boga i Jego dobroć, uwielbiają w Nim to, co już widzą, a czego przedtem dla swej ślepoty i niskości nie mogły dostrzec.
I cóż te oczy już widziały? Widziały wzniosłość cnót, obfitość słodyczy, nieskończoną dobroć, miłość i miłosierdzie Boga, niezliczone dobrodziejstwa, jakie od Niego otrzymała dusza – tak teraz, będąc bardzo zbliżona do Boga, jak przedtem, gdy nie była. Wysłużyły sobie oczy duszy, że mogą to wszystko już oglądać z zasługą. Są bowiem już miłe i przyjemne Oblubieńcowi. Poprzednio nie tylko nie mogły tego widzieć i uwielbiać, ale nawet nie miały należytego pojęcia o tym wszystkim. Wielka jest bowiem ociężałość i ślepota duszy pozbawionej Jego łaski.
9. Wiele byłoby tu do powiedzenia i ubolewania, gdy widzi się, jak daleka jest dusza od tego, co czynić powinna, gdy nie jest oświecona Bożą miłością. Zamiast bowiem, jak powinna, poznawać te i inne niezliczone łaski, tak doczesne jak i duchowe, które od Boga odebrała i na każdym kroku odbiera, uwielbiać Go za nie i służyć Mu nieustannie ze wszystkich sił, nie tylko tego nie czyni, lecz nawet nie zasługuje na poznanie i oglądanie tego, ani na zdanie sobie z tego sprawy, bo aż dotąd dochodzi nędza tych, którzy żyją, lub by rzec lepiej, umarli są w grzechu.