Pieśń duchowa - Strona 35 z 42 - Dumanie.pl - blog osobisty | o. Mariusz Wójtowicz OCD

Pieśń duchowa

 

STROFA XXXIII



WPROWADZENIE DO NASTĘPNEJ STROFY

1. Dla głębszego zrozumienia tego, cośmy mówili i o czym mówić będziemy, należy wiedzieć, że spojrzenie Boże sprawia w duszy cztery dobra: oczyszcza ją, ozdabia, wzbogaca i oświeca. Podobnie jak słońce, kiedy zsyła swe promienie, osusza, rozgrzewa, ozdabia i oświeca.

Odkąd Pan Bóg złożył w duszy te trzy ostatnie dobra, jako że przez nie staje się dusza tak przyjemna Bogu, już nie pamięta zupełnie jej brzydoty i grzechów, które ją przedtem plamiły, jak to mówi przez Ezechiela (18,22). Gdy dusza raz opuściła grzech czy brud, Bóg nie wypomina go już więcej ani nie umniejsza swej łaski. Nie sądzi bowiem dwa razy za jedno (Nah 1,9).

Chociaż Jednak Bóg zapomina o złości i grzechu, przebaczywszy je raz, nie powinna dusza dlatego zapominać o swych dawnych grzechach. Mówi bowiem Mędrzec: “Za odpuszczony grzech nie bądź bez bojaźni (Syr 5,5). A to dla trzech powodów: po pierwsze, aby mieć zawsze okazję do nieufności względem siebie; po drugie, aby mieć zawsze za co dziękować; po trzecie, aby to służyło do większego zaufania, aby więcej otrzymać; jeśli bowiem będąc w grzechu otrzymała od Boga tak wielkie dobro, o ileż większych łask może się spodziewać będąc w miłości i wolna od grzechu?

2. Mając w pamięci te wszystkie otrzymane łaski miłosierdzia i widząc się umieszczoną z tak wielką godnością blisko Oblubieńca, raduje się niezmiernie z rozkoszą, wdzięcznością i miłością, którą jeszcze powiększa wspomnienie na ów nędzny i niski stan, w jakim przedtem przebywała. Wtedy bowiem nie tylko nie zasługiwała, aby Bóg na nią spojrzał, lecz nie była godna wezwać Jego świętego Imienia, jak On sam mówi przez Dawida (Ps 15, 4). Widzi więc jasno, że ze swej strony niczym nie zasłużyła, by Bóg na nią spojrzał i obdarowywał ją, lecz że wszystko zawdzięcza Bogu, Jego wspaniałomyślności i łaskawości. Przypisując więc sobie całą tę nędzę, do Umiłowanego odnosi wszystkie dobra, jakie posiada, wiedząc, że one wysługują jej to, na co nie zasługiwała. Nabiera przeto odwagi i ufności, by prosić Go o dalsze zjednoczenie duchowe, w którym by się pomnożyły jej łaski. Wszystko to tłumaczy w następnej strofie:

O nie chciej mną pogardzać,
Choć twarz moja od żaru śniada słonecznego,
Już możesz zwrócić wzrok Twój na mnie,
Bo gdyś mnie objął w blask spojrzenia Twego,
Okryłeś mnie wdziękami piękna czarownego.

OBJAŚNIENIE

3. Widząc łaski i dary, jakie otrzymała od swego Umiłowanego, oblubienica nabiera odwagi i poczucia swej wartości. Wie bowiem, że są to dary Umiłowanego i one dodają jej wartości, chociaż sama z siebie niczym jest, nic nie warta i na nic nie zasługuje. W tej ufności zwraca się do Umiłowanego i prosi Go, by już nie lekceważył jej i nie gardził nią, bo jeśli przedtem na to nie zasługiwała dla swej brzydoty, dla swych win i nędzy naturalnej, to gdy On spojrzał na nią raz, podniósł ją swą łaską i odział swą pięknością, może już słusznie na nią spojrzeć po raz drugi i więcej, powiększając jej łaski i piękność. Ma już bowiem i powód, i wystarczającą przyczynę do tego, skoro wejrzał na nią i wtedy, kiedy nie zasługiwała na to i nie miała warunków po temu.

O, nie chciej mną pogardzać.

4. Nie mówi tego taka dusza, iżby pragnęła, by ją uważano za coś, ponieważ przeciwnie, u duszy, która naprawdę kocha Boga, pogarda i nagany są w wielkiej cenie i przyczyną radości. Wie również dobrze, że sama ze siebie nie zasługuje na nic innego, lecz tylko przez łaski i dary, jakie otrzymuje od Boga. Wyraża to w następnym wierszu, mówiąc:

Choć twarz moja od żaru śniada słonecznego.

5. Znaczy to, że jeżeli przedtem, zanim spojrzałeś na mnie, łaskawie znalazłeś we mnie brzydotę i czarność win, i niedoskonałość, i niskość naturalnego stanu,

Już możesz zwrócić Twój wzrok na mnie,
Bo gdyś mnie objął w blask spojrzenia Twego.

6. Gdy na mnie spojrzałeś, obmyłeś mnie z czarnej i wstrętnej barwy grzechu, w której nieprzyjemnie było mnie oglądać. Teraz, gdyś mi dal po raz pierwszy laskę, możesz już życzliwie patrzeć na mnie, tzn. już teraz mogę i zasługuję na to, by być oglądaną, otrzymując więcej łaski z Twych oczu. Albowiem przez ich spojrzenie, za pierwszym razem nie tylko obmyłeś mnie z czerni grzechowej, lecz uczyniłeś mnie nadto godną Twego widoku, ponieważ Twoim spojrzeniem miłosnym

Okryłeś mię, wdziękami piękna czarownego.

7. To wszystko, cośmy mówili w poprzednich dwóch wierszach, tłumaczy nam lepiej słowa Ewangelii św. Jana, że Bóg daje “łaskę za łaskę” (J 1,16). Gdy bowiem Bóg widzi duszę przyozdobioną łaską, czuje się przynaglony udzielać jej jeszcze więcej swej łaski, gdyż przebywa w tej duszy z wielkim swym zadowoleniem. Wiedząc o tym, Mojżesz błagał Boga o więcej łaski. A chcąc Go zniewolić przez tę, jaką już od Niego otrzymał, modlił się do Boga, mówiąc: “Mówisz, że mnie znasz po imieniu i że znalazłem łaskę przed Tobą. Jeślim tedy znalazł łaskę przed obliczem Twoim, pokaż mi twarz Twoją, ażebym Cię poznał i znalazł łaskę przed oczyma Twymi” (Wj 33, 12-13).

Przez tę łaskę zostaje dusza wywyższona, uczczona i ozdobiona przed Bogiem, tym samym więc On ją miłuje niezrównanie. Bo jeśli przedtem, zanim była w lasce, Bóg kochał ją jedynie dla siebie, teraz, gdy już jest w Jego łasce, kocha ją nie tylko dla siebie, lecz także i dla niej. Rozmiłowany w jej piękności, czy to za pośrednictwem jej skutków i czynów, czy też bezpośrednio, zawsze udziela jej coraz więcej miłości i łaski, jak bowiem coraz więcej ją uwielbia i wywyższa, coraz bardziej zostaje przez nią ujęty i w niej się rozmiłowuje.

Daje to poznać sam Bóg, gdy rozmawiając ze swym przyjacielem Jakubem, mówi przez Izajasza: “Odkąd się stałeś czcigodnym i chwalebnym w oczach moich, jam cię umiłował” (43, 4). Czyli innymi słowy: od chwili, kiedy moje oczy swym spojrzeniem obdarzyły cię łaską, przez którą stałeś się godnym czci i chwalebnym, zasłużyłeś na więcej łaski i dobrodziejstw moich. Jeśli bowiem Bóg kogoś więcej kocha, udziela mu więcej łask.

To samo wyraża oblubienica w Pieśni nad pieśniami, gdy mówi do innych dusz: “Czarna jestem, ale piękna, córki jerozolimskie. Przeto mnie umiłował król i wprowadził do komnaty swojej” (1,4). Znaczy to: o dusze, które nie macie i nie znacie tych łask, nie dziwcie się, że Król niebieski dał mi je w takiej obfitości, iż wprowadził mnie w głębię swej miłości. Bo chociaż sama ze siebie czarna jestem, tak we mnie utkwił swoje oczy po pierwszym spojrzeniu, że nie zadowolił się tym, dopóki mnie sobie nie poślubił i wprowadził do wewnętrznego łoża swej miłości.

8. Któż może wypowiedzieć, jak uwielmożnia Bóg duszę, którą miłuje? Trudno to wyrazić, nawet wyobrazić sobie. Czyni to bowiem z hojnością iście boską, aby pokazać, kim jest On sam. Wyjaśnia nieco sposób Jego postępowania to, iż daje więcej temu, kto więcej posiada. A Jego hojność wzrasta w miarę łaski, jaką dusza miała. Daje to sam poznać w Ewangelii, gdy mówi: “Kto ma, temu będzie więcej dane, tak że obfitować będzie, a temu, kto nie ma, i to co ma, będzie odjęte” (Mt 13,12).

Stąd można wnosić, że najlepsze i największe dobra domu swojego, to jest Kościoła, czy to walczącego czy triumfującego, gromadzi Bóg w tym, kto jest Jego największym przyjacielem. I przez te łaski wynosi go i zaszczyca, podobnie jak jedno wielkie światło pochłania wszystkie inne mniejsze światła. Daje to Bóg zrozumieć w wyżej wspomnianych słowach Izajasza, w sensie duchowym, gdy mówi do Jakuba: “Bo ja jestem Pan, Bóg twój, Święty Izraelów, Zbawiciel twój; dałem Egipt za okup twój, Etiopię i Sabę za ciebie… i dam ludzi za ciebie i narody za duszę twoją” (43,3-4).

9. Możesz więc, Boże mój, patrzeć na moją duszę i cenić ją, ponieważ Twoim spojrzeniem składasz w niej skarby i dary, jakie sam cenisz i kochasz. I przez to zasługuje na to, byś nie jeden raz, ale często na nią spoglądał, odkąd na nią wejrzałeś. Mówi bowiem Duch Święty w Księdze Estery: “Tej czci godzien jest ten, którego król będzie chciał uczcić” (6, 11).

 

STROFA XXXIII



WPROWADZENIE DO NASTĘPNEJ STROFY

1. Dla głębszego zrozumienia tego, cośmy mówili i o czym mówić będziemy, należy wiedzieć, że spojrzenie Boże sprawia w duszy cztery dobra: oczyszcza ją, ozdabia, wzbogaca i oświeca. Podobnie jak słońce, kiedy zsyła swe promienie, osusza, rozgrzewa, ozdabia i oświeca.

Odkąd Pan Bóg złożył w duszy te trzy ostatnie dobra, jako że przez nie staje się dusza tak przyjemna Bogu, już nie pamięta zupełnie jej brzydoty i grzechów, które ją przedtem plamiły, jak to mówi przez Ezechiela (18,22). Gdy dusza raz opuściła grzech czy brud, Bóg nie wypomina go już więcej ani nie umniejsza swej łaski. Nie sądzi bowiem dwa razy za jedno (Nah 1,9).

Chociaż Jednak Bóg zapomina o złości i grzechu, przebaczywszy je raz, nie powinna dusza dlatego zapominać o swych dawnych grzechach. Mówi bowiem Mędrzec: “Za odpuszczony grzech nie bądź bez bojaźni (Syr 5,5). A to dla trzech powodów: po pierwsze, aby mieć zawsze okazję do nieufności względem siebie; po drugie, aby mieć zawsze za co dziękować; po trzecie, aby to służyło do większego zaufania, aby więcej otrzymać; jeśli bowiem będąc w grzechu otrzymała od Boga tak wielkie dobro, o ileż większych łask może się spodziewać będąc w miłości i wolna od grzechu?

2. Mając w pamięci te wszystkie otrzymane łaski miłosierdzia i widząc się umieszczoną z tak wielką godnością blisko Oblubieńca, raduje się niezmiernie z rozkoszą, wdzięcznością i miłością, którą jeszcze powiększa wspomnienie na ów nędzny i niski stan, w jakim przedtem przebywała. Wtedy bowiem nie tylko nie zasługiwała, aby Bóg na nią spojrzał, lecz nie była godna wezwać Jego świętego Imienia, jak On sam mówi przez Dawida (Ps 15, 4). Widzi więc jasno, że ze swej strony niczym nie zasłużyła, by Bóg na nią spojrzał i obdarowywał ją, lecz że wszystko zawdzięcza Bogu, Jego wspaniałomyślności i łaskawości. Przypisując więc sobie całą tę nędzę, do Umiłowanego odnosi wszystkie dobra, jakie posiada, wiedząc, że one wysługują jej to, na co nie zasługiwała. Nabiera przeto odwagi i ufności, by prosić Go o dalsze zjednoczenie duchowe, w którym by się pomnożyły jej łaski. Wszystko to tłumaczy w następnej strofie:

O nie chciej mną pogardzać,
Choć twarz moja od żaru śniada słonecznego,
Już możesz zwrócić wzrok Twój na mnie,
Bo gdyś mnie objął w blask spojrzenia Twego,
Okryłeś mnie wdziękami piękna czarownego.

OBJAŚNIENIE

3. Widząc łaski i dary, jakie otrzymała od swego Umiłowanego, oblubienica nabiera odwagi i poczucia swej wartości. Wie bowiem, że są to dary Umiłowanego i one dodają jej wartości, chociaż sama z siebie niczym jest, nic nie warta i na nic nie zasługuje. W tej ufności zwraca się do Umiłowanego i prosi Go, by już nie lekceważył jej i nie gardził nią, bo jeśli przedtem na to nie zasługiwała dla swej brzydoty, dla swych win i nędzy naturalnej, to gdy On spojrzał na nią raz, podniósł ją swą łaską i odział swą pięknością, może już słusznie na nią spojrzeć po raz drugi i więcej, powiększając jej łaski i piękność. Ma już bowiem i powód, i wystarczającą przyczynę do tego, skoro wejrzał na nią i wtedy, kiedy nie zasługiwała na to i nie miała warunków po temu.

O, nie chciej mną pogardzać.

4. Nie mówi tego taka dusza, iżby pragnęła, by ją uważano za coś, ponieważ przeciwnie, u duszy, która naprawdę kocha Boga, pogarda i nagany są w wielkiej cenie i przyczyną radości. Wie również dobrze, że sama ze siebie nie zasługuje na nic innego, lecz tylko przez łaski i dary, jakie otrzymuje od Boga. Wyraża to w następnym wierszu, mówiąc:

Choć twarz moja od żaru śniada słonecznego.

5. Znaczy to, że jeżeli przedtem, zanim spojrzałeś na mnie, łaskawie znalazłeś we mnie brzydotę i czarność win, i niedoskonałość, i niskość naturalnego stanu,

Już możesz zwrócić Twój wzrok na mnie,
Bo gdyś mnie objął w blask spojrzenia Twego.

6. Gdy na mnie spojrzałeś, obmyłeś mnie z czarnej i wstrętnej barwy grzechu, w której nieprzyjemnie było mnie oglądać. Teraz, gdyś mi dal po raz pierwszy laskę, możesz już życzliwie patrzeć na mnie, tzn. już teraz mogę i zasługuję na to, by być oglądaną, otrzymując więcej łaski z Twych oczu. Albowiem przez ich spojrzenie, za pierwszym razem nie tylko obmyłeś mnie z czerni grzechowej, lecz uczyniłeś mnie nadto godną Twego widoku, ponieważ Twoim spojrzeniem miłosnym

Okryłeś mię, wdziękami piękna czarownego.

7. To wszystko, cośmy mówili w poprzednich dwóch wierszach, tłumaczy nam lepiej słowa Ewangelii św. Jana, że Bóg daje “łaskę za łaskę” (J 1,16). Gdy bowiem Bóg widzi duszę przyozdobioną łaską, czuje się przynaglony udzielać jej jeszcze więcej swej łaski, gdyż przebywa w tej duszy z wielkim swym zadowoleniem. Wiedząc o tym, Mojżesz błagał Boga o więcej łaski. A chcąc Go zniewolić przez tę, jaką już od Niego otrzymał, modlił się do Boga, mówiąc: “Mówisz, że mnie znasz po imieniu i że znalazłem łaskę przed Tobą. Jeślim tedy znalazł łaskę przed obliczem Twoim, pokaż mi twarz Twoją, ażebym Cię poznał i znalazł łaskę przed oczyma Twymi” (Wj 33, 12-13).

Przez tę łaskę zostaje dusza wywyższona, uczczona i ozdobiona przed Bogiem, tym samym więc On ją miłuje niezrównanie. Bo jeśli przedtem, zanim była w lasce, Bóg kochał ją jedynie dla siebie, teraz, gdy już jest w Jego łasce, kocha ją nie tylko dla siebie, lecz także i dla niej. Rozmiłowany w jej piękności, czy to za pośrednictwem jej skutków i czynów, czy też bezpośrednio, zawsze udziela jej coraz więcej miłości i łaski, jak bowiem coraz więcej ją uwielbia i wywyższa, coraz bardziej zostaje przez nią ujęty i w niej się rozmiłowuje.

Daje to poznać sam Bóg, gdy rozmawiając ze swym przyjacielem Jakubem, mówi przez Izajasza: “Odkąd się stałeś czcigodnym i chwalebnym w oczach moich, jam cię umiłował” (43, 4). Czyli innymi słowy: od chwili, kiedy moje oczy swym spojrzeniem obdarzyły cię łaską, przez którą stałeś się godnym czci i chwalebnym, zasłużyłeś na więcej łaski i dobrodziejstw moich. Jeśli bowiem Bóg kogoś więcej kocha, udziela mu więcej łask.

To samo wyraża oblubienica w Pieśni nad pieśniami, gdy mówi do innych dusz: “Czarna jestem, ale piękna, córki jerozolimskie. Przeto mnie umiłował król i wprowadził do komnaty swojej” (1,4). Znaczy to: o dusze, które nie macie i nie znacie tych łask, nie dziwcie się, że Król niebieski dał mi je w takiej obfitości, iż wprowadził mnie w głębię swej miłości. Bo chociaż sama ze siebie czarna jestem, tak we mnie utkwił swoje oczy po pierwszym spojrzeniu, że nie zadowolił się tym, dopóki mnie sobie nie poślubił i wprowadził do wewnętrznego łoża swej miłości.

8. Któż może wypowiedzieć, jak uwielmożnia Bóg duszę, którą miłuje? Trudno to wyrazić, nawet wyobrazić sobie. Czyni to bowiem z hojnością iście boską, aby pokazać, kim jest On sam. Wyjaśnia nieco sposób Jego postępowania to, iż daje więcej temu, kto więcej posiada. A Jego hojność wzrasta w miarę łaski, jaką dusza miała. Daje to sam poznać w Ewangelii, gdy mówi: “Kto ma, temu będzie więcej dane, tak że obfitować będzie, a temu, kto nie ma, i to co ma, będzie odjęte” (Mt 13,12).

Stąd można wnosić, że najlepsze i największe dobra domu swojego, to jest Kościoła, czy to walczącego czy triumfującego, gromadzi Bóg w tym, kto jest Jego największym przyjacielem. I przez te łaski wynosi go i zaszczyca, podobnie jak jedno wielkie światło pochłania wszystkie inne mniejsze światła. Daje to Bóg zrozumieć w wyżej wspomnianych słowach Izajasza, w sensie duchowym, gdy mówi do Jakuba: “Bo ja jestem Pan, Bóg twój, Święty Izraelów, Zbawiciel twój; dałem Egipt za okup twój, Etiopię i Sabę za ciebie… i dam ludzi za ciebie i narody za duszę twoją” (43,3-4).

9. Możesz więc, Boże mój, patrzeć na moją duszę i cenić ją, ponieważ Twoim spojrzeniem składasz w niej skarby i dary, jakie sam cenisz i kochasz. I przez to zasługuje na to, byś nie jeden raz, ale często na nią spoglądał, odkąd na nią wejrzałeś. Mówi bowiem Duch Święty w Księdze Estery: “Tej czci godzien jest ten, którego król będzie chciał uczcić” (6, 11).