Pieśń duchowa - Strona 28 z 42 - Dumanie.pl - blog osobisty | o. Mariusz Wójtowicz OCD

Pieśń duchowa

 

STROFA XXVI



WPROWADZENIE DO NASTĘPNEJ STROFY

1. Zrozumiejmy więc szczęśliwość duszy w tym kwitnącym łożu, gdzie wszystkie wspomniane rzeczy i o wiele większe się dzieją, gdzie za wezgłowie ma Oblubieńca, Syna Bożego, a za nakrycie i kotarę miłość i umiłowanie samego Oblubieńca! Może więc słusznie powtarzać słowo oblubienicy: “Lewa ręka Jego pod głową moją” (Pnp 2,6). I słusznie można powiedzieć o tej duszy, że jest tu spowita Bogiem i w bóstwie zanurzona, i to nie powierzchownie, lecz w najgłębszej istocie duszy. Jest pełna boskich rozkoszy, opływa w duchowe wody żywota i doświadcza tego, o czym mówi Dawid, mając na myśli tych, którzy tak blisko doszli do Boga: “Będą upojeni obfitością domu Twego i strumieniem rozkoszy Twojej napoisz ich. Albowiem u Ciebie jest zdrój żywota” (Ps 35,9-10). Jakież więc będzie nasycenie duszy w jej istocie, gdy pokarmem jej jest nie co innego, jak tylko strumień rozkoszy? Strumieniem tym jest Duch Święty, gdyż mówi św. Jan, że jest On “rzeką wody żywota jaśniejącą jak kryształ, wypływającą z tronu Boga i Baranka” (Obj 22,7). Wody tego strumienia, będące najgłębszą miłością Boga, równie głęboko wlewają się w duszę i pozwalają jej pić z tego strumienia miłości, którym, jak mówiliśmy jest Duch jej Oblubieńca, przelewający się w nią w tym zjednoczeniu. Dlatego też w nadmiarze miłości śpiewa ona tę oto strofę:

W winnej piwnicy głębinie
Rozkosze mego Oblubieńca piłam,
A kiedym wyszła, w zewnętrznej krainie
O niczym nie wiedziałam,
I co dawniej miałam, wszystko utraciłam.

OBJAŚNIENIE

2. Wspomina dusza w tej strofie największą łaskę, jakiej jej Bóg udzielił, wprowadzając ją do najgłębszej swej miłości, czyli do zjednoczenia albo przeobrażenia w Niego przez miłość. Wysławia dwie korzyści, jakie tam odebrała, a to: oddalenie się i zapomnienie o wszystkich rzeczach oraz umorzenie wszelkich pożądań i upodobań.

W winnej piwnicy głębinie.

3. Dla należytego objaśnienia, czym jest ta piwnica, o której tu dusza wspomina, potrzeba, by Duch Święty ujął rękę i kierował piórem. Przez ową piwnicę wyraża dusza ostateczny i najściślejszy stopień miłości, jaki można osiągnąć w tym życiu. Dlatego nazywa ją wewnętrzną piwnicą, tzn. najbardziej wewnętrzną. Mogą bowiem być i inne piwnice, nie tak głębokie, którym odpowiadają różne stopnie miłości, przez jakie idzie się aż do tego najgłębszego.

Tych stopni miłości albo – jak tu mówi – piwnic jest siedem. Dusza przechodzi wszystkie te stopnie, kiedy doskonale posiędzie siedem darów Ducha Świętego, czyli przygotuje się na ich przyjęcie. Gdy więc dusza posiędzie w całej doskonałości ducha bojaźni Bożej, tym samym nabywa i ducha doskonałej miłości. Bojaźń bowiem Boża, jako ostatni z siedmiu darów Ducha Świętego, jest bojaźnią synowską i rodzi się z doskonałej miłości ku Ojcu. Toteż Pismo święte, gdy chce powiedzieć o kimś, że ma doskonałą miłość, mówi, że ma doskonałą bojaźń. I tak np. Izajasz, przepowiadając doskonałość Chrystusa, mówił: Replebit eum spiritus timoris Domini; “Napełni Go duch bojaźni Pańskiej” (11,3). Podobnie również św. Łukasz nazywa Symeona bogobojnym, mówiąc: Erat vir justus, et timoratus; “Był to człowiek sprawiedliwy i bojący się Boga” (2,25). I tak samo wielu innych.

4. Na pierwsze stopnie, czyli do pierwszych piwnic, wchodzi wiele dusz, każda według doskonałości swej miłości. Do tej ostatniej jednak, czyli do jej głębi, niewiele dusz dochodzi w tym życiu. Tu bowiem dokonuje się doskonałe zjednoczenie z Bogiem, które nazywają zaślubinami duchowymi. I o nich mówi tu dusza. Tego, co Bóg udziela duszy w tym stanie, w tym ścisłym zjednoczeniu, nie można wysłowić ani opisać, podobnie jak nie można powiedzieć o Bogu czegoś, co by Mu dorównywało. W tym zjednoczeniu Bóg sam udziela się duszy i z przedziwną chwałą przeobraża jaw Siebie, tak iż są oni oboje w jednym, nie inaczej jak szyba i promienie w niej odbite, jak węgiel i ogień go trawiący lub jak światło gwiazd i słońce. Przeobrażenie to nie jest jednak tak istotne i zupełne, jak będzie w życiu przyszłym.

By wyrazić to, co otrzymuje w tej piwnicy zjednoczenia z Bogiem, nie mówi dusza innych słów, bo istotnie nie umiałaby tego wysłowić, jeno te, zawarte w wierszu następnym:

Rozkosze mego Oblubieńca piłam.

5. Tak jak napój rozlewa się i przenika wszystkie członki i żyły ciała, podobnie to udzielanie się duszy Boga przenika istotnie całą duszę, lub żeby lepiej to wyrazić, dusza przeobraża się w Bogu. I na miarę tego przeobrażenia dusza pije ze swego Boga wedle swej istoty i wedle swych władz duchowych. Rozumem pije mądrość i wiedzę, wolą pije najsłodszą miłość, pamięcią pije wytchnienie i rozkosz na wspomnienie i uczucie chwały.

Co do pierwszej łaski, przez którą dusza otrzymuje i pije istotną rozkosz, to wyraża ją Pieśń nad pieśniami w tych słowach: Anima mea lique facto, est, ut sponsus locutus est; “Dusza moja rozpłynęła się, gdy Oblubieniec mówił” (5, 6). Mowa Oblubieńca oznacza tu Jego udzielanie się duszy.

6. O tym, że rozum pije mądrość, mówi również oblubienica w tejże Pieśni nad pieśniami. Pragnąc bowiem wznieść się do tego pocałunku zjednoczenia i prosząc o niego Oblubieńca, mówiła: “Tam będziesz mnie uczył – mądrości i umiejętności miłości – i dam ci napój wina wytrawnego” (5,2), tzn. miłości mojej, zaprawionej Twoją miłością, czyli przemienionej w Twoją.

7. Odnośnie do trzeciej łaski, w której wola napawa się miłością, mówi również oblubienica we wspomnianej Pieśni nad pieśniami w ten sposób: “Wprowadził mnie do piwnicy winnej, rozrządził we mnie miłość” (2,4). Czyli innymi słowy, napoił mnie miłością, wprowadzając w głębię swej miłości, lub jeszcze jaśniej i właściwiej mówiąc: rozrządził we mnie miłość, przystosowując się i dostosowując do mnie ze swą miłością, co oznacza, że dusza pije samą miłość swego Umiłowanego, wlewaną w nią przez Niego.

8. Odnośnie do tego, co niektórzy mówią, że wola może miłować tylko to, co najpierw przyjmie rozum, należy to rozumieć o porządku naturalnym. Tu bowiem rzeczywiście nie można kochać tego, czego się przedtem nie poznało. Jeśli jednak chodzi o porządek nadprzyrodzony. Bóg może z łatwością wlewać miłość do duszy i powiększać ją bez wlewania i powiększania jej szczegółowego zrozumienia, jak to wynika ze słów powyższych. Wiele osób duchowych tego doświadcza. Czują bowiem niejednokrotnie, że płoną miłością Bożą, a nie pojmują nic więcej niż przedtem. Owszem, bardzo często te osoby zwykły przewyższać inne pod względem woli. Takim bowiem wystarcza wiara wlana, zastępująca wiedzę rozumową, za której pośrednictwem wlewa Bóg w nie swą miłość i powiększa ją i jej akty, a to znaczy kochać bardziej, mimo że, jak powiedzieliśmy, nie powiększa się poznanie. Może więc wola napawać się miłością, choćby rozum nie pił nowego poznania. Chociaż w tym wypadku, o którym mówimy, że dusza napiła się ze swego Umiłowanego, jako że chodzi tu o zjednoczenie w głębinach piwnicy, tzn. wedle trzech władz duszy, wszystkie one, jak powiedzieliśmy, napawają się razem.

9. Co do czwartej łaski, a mianowicie, że dusza według pamięci pije tam ze swego Oblubieńca, jest jasne, że będąc oświecona światłem poznania w przypomnieniu sobie dóbr, jakie posiada, raduje się nimi w zjednoczeniu z Umiłowanym.

10. To boskie upojenie tak ubóstwia, podnosi i upaja dusze w Bogu, że mówi:

A kiedym wyszła.

11. Znaczy to, że wyszła, gdy ta łaska minęła. Chociaż bowiem ta dusza trwa zawsze według swej istoty w tym wzniosłym stanie zaślubin, od kiedy została weń wprowadzona, nie zawsze jednak trwa w zjednoczeniu aktualnym według wspomnianych władz. W tym zjednoczeniu substancjalnym bardzo często łączą się władze duszy i napawają się w tej piwnicy: rozum pojmowaniem, wola miłowaniem itd. Gdy więc dusza mówi tutaj: a kiedym wyszła, nie znaczy to, że wyszła z istotnego, substancjalnego zjednoczenia, jakie jest w tym stanie, lecz że wyszła ze zjednoczenia w swych władzach, gdyż ono w tym życiu nie trwa i nie może trwać zawsze.

12. Kiedym więc zeń wyszła, w zewnętrznej krainie, to znaczy przez całą przestrzeń tego świata, o niczym nie wiedziałam.

13. Przyczyną tego jest to, że na skutek owego upojenia w najwyższej mądrości Boga, jakim się nasyciła, zapomina ona o wszystkich rzeczach świata. I zdaje się jej, że to, co przedtem pojmowała i co cały świat pojmuje, w porównaniu z tamtą mądrością jest zupełną niewiedzą. Dla należytego zrozumienia owego zapomnienia przez duszę o wszystkich rzeczach tego świata należy wiedzieć, że przyczyna formalna tego zapomnienia tkwi w nabyciu przez nią nadprzyrodzonej mądrości. A wobec tej mądrości wszelka wiedza naturalna i świecka jest raczej niewiedzą niż wiedzą. Wszedłszy w tę wzniosłą mądrość Bożą, dusza poznaje za jej pomocą, że wszelka mądrość, nie znająca tej wiedzy, nie jest mądrością, lecz głupotą, w której się niczego nie poznaje. Potwierdza się w ten sposób prawda słów Apostoła, iż “Mądrość świata tego głupstwem jest u Boga” (2 Kor 3,19). Dlatego też wyznaje dusza, że odkąd napiła się tej boskiej mądrości, już nic nie wiedziała. Bo trudno zrozumieć tę prawdę, że wszelka mądrość ludzi i świata jest zupełną niewiedzą, niegodną zdobywania. Poznaje się tę prawdę tylko przez łaskę, przez którą Bóg będąc w duszy, udziela jej swej mądrości i tak ją umacnia napojem miłości, iż rozumie dobrze to, co mówi Salomon: “Widzenie, które powiadał mąż, z którym Bóg jest i który, przez Boga w nim mieszkającego umocniony, rzekł: Jestem najgłupszy między mężami i mądrości człowieczej nie ma we mnie” (Prz 30, 1-2).

Kto bowiem posiadł ową wzniosłą mądrość Boga, dla tego mądrość ludzka nic nie jest warta. Wiedze naturalne a nawet same dzieła Boże nie przymnażają wiedzy temu, który Boga nie poznał, ponieważ dopóki się nie zna Boga, nic się nie wie. Stąd wielkości Boże głupstwem są dla ludzi, jak to również mówi św. Paweł (2 Kor 2,14). Dlatego mędrcy Boży i mędrcy światowi głupcami wydają się sobie wzajem. Mędrcy światowi nie mogą pojąć mądrości i wiedzy Bożej, mędrcy zaś Boży nie rozumieją mądrości świata. Mądrość bowiem świata jest głupstwem wobec mądrości Bożej, a mądrość Boża jest głupstwem dla świata.

14. Prócz tej łaski, owo przebóstwienie i podniesienie umysłu do Boga, w którym dusza jakby uprowadzona, pozostaje cala porwana, upojona miłością, przemieniona w Boga, nie pozwala jej zwracać uwagi na jakąkolwiek sprawę świata. Pochłonięta i rozpływająca się w miłości – na tym bowiem polega przejście ze siebie do Umiłowanego – odrywa się i ogołaca nie tylko z rzeczy światowych, lecz i z siebie samej. Tak również zdarzyło się oblubienicy z Pieśni nad pieśniami w jej przeobrażeniu miłosnym w Umiłowanego. Tłumaczy tę nieświadomość, w której trwała, używając słowa nescivi – “nie wiedziałam” (6,11).

Dusza podniesiona do tego stanu jest do pewnego stopnia taka, jakim był Adam w stanie niewinności, w którym nie wiedział, co to jest zło, ponieważ jest ona tak niewinna, że nie pojmuje zła i nie sądzi źle o niczym. Mogłaby słyszeć albo widzieć na własne oczy rzeczy złe, a nie rozumiałaby, że są złe istotnie. Nie ma bowiem już w niej skłonności do złego, na podstawie której mogłaby je osądzić, gdyż Bóg wykorzenił w niej skłonności niedoskonałe i ignorancję przez doskonały stan prawdziwej wiedzy. Dlatego mówi: o niczym nie wiedziałam.

15. Dusza owa mało zajmuje się sprawami innych, gdyż nawet o swoich własnych nie pamięta. Właściwością bowiem Ducha Bożego, przebywającego w duszy, jest to, że nakłania ją, by nie zajmowała się sprawami obcymi, zwłaszcza takimi, które nie pomagają jej do doskonałości. Duch ten skupia duszę, wprowadza ją do jej głębi, a tym samym raczej ją odrywa, niż zajmuje obcymi sprawami. I dusza tak pozostaje w niewiedzy rzeczy przedtem znanych.

16. Nie należy jednak sądzić, że w tym stanie niewiedzy traci dusza wiedzę nabytą, przeciwnie, raczej ją doskonali ową wzniosłą umiejętnością wlanej wiedzy nadprzyrodzonej. Chociaż już te wiedze nie królują w duszy do tego stopnia, aby musiała do nich się zwracać, gdy chce coś wiedzieć, to jednak czasem może się nimi posługiwać. W tym zjednoczeniu duszy z mądrością Bożą łączą się jej władze z mądrością, wyższą od wszelkiej wiedzy. I jest tu podobnie jak wówczas, gdy maleńki płomyk łączy się z ogromnym światłem rozlewającym wokół blaski. Przy tym wielkim płonącym świetle nie gubi się maleńki płomyk, lecz nabiera siły, choć nie jest głównym światłem.

Sądzę, że podobnie będzie w niebie. Nie będą tam wyniszczone umiejętności nabyte, lecz święci nie będą też na nie zwracali uwagi, poznając o wiele więcej przez mądrość Bożą.

17. W tym pochłonięciu miłości zapomina dusza o poznaniach, formach początkowych, aktach wyobrażeniowych i o wszelkich innych doznaniach podpadających pod kształt i formę. Dzieje się to dla dwóch przyczyn.

Po pierwsze, dusza będąc aktualnie pochłonięta i upojona miłością nie może aktualnie i równocześnie zwracać się do czego innego. Druga i główna przyczyna leży w tym, że to przeobrażenie w Boga tak duszę łączy z czystością i prostotą bytu Bożego, nie podpadającego pod żaden kształt ani figurę wyobrażalną, że oczyszcza ją, wyzuwa i opróżnia z wszelkich form i figur, jakie przedtem posiadała. Jest ona teraz czysta, prześwietlona prostą kontemplacją. Dzieje się z nią podobnie jak ze szkłem prześwietlonym przez światło. Światło czyni je jasnym, znikają wszystkie plamy i skazy.

Skutki działania miłości trwają jednak w duszy długo, tym samym więc i to jej zapomnienie trwa również. Nie może więc zwracać uwagi na nic cząstkowego, dopóki nie ustanie skutek owego aktu miłości, przez który została rozpromieniona, przemieniona w miłość, wyniszczona i wyzuta ze wszystkiego, co nie było miłością. To bowiem jest zawarte w słowach Dawida, o których już wspominaliśmy: “Zapaliło się serce moje i odmieniły się nerki moje, a ja wniwecz obrócony byłem i nie wiedziałem” (Ps 72, 21-22). Odmienienie nerek, za przyczyną owego rozpłomienienia serca, oznacza odmienienie się duszy z wszystkich pożądań i działań własnych na nowy rodzaj życia w Bogu. Dusza pozostaje wyniszczona i ogołocona ze wszystkiego, co stare, czego przedtem używała. Słowa proroka, że jest wniwecz obrócony i nie wiedział, wyrażają ten podwójny skutek, jaki sprawia upojenie owej Bożej piwnicy. Nie tylko bowiem zanika w duszy poprzednia mądrość wydająca się jej teraz niczym, lecz wyniszcza się również jej stare życie i niedoskonałości. Przeobraża się w nowego człowieka, a to właśnie jest ów drugi skutek, wyrażony w następnym wierszu:

I co dawniej miałam, wszystko utraciłam.

18. Zanim dusza dojdzie do tego stanu doskonałości, o którym tu mówimy, chociażby już była bardzo uduchowiona, pozostaje w niej jednak jeszcze pewna własność, jakaś mała trzódka pożądań, zachcianek i innych niedoskonałości, czy to naturalnych, czy duchowych i dusza idzie za nimi, starając się nakarmić je w tym czasie i zadowolić.

Albowiem odnośnie do rozumu, zwykły pozostawać w niej niektóre niedoskonałości pożądań wiedzy. Odnośnie do woli pozwala się unosić niektórym zachciankom i pożądaniom osobistym oraz doczesnym, jak posiadanie jakichś drobnostek, przywiązanie większe do jednych niż do drugich, pewna zarozumiałość, poważanie i przesadne oznaki czci, na jakie zwraca oczy oraz inne głupstwa, które tchną i trącą światem; to znowu naturalnym, jak przebieranie w jedzeniu i piciu, wybieranie i szukanie tego, co lepsze; wreszcie duchowym, jak szukanie upodobań w Bogu i inne niewłaściwości, których nigdy nie skończylibyśmy wymieniać, a które zwykły popełniać osoby duchowe, jeszcze niedoskonałe.

Odnośnie do pamięci przejmują duszę liczne nowości, troski i niewłaściwe zainteresowania, które ją pociągają ku sobie.

19. W zakresie czterech namiętności duszy bywają przeróżne nadzieje, radości, bóle i obawy niepotrzebne, za którymi dusza idzie.

Z tej wspomnianej trzody jedni mają więcej, drudzy mniej, i idą jeszcze w jej ślady, dopóki wchodząc do tej wewnętrznej piwnicy aby pić, nie utracą całej trzody zostając całkowicie przemienieni w miłość, jak to już powiedzieliśmy. W tej piwnicy łatwiej się wyniszczają owe wszystkie trzody i niedoskonałości duszy, niż w ogniu wyniszcza się rdza i śniedź kruszców. Uwalnia się więc dusza od tych dziecięcych zachcianek i niewłaściwości, za którymi szła. Słusznie więc może mówić: I co dawniej miałam, wszystko utraciłam.

 

STROFA XXVI



WPROWADZENIE DO NASTĘPNEJ STROFY

1. Zrozumiejmy więc szczęśliwość duszy w tym kwitnącym łożu, gdzie wszystkie wspomniane rzeczy i o wiele większe się dzieją, gdzie za wezgłowie ma Oblubieńca, Syna Bożego, a za nakrycie i kotarę miłość i umiłowanie samego Oblubieńca! Może więc słusznie powtarzać słowo oblubienicy: “Lewa ręka Jego pod głową moją” (Pnp 2,6). I słusznie można powiedzieć o tej duszy, że jest tu spowita Bogiem i w bóstwie zanurzona, i to nie powierzchownie, lecz w najgłębszej istocie duszy. Jest pełna boskich rozkoszy, opływa w duchowe wody żywota i doświadcza tego, o czym mówi Dawid, mając na myśli tych, którzy tak blisko doszli do Boga: “Będą upojeni obfitością domu Twego i strumieniem rozkoszy Twojej napoisz ich. Albowiem u Ciebie jest zdrój żywota” (Ps 35,9-10). Jakież więc będzie nasycenie duszy w jej istocie, gdy pokarmem jej jest nie co innego, jak tylko strumień rozkoszy? Strumieniem tym jest Duch Święty, gdyż mówi św. Jan, że jest On “rzeką wody żywota jaśniejącą jak kryształ, wypływającą z tronu Boga i Baranka” (Obj 22,7). Wody tego strumienia, będące najgłębszą miłością Boga, równie głęboko wlewają się w duszę i pozwalają jej pić z tego strumienia miłości, którym, jak mówiliśmy jest Duch jej Oblubieńca, przelewający się w nią w tym zjednoczeniu. Dlatego też w nadmiarze miłości śpiewa ona tę oto strofę:

W winnej piwnicy głębinie
Rozkosze mego Oblubieńca piłam,
A kiedym wyszła, w zewnętrznej krainie
O niczym nie wiedziałam,
I co dawniej miałam, wszystko utraciłam.

OBJAŚNIENIE

2. Wspomina dusza w tej strofie największą łaskę, jakiej jej Bóg udzielił, wprowadzając ją do najgłębszej swej miłości, czyli do zjednoczenia albo przeobrażenia w Niego przez miłość. Wysławia dwie korzyści, jakie tam odebrała, a to: oddalenie się i zapomnienie o wszystkich rzeczach oraz umorzenie wszelkich pożądań i upodobań.

W winnej piwnicy głębinie.

3. Dla należytego objaśnienia, czym jest ta piwnica, o której tu dusza wspomina, potrzeba, by Duch Święty ujął rękę i kierował piórem. Przez ową piwnicę wyraża dusza ostateczny i najściślejszy stopień miłości, jaki można osiągnąć w tym życiu. Dlatego nazywa ją wewnętrzną piwnicą, tzn. najbardziej wewnętrzną. Mogą bowiem być i inne piwnice, nie tak głębokie, którym odpowiadają różne stopnie miłości, przez jakie idzie się aż do tego najgłębszego.

Tych stopni miłości albo – jak tu mówi – piwnic jest siedem. Dusza przechodzi wszystkie te stopnie, kiedy doskonale posiędzie siedem darów Ducha Świętego, czyli przygotuje się na ich przyjęcie. Gdy więc dusza posiędzie w całej doskonałości ducha bojaźni Bożej, tym samym nabywa i ducha doskonałej miłości. Bojaźń bowiem Boża, jako ostatni z siedmiu darów Ducha Świętego, jest bojaźnią synowską i rodzi się z doskonałej miłości ku Ojcu. Toteż Pismo święte, gdy chce powiedzieć o kimś, że ma doskonałą miłość, mówi, że ma doskonałą bojaźń. I tak np. Izajasz, przepowiadając doskonałość Chrystusa, mówił: Replebit eum spiritus timoris Domini; “Napełni Go duch bojaźni Pańskiej” (11,3). Podobnie również św. Łukasz nazywa Symeona bogobojnym, mówiąc: Erat vir justus, et timoratus; “Był to człowiek sprawiedliwy i bojący się Boga” (2,25). I tak samo wielu innych.

4. Na pierwsze stopnie, czyli do pierwszych piwnic, wchodzi wiele dusz, każda według doskonałości swej miłości. Do tej ostatniej jednak, czyli do jej głębi, niewiele dusz dochodzi w tym życiu. Tu bowiem dokonuje się doskonałe zjednoczenie z Bogiem, które nazywają zaślubinami duchowymi. I o nich mówi tu dusza. Tego, co Bóg udziela duszy w tym stanie, w tym ścisłym zjednoczeniu, nie można wysłowić ani opisać, podobnie jak nie można powiedzieć o Bogu czegoś, co by Mu dorównywało. W tym zjednoczeniu Bóg sam udziela się duszy i z przedziwną chwałą przeobraża jaw Siebie, tak iż są oni oboje w jednym, nie inaczej jak szyba i promienie w niej odbite, jak węgiel i ogień go trawiący lub jak światło gwiazd i słońce. Przeobrażenie to nie jest jednak tak istotne i zupełne, jak będzie w życiu przyszłym.

By wyrazić to, co otrzymuje w tej piwnicy zjednoczenia z Bogiem, nie mówi dusza innych słów, bo istotnie nie umiałaby tego wysłowić, jeno te, zawarte w wierszu następnym:

Rozkosze mego Oblubieńca piłam.

5. Tak jak napój rozlewa się i przenika wszystkie członki i żyły ciała, podobnie to udzielanie się duszy Boga przenika istotnie całą duszę, lub żeby lepiej to wyrazić, dusza przeobraża się w Bogu. I na miarę tego przeobrażenia dusza pije ze swego Boga wedle swej istoty i wedle swych władz duchowych. Rozumem pije mądrość i wiedzę, wolą pije najsłodszą miłość, pamięcią pije wytchnienie i rozkosz na wspomnienie i uczucie chwały.

Co do pierwszej łaski, przez którą dusza otrzymuje i pije istotną rozkosz, to wyraża ją Pieśń nad pieśniami w tych słowach: Anima mea lique facto, est, ut sponsus locutus est; “Dusza moja rozpłynęła się, gdy Oblubieniec mówił” (5, 6). Mowa Oblubieńca oznacza tu Jego udzielanie się duszy.

6. O tym, że rozum pije mądrość, mówi również oblubienica w tejże Pieśni nad pieśniami. Pragnąc bowiem wznieść się do tego pocałunku zjednoczenia i prosząc o niego Oblubieńca, mówiła: “Tam będziesz mnie uczył – mądrości i umiejętności miłości – i dam ci napój wina wytrawnego” (5,2), tzn. miłości mojej, zaprawionej Twoją miłością, czyli przemienionej w Twoją.

7. Odnośnie do trzeciej łaski, w której wola napawa się miłością, mówi również oblubienica we wspomnianej Pieśni nad pieśniami w ten sposób: “Wprowadził mnie do piwnicy winnej, rozrządził we mnie miłość” (2,4). Czyli innymi słowy, napoił mnie miłością, wprowadzając w głębię swej miłości, lub jeszcze jaśniej i właściwiej mówiąc: rozrządził we mnie miłość, przystosowując się i dostosowując do mnie ze swą miłością, co oznacza, że dusza pije samą miłość swego Umiłowanego, wlewaną w nią przez Niego.

8. Odnośnie do tego, co niektórzy mówią, że wola może miłować tylko to, co najpierw przyjmie rozum, należy to rozumieć o porządku naturalnym. Tu bowiem rzeczywiście nie można kochać tego, czego się przedtem nie poznało. Jeśli jednak chodzi o porządek nadprzyrodzony. Bóg może z łatwością wlewać miłość do duszy i powiększać ją bez wlewania i powiększania jej szczegółowego zrozumienia, jak to wynika ze słów powyższych. Wiele osób duchowych tego doświadcza. Czują bowiem niejednokrotnie, że płoną miłością Bożą, a nie pojmują nic więcej niż przedtem. Owszem, bardzo często te osoby zwykły przewyższać inne pod względem woli. Takim bowiem wystarcza wiara wlana, zastępująca wiedzę rozumową, za której pośrednictwem wlewa Bóg w nie swą miłość i powiększa ją i jej akty, a to znaczy kochać bardziej, mimo że, jak powiedzieliśmy, nie powiększa się poznanie. Może więc wola napawać się miłością, choćby rozum nie pił nowego poznania. Chociaż w tym wypadku, o którym mówimy, że dusza napiła się ze swego Umiłowanego, jako że chodzi tu o zjednoczenie w głębinach piwnicy, tzn. wedle trzech władz duszy, wszystkie one, jak powiedzieliśmy, napawają się razem.

9. Co do czwartej łaski, a mianowicie, że dusza według pamięci pije tam ze swego Oblubieńca, jest jasne, że będąc oświecona światłem poznania w przypomnieniu sobie dóbr, jakie posiada, raduje się nimi w zjednoczeniu z Umiłowanym.

10. To boskie upojenie tak ubóstwia, podnosi i upaja dusze w Bogu, że mówi:

A kiedym wyszła.

11. Znaczy to, że wyszła, gdy ta łaska minęła. Chociaż bowiem ta dusza trwa zawsze według swej istoty w tym wzniosłym stanie zaślubin, od kiedy została weń wprowadzona, nie zawsze jednak trwa w zjednoczeniu aktualnym według wspomnianych władz. W tym zjednoczeniu substancjalnym bardzo często łączą się władze duszy i napawają się w tej piwnicy: rozum pojmowaniem, wola miłowaniem itd. Gdy więc dusza mówi tutaj: a kiedym wyszła, nie znaczy to, że wyszła z istotnego, substancjalnego zjednoczenia, jakie jest w tym stanie, lecz że wyszła ze zjednoczenia w swych władzach, gdyż ono w tym życiu nie trwa i nie może trwać zawsze.

12. Kiedym więc zeń wyszła, w zewnętrznej krainie, to znaczy przez całą przestrzeń tego świata, o niczym nie wiedziałam.

13. Przyczyną tego jest to, że na skutek owego upojenia w najwyższej mądrości Boga, jakim się nasyciła, zapomina ona o wszystkich rzeczach świata. I zdaje się jej, że to, co przedtem pojmowała i co cały świat pojmuje, w porównaniu z tamtą mądrością jest zupełną niewiedzą. Dla należytego zrozumienia owego zapomnienia przez duszę o wszystkich rzeczach tego świata należy wiedzieć, że przyczyna formalna tego zapomnienia tkwi w nabyciu przez nią nadprzyrodzonej mądrości. A wobec tej mądrości wszelka wiedza naturalna i świecka jest raczej niewiedzą niż wiedzą. Wszedłszy w tę wzniosłą mądrość Bożą, dusza poznaje za jej pomocą, że wszelka mądrość, nie znająca tej wiedzy, nie jest mądrością, lecz głupotą, w której się niczego nie poznaje. Potwierdza się w ten sposób prawda słów Apostoła, iż “Mądrość świata tego głupstwem jest u Boga” (2 Kor 3,19). Dlatego też wyznaje dusza, że odkąd napiła się tej boskiej mądrości, już nic nie wiedziała. Bo trudno zrozumieć tę prawdę, że wszelka mądrość ludzi i świata jest zupełną niewiedzą, niegodną zdobywania. Poznaje się tę prawdę tylko przez łaskę, przez którą Bóg będąc w duszy, udziela jej swej mądrości i tak ją umacnia napojem miłości, iż rozumie dobrze to, co mówi Salomon: “Widzenie, które powiadał mąż, z którym Bóg jest i który, przez Boga w nim mieszkającego umocniony, rzekł: Jestem najgłupszy między mężami i mądrości człowieczej nie ma we mnie” (Prz 30, 1-2).

Kto bowiem posiadł ową wzniosłą mądrość Boga, dla tego mądrość ludzka nic nie jest warta. Wiedze naturalne a nawet same dzieła Boże nie przymnażają wiedzy temu, który Boga nie poznał, ponieważ dopóki się nie zna Boga, nic się nie wie. Stąd wielkości Boże głupstwem są dla ludzi, jak to również mówi św. Paweł (2 Kor 2,14). Dlatego mędrcy Boży i mędrcy światowi głupcami wydają się sobie wzajem. Mędrcy światowi nie mogą pojąć mądrości i wiedzy Bożej, mędrcy zaś Boży nie rozumieją mądrości świata. Mądrość bowiem świata jest głupstwem wobec mądrości Bożej, a mądrość Boża jest głupstwem dla świata.

14. Prócz tej łaski, owo przebóstwienie i podniesienie umysłu do Boga, w którym dusza jakby uprowadzona, pozostaje cala porwana, upojona miłością, przemieniona w Boga, nie pozwala jej zwracać uwagi na jakąkolwiek sprawę świata. Pochłonięta i rozpływająca się w miłości – na tym bowiem polega przejście ze siebie do Umiłowanego – odrywa się i ogołaca nie tylko z rzeczy światowych, lecz i z siebie samej. Tak również zdarzyło się oblubienicy z Pieśni nad pieśniami w jej przeobrażeniu miłosnym w Umiłowanego. Tłumaczy tę nieświadomość, w której trwała, używając słowa nescivi – “nie wiedziałam” (6,11).

Dusza podniesiona do tego stanu jest do pewnego stopnia taka, jakim był Adam w stanie niewinności, w którym nie wiedział, co to jest zło, ponieważ jest ona tak niewinna, że nie pojmuje zła i nie sądzi źle o niczym. Mogłaby słyszeć albo widzieć na własne oczy rzeczy złe, a nie rozumiałaby, że są złe istotnie. Nie ma bowiem już w niej skłonności do złego, na podstawie której mogłaby je osądzić, gdyż Bóg wykorzenił w niej skłonności niedoskonałe i ignorancję przez doskonały stan prawdziwej wiedzy. Dlatego mówi: o niczym nie wiedziałam.

15. Dusza owa mało zajmuje się sprawami innych, gdyż nawet o swoich własnych nie pamięta. Właściwością bowiem Ducha Bożego, przebywającego w duszy, jest to, że nakłania ją, by nie zajmowała się sprawami obcymi, zwłaszcza takimi, które nie pomagają jej do doskonałości. Duch ten skupia duszę, wprowadza ją do jej głębi, a tym samym raczej ją odrywa, niż zajmuje obcymi sprawami. I dusza tak pozostaje w niewiedzy rzeczy przedtem znanych.

16. Nie należy jednak sądzić, że w tym stanie niewiedzy traci dusza wiedzę nabytą, przeciwnie, raczej ją doskonali ową wzniosłą umiejętnością wlanej wiedzy nadprzyrodzonej. Chociaż już te wiedze nie królują w duszy do tego stopnia, aby musiała do nich się zwracać, gdy chce coś wiedzieć, to jednak czasem może się nimi posługiwać. W tym zjednoczeniu duszy z mądrością Bożą łączą się jej władze z mądrością, wyższą od wszelkiej wiedzy. I jest tu podobnie jak wówczas, gdy maleńki płomyk łączy się z ogromnym światłem rozlewającym wokół blaski. Przy tym wielkim płonącym świetle nie gubi się maleńki płomyk, lecz nabiera siły, choć nie jest głównym światłem.

Sądzę, że podobnie będzie w niebie. Nie będą tam wyniszczone umiejętności nabyte, lecz święci nie będą też na nie zwracali uwagi, poznając o wiele więcej przez mądrość Bożą.

17. W tym pochłonięciu miłości zapomina dusza o poznaniach, formach początkowych, aktach wyobrażeniowych i o wszelkich innych doznaniach podpadających pod kształt i formę. Dzieje się to dla dwóch przyczyn.

Po pierwsze, dusza będąc aktualnie pochłonięta i upojona miłością nie może aktualnie i równocześnie zwracać się do czego innego. Druga i główna przyczyna leży w tym, że to przeobrażenie w Boga tak duszę łączy z czystością i prostotą bytu Bożego, nie podpadającego pod żaden kształt ani figurę wyobrażalną, że oczyszcza ją, wyzuwa i opróżnia z wszelkich form i figur, jakie przedtem posiadała. Jest ona teraz czysta, prześwietlona prostą kontemplacją. Dzieje się z nią podobnie jak ze szkłem prześwietlonym przez światło. Światło czyni je jasnym, znikają wszystkie plamy i skazy.

Skutki działania miłości trwają jednak w duszy długo, tym samym więc i to jej zapomnienie trwa również. Nie może więc zwracać uwagi na nic cząstkowego, dopóki nie ustanie skutek owego aktu miłości, przez który została rozpromieniona, przemieniona w miłość, wyniszczona i wyzuta ze wszystkiego, co nie było miłością. To bowiem jest zawarte w słowach Dawida, o których już wspominaliśmy: “Zapaliło się serce moje i odmieniły się nerki moje, a ja wniwecz obrócony byłem i nie wiedziałem” (Ps 72, 21-22). Odmienienie nerek, za przyczyną owego rozpłomienienia serca, oznacza odmienienie się duszy z wszystkich pożądań i działań własnych na nowy rodzaj życia w Bogu. Dusza pozostaje wyniszczona i ogołocona ze wszystkiego, co stare, czego przedtem używała. Słowa proroka, że jest wniwecz obrócony i nie wiedział, wyrażają ten podwójny skutek, jaki sprawia upojenie owej Bożej piwnicy. Nie tylko bowiem zanika w duszy poprzednia mądrość wydająca się jej teraz niczym, lecz wyniszcza się również jej stare życie i niedoskonałości. Przeobraża się w nowego człowieka, a to właśnie jest ów drugi skutek, wyrażony w następnym wierszu:

I co dawniej miałam, wszystko utraciłam.

18. Zanim dusza dojdzie do tego stanu doskonałości, o którym tu mówimy, chociażby już była bardzo uduchowiona, pozostaje w niej jednak jeszcze pewna własność, jakaś mała trzódka pożądań, zachcianek i innych niedoskonałości, czy to naturalnych, czy duchowych i dusza idzie za nimi, starając się nakarmić je w tym czasie i zadowolić.

Albowiem odnośnie do rozumu, zwykły pozostawać w niej niektóre niedoskonałości pożądań wiedzy. Odnośnie do woli pozwala się unosić niektórym zachciankom i pożądaniom osobistym oraz doczesnym, jak posiadanie jakichś drobnostek, przywiązanie większe do jednych niż do drugich, pewna zarozumiałość, poważanie i przesadne oznaki czci, na jakie zwraca oczy oraz inne głupstwa, które tchną i trącą światem; to znowu naturalnym, jak przebieranie w jedzeniu i piciu, wybieranie i szukanie tego, co lepsze; wreszcie duchowym, jak szukanie upodobań w Bogu i inne niewłaściwości, których nigdy nie skończylibyśmy wymieniać, a które zwykły popełniać osoby duchowe, jeszcze niedoskonałe.

Odnośnie do pamięci przejmują duszę liczne nowości, troski i niewłaściwe zainteresowania, które ją pociągają ku sobie.

19. W zakresie czterech namiętności duszy bywają przeróżne nadzieje, radości, bóle i obawy niepotrzebne, za którymi dusza idzie.

Z tej wspomnianej trzody jedni mają więcej, drudzy mniej, i idą jeszcze w jej ślady, dopóki wchodząc do tej wewnętrznej piwnicy aby pić, nie utracą całej trzody zostając całkowicie przemienieni w miłość, jak to już powiedzieliśmy. W tej piwnicy łatwiej się wyniszczają owe wszystkie trzody i niedoskonałości duszy, niż w ogniu wyniszcza się rdza i śniedź kruszców. Uwalnia się więc dusza od tych dziecięcych zachcianek i niewłaściwości, za którymi szła. Słusznie więc może mówić: I co dawniej miałam, wszystko utraciłam.