Droga doskonałości - Strona 37 z 44 - Dumanie.pl - blog osobisty | o. Mariusz Wójtowicz OCD

Droga doskonałości

parallax background
fot. rtve.es

 

Rozdział XXXV



Mówi w dalszym ciągu o potrzebie skupienia wewnętrznego po Komunii św. i kończy gorącą prośbą do Ojca Przedwiecznego.

1. Szeroko się nad tym przedmiotem rozwiodłam pomimo że już przedtem, mówiąc o modlitwie skupienia, obszernie nad nim się zastanawiałam; uczyniłam to dlatego, abyście dobrze zrozumiały niezmierną ważność tego wejścia w siebie i zostawania sam na sam z Bogiem po przyjęciu Komunii świętej. Ale i w te dni, w które nie jest wam dane przystąpić do Stołu Pańskiego, nikt wam nie broni w czasie Mszy świętej komunikować duchowo; tak samo jak przed Komunią rzeczywistą, możecie tu wzbudzać w sobie gorące pożądanie przyjęcia Pana, zapraszać Go do siebie i zamknąć się z Nim w przybytku serca waszego Tak czyniąc, odniesiecie dla duszy wielki pożytek. Dziwnie głęboko bowiem przez taką Komunię duchową miłość Pana Jezusa do serca się wraża i ile razy przysposabiamy się do przyjęcia Go, nigdy On nie zaniecha, różnymi sposobami, dla nas niezrozumiałymi, udzielić nam łask i darów swoich.

Podobnie jak ogień, chociażby był wielki i silny, nie zagrzeje cię, jeśli się trzymasz z daleka od niego i będzie ci zimno, choć może mniej, niż gdybyś go wcale nie widziała – ale gdy się przybliżysz i ręce do niego wyciągniesz, zimno ustąpi i błogie ciepło owieje cię i przeniknie, tak i Pan Jezus jest wielkim ogniskiem, wszędy szerzącym dokoła ciepło miłości swojej; ale dobrze się przy tym ogniu ten tylko zagrzeje, kto blisko do niego przystąpi. Gdy dusza jest przysposobiona – pragnieniem przyjęcia Go i złączenia się z Nim – jedna iskierka z tego ogniska na nią padająca, zapali ją całą i jedna chwila przebyta przy Nim pozostawia ją rozgrzaną na długie godziny.

2. Zważcie, córki, że choćbyście z początku nie doznawały pożądanej pociechy (owszem, bądźcie przygotowane na to, że diabeł, wiedząc jaka mu tu szkoda grozi, będzie wam przeszkadzał i nękał was uciskiem serca, wmawiając w was, że na innej drodze łatwiej by wam było znaleźć pożywienie dla pobożności waszej, którego tu z tak wielkim utrudzeniem, a tak małym skutkiem szukacie), nie powinnyście jednak opuszczać tego sposobu modlitwy; po tym pozna Pan, czy Go prawdziwie miłujecie. Pomnijcie, jak mało jest dusz, które Mu towarzyszą w cierpieniu i strapieniu; za to niewiele, co ucierpicie dla Niego, boska hojność Jego sowicie wam odpłaci. Pomnijcie jeszcze, ilu jest takich, którzy nie tylko nie chcą zostawać z Nim, ale jeszcze z wielką zelżywością wypędzają Go od siebie. Powinnyśmy zatem przecierpieć coś dla okazania Mu, iż pragniemy szczęścia oglądania Go kiedyś. I kiedy On wszystko to znosi i będzie znosił aż do końca świata dla miłości choćby jednej duszy, która Go pragnie przyjąć z miłością i zatrzymać u siebie, starajcie się, by każda z was była tą wybraną. Bo gdyby nie znalazła się żadna taka, snadź nie pozwoliłby na to Ojciec Przedwieczny, by Syn Jego dłużej jeszcze mieszkał między nami. Jest On jednak takim Przyjacielem tych, co Go kochają i tak łaskawym dla prawdziwych sług swoich Panem, iż widząc gorące pragnienie Boskiego Syna swego, nie chce kłaść tamy temu wielkiemu dziełu Jego, w którym tak wspaniale jaśnieje miłość Jego dla Ojca.

3. Ojcze Święty, który jesteś w niebie, kiedy taka była wola Twoja, iż zgodziłeś się na takie dla nas poniżenie się Syna Twego, że zaiste nie mogłeś odrzucić ofiary Jego, tak wielkie dobro i szczęście nasze na celu mającej, niechże – jak mówiłam już wyżej – choć ktoś się znajdzie, kto by za tym tak sponiewieranym Synem Twoim przemówił, skoro On sam nigdy w obronie swojej nie stawał. Bądźmy my takimi, córki, i choć niegodne, błagajmy w Imię Jego Ojca naszego, aby w boskiej wielmożności swojej raczył zaradzić temu, by najsłodszy Jezus nasz, za to wyniszczenie siebie i za ten niepojęty dar – nie był tak niegodnie przez nas traktowany. I kiedy tenże Boski Syn Jego taki ustanowił skuteczny środek przebłagania gniewu w tej Przenajświętszej Ofierze, w której na każdy dzień Jego samego ofiarujemy, niechże ta Ofiara Najdroższa okaże skuteczność swoją, by mocą jej powstrzymane, nie szerzyły się dalej te straszne zniewagi i świętokradztwa, jakie w tylu miejscach wyrządzają się Boskiemu Sakramentowi przez bezbożnych heretyków, gdzie tyle jest spustoszonych świątyń, tylu kapłanów pomordowanych i tylu ludzi pozbawionych sakramentów.

4. Jak to może być, Panie Boże mój? Albo już połóż koniec światu, albo ukróć te straszliwe niegodziwości, których widoku żadne serce nie zniesie, choćby tak grzeszne jak nasze. I Ty, Ojcze Przedwieczny, błagam, dłużej nie znoś tego! Powstrzymaj boską mocą Twoją ten pożar, aby nie szerzył dalej spustoszeń. Pomnij, że Syn Twój jeszcze mieszka na tym świecie. W imię należnego Mu uszanowania niech już będzie koniec tym wstrętnym i sprośnym brzydkościom; boskiej piękności i czystości Jego nie przystoi mieszkać w domu, w którym takie rzeczy się dzieją. Uczyń to, Panie, nie dla nas niegodnych zmiłowania Twego, ale dla Syna Twego! Nie śmiemy Go prosić, byś Go zabrał od nas, bo co byłoby z nami? Wszak to jest jedyny zastaw, który Twój gniew może ułagodzić!

5. O, Panie! Gdybym to miała prawo domagać się od Ciebie natarczywie tej łaski! Obym mogła, w czymkolwiek usłużywszy Tobie, prosić Cię o nią w zamian za te usługi moje, bo Ty żadnej nie zostawiasz bez nagrody! Ale niestety, żadnej przed Tobą nie mam zasługi; może nawet ja sama zagniewałam Ciebie i tak grzechami moimi stałam się przyczyną tych nieszczęść! Cóż więc mogę uczynić innego, Panie, jenot o, że ofiaruję Tobie ten Chleb Najświętszy i wziąwszy go od Ciebie, Tobie go oddam? Przez zasługi Jego błagam Ciebie, byś mi udzielił tej łaski, której On tak ze wszech miar jest godzien. Więc spraw już, Panie, spraw, by ucichło to morze! Niech ustaną te nawałności, z którymi wciąż walczyć musi łódź Kościoła Twego. Ratuj nas, Panie, bo giniemy.

 

Rozdział XXXV



Mówi w dalszym ciągu o potrzebie skupienia wewnętrznego po Komunii św. i kończy gorącą prośbą do Ojca Przedwiecznego.

1. Szeroko się nad tym przedmiotem rozwiodłam pomimo że już przedtem, mówiąc o modlitwie skupienia, obszernie nad nim się zastanawiałam; uczyniłam to dlatego, abyście dobrze zrozumiały niezmierną ważność tego wejścia w siebie i zostawania sam na sam z Bogiem po przyjęciu Komunii świętej. Ale i w te dni, w które nie jest wam dane przystąpić do Stołu Pańskiego, nikt wam nie broni w czasie Mszy świętej komunikować duchowo; tak samo jak przed Komunią rzeczywistą, możecie tu wzbudzać w sobie gorące pożądanie przyjęcia Pana, zapraszać Go do siebie i zamknąć się z Nim w przybytku serca waszego Tak czyniąc, odniesiecie dla duszy wielki pożytek. Dziwnie głęboko bowiem przez taką Komunię duchową miłość Pana Jezusa do serca się wraża i ile razy przysposabiamy się do przyjęcia Go, nigdy On nie zaniecha, różnymi sposobami, dla nas niezrozumiałymi, udzielić nam łask i darów swoich.

Podobnie jak ogień, chociażby był wielki i silny, nie zagrzeje cię, jeśli się trzymasz z daleka od niego i będzie ci zimno, choć może mniej, niż gdybyś go wcale nie widziała – ale gdy się przybliżysz i ręce do niego wyciągniesz, zimno ustąpi i błogie ciepło owieje cię i przeniknie, tak i Pan Jezus jest wielkim ogniskiem, wszędy szerzącym dokoła ciepło miłości swojej; ale dobrze się przy tym ogniu ten tylko zagrzeje, kto blisko do niego przystąpi. Gdy dusza jest przysposobiona – pragnieniem przyjęcia Go i złączenia się z Nim – jedna iskierka z tego ogniska na nią padająca, zapali ją całą i jedna chwila przebyta przy Nim pozostawia ją rozgrzaną na długie godziny.

2. Zważcie, córki, że choćbyście z początku nie doznawały pożądanej pociechy (owszem, bądźcie przygotowane na to, że diabeł, wiedząc jaka mu tu szkoda grozi, będzie wam przeszkadzał i nękał was uciskiem serca, wmawiając w was, że na innej drodze łatwiej by wam było znaleźć pożywienie dla pobożności waszej, którego tu z tak wielkim utrudzeniem, a tak małym skutkiem szukacie), nie powinnyście jednak opuszczać tego sposobu modlitwy; po tym pozna Pan, czy Go prawdziwie miłujecie. Pomnijcie, jak mało jest dusz, które Mu towarzyszą w cierpieniu i strapieniu; za to niewiele, co ucierpicie dla Niego, boska hojność Jego sowicie wam odpłaci. Pomnijcie jeszcze, ilu jest takich, którzy nie tylko nie chcą zostawać z Nim, ale jeszcze z wielką zelżywością wypędzają Go od siebie. Powinnyśmy zatem przecierpieć coś dla okazania Mu, iż pragniemy szczęścia oglądania Go kiedyś. I kiedy On wszystko to znosi i będzie znosił aż do końca świata dla miłości choćby jednej duszy, która Go pragnie przyjąć z miłością i zatrzymać u siebie, starajcie się, by każda z was była tą wybraną. Bo gdyby nie znalazła się żadna taka, snadź nie pozwoliłby na to Ojciec Przedwieczny, by Syn Jego dłużej jeszcze mieszkał między nami. Jest On jednak takim Przyjacielem tych, co Go kochają i tak łaskawym dla prawdziwych sług swoich Panem, iż widząc gorące pragnienie Boskiego Syna swego, nie chce kłaść tamy temu wielkiemu dziełu Jego, w którym tak wspaniale jaśnieje miłość Jego dla Ojca.

3. Ojcze Święty, który jesteś w niebie, kiedy taka była wola Twoja, iż zgodziłeś się na takie dla nas poniżenie się Syna Twego, że zaiste nie mogłeś odrzucić ofiary Jego, tak wielkie dobro i szczęście nasze na celu mającej, niechże – jak mówiłam już wyżej – choć ktoś się znajdzie, kto by za tym tak sponiewieranym Synem Twoim przemówił, skoro On sam nigdy w obronie swojej nie stawał. Bądźmy my takimi, córki, i choć niegodne, błagajmy w Imię Jego Ojca naszego, aby w boskiej wielmożności swojej raczył zaradzić temu, by najsłodszy Jezus nasz, za to wyniszczenie siebie i za ten niepojęty dar – nie był tak niegodnie przez nas traktowany. I kiedy tenże Boski Syn Jego taki ustanowił skuteczny środek przebłagania gniewu w tej Przenajświętszej Ofierze, w której na każdy dzień Jego samego ofiarujemy, niechże ta Ofiara Najdroższa okaże skuteczność swoją, by mocą jej powstrzymane, nie szerzyły się dalej te straszne zniewagi i świętokradztwa, jakie w tylu miejscach wyrządzają się Boskiemu Sakramentowi przez bezbożnych heretyków, gdzie tyle jest spustoszonych świątyń, tylu kapłanów pomordowanych i tylu ludzi pozbawionych sakramentów.

4. Jak to może być, Panie Boże mój? Albo już połóż koniec światu, albo ukróć te straszliwe niegodziwości, których widoku żadne serce nie zniesie, choćby tak grzeszne jak nasze. I Ty, Ojcze Przedwieczny, błagam, dłużej nie znoś tego! Powstrzymaj boską mocą Twoją ten pożar, aby nie szerzył dalej spustoszeń. Pomnij, że Syn Twój jeszcze mieszka na tym świecie. W imię należnego Mu uszanowania niech już będzie koniec tym wstrętnym i sprośnym brzydkościom; boskiej piękności i czystości Jego nie przystoi mieszkać w domu, w którym takie rzeczy się dzieją. Uczyń to, Panie, nie dla nas niegodnych zmiłowania Twego, ale dla Syna Twego! Nie śmiemy Go prosić, byś Go zabrał od nas, bo co byłoby z nami? Wszak to jest jedyny zastaw, który Twój gniew może ułagodzić!

5. O, Panie! Gdybym to miała prawo domagać się od Ciebie natarczywie tej łaski! Obym mogła, w czymkolwiek usłużywszy Tobie, prosić Cię o nią w zamian za te usługi moje, bo Ty żadnej nie zostawiasz bez nagrody! Ale niestety, żadnej przed Tobą nie mam zasługi; może nawet ja sama zagniewałam Ciebie i tak grzechami moimi stałam się przyczyną tych nieszczęść! Cóż więc mogę uczynić innego, Panie, jenot o, że ofiaruję Tobie ten Chleb Najświętszy i wziąwszy go od Ciebie, Tobie go oddam? Przez zasługi Jego błagam Ciebie, byś mi udzielił tej łaski, której On tak ze wszech miar jest godzien. Więc spraw już, Panie, spraw, by ucichło to morze! Niech ustaną te nawałności, z którymi wciąż walczyć musi łódź Kościoła Twego. Ratuj nas, Panie, bo giniemy.