WPROWADZENIE DO NASTĘPNEJ STROFY
1. Szczególną właściwością kochających się jest to, że wolą raczej radować się sobą w oddaleniu od wszelkich stworzeń niż w jakimś towarzystwie. Ponieważ jeśliby nawet byli razem, obecność jakiegoś obcego towarzystwa, choćby nie mówili nic więcej poza towarzystwem niż przy nim i choćby także owo towarzystwo nic nie mówiło, wystarczy, że tam jest, by nie radowali się według swego upodobania. Przyczyną tego jest to, że miłość jest zjednoczeniem dwóch osób samotnych, które wobec tego chcą się udzielać sobie w samotności.
Również i dusza będąca już na szczycie doskonałości i wolności ducha w Bogu – wszelkie bowiem sprzeciwy i wstręty zmysłowości zostały poskromione – już o niczym nie pamięta i niczym się nie zajmuje, tylko rozkoszą i radością wewnętrznej miłości z Oblubieńcem. Podobnie było z Tobiaszem, o którym w jego księdze napisano, że Bóg wrócił mu wzrok po przejściu udręczeń, nędzy i pokus i “reszta żywota jego była w weselu” (14, 4). To samo przechodzi również dusza, o której tu mówimy, skutkiem dóbr, jakie w sobie widzi z taką radością i rozkoszą, na jaką wskazuje Izajasz mówiąc o duszy, która ćwicząc się w doskonałości doszła w niej do tego stopnia, o jakim mówimy.
2. Rozmawiając bowiem z duszą o tej doskonałości, mówi:
“Wzejdzie w ciemności światłość twoja, a ciemności twoje będą jak południe. I da ci Pan odpocznienie zawsze, i napełni jasnością duszę twoją, a kości twoje wyzwoli; i będziesz jak ogród zroszony i jak zdrój wodny, którego wody nie ustaną. – I będą zbudowane przez ciebie pustki wieków, fundamenty pokolenia i pokolenia wywiedziesz i będziesz nazwany budownikiem płotów, odwracającym ścieżki na odpocznienie. Jeśli odwrócisz od sabatu nogę twoją, od czynienia woli twej w dzień mój święty i nazwiesz sabat rozkosznym, a święto Pańskie chwalebnym, i uczcisz go nie czyniąc dróg twoich ani nie idąc za wolą twoją, wtedy się będziesz rozkoszował w Panu i wyniosę cię na wysokości ziemi, i nakarmię cię dziedzictwem Jakuba” (55, 10-14). Tak mówi Izajasz, a przez dziedzictwo Jakuba jest tu oznaczony sam Bóg. W tym stanie, jak już mówiliśmy, dusza już nic nie pojmuje, jedynie cieszy się coraz więcej rozkoszą tego pokarmu. Zostaje jej tylko jedna rzecz do pragnienia, a mianowicie, by mogła radować się Nim doskonale w życiu wiecznym.
W następnej więc strofie i w dalszych zajęta jest proszeniem Umiłowanego o ów błogosławiony pokarm w jasnym oglądaniu Boga. Mówi zatem:
Radujmy się sobą, mój Miły,
Chodźmy przejrzeć się w Twojej piękności
Na górę i na pagórek,
Gdzie rozlewają się wody przejrzyste
I wejdźmy w puszcz ostępy cieniste.
OBJAŚNIENIE
3. Kiedy odbyło się już to doskonałe zjednoczenie miłości między duszą i Bogiem, pragnie się dusza zająć praktykowaniem przymiotów miłości i rozmawia w tej strofie z Oblubieńcem prosząc Go o trzy przymioty miłości.
Po pierwsze, pragnie otrzymać radość i smak miłości, więc prosi:
Radujmy się sobą, mój Miły.
Po drugie, pragnie się upodobnić do Umiłowanego i dlatego mówi:
Chodźmy się przejrzeć w Twojej piękności.
Po trzecie, pragnie zgłębić i poznać sekrety Umiłowanego. I o to właśnie prosi Go, mówiąc:
I wejdźmy w puszcz ostępy cieniste.
Następuje wiersz:
Radujmy się sobą, mój Miły,
4. to znaczy, cieszmy się w udzielaniu słodyczy miłości. I to nie tylko tej, jaka wynika ze zwykłego złączenia i zjednoczenia obojga, lecz tej, która wypływa z pełnienia miłości aktualnej i czynnej, czy to w woli przez [wewnętrzne] akty uczucia miłości, czy przez zewnętrzne akty spełniania dzieł odnoszących się do służby Umiłowanego. Miłość bowiem, gdzie swoją siedzibę założy, takiej nabywa właściwości, że, jak już mówiliśmy, pragnie ciągle smakować w swych radościach i słodyczach, którymi są wewnętrzne czy zewnętrzne praktyki miłości. Wszystko to zaś czyni, by tym więcej upodobnić się do Umiłowanego. Mówi więc dalej:
Chodźmy się przejrzeć w Twojej piękności,
5. to znaczy postępujmy tak, aby przez wspomniane praktykowanie miłości dojść do przeglądania się w Twojej piękności w życiu wiecznym. Abym do tego stopnia została przemieniona w Twą piękność, byśmy będąc upodobnieni w piękności, mogli sami się przeglądać w Twojej piękności, posiadając już tę samą Twoją piękność. Do tego stopnia, że gdy spoglądać będziemy na siebie, ujrzymy w sobie piękność każdego z nas, bo obie piękności są tylko Twoją pięknością, gdyż ja pochłonięta zostałam w Twojej piękności. I tak będę oglądać Ciebie w Twojej własnej piękności, a Ty mnie również w Twojej piękności. I będę widziała siebie w Tobie przez Twą piękność i Ty się ujrzysz we mnie również przez Twą piękność. I będę się zdawała być Tobą w Twej piękności, a Ty będziesz się zdawał być mną w tejże Twojej piękności. Piękność moja niech będzie Twoją pięknością, a Twoja piękność niech będzie moją pięknością, i tak więc będę Tobą w Twej piękności, a Ty będziesz mną również w Twej piękności, ponieważ ta sama Twoja piękność będzie moją pięknością, i tak przeglądać się będziemy wzajemnie w Twojej piękności.
Na tym polega przybranie za Synów Bożych, którzy prawdziwie mogą mówić do Boga te słowa, jakie sam Syn Boży wyrzekł do swego Ojca Przedwiecznego w Ewangelii św. Jana: “Wszystko moje Twoim jest, a Twoje moim” (17,10). W Chrystusie było to istotnie, gdyż był naturalnym Synem Bożym, a w nas jest przez uczestnictwo, gdyż jesteśmy przybranymi dziećmi Boga. I mówił te słowa będąc Głową, nie tylko o sobie, lecz o całym Ciele Mistycznym, tj. o Kościele. Kościół bowiem będzie uczestniczył w tej samej piękności Oblubieńca w dzień Jego triumfu, gdy ujrzy Boga twarzą w twarz. Stąd więc prosi tu dusza, aby zarówno ona, jak i Oblubieniec poszli przejrzeć się w Jego piękności
Na górę i na pagórek,
6. to znaczy do porannego i istotnego poznania Boga, będącego poznaniem w Słowie Bożym, które tu dla swej wzniosłości oznaczone jest przez górę; mówi bowiem Izajasz, zapraszając do poznawania Syna Bożego; “Chodźcie, a wstąpmy na górę Pańską” (2,3), oraz: “I będzie przygotowana góra domu Pańskiego” (tamże, 2, 2). [I na pagórek], tzn. do wieczornego poznania Boga, którym jest mądrość Jego w stworzeniach, dziełach i przedziwnych zrządzeniach. Wspomniana mądrość oznaczona tu jest przez pagórek, gdyż jest to mądrość niższa niż tamta poranna. O jedno i o drugie poznanie prosi tutaj dusza, gdy mówi: na górę i na pagórek.
7. W słowach duszy do Oblubieńca: chodźmy się przejrzeć w Twojej piękności na górę, zamyka ona swą prośbę: przeobraź mię i upodobnij mnie do piękności Bożej Mądrości. Mądrością tą, jak mówiliśmy, jest Syn Boży. W słowach zaś: na pagórek zamyka prośbę, by ją przekształcił w piękność owej drugiej, mniejszej mądrości, jaka’się ujawnia w stworzeniach i w tajemniczych Jego dziełach. Jest to również piękność Syna Bożego i nią pragnie być dusza oświecona.
8. Dusza nie może przejrzeć się w piękności Boga, jeżeli nie przeobrazi się w Jego Mądrość, w której dopiero może posiadać to, co jest w niebie i na ziemi. Na tę górę i na pagórek pragnęła również wejść oblubienica z Pieśni nad pieśniami, gdy mówiła: “Pójdę do góry mirry i do pagórka kadzidła” (4, 6). Przez górę mirry wyraża tu jasne widzenie Boga, a przez pagórek kadzidła poznanie Go w stworzeniach. Mirra bowiem jest szlachetniejsza od kadzidła.
Gdzie rozlewają się wody przejrzyste.
9. Czyli mówi tu: gdzie udziela się poznanie i mądrość Boga rozumowi ludzkiemu. Nazywa tu tę mądrość wodą przejrzystą dla rozumu, wolną i pozbawioną wszelkich przypadłości i fantazji, i jasną bez mgieł niewiedzy. W duszy zawsze tkwi to pragnienie jasnego i czystego poznania rzeczy Bożych. Im zaś więcej miłuje, tym więcej chce poznać. Dlatego w dalszych słowach prosi właśnie o to:
I wejdźmy w puszcz ostępy cieniste.
10. Te ostępy, czyli gęstwiny puszcz, są to przedziwne dzieła i głębokie sądy Boże, a jest ich takie mnóstwo i tak są przeróżne, że słusznie można je określić jako gęstwinę. W tych dziełach bowiem jest taka obfita mądrość i tak pełna tajemnic, że nie tylko możemy nazwać ją gęstwiną, lecz także tłustością. Tak bowiem mówi Dawid:
Mons Dei, mons pinguis; mons coagulatus (Ps 67, 16), chcąc powiedzieć, że góra Boża jest górą tłustą, górą okrzepłą.
Ta gęstwina mądrości i wiedzy Boga jest tak głęboka i niezmierzona, że choćby dusza wiele z niej poznawała, może wchodzić zawsze jeszcze głębiej. Jest to bowiem niezmierzoność i bogactwo Jego niepojętych skarbów, jak to określa św. Paweł: “O głębokości bogactw, mądrości i umiejętności Bożej! Jakże niepojęte są sądy Jego i niedościgłe drogi Jego” (Rz 11, 33).
11. W te ostępy niepojętych sądów i dróg Bożych pragnie wejść dusza, umiera bowiem z pragnienia, aby głęboko wniknąć w ich poznanie. Poznanie to bowiem jest nieocenioną rozkoszą, przechodzącą wszelki zmysł. I słusznie mówił Dawid o nim: “Sądy [Pańskie] prawdziwe, wszystkie razem sprawiedliwe. Bardziej pożądane niż złoto i mnogie kamienie drogie, a słodsze nad miód i plastr miodowy. Albowiem sługa Twój strzeże ich” (Ps 18,10-12). Dlatego też dusza pragnie niezmiernie wniknięcia w te sądy i poznania ich głębi. I byłaby to dla niej pociecha i wesele niewypowiedziane, choćby jej przyszło przejść przez wszystkie, jakie są na świecie przykrości i trudy, i przez wszystko, cokolwiek by mogło posłużyć jako środek ku temu, przez trudności i zmartwienia, przez uciski i niebezpieczeństwa śmierci, byle tylko mogła wniknąć głębiej w swego Boga.
12. Przez te gęstwiny, w które chce dusza wejść, można tu również zupełnie dobrze rozumieć gęstwinę trudów i udręczeń, w jakie chce wejść dusza, gdyż cierpienie jest dla niej rzeczą najmilszą i najbardziej pożyteczną. Cierpienie jest środkiem do głębszego wniknięcia w gęstwinę rozkosznej mądrości Bożej. Im bowiem czystsze cierpienie, tym głębsze i czystsze zrozumienie, a tym samym większa i czystsza radość, ponieważ wynika ona z głębszego poznania. Dusza więc, nie zadowalając się tutaj małymi cierpieniami, mówi: wejdźmy głębiej w gęstwinę, czyli aż do ucisków samej śmierci, by oglądać Boga. Stąd prorok Job, pragnąc tego cierpienia, by ujrzeć Boga, mówił: “Kto by dał, by się spełniła prośba moja, i żeby mi Bóg dał, czego oczekuję? A ten, który począł, niech mię zetrze, niech rozpuści rękę swoją i wytnie mię! I niech mi to będzie pociechą, iż trapiąc mię boleścią nie folgował” (Job 6, 8-10).
13. Ach, gdyby raz zrozumiano, że nie można dojść do gęstwiny różnorodnych mądrości i bogactw Bożych inną drogą, jak tylko przez gęstwinę wszelkiego rodzaju cierpień^ W tym więc powinno być pragnienie i pociecha duszy. Im bowiem większej pragnie mądrości od Boga, tym bardziej powinna wpierw pragnąć cierpienia, by przez nie wejść w gęstwinę Krzyża. Dlatego św. Paweł napomina Efezjan, aby “nie upadali na duchu z powodu prześladowań… ale aby umocnieni i ugruntowani w miłości, wraz z wszystkimi świętymi pojąć mogli, jak ona jest rozległa i daleka, wzniosła i głęboka, i aby też mogli poznać, jak miłość Chrystusowa przewyższa wszelką wiedzę i byli napełnieni całą pełnością Bożą” (3, 13. 17-19). By wejść do tych bogactw mądrości, trzeba iść przez ciasną bramę, tj. przez krzyż. Zaś niewielu pragnie przez nią wchodzić, natomiast wielu pragnie rozkoszy, do których się przez nią wchodzi.
WPROWADZENIE DO NASTĘPNEJ STROFY
1. Szczególną właściwością kochających się jest to, że wolą raczej radować się sobą w oddaleniu od wszelkich stworzeń niż w jakimś towarzystwie. Ponieważ jeśliby nawet byli razem, obecność jakiegoś obcego towarzystwa, choćby nie mówili nic więcej poza towarzystwem niż przy nim i choćby także owo towarzystwo nic nie mówiło, wystarczy, że tam jest, by nie radowali się według swego upodobania. Przyczyną tego jest to, że miłość jest zjednoczeniem dwóch osób samotnych, które wobec tego chcą się udzielać sobie w samotności.
Również i dusza będąca już na szczycie doskonałości i wolności ducha w Bogu – wszelkie bowiem sprzeciwy i wstręty zmysłowości zostały poskromione – już o niczym nie pamięta i niczym się nie zajmuje, tylko rozkoszą i radością wewnętrznej miłości z Oblubieńcem. Podobnie było z Tobiaszem, o którym w jego księdze napisano, że Bóg wrócił mu wzrok po przejściu udręczeń, nędzy i pokus i “reszta żywota jego była w weselu” (14, 4). To samo przechodzi również dusza, o której tu mówimy, skutkiem dóbr, jakie w sobie widzi z taką radością i rozkoszą, na jaką wskazuje Izajasz mówiąc o duszy, która ćwicząc się w doskonałości doszła w niej do tego stopnia, o jakim mówimy.
2. Rozmawiając bowiem z duszą o tej doskonałości, mówi:
“Wzejdzie w ciemności światłość twoja, a ciemności twoje będą jak południe. I da ci Pan odpocznienie zawsze, i napełni jasnością duszę twoją, a kości twoje wyzwoli; i będziesz jak ogród zroszony i jak zdrój wodny, którego wody nie ustaną. – I będą zbudowane przez ciebie pustki wieków, fundamenty pokolenia i pokolenia wywiedziesz i będziesz nazwany budownikiem płotów, odwracającym ścieżki na odpocznienie. Jeśli odwrócisz od sabatu nogę twoją, od czynienia woli twej w dzień mój święty i nazwiesz sabat rozkosznym, a święto Pańskie chwalebnym, i uczcisz go nie czyniąc dróg twoich ani nie idąc za wolą twoją, wtedy się będziesz rozkoszował w Panu i wyniosę cię na wysokości ziemi, i nakarmię cię dziedzictwem Jakuba” (55, 10-14). Tak mówi Izajasz, a przez dziedzictwo Jakuba jest tu oznaczony sam Bóg. W tym stanie, jak już mówiliśmy, dusza już nic nie pojmuje, jedynie cieszy się coraz więcej rozkoszą tego pokarmu. Zostaje jej tylko jedna rzecz do pragnienia, a mianowicie, by mogła radować się Nim doskonale w życiu wiecznym.
W następnej więc strofie i w dalszych zajęta jest proszeniem Umiłowanego o ów błogosławiony pokarm w jasnym oglądaniu Boga. Mówi zatem:
Radujmy się sobą, mój Miły,
Chodźmy przejrzeć się w Twojej piękności
Na górę i na pagórek,
Gdzie rozlewają się wody przejrzyste
I wejdźmy w puszcz ostępy cieniste.
OBJAŚNIENIE
3. Kiedy odbyło się już to doskonałe zjednoczenie miłości między duszą i Bogiem, pragnie się dusza zająć praktykowaniem przymiotów miłości i rozmawia w tej strofie z Oblubieńcem prosząc Go o trzy przymioty miłości.
Po pierwsze, pragnie otrzymać radość i smak miłości, więc prosi:
Radujmy się sobą, mój Miły.
Po drugie, pragnie się upodobnić do Umiłowanego i dlatego mówi:
Chodźmy się przejrzeć w Twojej piękności.
Po trzecie, pragnie zgłębić i poznać sekrety Umiłowanego. I o to właśnie prosi Go, mówiąc:
I wejdźmy w puszcz ostępy cieniste.
Następuje wiersz:
Radujmy się sobą, mój Miły,
4. to znaczy, cieszmy się w udzielaniu słodyczy miłości. I to nie tylko tej, jaka wynika ze zwykłego złączenia i zjednoczenia obojga, lecz tej, która wypływa z pełnienia miłości aktualnej i czynnej, czy to w woli przez [wewnętrzne] akty uczucia miłości, czy przez zewnętrzne akty spełniania dzieł odnoszących się do służby Umiłowanego. Miłość bowiem, gdzie swoją siedzibę założy, takiej nabywa właściwości, że, jak już mówiliśmy, pragnie ciągle smakować w swych radościach i słodyczach, którymi są wewnętrzne czy zewnętrzne praktyki miłości. Wszystko to zaś czyni, by tym więcej upodobnić się do Umiłowanego. Mówi więc dalej:
Chodźmy się przejrzeć w Twojej piękności,
5. to znaczy postępujmy tak, aby przez wspomniane praktykowanie miłości dojść do przeglądania się w Twojej piękności w życiu wiecznym. Abym do tego stopnia została przemieniona w Twą piękność, byśmy będąc upodobnieni w piękności, mogli sami się przeglądać w Twojej piękności, posiadając już tę samą Twoją piękność. Do tego stopnia, że gdy spoglądać będziemy na siebie, ujrzymy w sobie piękność każdego z nas, bo obie piękności są tylko Twoją pięknością, gdyż ja pochłonięta zostałam w Twojej piękności. I tak będę oglądać Ciebie w Twojej własnej piękności, a Ty mnie również w Twojej piękności. I będę widziała siebie w Tobie przez Twą piękność i Ty się ujrzysz we mnie również przez Twą piękność. I będę się zdawała być Tobą w Twej piękności, a Ty będziesz się zdawał być mną w tejże Twojej piękności. Piękność moja niech będzie Twoją pięknością, a Twoja piękność niech będzie moją pięknością, i tak więc będę Tobą w Twej piękności, a Ty będziesz mną również w Twej piękności, ponieważ ta sama Twoja piękność będzie moją pięknością, i tak przeglądać się będziemy wzajemnie w Twojej piękności.
Na tym polega przybranie za Synów Bożych, którzy prawdziwie mogą mówić do Boga te słowa, jakie sam Syn Boży wyrzekł do swego Ojca Przedwiecznego w Ewangelii św. Jana: “Wszystko moje Twoim jest, a Twoje moim” (17,10). W Chrystusie było to istotnie, gdyż był naturalnym Synem Bożym, a w nas jest przez uczestnictwo, gdyż jesteśmy przybranymi dziećmi Boga. I mówił te słowa będąc Głową, nie tylko o sobie, lecz o całym Ciele Mistycznym, tj. o Kościele. Kościół bowiem będzie uczestniczył w tej samej piękności Oblubieńca w dzień Jego triumfu, gdy ujrzy Boga twarzą w twarz. Stąd więc prosi tu dusza, aby zarówno ona, jak i Oblubieniec poszli przejrzeć się w Jego piękności
Na górę i na pagórek,
6. to znaczy do porannego i istotnego poznania Boga, będącego poznaniem w Słowie Bożym, które tu dla swej wzniosłości oznaczone jest przez górę; mówi bowiem Izajasz, zapraszając do poznawania Syna Bożego; “Chodźcie, a wstąpmy na górę Pańską” (2,3), oraz: “I będzie przygotowana góra domu Pańskiego” (tamże, 2, 2). [I na pagórek], tzn. do wieczornego poznania Boga, którym jest mądrość Jego w stworzeniach, dziełach i przedziwnych zrządzeniach. Wspomniana mądrość oznaczona tu jest przez pagórek, gdyż jest to mądrość niższa niż tamta poranna. O jedno i o drugie poznanie prosi tutaj dusza, gdy mówi: na górę i na pagórek.
7. W słowach duszy do Oblubieńca: chodźmy się przejrzeć w Twojej piękności na górę, zamyka ona swą prośbę: przeobraź mię i upodobnij mnie do piękności Bożej Mądrości. Mądrością tą, jak mówiliśmy, jest Syn Boży. W słowach zaś: na pagórek zamyka prośbę, by ją przekształcił w piękność owej drugiej, mniejszej mądrości, jaka’się ujawnia w stworzeniach i w tajemniczych Jego dziełach. Jest to również piękność Syna Bożego i nią pragnie być dusza oświecona.
8. Dusza nie może przejrzeć się w piękności Boga, jeżeli nie przeobrazi się w Jego Mądrość, w której dopiero może posiadać to, co jest w niebie i na ziemi. Na tę górę i na pagórek pragnęła również wejść oblubienica z Pieśni nad pieśniami, gdy mówiła: “Pójdę do góry mirry i do pagórka kadzidła” (4, 6). Przez górę mirry wyraża tu jasne widzenie Boga, a przez pagórek kadzidła poznanie Go w stworzeniach. Mirra bowiem jest szlachetniejsza od kadzidła.
Gdzie rozlewają się wody przejrzyste.
9. Czyli mówi tu: gdzie udziela się poznanie i mądrość Boga rozumowi ludzkiemu. Nazywa tu tę mądrość wodą przejrzystą dla rozumu, wolną i pozbawioną wszelkich przypadłości i fantazji, i jasną bez mgieł niewiedzy. W duszy zawsze tkwi to pragnienie jasnego i czystego poznania rzeczy Bożych. Im zaś więcej miłuje, tym więcej chce poznać. Dlatego w dalszych słowach prosi właśnie o to:
I wejdźmy w puszcz ostępy cieniste.
10. Te ostępy, czyli gęstwiny puszcz, są to przedziwne dzieła i głębokie sądy Boże, a jest ich takie mnóstwo i tak są przeróżne, że słusznie można je określić jako gęstwinę. W tych dziełach bowiem jest taka obfita mądrość i tak pełna tajemnic, że nie tylko możemy nazwać ją gęstwiną, lecz także tłustością. Tak bowiem mówi Dawid:
Mons Dei, mons pinguis; mons coagulatus (Ps 67, 16), chcąc powiedzieć, że góra Boża jest górą tłustą, górą okrzepłą.
Ta gęstwina mądrości i wiedzy Boga jest tak głęboka i niezmierzona, że choćby dusza wiele z niej poznawała, może wchodzić zawsze jeszcze głębiej. Jest to bowiem niezmierzoność i bogactwo Jego niepojętych skarbów, jak to określa św. Paweł: “O głębokości bogactw, mądrości i umiejętności Bożej! Jakże niepojęte są sądy Jego i niedościgłe drogi Jego” (Rz 11, 33).
11. W te ostępy niepojętych sądów i dróg Bożych pragnie wejść dusza, umiera bowiem z pragnienia, aby głęboko wniknąć w ich poznanie. Poznanie to bowiem jest nieocenioną rozkoszą, przechodzącą wszelki zmysł. I słusznie mówił Dawid o nim: “Sądy [Pańskie] prawdziwe, wszystkie razem sprawiedliwe. Bardziej pożądane niż złoto i mnogie kamienie drogie, a słodsze nad miód i plastr miodowy. Albowiem sługa Twój strzeże ich” (Ps 18,10-12). Dlatego też dusza pragnie niezmiernie wniknięcia w te sądy i poznania ich głębi. I byłaby to dla niej pociecha i wesele niewypowiedziane, choćby jej przyszło przejść przez wszystkie, jakie są na świecie przykrości i trudy, i przez wszystko, cokolwiek by mogło posłużyć jako środek ku temu, przez trudności i zmartwienia, przez uciski i niebezpieczeństwa śmierci, byle tylko mogła wniknąć głębiej w swego Boga.
12. Przez te gęstwiny, w które chce dusza wejść, można tu również zupełnie dobrze rozumieć gęstwinę trudów i udręczeń, w jakie chce wejść dusza, gdyż cierpienie jest dla niej rzeczą najmilszą i najbardziej pożyteczną. Cierpienie jest środkiem do głębszego wniknięcia w gęstwinę rozkosznej mądrości Bożej. Im bowiem czystsze cierpienie, tym głębsze i czystsze zrozumienie, a tym samym większa i czystsza radość, ponieważ wynika ona z głębszego poznania. Dusza więc, nie zadowalając się tutaj małymi cierpieniami, mówi: wejdźmy głębiej w gęstwinę, czyli aż do ucisków samej śmierci, by oglądać Boga. Stąd prorok Job, pragnąc tego cierpienia, by ujrzeć Boga, mówił: “Kto by dał, by się spełniła prośba moja, i żeby mi Bóg dał, czego oczekuję? A ten, który począł, niech mię zetrze, niech rozpuści rękę swoją i wytnie mię! I niech mi to będzie pociechą, iż trapiąc mię boleścią nie folgował” (Job 6, 8-10).
13. Ach, gdyby raz zrozumiano, że nie można dojść do gęstwiny różnorodnych mądrości i bogactw Bożych inną drogą, jak tylko przez gęstwinę wszelkiego rodzaju cierpień^ W tym więc powinno być pragnienie i pociecha duszy. Im bowiem większej pragnie mądrości od Boga, tym bardziej powinna wpierw pragnąć cierpienia, by przez nie wejść w gęstwinę Krzyża. Dlatego św. Paweł napomina Efezjan, aby “nie upadali na duchu z powodu prześladowań… ale aby umocnieni i ugruntowani w miłości, wraz z wszystkimi świętymi pojąć mogli, jak ona jest rozległa i daleka, wzniosła i głęboka, i aby też mogli poznać, jak miłość Chrystusowa przewyższa wszelką wiedzę i byli napełnieni całą pełnością Bożą” (3, 13. 17-19). By wejść do tych bogactw mądrości, trzeba iść przez ciasną bramę, tj. przez krzyż. Zaś niewielu pragnie przez nią wchodzić, natomiast wielu pragnie rozkoszy, do których się przez nią wchodzi.