Droga na Górę Karmel - Strona 30 z 97 - Dumanie.pl - blog osobisty | o. Mariusz Wójtowicz OCD

Droga na Górę Karmel

 

Rozdział XI



O przeszkodach i trudnościach, jakie mogą wyniknąć z pojęć umysłowych, otrzymanych w sposób nadprzyrodzony przez ukazanie się ich zewnętrznym zmysłom cielesnym. Jak dusza powinna się wobec nich zachować.

1. Pierwszymi pojęciami, jak to mówiliśmy w rozdziale poprzednim, są te, które rozum przyjmuje drogą naturalnego poznania. O nich nie będziemy tu jednak mówili. Zajmowaliśmy się tym przedmiotem w pierwszej księdze, prowadząc duszę przez noc zmysłów. Tam też podaliśmy wystarczające wskazania, jak dusza powinna się do nich ustosunkować.

W tym rozdziale zatrzymamy się nad poznawaniem i pojęciami, które udzielają się umysłowi w sposób nadprzyrodzony drogą zmysłów cielesnych zewnętrznych, czyli przez wzrok, słuch, powonienie, smak i dotyk. Tą drogą bowiem osoby duchowe zwykły otrzymywać obrazy i zjawiska nadprzyrodzone.

I tak, odnośnie do wzroku, miewają widzenia postaci i osób z drugiego świata: świętych, dobrych i złych aniołów, niekiedy też świateł i blasków niezwykłych.

Za pomocą słuchu słyszą nadzwyczajne głosy i słowa, które wymawiają widziane przez nie osoby lub inne, niewidoczne.

Powonieniem odczuwają czasem najmilsze zapachy, nie wiedząc skąd pochodzą. Także zmysłem smaku zdarza się im odczuwać wielką przyjemność, a dotykiem wielką rozkosz i to czasem w tak wielkiej mierze, że wydaje się, iż całe ciało i wszystkie kości radują się, rozkwitają i zanurzają w rozkoszy. Ten stan zwykło się nazywać namaszczeniem ducha, które przelewa się zeń na członki czystych dusz. Te smakowania zmysłowe spotyka się często u osób duchowych, gdyż afekt i pobożność ducha, każda na swój sposób, w większej lub mniejszej mierze, udzielają się zmysłom.

2. Trzeba zaś wiedzieć, że chociaż wszystkie te rzeczy mogą się zdarzać zmysłom ciała drogą Bożą, nigdy jednak nie wolno im ufać ani ich dopuszczać, trzeba raczej od nich uciekać, nie badając nawet, czy są dobre czy złe. Im bardziej bowiem są zewnętrzne i cielesne, tym mniej pewne jest ich pochodzenie od Boga. Dla Boga bowiem bardziej właściwe i zwyczajne jest udzielanie się w duchu, w czym jest więcej bezpieczeństwa i korzyści dla duszy niż przy udzielaniu się zmysłowym, w którym zazwyczaj jest wiele niebezpieczeństwa i złudy, ponieważ zmysł cielesny chce być sędzią i rozjemcą w sprawach duchowych, uważając je za takie, jakimi je odczuwa, podczas gdy one są tak różne, jak różne jest ciało od duszy, a zmysły od rozumu. Albowiem zmysły ciała jeszcze mniej pojmują rzeczy duchowe, aniżeli zwierzę pojmuje rzeczy rozumne.

3. Kto więc podobne rzeczy ceni, bardzo błądzi i naraża się na wielkie niebezpieczeństwo złudzenia, a przynajmniej stawia sobie całkowitą przeszkodę w drodze do wartości duchowych. Wszystkie bowiem rzeczy cielesne, jak już mówiliśmy, nie mają żadnej proporcji do rzeczy duchowych. Dlatego należy zawsze podejrzewać, że pochodzą one nie od Boga, lecz raczej od szatana, który odnośnie do rzeczy bardziej zewnętrznych i cielesnych ma większy wpływ i łatwiej tu może oszukać niż w tym co bardziej wewnętrzne i duchowe.

4. Przedmioty i kształty cielesne, im bardziej same w sobie są zewnętrzne, tym mniej przynoszą korzyści wewnętrznej i duchowej, a to z powodu ogromnej odległości i dysproporcji między rzeczami cielesnymi i duchowymi. Bo chociaż udziela się z nich coś duchowego, jak to ma zawsze miejsce w tych, które są od Boga, jednakże o wiele mniej, niż gdyby raczej same te rzeczy były duchowe i wewnętrzne. Stąd też odpowiedniejsze są one i sposobniejsze do spowodowania w duszy błędów, zarozumiałości i próżności. Jako bowiem uchwytne i materialne pobudzają wielce zmysły i zdają się duszy czymś wielkim (jako bardziej zmysłowe), tak że idzie za nimi, a opuszcza wiarę, sądząc, że ich światło jest przewodnikiem i środkiem do celu jej pragnień, tj. do zjednoczenia z Bogiem. I tym bardziej zatraca drogę i środek, którym jest wiara, im wyżej ceni te rzeczy.

5. Ponadto w duszę przeżywającą te nadprzyrodzone rzeczy wkrada się często tajemne przekonanie o swej wartości przed Bogiem, co jest przeciwne pokorze.

Także i szatan sprytnie wprowadza w duszę zadowolenie z siebie, czasem skryte, czasem dość jawne. W tym celu ukazuje jej zmysłom często zjawy, przedstawiając wzrokowi postacie świętych i blaski najwspanialsze; słuchowi łudzące słowa; powonieniu zapachy miłe i słodkości ustom a dotykowi rozkosz. I znęciwszy w ten sposób zmysły, wtrąca je w wielkie nieszczęście.

Dlatego też należy zawsze odrzucać takie zjawiska i uczucia. A choćby niektóre z nich byty od Boga, nie będzie w tym dla Niego obrazy, zaś dusza broniąc się przeciw nim i nie szukając ich, nie pozbawia się skutku i owocu, jakie Bóg przez nie wywołać w niej pragnie.

6. Przyczyna tego jest, że widzenie cielesne albo odczucie w jakimś innym zmyśle, czy też w formie bardziej wewnętrznego udzielania się, jeśli pochodzi od Boga, w tym samym momencie, w którym się ukazuje czy daje odczuć, sprawia swe skutki w duchu, nie dając duszy czasu na zastanowienie się, czy go szukać czy nie. Bo jak Bóg daje pewne rzeczy sposobem nadprzyrodzonym, bez wystarczającego uzdolnienia i starania ze strony duszy, tak bez jej starania czy uzdolnienia sprawia też skutek, jaki przez te rzeczy zdziałać w niej pragnie; jest to bowiem sprawa, która dopełnia się w duchu biernie. Dokonuje się to lub nie dokonuje niezależnie od tego, czy się tych rzeczy pragnie czy nie, podobnie jak gdy kogoś obnażonego wrzucą w ogień, nic nie pomoże chcieć czy nie chcieć spłonąć, bo ogień przemocą będzie czynił swoje. Tak też te prawdziwe widzenia i objawienia, chociaż dusza ich nie pragnie, sprawiają swe skutki, i to przede wszystkim w niej, a nie w ciele.

Jeżeli zaś pochodzą od szatana (bez zgody duszy), wprowadzają w nią zamieszanie, oschłość, próżność lub zarozumiałość ducha. Nie są one jednak nigdy tak skuteczne w czynieniu zła w duszy, jak skuteczne w czynieniu dobra są te, które pochodzą od Boga. Szatan bowiem może tylko pobudzić pierwsze poruszenia woli, nie wzrusza jej jednak do głębi, jeśli ona sama tego nie zechce. Niepokój spowodowany przez szatana nie będzie trwał długo, jeżeli dusza nie przyczyni się do tego przez swą słabość i przez brak oporu.

Natomiast wszystko, co pochodzi od Boga, przenika duszę, porusza wolę do miłości i działa tak skutecznie, że dusza nie może się oprzeć, choćby chciała, podobnie jak szkło nie może się oprzeć padającym na nie promieniom słonecznym.

7. Nigdy zatem nie powinna dusza ośmielać się pragnąć i dopuszczać do siebie tych objawień, choćby nawet były, jak mówię, od Boga. Gdyby bowiem pragnęła je przyjmować, spadnie na nią sześć przykrych następstw.

Pierwsze: pomniejszy swoją wiarę, doświadczenie bowiem zmysłowe bardzo osłabia wiarę, ponieważ wiara, jak mówiliśmy, przekracza wszelkie odczucie zmysłowe. Nie zamykając oczu na te wszystkie rzeczy zmysłowe, pozbawia się środka zjednoczenia z Bogiem.

Drugie: objawienia te nie odrzucone są przeszkodą dla ducha, bo na nich zatrzymuje się dusza i duch nie może wzlecieć do tego, co jest niewidzialne. To właśnie była jedna z przyczyn, dla których Zbawiciel powiedział uczniom, iż lepiej jest. by On odszedł od nich, bo inaczej nie przyjdzie Duch Święty. Dlatego również Marię Magdalenę, która po Zmartwychwstaniu przypadła do Jego stóp, oddalił, by umocniła się w wierze.

Trzecie: dusza, zatrzymując się na posiadaniu tych objawień, nie dąży do prawdziwego wyrzeczenia i ogołocenia ducha.

Czwarte: traci wewnętrzny skutek i ducha tych objawień, albowiem zwraca oczy na to, co w nich zmysłowe, a co stanowi wartość podrzędną. Dlatego nie otrzymuje już tak obficie ducha, którego one sprawiają, ten bowiem udziela się i zachowuje dzięki wyrzeczeniu się wszystkiego co odczuwalne i bardzo różne od czystej duchowości.

Piąte: traci łaski Boże, gdyż je sobie przywłaszcza i nie korzysta z nich należycie. Przywłaszczać je zaś sobie i nie korzystać z nich, to znaczy pragnąć ich, uważać je za swoje. A przecież Bóg nie daje ich duszy na własność, dusza nie powinna zapominać, że są one własnością Boga.

Szóste: pożądanie tych objawień otwiera drogę szatanowi, by mógł duszę oszukiwać innymi widziadłami, które umie on bardzo naśladować i przedstawić je duszy jako dobre. Mówi bowiem Apostoł, że diabeł może się przemienić w anioła światłości. Za łaską Bożą będziemy jeszcze mówili o tym przedmiocie w trzeciej księdze, w rozdziale o łakomstwie duchowym.

8. Jest przeto zawsze rzeczą stosowną, by dusza odrzucała te zjawiska z zamkniętymi oczami, od kogokolwiek by pochodziły. Jeżeli tego nie uczyni, da miejsce zjawom diabelskim i taką moc szatanowi, że nie tylko jedne zjawy będzie przyjmować za drugie, lecz tym sposobem mnożyć się będą te od złego ducha, a ustawać te od Boga i dojdzie do tego, że pozostaną same diabelskie. Doświadczyło tego wiele dusz nieostrożnych i nieroztropnych, które do tego stopnia się czuły bezpieczne przyjmując te rzeczy, że wiele spośród nich musiało wielkiego użyć trudu, by wrócić do Boga przez czystą wiarę. A niemało było takich, które nie mogły wcale wrócić, gdyż szatan już je zbyt usidlił. Przeto pożytecznie jest zamykać się i bronić przed nimi wszystkimi. Odrzucając bowiem złe, unika się błędów diabelskich, a odrzucając dobre, unika się przeszkody w wierze i duch zbiera z nich owoce. Jeśli wówczas, kiedy dusza je przyjmuje, Bóg je odbiera (ponieważ zagarnia je na własność, nie wykorzystując ich odpowiednio), a szatan wprowadza i pomnaża swoje, znajdując dla nich miejsce i okazję – to przeciwnie, gdy dusza wyrzeka się ich i jest im przeciwna, zły duch zaczyna ustępować, widząc, że nie sprawia szkody, Bóg zaś zwiększa i pomnaża łaski w tej pokornej i ogołoconej duszy, stawiając ją nad wieloma, jak owego sługę, który był wierny w małym.

9. Jeśli zaś dusza pośród tych łask będzie dalej wierna i powściągliwa. nie przestanie jej Bóg podnosić ze stopnia na stopień aż do boskiego zjednoczenia i przemienienia. Zbawiciel bowiem próbuje i podnosi duszę w ten sposób, że najpierw daje jej w dziedzinie zmysłów rzeczy zewnętrzne i dobra niższe odpowiednio do jej słabych zdolności. Skoro jednak zachowa się, jak powinna, przyjmując te pierwsze kąski ze wstrzemięźliwością, jedynie dla podtrzymania swych sit, prowadzi ją do obfitszego i wykwintniejszego pokarmu. I tak stopniowo, zwyciężywszy szatana na pierwszym, pójdzie na drugi stopień; zwyciężywszy go na drugim, pójdzie na trzeci, przechodząc poprzez wszystkie siedem mieszkań, czyli przez siedem stopni miłości, aż Oblubieniec wprowadzi ją do winnej piwnicy, do pełni swojej miłości.

10. Szczęśliwa dusza, która umie walczyć przeciw owej bestii apokaliptycznej, mającej siedem głów, przeciwstawionym siedmiu stopniom miłości. Głowami tymi walczy przeciw każdemu i każda z osobna walczy z duszą w każdym z tych mieszkań, w którym ona przebywa ćwicząc się i zdobywając każdy stopień miłości Bożej. Jeśli jednak dusza potykać się będzie wiernie i na każdym z nich zwycięży, niewątpliwie zasłuży sobie na przechodzenie ze stopnia na stopień, z mieszkania do mieszkania, aż dojdzie do ostatniego, pozostawiając bestii, która toczyła z nią zaciekłą walkę, uciętych jej łbów siedmioro. Mówi bowiem św. Jan, że dano jej walczyć ze świętymi i próbować ich zwyciężać na każdym z owych stopni miłości, używając przeciw każdemu odpowiednich broni i machin wojennych.

Jakże to bolesne, że wielu stając do walki z bestią, nawet nie wie, że aby odciąć jej pierwszą głowę, trzeba się wyrzec rzeczy zmysłowych i świata. A jeśli niektórzy odetną jej tę pierwszą głowę, nie odcinają drugiej, tj. widzeń zmysłowych, o których mówiliśmy. Jeszcze smutniejsze jest to, że niektórych, co odcięli bestii nie tylko pierwszą, drugą, ale i trzecią głowę – oznaczającą oderwanie się od doznawań w zmysłach zewnętrznych i postąpienie ze stanu medytacji wyżej – w chwili wejścia w krąg czysto duchowy zwycięża ta duchowa bestia. Wówczas podnosi ona przeciw nim i wskrzesza wszystkie swoje głowy aż do pierwszej, i w powtórnym upadku stają się późniejsze ich rzeczy gorsze niźli pierwsze, bo diabeł bierze ze sobą siedmiu innych duchów, gorszych od siebie.

11. Jeśli człowiek duchowy pragnie odciąć pierwszą i drugą głowę tej bestii, wchodząc w ten sposób do pierwszego mieszkania miłości i do drugiego mieszkania żywej wiary, musi zaprzeć się wszystkich wrażeń i rozkoszy doczesnych, podpadających pod zmysły zewnętrzne, nie pragnąc zajmować się tym, co wnika przez zmysły, a co bardzo osłabia wiarę.

12. Zrozumiałe jest, że te widzenia i wrażenia zmysłowe nie mogą być środkiem do zjednoczenia, bo nie są w żadnej proporcji do Boga. To właśnie była jedna z przyczyn, dla której Pan nie chciał, by Go dotknęła Magdalena i św. Tomasz.

Szatan cieszy się bardzo, gdy dusza pragnie objawień i jest skłonna do nich; ma bowiem wówczas wiele sposobności, by ją łudzić i, jak tylko zdoła, umniejszać wiarę. W takiej bowiem duszy, jak już mówiliśmy, wielka jest nieczułość odnośnie do wiary. Cierpi ona również rozmaite pokusy i dochodzi do różnych niedorzeczności.

13. Zatrzymałem się dłużej na tych pojęciach zewnętrznych, by rzucić więcej światła na różne zagadnienia, o których zaraz będziemy mówili. Był to przedmiot tak ważny, że wiele by o nim było jeszcze do powiedzenia. Uważam, że mieści się to wszystko w następującym twierdzeniu: podobnych wrażeń nie wolno nigdy dopuszczać, chyba bardzo rzadko, a i wtedy niechętnie. Zdaje mi się, że starczy tego, co powiedziałem.

 

Rozdział XI



O przeszkodach i trudnościach, jakie mogą wyniknąć z pojęć umysłowych, otrzymanych w sposób nadprzyrodzony przez ukazanie się ich zewnętrznym zmysłom cielesnym. Jak dusza powinna się wobec nich zachować.

1. Pierwszymi pojęciami, jak to mówiliśmy w rozdziale poprzednim, są te, które rozum przyjmuje drogą naturalnego poznania. O nich nie będziemy tu jednak mówili. Zajmowaliśmy się tym przedmiotem w pierwszej księdze, prowadząc duszę przez noc zmysłów. Tam też podaliśmy wystarczające wskazania, jak dusza powinna się do nich ustosunkować.

W tym rozdziale zatrzymamy się nad poznawaniem i pojęciami, które udzielają się umysłowi w sposób nadprzyrodzony drogą zmysłów cielesnych zewnętrznych, czyli przez wzrok, słuch, powonienie, smak i dotyk. Tą drogą bowiem osoby duchowe zwykły otrzymywać obrazy i zjawiska nadprzyrodzone.

I tak, odnośnie do wzroku, miewają widzenia postaci i osób z drugiego świata: świętych, dobrych i złych aniołów, niekiedy też świateł i blasków niezwykłych.

Za pomocą słuchu słyszą nadzwyczajne głosy i słowa, które wymawiają widziane przez nie osoby lub inne, niewidoczne.

Powonieniem odczuwają czasem najmilsze zapachy, nie wiedząc skąd pochodzą. Także zmysłem smaku zdarza się im odczuwać wielką przyjemność, a dotykiem wielką rozkosz i to czasem w tak wielkiej mierze, że wydaje się, iż całe ciało i wszystkie kości radują się, rozkwitają i zanurzają w rozkoszy. Ten stan zwykło się nazywać namaszczeniem ducha, które przelewa się zeń na członki czystych dusz. Te smakowania zmysłowe spotyka się często u osób duchowych, gdyż afekt i pobożność ducha, każda na swój sposób, w większej lub mniejszej mierze, udzielają się zmysłom.

2. Trzeba zaś wiedzieć, że chociaż wszystkie te rzeczy mogą się zdarzać zmysłom ciała drogą Bożą, nigdy jednak nie wolno im ufać ani ich dopuszczać, trzeba raczej od nich uciekać, nie badając nawet, czy są dobre czy złe. Im bardziej bowiem są zewnętrzne i cielesne, tym mniej pewne jest ich pochodzenie od Boga. Dla Boga bowiem bardziej właściwe i zwyczajne jest udzielanie się w duchu, w czym jest więcej bezpieczeństwa i korzyści dla duszy niż przy udzielaniu się zmysłowym, w którym zazwyczaj jest wiele niebezpieczeństwa i złudy, ponieważ zmysł cielesny chce być sędzią i rozjemcą w sprawach duchowych, uważając je za takie, jakimi je odczuwa, podczas gdy one są tak różne, jak różne jest ciało od duszy, a zmysły od rozumu. Albowiem zmysły ciała jeszcze mniej pojmują rzeczy duchowe, aniżeli zwierzę pojmuje rzeczy rozumne.

3. Kto więc podobne rzeczy ceni, bardzo błądzi i naraża się na wielkie niebezpieczeństwo złudzenia, a przynajmniej stawia sobie całkowitą przeszkodę w drodze do wartości duchowych. Wszystkie bowiem rzeczy cielesne, jak już mówiliśmy, nie mają żadnej proporcji do rzeczy duchowych. Dlatego należy zawsze podejrzewać, że pochodzą one nie od Boga, lecz raczej od szatana, który odnośnie do rzeczy bardziej zewnętrznych i cielesnych ma większy wpływ i łatwiej tu może oszukać niż w tym co bardziej wewnętrzne i duchowe.

4. Przedmioty i kształty cielesne, im bardziej same w sobie są zewnętrzne, tym mniej przynoszą korzyści wewnętrznej i duchowej, a to z powodu ogromnej odległości i dysproporcji między rzeczami cielesnymi i duchowymi. Bo chociaż udziela się z nich coś duchowego, jak to ma zawsze miejsce w tych, które są od Boga, jednakże o wiele mniej, niż gdyby raczej same te rzeczy były duchowe i wewnętrzne. Stąd też odpowiedniejsze są one i sposobniejsze do spowodowania w duszy błędów, zarozumiałości i próżności. Jako bowiem uchwytne i materialne pobudzają wielce zmysły i zdają się duszy czymś wielkim (jako bardziej zmysłowe), tak że idzie za nimi, a opuszcza wiarę, sądząc, że ich światło jest przewodnikiem i środkiem do celu jej pragnień, tj. do zjednoczenia z Bogiem. I tym bardziej zatraca drogę i środek, którym jest wiara, im wyżej ceni te rzeczy.

5. Ponadto w duszę przeżywającą te nadprzyrodzone rzeczy wkrada się często tajemne przekonanie o swej wartości przed Bogiem, co jest przeciwne pokorze.

Także i szatan sprytnie wprowadza w duszę zadowolenie z siebie, czasem skryte, czasem dość jawne. W tym celu ukazuje jej zmysłom często zjawy, przedstawiając wzrokowi postacie świętych i blaski najwspanialsze; słuchowi łudzące słowa; powonieniu zapachy miłe i słodkości ustom a dotykowi rozkosz. I znęciwszy w ten sposób zmysły, wtrąca je w wielkie nieszczęście.

Dlatego też należy zawsze odrzucać takie zjawiska i uczucia. A choćby niektóre z nich byty od Boga, nie będzie w tym dla Niego obrazy, zaś dusza broniąc się przeciw nim i nie szukając ich, nie pozbawia się skutku i owocu, jakie Bóg przez nie wywołać w niej pragnie.

6. Przyczyna tego jest, że widzenie cielesne albo odczucie w jakimś innym zmyśle, czy też w formie bardziej wewnętrznego udzielania się, jeśli pochodzi od Boga, w tym samym momencie, w którym się ukazuje czy daje odczuć, sprawia swe skutki w duchu, nie dając duszy czasu na zastanowienie się, czy go szukać czy nie. Bo jak Bóg daje pewne rzeczy sposobem nadprzyrodzonym, bez wystarczającego uzdolnienia i starania ze strony duszy, tak bez jej starania czy uzdolnienia sprawia też skutek, jaki przez te rzeczy zdziałać w niej pragnie; jest to bowiem sprawa, która dopełnia się w duchu biernie. Dokonuje się to lub nie dokonuje niezależnie od tego, czy się tych rzeczy pragnie czy nie, podobnie jak gdy kogoś obnażonego wrzucą w ogień, nic nie pomoże chcieć czy nie chcieć spłonąć, bo ogień przemocą będzie czynił swoje. Tak też te prawdziwe widzenia i objawienia, chociaż dusza ich nie pragnie, sprawiają swe skutki, i to przede wszystkim w niej, a nie w ciele.

Jeżeli zaś pochodzą od szatana (bez zgody duszy), wprowadzają w nią zamieszanie, oschłość, próżność lub zarozumiałość ducha. Nie są one jednak nigdy tak skuteczne w czynieniu zła w duszy, jak skuteczne w czynieniu dobra są te, które pochodzą od Boga. Szatan bowiem może tylko pobudzić pierwsze poruszenia woli, nie wzrusza jej jednak do głębi, jeśli ona sama tego nie zechce. Niepokój spowodowany przez szatana nie będzie trwał długo, jeżeli dusza nie przyczyni się do tego przez swą słabość i przez brak oporu.

Natomiast wszystko, co pochodzi od Boga, przenika duszę, porusza wolę do miłości i działa tak skutecznie, że dusza nie może się oprzeć, choćby chciała, podobnie jak szkło nie może się oprzeć padającym na nie promieniom słonecznym.

7. Nigdy zatem nie powinna dusza ośmielać się pragnąć i dopuszczać do siebie tych objawień, choćby nawet były, jak mówię, od Boga. Gdyby bowiem pragnęła je przyjmować, spadnie na nią sześć przykrych następstw.

Pierwsze: pomniejszy swoją wiarę, doświadczenie bowiem zmysłowe bardzo osłabia wiarę, ponieważ wiara, jak mówiliśmy, przekracza wszelkie odczucie zmysłowe. Nie zamykając oczu na te wszystkie rzeczy zmysłowe, pozbawia się środka zjednoczenia z Bogiem.

Drugie: objawienia te nie odrzucone są przeszkodą dla ducha, bo na nich zatrzymuje się dusza i duch nie może wzlecieć do tego, co jest niewidzialne. To właśnie była jedna z przyczyn, dla których Zbawiciel powiedział uczniom, iż lepiej jest. by On odszedł od nich, bo inaczej nie przyjdzie Duch Święty. Dlatego również Marię Magdalenę, która po Zmartwychwstaniu przypadła do Jego stóp, oddalił, by umocniła się w wierze.

Trzecie: dusza, zatrzymując się na posiadaniu tych objawień, nie dąży do prawdziwego wyrzeczenia i ogołocenia ducha.

Czwarte: traci wewnętrzny skutek i ducha tych objawień, albowiem zwraca oczy na to, co w nich zmysłowe, a co stanowi wartość podrzędną. Dlatego nie otrzymuje już tak obficie ducha, którego one sprawiają, ten bowiem udziela się i zachowuje dzięki wyrzeczeniu się wszystkiego co odczuwalne i bardzo różne od czystej duchowości.

Piąte: traci łaski Boże, gdyż je sobie przywłaszcza i nie korzysta z nich należycie. Przywłaszczać je zaś sobie i nie korzystać z nich, to znaczy pragnąć ich, uważać je za swoje. A przecież Bóg nie daje ich duszy na własność, dusza nie powinna zapominać, że są one własnością Boga.

Szóste: pożądanie tych objawień otwiera drogę szatanowi, by mógł duszę oszukiwać innymi widziadłami, które umie on bardzo naśladować i przedstawić je duszy jako dobre. Mówi bowiem Apostoł, że diabeł może się przemienić w anioła światłości. Za łaską Bożą będziemy jeszcze mówili o tym przedmiocie w trzeciej księdze, w rozdziale o łakomstwie duchowym.

8. Jest przeto zawsze rzeczą stosowną, by dusza odrzucała te zjawiska z zamkniętymi oczami, od kogokolwiek by pochodziły. Jeżeli tego nie uczyni, da miejsce zjawom diabelskim i taką moc szatanowi, że nie tylko jedne zjawy będzie przyjmować za drugie, lecz tym sposobem mnożyć się będą te od złego ducha, a ustawać te od Boga i dojdzie do tego, że pozostaną same diabelskie. Doświadczyło tego wiele dusz nieostrożnych i nieroztropnych, które do tego stopnia się czuły bezpieczne przyjmując te rzeczy, że wiele spośród nich musiało wielkiego użyć trudu, by wrócić do Boga przez czystą wiarę. A niemało było takich, które nie mogły wcale wrócić, gdyż szatan już je zbyt usidlił. Przeto pożytecznie jest zamykać się i bronić przed nimi wszystkimi. Odrzucając bowiem złe, unika się błędów diabelskich, a odrzucając dobre, unika się przeszkody w wierze i duch zbiera z nich owoce. Jeśli wówczas, kiedy dusza je przyjmuje, Bóg je odbiera (ponieważ zagarnia je na własność, nie wykorzystując ich odpowiednio), a szatan wprowadza i pomnaża swoje, znajdując dla nich miejsce i okazję – to przeciwnie, gdy dusza wyrzeka się ich i jest im przeciwna, zły duch zaczyna ustępować, widząc, że nie sprawia szkody, Bóg zaś zwiększa i pomnaża łaski w tej pokornej i ogołoconej duszy, stawiając ją nad wieloma, jak owego sługę, który był wierny w małym.

9. Jeśli zaś dusza pośród tych łask będzie dalej wierna i powściągliwa. nie przestanie jej Bóg podnosić ze stopnia na stopień aż do boskiego zjednoczenia i przemienienia. Zbawiciel bowiem próbuje i podnosi duszę w ten sposób, że najpierw daje jej w dziedzinie zmysłów rzeczy zewnętrzne i dobra niższe odpowiednio do jej słabych zdolności. Skoro jednak zachowa się, jak powinna, przyjmując te pierwsze kąski ze wstrzemięźliwością, jedynie dla podtrzymania swych sit, prowadzi ją do obfitszego i wykwintniejszego pokarmu. I tak stopniowo, zwyciężywszy szatana na pierwszym, pójdzie na drugi stopień; zwyciężywszy go na drugim, pójdzie na trzeci, przechodząc poprzez wszystkie siedem mieszkań, czyli przez siedem stopni miłości, aż Oblubieniec wprowadzi ją do winnej piwnicy, do pełni swojej miłości.

10. Szczęśliwa dusza, która umie walczyć przeciw owej bestii apokaliptycznej, mającej siedem głów, przeciwstawionym siedmiu stopniom miłości. Głowami tymi walczy przeciw każdemu i każda z osobna walczy z duszą w każdym z tych mieszkań, w którym ona przebywa ćwicząc się i zdobywając każdy stopień miłości Bożej. Jeśli jednak dusza potykać się będzie wiernie i na każdym z nich zwycięży, niewątpliwie zasłuży sobie na przechodzenie ze stopnia na stopień, z mieszkania do mieszkania, aż dojdzie do ostatniego, pozostawiając bestii, która toczyła z nią zaciekłą walkę, uciętych jej łbów siedmioro. Mówi bowiem św. Jan, że dano jej walczyć ze świętymi i próbować ich zwyciężać na każdym z owych stopni miłości, używając przeciw każdemu odpowiednich broni i machin wojennych.

Jakże to bolesne, że wielu stając do walki z bestią, nawet nie wie, że aby odciąć jej pierwszą głowę, trzeba się wyrzec rzeczy zmysłowych i świata. A jeśli niektórzy odetną jej tę pierwszą głowę, nie odcinają drugiej, tj. widzeń zmysłowych, o których mówiliśmy. Jeszcze smutniejsze jest to, że niektórych, co odcięli bestii nie tylko pierwszą, drugą, ale i trzecią głowę – oznaczającą oderwanie się od doznawań w zmysłach zewnętrznych i postąpienie ze stanu medytacji wyżej – w chwili wejścia w krąg czysto duchowy zwycięża ta duchowa bestia. Wówczas podnosi ona przeciw nim i wskrzesza wszystkie swoje głowy aż do pierwszej, i w powtórnym upadku stają się późniejsze ich rzeczy gorsze niźli pierwsze, bo diabeł bierze ze sobą siedmiu innych duchów, gorszych od siebie.

11. Jeśli człowiek duchowy pragnie odciąć pierwszą i drugą głowę tej bestii, wchodząc w ten sposób do pierwszego mieszkania miłości i do drugiego mieszkania żywej wiary, musi zaprzeć się wszystkich wrażeń i rozkoszy doczesnych, podpadających pod zmysły zewnętrzne, nie pragnąc zajmować się tym, co wnika przez zmysły, a co bardzo osłabia wiarę.

12. Zrozumiałe jest, że te widzenia i wrażenia zmysłowe nie mogą być środkiem do zjednoczenia, bo nie są w żadnej proporcji do Boga. To właśnie była jedna z przyczyn, dla której Pan nie chciał, by Go dotknęła Magdalena i św. Tomasz.

Szatan cieszy się bardzo, gdy dusza pragnie objawień i jest skłonna do nich; ma bowiem wówczas wiele sposobności, by ją łudzić i, jak tylko zdoła, umniejszać wiarę. W takiej bowiem duszy, jak już mówiliśmy, wielka jest nieczułość odnośnie do wiary. Cierpi ona również rozmaite pokusy i dochodzi do różnych niedorzeczności.

13. Zatrzymałem się dłużej na tych pojęciach zewnętrznych, by rzucić więcej światła na różne zagadnienia, o których zaraz będziemy mówili. Był to przedmiot tak ważny, że wiele by o nim było jeszcze do powiedzenia. Uważam, że mieści się to wszystko w następującym twierdzeniu: podobnych wrażeń nie wolno nigdy dopuszczać, chyba bardzo rzadko, a i wtedy niechętnie. Zdaje mi się, że starczy tego, co powiedziałem.