Droga na Górę Karmel - Strona 69 z 97 - Dumanie.pl - blog osobisty | o. Mariusz Wójtowicz OCD

Droga na Górę Karmel

Rozdział XVIII



Mówi o radości z dóbr doczesnych. Poucza, jak mamy odnosić do Boga radość z tych dóbr.

1. Pierwszym rodzajem wspomnianych dóbr są dobra doczesne. Przez dobra doczesne rozumiemy tu: bogactwo, stanowiska, urzędy i tym podobne przedmioty ubiegania się, oraz dzieci, rodzinę, małżeństwo itd. Wszystko to są rzeczy, którymi wola może się radować.

Jest jednak jasne, jak próżna bywa ta radość ludzka, pochodząca z majętności, tytułów, zaszczytów i urzędów, czy też z innych podobnych rzeczy, o jakie ludzie zwykli się ubiegać. Gdyby człowiek bogaty tym większym był sługą Bożym, im więcej posiada, radość z bogactw byłaby uzasadniona. W rzeczywistości jednak bogactwa bywają dla niego przyczyną obrazy Boskiej. Naucza tego Mędrzec, mówiąc: “Synu, jeśli będziesz bogatym, nie będziesz wolny od występku”. Wprawdzie bogactwa doczesne nie sprawiają same przez się i z konieczności grzechu, zazwyczaj jednak słabość ludzkiej skłonności przywiązuje do nich serce człowieka i oddala od Boga. Jest to grzechem, bo oddalenie się od Boga jest grzechem. Dlatego mówi Mędrzec: “Nie będziesz wolny od występku”.

Dlatego też zapewne i Chrystus nazwał w Ewangelii bogactwa “cierniami”, aby wskazać, że ten, co do nich przylgnie wolą, zostanie zraniony grzechem. Zaś na innym miejscu Ewangelii przez okrzyk: “Jakże trudno ci, którzy mają bogactwa, wejdą do królestwa Bożego”, tłumaczy również, że człowiek nie powinien radować się z bogactw. Nie powinien w nich pokładać radości, gdyż one grożą wielkim niebezpieczeństwem. Zachęcając duszę do oderwania się od bogactw, mówi Dawid: “Jeżeli wam przybędzie majętności, nie przykładajcież serca!”.

2. Nie będę już więcej przytaczał dowodów, bo jest to rzecz zupełnie jasna. Na potwierdzenie tej prawdy jest tyle świadectw z Pisma świętego, że można by je przytaczać bez końca. Tak samo bez końca można by mówić o nieszczęsnych skutkach wynikających z bogactw. Wyraża to w Księdze Eklezjastesa Salomon, człowiek, który posiadał wielkie bogactwa, a wiedząc, czym one są, powiedział:

“Wszystko, co jest pod słońcem, jest marnością nad marnościami, utrapieniem ducha i próżną troską duszy”. “Kto miłuje bogactwa, nie będzie miał z nich pożytku”. “Bogactwa zachowane są na nieszczęście właściciela ich”. Potwierdza to Ewangelia, gdy opowiada, że do człowieka, który się radował, iż zebrał wiele zbiorów na długie lata, powiedziano z nieba:

“Szaleńcze, tej nocy zażądają duszy twej od ciebie, a to, coś przygotował, czy jeż będzie?”. Na to samo wskazuje Dawid, mówiąc, byśmy nie czuli zazdrości, jeżeli się wzbogaci nasz bliźni. Bogactwa bowiem nie przydadzą mu się na nic w życiu przyszłym. Tłumaczy przez to, że raczej powinniśmy czuć dla takiego człowieka litość.

3. Z tego wszystkiego widać, że człowiek nie powinien się radować ani z tego, że sam posiada bogactwa, ani że je posiada jego brat, lecz jedynie wtedy, gdy widzi, iż przez nie ludzie służą Bogu. Jedynym bowiem powodem radowania się bogactwami jest to, że można ich użyć na służbę Bożą. Innej korzyści nie przynoszą.

To samo dotyczy wszystkich innych doczesnych dóbr: tytułów, [godności], urzędów itp. Próżna jest radość z tego wszystkiego, jeżeli człowiek nie służy przez nie lepiej Bogu i nie dąży pewniejszą drogą do żywota wiecznego. Ponieważ zaś trudno mieć całkowitą pewność co do tego, czy się rzeczywiście służy Bogu, bezrozumną byłaby radość takiego, który zdecydowanie radowałby się bogactwami. Mówi bowiem Pan, że choćby kto zyskał cały świat, może utracić swą duszę. Jedynym więc powodem radości jest ten, że się dobrze służy Bogu.

4. Nie należy również radować się z dzieci, z tego że ich jest wiele, że są bogate, obdarzone przymiotami i wdziękami naturalnymi, że dobrze im się powodzi. Jedynie tym można się radować, że służą Bogu. Absalomowi na przykład, synowi Dawida, nie pomogły ani piękność, ani bogactwa, ani ród, gdyż nie służył Bogu. Radość więc z powodu tych rzeczy byłaby próżną.

Pragnienie potomstwa jest również próżnością. A są tacy, co całkiem pogrążyli się w tym pragnieniu i z tego powodu niepokoją wszystko wokoło, a nie wiedzą przecież, czy dzieci ich będą dobre i czy będą służyły Bogu. Nie mogą bowiem wiedzieć, czy zadowolenie, jakiego się od nich spodziewają, nie będzie bólem, odpocznienie i pociecha – uznojeniem i przygnębieniem, chluba wreszcie – niesławą i obrazą Boga, jak to się wielu zdarza. O takich powiada Chrystus, że obchodzą morza i lądy, aby wzbogacić swe dzieci, i czynią je synami piekła dwa razy bardziej niż są sami.

5. Chociaż więc wszystko człowiekowi idzie po jego myśli i uśmiecha się do niego, niech raczej odrywa się od tego, niż się raduje. W takim bowiem położeniu wzrasta okazja i niebezpieczeństwo zapomnienia o Bogu [i obrażania Go]. Dlatego mówi Salomon w Księdze Eklezjastesa, że uważał to wszystko za próżność: “Śmiech poczytywałem za błąd, a do wesela rzekłem: co mię darmo zwodzisz?”. Znaczy to, jeśli mi się uśmiechają rzeczy, uważam za błąd i oszukaństwo radować się z nich i bez wątpienia jest to wielki błąd i głupota człowieka radować się z tego, co okazuje się pomyślne i wesołe, nie wiedząc na pewno, czy z tego wyniknie jakieś dobro wieczne. “Serce głupiego, mówił Mędrzec, jest tam gdzie wesele, zaś serce mądrego tam, kędy smutek”. Wesołość bowiem zaślepia serce i utrudnia należyte ocenianie rzeczy, smutek zaś pozwala otworzyć oczy i dojrzeć wynikające z nich szkody lub pożytki. Stąd też powiada tenże Mędrzec: “Lepszy jest gniew niźli śmiech”. Radzi również, że “lepiej iść do domu żałoby niż do domu uczty, bo w tamtym przypomina się koniec wszystkich ludzi”, jak mówi tenże Mędrzec.

6. [Radowanie się żoną lub mężem, bez jasnego poznania, czy w małżeństwie swoim lepiej służą Bogu, jest również próżnością. Małżonkowie bowiem powinni być raczej zakłopotani tym, że według słów św. Pawła, oddając z powodu małżeństwa serce jedno drugiemu, nie mogą ich całkowicie oddać Bogu. Mówi bowiem ten Apostoł: “Wolny jesteś? Nie szukaj żony. Ale… aby ci, którzy żony mają, stali się jakoby nie mieli”, to znaczy, by zachowali wolność serca. Tego wszystkiego, o czym tu mówiliśmy co do dóbr doczesnych, naucza nas św. Paweł, dając nam ogólne wskazania: “To wam powiadam, bracia: czas krótki jest, nie zostaje nic innego, aby ci, którzy żony mają, stali się jakoby nie mieli, a ci, którzy płaczą, jakoby nie płakali, i którzy się weselą, jakoby się nie weselili; którzy kupują, jakoby nie posiadali, i którzy używają świata tego, jakoby nie używali”]. Mówi to wszystko, by wskazać, żeśmy wszystką radość powinni tylko w tym pokładać, co dotyczy Boga, a nie w czymkolwiek innym. Wszystko bowiem inne jest próżne i niepożyteczne. Radość, która nie jest wedle Boga, nie przynosi [duszy] żadnego pożytku.

Rozdział XVIII



Mówi o radości z dóbr doczesnych. Poucza, jak mamy odnosić do Boga radość z tych dóbr.

1. Pierwszym rodzajem wspomnianych dóbr są dobra doczesne. Przez dobra doczesne rozumiemy tu: bogactwo, stanowiska, urzędy i tym podobne przedmioty ubiegania się, oraz dzieci, rodzinę, małżeństwo itd. Wszystko to są rzeczy, którymi wola może się radować.

Jest jednak jasne, jak próżna bywa ta radość ludzka, pochodząca z majętności, tytułów, zaszczytów i urzędów, czy też z innych podobnych rzeczy, o jakie ludzie zwykli się ubiegać. Gdyby człowiek bogaty tym większym był sługą Bożym, im więcej posiada, radość z bogactw byłaby uzasadniona. W rzeczywistości jednak bogactwa bywają dla niego przyczyną obrazy Boskiej. Naucza tego Mędrzec, mówiąc: “Synu, jeśli będziesz bogatym, nie będziesz wolny od występku”. Wprawdzie bogactwa doczesne nie sprawiają same przez się i z konieczności grzechu, zazwyczaj jednak słabość ludzkiej skłonności przywiązuje do nich serce człowieka i oddala od Boga. Jest to grzechem, bo oddalenie się od Boga jest grzechem. Dlatego mówi Mędrzec: “Nie będziesz wolny od występku”.

Dlatego też zapewne i Chrystus nazwał w Ewangelii bogactwa “cierniami”, aby wskazać, że ten, co do nich przylgnie wolą, zostanie zraniony grzechem. Zaś na innym miejscu Ewangelii przez okrzyk: “Jakże trudno ci, którzy mają bogactwa, wejdą do królestwa Bożego”, tłumaczy również, że człowiek nie powinien radować się z bogactw. Nie powinien w nich pokładać radości, gdyż one grożą wielkim niebezpieczeństwem. Zachęcając duszę do oderwania się od bogactw, mówi Dawid: “Jeżeli wam przybędzie majętności, nie przykładajcież serca!”.

2. Nie będę już więcej przytaczał dowodów, bo jest to rzecz zupełnie jasna. Na potwierdzenie tej prawdy jest tyle świadectw z Pisma świętego, że można by je przytaczać bez końca. Tak samo bez końca można by mówić o nieszczęsnych skutkach wynikających z bogactw. Wyraża to w Księdze Eklezjastesa Salomon, człowiek, który posiadał wielkie bogactwa, a wiedząc, czym one są, powiedział:

“Wszystko, co jest pod słońcem, jest marnością nad marnościami, utrapieniem ducha i próżną troską duszy”. “Kto miłuje bogactwa, nie będzie miał z nich pożytku”. “Bogactwa zachowane są na nieszczęście właściciela ich”. Potwierdza to Ewangelia, gdy opowiada, że do człowieka, który się radował, iż zebrał wiele zbiorów na długie lata, powiedziano z nieba:

“Szaleńcze, tej nocy zażądają duszy twej od ciebie, a to, coś przygotował, czy jeż będzie?”. Na to samo wskazuje Dawid, mówiąc, byśmy nie czuli zazdrości, jeżeli się wzbogaci nasz bliźni. Bogactwa bowiem nie przydadzą mu się na nic w życiu przyszłym. Tłumaczy przez to, że raczej powinniśmy czuć dla takiego człowieka litość.

3. Z tego wszystkiego widać, że człowiek nie powinien się radować ani z tego, że sam posiada bogactwa, ani że je posiada jego brat, lecz jedynie wtedy, gdy widzi, iż przez nie ludzie służą Bogu. Jedynym bowiem powodem radowania się bogactwami jest to, że można ich użyć na służbę Bożą. Innej korzyści nie przynoszą.

To samo dotyczy wszystkich innych doczesnych dóbr: tytułów, [godności], urzędów itp. Próżna jest radość z tego wszystkiego, jeżeli człowiek nie służy przez nie lepiej Bogu i nie dąży pewniejszą drogą do żywota wiecznego. Ponieważ zaś trudno mieć całkowitą pewność co do tego, czy się rzeczywiście służy Bogu, bezrozumną byłaby radość takiego, który zdecydowanie radowałby się bogactwami. Mówi bowiem Pan, że choćby kto zyskał cały świat, może utracić swą duszę. Jedynym więc powodem radości jest ten, że się dobrze służy Bogu.

4. Nie należy również radować się z dzieci, z tego że ich jest wiele, że są bogate, obdarzone przymiotami i wdziękami naturalnymi, że dobrze im się powodzi. Jedynie tym można się radować, że służą Bogu. Absalomowi na przykład, synowi Dawida, nie pomogły ani piękność, ani bogactwa, ani ród, gdyż nie służył Bogu. Radość więc z powodu tych rzeczy byłaby próżną.

Pragnienie potomstwa jest również próżnością. A są tacy, co całkiem pogrążyli się w tym pragnieniu i z tego powodu niepokoją wszystko wokoło, a nie wiedzą przecież, czy dzieci ich będą dobre i czy będą służyły Bogu. Nie mogą bowiem wiedzieć, czy zadowolenie, jakiego się od nich spodziewają, nie będzie bólem, odpocznienie i pociecha – uznojeniem i przygnębieniem, chluba wreszcie – niesławą i obrazą Boga, jak to się wielu zdarza. O takich powiada Chrystus, że obchodzą morza i lądy, aby wzbogacić swe dzieci, i czynią je synami piekła dwa razy bardziej niż są sami.

5. Chociaż więc wszystko człowiekowi idzie po jego myśli i uśmiecha się do niego, niech raczej odrywa się od tego, niż się raduje. W takim bowiem położeniu wzrasta okazja i niebezpieczeństwo zapomnienia o Bogu [i obrażania Go]. Dlatego mówi Salomon w Księdze Eklezjastesa, że uważał to wszystko za próżność: “Śmiech poczytywałem za błąd, a do wesela rzekłem: co mię darmo zwodzisz?”. Znaczy to, jeśli mi się uśmiechają rzeczy, uważam za błąd i oszukaństwo radować się z nich i bez wątpienia jest to wielki błąd i głupota człowieka radować się z tego, co okazuje się pomyślne i wesołe, nie wiedząc na pewno, czy z tego wyniknie jakieś dobro wieczne. “Serce głupiego, mówił Mędrzec, jest tam gdzie wesele, zaś serce mądrego tam, kędy smutek”. Wesołość bowiem zaślepia serce i utrudnia należyte ocenianie rzeczy, smutek zaś pozwala otworzyć oczy i dojrzeć wynikające z nich szkody lub pożytki. Stąd też powiada tenże Mędrzec: “Lepszy jest gniew niźli śmiech”. Radzi również, że “lepiej iść do domu żałoby niż do domu uczty, bo w tamtym przypomina się koniec wszystkich ludzi”, jak mówi tenże Mędrzec.

6. [Radowanie się żoną lub mężem, bez jasnego poznania, czy w małżeństwie swoim lepiej służą Bogu, jest również próżnością. Małżonkowie bowiem powinni być raczej zakłopotani tym, że według słów św. Pawła, oddając z powodu małżeństwa serce jedno drugiemu, nie mogą ich całkowicie oddać Bogu. Mówi bowiem ten Apostoł: “Wolny jesteś? Nie szukaj żony. Ale… aby ci, którzy żony mają, stali się jakoby nie mieli”, to znaczy, by zachowali wolność serca. Tego wszystkiego, o czym tu mówiliśmy co do dóbr doczesnych, naucza nas św. Paweł, dając nam ogólne wskazania: “To wam powiadam, bracia: czas krótki jest, nie zostaje nic innego, aby ci, którzy żony mają, stali się jakoby nie mieli, a ci, którzy płaczą, jakoby nie płakali, i którzy się weselą, jakoby się nie weselili; którzy kupują, jakoby nie posiadali, i którzy używają świata tego, jakoby nie używali”]. Mówi to wszystko, by wskazać, żeśmy wszystką radość powinni tylko w tym pokładać, co dotyczy Boga, a nie w czymkolwiek innym. Wszystko bowiem inne jest próżne i niepożyteczne. Radość, która nie jest wedle Boga, nie przynosi [duszy] żadnego pożytku.