Droga na Górę Karmel - Strona 64 z 97 - Dumanie.pl - blog osobisty | o. Mariusz Wójtowicz OCD

Droga na Górę Karmel

Rozdział XIII



Mówi o korzyściach, jakie dusza odnosi, odrzucając pojmowania wyobrażeniowe. Odpowiada na niektóre zarzuty i objaśnia różnicą, jaka zachodzi pomiędzy pojmowaniami wyobrażeniowymi naturalnymi i nadprzyrodzonymi.

1. Korzyści, jakie płyną z opróżnienia wyobraźni z form wyobrażeniowych można jasno ocenić na podstawie pięciu szkód, jakie wspomniane formy powodują w duszy, jeśli pragnie je w sobie zatrzymać, podobnie, jak to powiedzieliśmy o formach naturalnych.

Prócz tego jednak dusza odnosi jeszcze dla ducha inne korzyści, tj. odpocznienie i ukojenie. Pomijając już bowiem fakt, że dusza, gdy jest wolna od tych form i obrazów, posiada w sposób naturalny to ukojenie ducha, ma jeszcze tę korzyść, że wolna jest od trosk o to, czy one są dobre czy złe i o to, jak się ma zachować w stosunku do jednych i drugich. Będzie też wolna od trudu i straty czasu na rozmowę z kierownikami duchowymi, gdyby chciała się upewnić, czy są one złe czy dobre, tego lub innego rodzaju. Tego wszystkiego nie potrzebuje dusza wiedzieć, gdyż i tak nie powinna do tego przywiązywać wagi.

Może więc czas i siły, jakie by straciła na badanie tych rzeczy, użyć na lepsze i owocniejsze ćwiczenie. Ćwiczeniem tym jest całkowite zdanie się na wolę Bożą oraz staranie o ogołocenie i ubóstwo tak co do ducha, jak i co do zmysłów. Polega ono na wyrzeczeniu się wszelkiej, tak wewnętrznej jak i zewnętrznej, podpory pociech i pojmowań. To ubóstwo duchowe wyrabia się najwięcej przez odrywanie się i uwalnianie od wszystkich form wyobrażeniowych. Przynosi ono duszy tę największą korzyść, że zbliża ją do Boga, który nie ma kształtu, formy, ni wyobrażenia. Zbliżenie to jest tym większe, im bardziej dusza ogołoci się ze wszystkich form, obrazów i podobieństw wyobrażeniowych.

2. Może ktoś zapytać: dlaczego kierownicy duchowi radzą, aby dusze wykorzystały dla siebie te łaski i uczucia pochodzące od Boga, i dlaczego polecają, by ich nawet pragnęły od Niego, aby Mu miały z czego złożyć dary? Jeśli bowiem Bóg nam niczego nie da, to z czegóż Mu coś damy? Św. Paweł też mówi: “Ducha nie gaście”. Również Oblubieniec z Pieśni nad pieśniami mówi do oblubienicy: “Przyłóż mię jako pieczęć do serca swego, jako pieczęć do ramienia twego”. A to wszystko przecież oznacza pewne pojęcie. W odpowiedzi na to twierdzę, że nie tylko nie trzeba się starać o te rzeczy, ale chociaż je Bóg daje, należy je odsuwać i uwalniać się od nich. Równocześnie jednak nikt nie może wątpić, że Bóg udzielając tych łask, udziela je dla dobra i sprawia przez nie dobry skutek, a nam tych pereł nie wolno rozrzucać i marnować. Przecież byłoby to pychą nie chcieć przyjmować łask od Boga, bo bez nich sami z siebie nic nie możemy.

3. Dla lepszej odpowiedzi na te zarzuty, trzeba tu przypomnieć to, o czym mówiliśmy w 16 i 17 rozdziale drugiej księgi, gdzie po większej części odpowiedziano na tę wątpliwość. Mówiliśmy tam, że korzyści wynikające dla duszy z dobrych pojmowań nadprzyrodzonych udzielają się biernie w tej samej chwili, w której się uobecniają dla zmysłu. Władze zaś wtedy nic od siebie nie czynią.

Nie ma więc potrzeby, by dusza na to przyzwalała. Gdyby bowiem chciała wówczas działać za pomocą swoich władz, to swym niskim i naturalnym działaniem przeszkodziłaby raczej nadprzyrodzonemu dobru, jakie Bóg w niej sprawuje przez te pojmowania. Z posługiwania się swymi władzami nie odniosłaby zaś żadnej korzyści. Ponieważ duch owych pojmowań wyobrażeniowych udziela się duszy biernie, ona również powinna się wobec nich zachować biernie, nie czyniąc nic swymi władzami ani wewnętrznie, ani zewnętrznie.

Tak postępując, zachowa dusza uczucia Boże i nie utraci ich przez swoje nieudolne działanie. To będzie również zachowaniem ducha, by go nie zgasić. Zgasiłaby go dusza wówczas, gdyby chciała postępować inaczej, jak Bóg ją prowadzi. Postępowałaby zaś inaczej, gdyby wtedy, gdy Bóg jej udziela ducha biernie, co zawsze zachodzi przy tych pojmowaniach, chciała być czynna, działając rozumem lub pragnąc czegoś odnośnie do nich.

Jest to zupełnie zrozumiałe, bo jeśliby dusza chciała wówczas na siłę działać, takie działanie byłoby tylko naturalne, sama bowiem niezdolna jest do czego innego. Jeśli chodzi o działanie nadprzyrodzone, sam Bóg je w niej rozbudza i do niego ją wprowadza, gdyż sama tu nic uczynić nie może. Jeśli w takich chwilach dusza chciałaby na siłę coś uczynić, o ile to w ogóle leży w jej mocy, jej czynne dzieło przeszkadzałoby biernemu dziełu, to jest duchowi, jakiego Bóg jej udziela. To dzieło bowiem duszy jest czysto naturalne i o wiele niższe aniżeli to, jakiego Bóg jej udziela. Działanie Boże zaś jest nadprzyrodzone, sprawujące skutki w stanie bierności duszy, działanie zaś duszy jest naturalne i czynne, zdolne tylko zgasić ducha.

4. Jest to zrozumiałe, że własne działanie duszy jest nieudolne i niskie, gdyż władze duszy nie mogą same przez się czynić i rozważać niczego jak tylko to, co jest ujęte w pewne formy, kształty i obrazy. To wszystko zaś jest tylko łupiną i przypadłością samej substancji i ducha, który się pod tą zewnętrzną osłoną ukrywa.

Substancja i duch dopóty nie złączą się z władzami duszy w prawdziwym zrozumieniu i miłości, dopóki nie ustanie działanie tychże władz. Zamierzeniem i celem działania jest przygotowanie duszy, by ona mogła przyjąć zrozumiałą i umiłowaną substancję tych form. Taka więc zachodzi różnica pomiędzy czynnym a biernym działaniem, jak pomiędzy tym, co się czyni, a tym, co już zostało zrobione; jak pomiędzy dążeniem do czegoś, a osiągnięciem już tego.

Dusza więc, chcąc zajmować swe władze czynnym działaniem wśród tych pojmowań nadprzyrodzonych, przez które Bóg chce jej udzielić biernie ich ducha, postępowałaby tak, jak ten, co chce na nowo czynić to, co już jest zrobione. Nie będzie wtedy miała radości z tego, co otrzymuje, a własnym działaniem, nie tylko że nic nie sprawi, ale jeszcze zniweczy to, co już było zrobione. Władze bowiem duszy nie są same przez się zdolne do przyjęcia ducha, którego im Bóg w ich biernym stanie udziela. Jeśli więc dusza je ceni, jest to jakby gaszenie ducha, którego Bóg udziela duszy przez pojmowania wyobrażeniowe. Powinna więc dusza porzucić tutaj działanie czynne, a zachować się pasywnie i stosować wyrzeczenie się. Wtedy Bóg pobudzi ją do większych rzeczy, niż ona sama mogłaby i umiała. W tej myśli mówi prorok: “Na straży mojej stać będę i zatrzymam się w twierdzy, a przypatrzę się, żeby ujrzeć, co mi powiedzą”. To znaczy: wzniosę się ponad straż władz moich i nie pójdę dalej w działaniu. Wtedy będę mógł kontemplować to, co mi powiedzą, zrozumiem i zakosztuję tego, co mi będzie udzielone sposobem nadprzyrodzonym.

5. Również słowa Oblubieńca w Pieśni nad pieśniami wyrażają tę Jego miłość do oblubienicy, która ma ich wzajemnie upodobnić podług głównej części ich natury 5. Dlatego mówi do niej: “Przyłóż mię jako pieczęć do serca swego”. Przyłóż mię do serca jako znak, w którym utkwiłyby wszystkie strzały z kołczana miłości, czyli wszystkie uczynki i motywy miłości. Wszystkie one dążą bowiem do tego celu, gdyż są dla niego. Takim również sposobem upodabnia się dusza do Boga przez uczynki i poruszenia miłości, dopóki się w Niego nie przeobrazi. Mówi również, żeby Go położyła jako “znak na ramieniu swoim”, gdyż ramię oznacza ćwiczenie miłości, które podtrzymuje i pieści Ukochanego.

6. We wszystkich pojmowaniach nadprzyrodzonych, wyobrażeniowych czy innych, jak widzenia, słowa, uczucia i objawienia, niech dusza nie przywiązuje wagi do tego, co one oznaczają, przedstawiają lub dają do zrozumienia, gdyż jest to tylko litera i łupina. Lecz poprzez wszystko niech szuka jedynie tej miłości Boga, jaką sprawiają wewnątrz duszy. W ten tylko sposób ma cenić sobie uczucia nie dla ich smaku, słodyczy lub kształtów, lecz jedynie dla uczuć miłości, jakie powodują.

W tym też celu, by ducha pobudzić znowu do miłości, można sobie niekiedy przypomnieć jakiś obraz lub poznanie rozbudzone przez miłość. Wspomnienie to, chociaż nie sprawia takiego skutku, jak wówczas, gdy Bóg udzielał jej tej łaski, odnawia miłość i podnosi umysł ku Bogu. Szczególnie jest to skuteczne, jeśli się wspomni takie obrazy, formy czy uczucia nadprzyrodzone, które tak głęboko przeniknęły duszę, że trwały dłuższy czas, a niektóre nawet zupełnie nie dały się zatrzeć. Przypomnienie takich przeżyć ponownie sprawia te same boskie skutki miłości, co za pierwszym razem. Przynoszą one również w większym lub mniejszym stopniu słodycz, światło itp. dary, w tym celu bowiem zostały duszy udzielone. Wielką łaskę czyni Bóg duszy, udzielając jej tego daru, bo wtedy dusza posiada w sobie jakby niewyczerpane złoża wszelkich dóbr.

7. Kształty i obrazy sprawiające te błogosławione skutki są żywo wrażone w duszę, a nie tak powierzchownie jak inne obrazy i kształty, jakie się przechowują w fantazji. Dlatego też dusza nie musi korzystać z tej władzy, by je sobie przypomnieć. Czuje bowiem, iż one są w niej i ogląda je jakby w zwierciadle. Kiedy więc zdarzy się jakiejś duszy, że posiada w sobie formalnie wspomniane obrazy, może je sobie przypominać spokojnie w celu pobudzenia się do miłości. Nie przeszkadza to zjednoczeniu miłości w wierze, chyba żeby ktoś upajał się tymi obrazami. Kto zaś pozostawi na boku wyobrażenia, a zwróci się do miłości, odniesie zawsze korzyść.

8. Trudno jest poznać, kiedy takie obrazy odbite są w duszy, a kiedy w fantazji. Te bowiem, co się odbijają w fantazji, pojawiają się częściej. Nadto są takie dusze, które zazwyczaj przechowują równocześnie w wyobraźni i fantazji różne widzenia wyobrażeniowe. Wtedy ukazują się im one najczęściej w taki sam sposób, ponieważ fantazja jest władzą bardzo wrażliwą i zaledwie ktoś o czymś pomyśli, już się przedstawia i odbija dana postać. Czasem znów nasuwa takie obrazy szatan. Bóg udziela również takich wizji, które formalnie nie odbijają się jeszcze w duszy.

Pochodzenie ich można najlepiej poznać po skutkach. Obrazy bowiem powstające drogą naturalną albo podsunięte przez szatana, choćby się wydawały najpewniejsze, nie czynią jednak żadnego dobrego skutku w duszy i nie sprawiają odnowienia duchowego. Dusza patrząc na nie pozostaje zimna. Te jednak z nich, które są dobre, przywołane do pamięci sprawiają pewien skutek podobny do tego, jaki ujawniał się za pierwszym ich ukazaniem. Natomiast przypomnienia tych obrazów, jakie Bóg wycisnął w duszy formalnie, są zawsze obfite w skutki.

9. Kto tego doświadczył, łatwo rozpozna jedne i drugie. Dla doświadczonego bowiem różnica jest zupełnie zrozumiała. Zaznaczam tylko tutaj, że te wizje, które odbijają się w duszy formalnie i trwają przez dłuższy czas, zdarzają się bardzo rzadko. Wszystko zresztą jedno, jakie one są, czy jedne czy drugie, dla duszy będzie najlepiej nie chcieć tu nic rozumieć, lecz dążyć do Boga przez wiarę i nadzieję.

Na ten zarzut, że zdaje się to być pychą, gdy się odrzuca takie rzeczy, jeśli one są dobre, odpowiadam, że raczej jest to pokora. Wtedy bowiem, jakośmy poradzili, korzysta się z nich roztropnie i w najlepszy sposób, oraz kieruje się tym, co pewniejsze.

Rozdział XIII



Mówi o korzyściach, jakie dusza odnosi, odrzucając pojmowania wyobrażeniowe. Odpowiada na niektóre zarzuty i objaśnia różnicą, jaka zachodzi pomiędzy pojmowaniami wyobrażeniowymi naturalnymi i nadprzyrodzonymi.

1. Korzyści, jakie płyną z opróżnienia wyobraźni z form wyobrażeniowych można jasno ocenić na podstawie pięciu szkód, jakie wspomniane formy powodują w duszy, jeśli pragnie je w sobie zatrzymać, podobnie, jak to powiedzieliśmy o formach naturalnych.

Prócz tego jednak dusza odnosi jeszcze dla ducha inne korzyści, tj. odpocznienie i ukojenie. Pomijając już bowiem fakt, że dusza, gdy jest wolna od tych form i obrazów, posiada w sposób naturalny to ukojenie ducha, ma jeszcze tę korzyść, że wolna jest od trosk o to, czy one są dobre czy złe i o to, jak się ma zachować w stosunku do jednych i drugich. Będzie też wolna od trudu i straty czasu na rozmowę z kierownikami duchowymi, gdyby chciała się upewnić, czy są one złe czy dobre, tego lub innego rodzaju. Tego wszystkiego nie potrzebuje dusza wiedzieć, gdyż i tak nie powinna do tego przywiązywać wagi.

Może więc czas i siły, jakie by straciła na badanie tych rzeczy, użyć na lepsze i owocniejsze ćwiczenie. Ćwiczeniem tym jest całkowite zdanie się na wolę Bożą oraz staranie o ogołocenie i ubóstwo tak co do ducha, jak i co do zmysłów. Polega ono na wyrzeczeniu się wszelkiej, tak wewnętrznej jak i zewnętrznej, podpory pociech i pojmowań. To ubóstwo duchowe wyrabia się najwięcej przez odrywanie się i uwalnianie od wszystkich form wyobrażeniowych. Przynosi ono duszy tę największą korzyść, że zbliża ją do Boga, który nie ma kształtu, formy, ni wyobrażenia. Zbliżenie to jest tym większe, im bardziej dusza ogołoci się ze wszystkich form, obrazów i podobieństw wyobrażeniowych.

2. Może ktoś zapytać: dlaczego kierownicy duchowi radzą, aby dusze wykorzystały dla siebie te łaski i uczucia pochodzące od Boga, i dlaczego polecają, by ich nawet pragnęły od Niego, aby Mu miały z czego złożyć dary? Jeśli bowiem Bóg nam niczego nie da, to z czegóż Mu coś damy? Św. Paweł też mówi: “Ducha nie gaście”. Również Oblubieniec z Pieśni nad pieśniami mówi do oblubienicy: “Przyłóż mię jako pieczęć do serca swego, jako pieczęć do ramienia twego”. A to wszystko przecież oznacza pewne pojęcie. W odpowiedzi na to twierdzę, że nie tylko nie trzeba się starać o te rzeczy, ale chociaż je Bóg daje, należy je odsuwać i uwalniać się od nich. Równocześnie jednak nikt nie może wątpić, że Bóg udzielając tych łask, udziela je dla dobra i sprawia przez nie dobry skutek, a nam tych pereł nie wolno rozrzucać i marnować. Przecież byłoby to pychą nie chcieć przyjmować łask od Boga, bo bez nich sami z siebie nic nie możemy.

3. Dla lepszej odpowiedzi na te zarzuty, trzeba tu przypomnieć to, o czym mówiliśmy w 16 i 17 rozdziale drugiej księgi, gdzie po większej części odpowiedziano na tę wątpliwość. Mówiliśmy tam, że korzyści wynikające dla duszy z dobrych pojmowań nadprzyrodzonych udzielają się biernie w tej samej chwili, w której się uobecniają dla zmysłu. Władze zaś wtedy nic od siebie nie czynią.

Nie ma więc potrzeby, by dusza na to przyzwalała. Gdyby bowiem chciała wówczas działać za pomocą swoich władz, to swym niskim i naturalnym działaniem przeszkodziłaby raczej nadprzyrodzonemu dobru, jakie Bóg w niej sprawuje przez te pojmowania. Z posługiwania się swymi władzami nie odniosłaby zaś żadnej korzyści. Ponieważ duch owych pojmowań wyobrażeniowych udziela się duszy biernie, ona również powinna się wobec nich zachować biernie, nie czyniąc nic swymi władzami ani wewnętrznie, ani zewnętrznie.

Tak postępując, zachowa dusza uczucia Boże i nie utraci ich przez swoje nieudolne działanie. To będzie również zachowaniem ducha, by go nie zgasić. Zgasiłaby go dusza wówczas, gdyby chciała postępować inaczej, jak Bóg ją prowadzi. Postępowałaby zaś inaczej, gdyby wtedy, gdy Bóg jej udziela ducha biernie, co zawsze zachodzi przy tych pojmowaniach, chciała być czynna, działając rozumem lub pragnąc czegoś odnośnie do nich.

Jest to zupełnie zrozumiałe, bo jeśliby dusza chciała wówczas na siłę działać, takie działanie byłoby tylko naturalne, sama bowiem niezdolna jest do czego innego. Jeśli chodzi o działanie nadprzyrodzone, sam Bóg je w niej rozbudza i do niego ją wprowadza, gdyż sama tu nic uczynić nie może. Jeśli w takich chwilach dusza chciałaby na siłę coś uczynić, o ile to w ogóle leży w jej mocy, jej czynne dzieło przeszkadzałoby biernemu dziełu, to jest duchowi, jakiego Bóg jej udziela. To dzieło bowiem duszy jest czysto naturalne i o wiele niższe aniżeli to, jakiego Bóg jej udziela. Działanie Boże zaś jest nadprzyrodzone, sprawujące skutki w stanie bierności duszy, działanie zaś duszy jest naturalne i czynne, zdolne tylko zgasić ducha.

4. Jest to zrozumiałe, że własne działanie duszy jest nieudolne i niskie, gdyż władze duszy nie mogą same przez się czynić i rozważać niczego jak tylko to, co jest ujęte w pewne formy, kształty i obrazy. To wszystko zaś jest tylko łupiną i przypadłością samej substancji i ducha, który się pod tą zewnętrzną osłoną ukrywa.

Substancja i duch dopóty nie złączą się z władzami duszy w prawdziwym zrozumieniu i miłości, dopóki nie ustanie działanie tychże władz. Zamierzeniem i celem działania jest przygotowanie duszy, by ona mogła przyjąć zrozumiałą i umiłowaną substancję tych form. Taka więc zachodzi różnica pomiędzy czynnym a biernym działaniem, jak pomiędzy tym, co się czyni, a tym, co już zostało zrobione; jak pomiędzy dążeniem do czegoś, a osiągnięciem już tego.

Dusza więc, chcąc zajmować swe władze czynnym działaniem wśród tych pojmowań nadprzyrodzonych, przez które Bóg chce jej udzielić biernie ich ducha, postępowałaby tak, jak ten, co chce na nowo czynić to, co już jest zrobione. Nie będzie wtedy miała radości z tego, co otrzymuje, a własnym działaniem, nie tylko że nic nie sprawi, ale jeszcze zniweczy to, co już było zrobione. Władze bowiem duszy nie są same przez się zdolne do przyjęcia ducha, którego im Bóg w ich biernym stanie udziela. Jeśli więc dusza je ceni, jest to jakby gaszenie ducha, którego Bóg udziela duszy przez pojmowania wyobrażeniowe. Powinna więc dusza porzucić tutaj działanie czynne, a zachować się pasywnie i stosować wyrzeczenie się. Wtedy Bóg pobudzi ją do większych rzeczy, niż ona sama mogłaby i umiała. W tej myśli mówi prorok: “Na straży mojej stać będę i zatrzymam się w twierdzy, a przypatrzę się, żeby ujrzeć, co mi powiedzą”. To znaczy: wzniosę się ponad straż władz moich i nie pójdę dalej w działaniu. Wtedy będę mógł kontemplować to, co mi powiedzą, zrozumiem i zakosztuję tego, co mi będzie udzielone sposobem nadprzyrodzonym.

5. Również słowa Oblubieńca w Pieśni nad pieśniami wyrażają tę Jego miłość do oblubienicy, która ma ich wzajemnie upodobnić podług głównej części ich natury 5. Dlatego mówi do niej: “Przyłóż mię jako pieczęć do serca swego”. Przyłóż mię do serca jako znak, w którym utkwiłyby wszystkie strzały z kołczana miłości, czyli wszystkie uczynki i motywy miłości. Wszystkie one dążą bowiem do tego celu, gdyż są dla niego. Takim również sposobem upodabnia się dusza do Boga przez uczynki i poruszenia miłości, dopóki się w Niego nie przeobrazi. Mówi również, żeby Go położyła jako “znak na ramieniu swoim”, gdyż ramię oznacza ćwiczenie miłości, które podtrzymuje i pieści Ukochanego.

6. We wszystkich pojmowaniach nadprzyrodzonych, wyobrażeniowych czy innych, jak widzenia, słowa, uczucia i objawienia, niech dusza nie przywiązuje wagi do tego, co one oznaczają, przedstawiają lub dają do zrozumienia, gdyż jest to tylko litera i łupina. Lecz poprzez wszystko niech szuka jedynie tej miłości Boga, jaką sprawiają wewnątrz duszy. W ten tylko sposób ma cenić sobie uczucia nie dla ich smaku, słodyczy lub kształtów, lecz jedynie dla uczuć miłości, jakie powodują.

W tym też celu, by ducha pobudzić znowu do miłości, można sobie niekiedy przypomnieć jakiś obraz lub poznanie rozbudzone przez miłość. Wspomnienie to, chociaż nie sprawia takiego skutku, jak wówczas, gdy Bóg udzielał jej tej łaski, odnawia miłość i podnosi umysł ku Bogu. Szczególnie jest to skuteczne, jeśli się wspomni takie obrazy, formy czy uczucia nadprzyrodzone, które tak głęboko przeniknęły duszę, że trwały dłuższy czas, a niektóre nawet zupełnie nie dały się zatrzeć. Przypomnienie takich przeżyć ponownie sprawia te same boskie skutki miłości, co za pierwszym razem. Przynoszą one również w większym lub mniejszym stopniu słodycz, światło itp. dary, w tym celu bowiem zostały duszy udzielone. Wielką łaskę czyni Bóg duszy, udzielając jej tego daru, bo wtedy dusza posiada w sobie jakby niewyczerpane złoża wszelkich dóbr.

7. Kształty i obrazy sprawiające te błogosławione skutki są żywo wrażone w duszę, a nie tak powierzchownie jak inne obrazy i kształty, jakie się przechowują w fantazji. Dlatego też dusza nie musi korzystać z tej władzy, by je sobie przypomnieć. Czuje bowiem, iż one są w niej i ogląda je jakby w zwierciadle. Kiedy więc zdarzy się jakiejś duszy, że posiada w sobie formalnie wspomniane obrazy, może je sobie przypominać spokojnie w celu pobudzenia się do miłości. Nie przeszkadza to zjednoczeniu miłości w wierze, chyba żeby ktoś upajał się tymi obrazami. Kto zaś pozostawi na boku wyobrażenia, a zwróci się do miłości, odniesie zawsze korzyść.

8. Trudno jest poznać, kiedy takie obrazy odbite są w duszy, a kiedy w fantazji. Te bowiem, co się odbijają w fantazji, pojawiają się częściej. Nadto są takie dusze, które zazwyczaj przechowują równocześnie w wyobraźni i fantazji różne widzenia wyobrażeniowe. Wtedy ukazują się im one najczęściej w taki sam sposób, ponieważ fantazja jest władzą bardzo wrażliwą i zaledwie ktoś o czymś pomyśli, już się przedstawia i odbija dana postać. Czasem znów nasuwa takie obrazy szatan. Bóg udziela również takich wizji, które formalnie nie odbijają się jeszcze w duszy.

Pochodzenie ich można najlepiej poznać po skutkach. Obrazy bowiem powstające drogą naturalną albo podsunięte przez szatana, choćby się wydawały najpewniejsze, nie czynią jednak żadnego dobrego skutku w duszy i nie sprawiają odnowienia duchowego. Dusza patrząc na nie pozostaje zimna. Te jednak z nich, które są dobre, przywołane do pamięci sprawiają pewien skutek podobny do tego, jaki ujawniał się za pierwszym ich ukazaniem. Natomiast przypomnienia tych obrazów, jakie Bóg wycisnął w duszy formalnie, są zawsze obfite w skutki.

9. Kto tego doświadczył, łatwo rozpozna jedne i drugie. Dla doświadczonego bowiem różnica jest zupełnie zrozumiała. Zaznaczam tylko tutaj, że te wizje, które odbijają się w duszy formalnie i trwają przez dłuższy czas, zdarzają się bardzo rzadko. Wszystko zresztą jedno, jakie one są, czy jedne czy drugie, dla duszy będzie najlepiej nie chcieć tu nic rozumieć, lecz dążyć do Boga przez wiarę i nadzieję.

Na ten zarzut, że zdaje się to być pychą, gdy się odrzuca takie rzeczy, jeśli one są dobre, odpowiadam, że raczej jest to pokora. Wtedy bowiem, jakośmy poradzili, korzysta się z nich roztropnie i w najlepszy sposób, oraz kieruje się tym, co pewniejsze.