Modlitwa jest jak wrażliwa roślina, którą człowiek wraz z Duchem Świętym hoduje w sercu.
By się rozwijała, potrzebuje nie tylko właściwej gleby. Sprawą wielkiej wagi jest także ochrona przed tym, co modlitwę niszczy lub zniekształca. Stosowane w Katechizmie Kościoła Katolickiego wyrażenie walka modlitwy, uświadamia nam z całym realizmem, czym w istocie jest modlitwa. Nigdy nie była ona sprawą samych tylko pragnień i dobrych chęci, lecz całkowicie przynależy do walki duchowej. Dlatego sama sprowadza do naszego życia doświadczenie zmagania.
Skoro jest walką, to trzeba zapytać: Przeciw komu? Jest walką przeciw nam samym i przeciw szatanowi. Na modlitwie musisz pokonywać siebie, spoczywającą w tobie spuściznę grzechu pierworodnego i grzechów osobistych: lenistwo, szukanie siebie, niechęć do ofiary, ślepe zawierzenie własnemu sprytowi. Musisz także podejmować walkę z szatanem, który zrobi wszystko, by odwieść cię od modlitewnego stylu życia.
Tak! Karmelitańska szkoła modlitwy zachęca Cię do zaprzyjaźnienia się z własną śmiercią! To nie przegięcie i ascetyczne wyzwanie dla kamedułów. Świadomość bliskiego końca sprawi, że to, co dzisiaj i teraz przeżyjesz lepiej. Czas to prezent do wykorzystania. Śmierć stawia człowieka w chwili obecnej.
Nie jest ważne co się stało, ale to, co z tym zrobisz! „Wyzyskujcie chwilę sposobną” pisze św. Paweł w Liście do Efezjan (5,16). Inaczej mówiąc Twoja przeszłość zamiast być niegodziwcem może stać się przyjacielem. Zamień ciężar frustracji na kapitał możliwości.